• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Muzyczny rytuał Moniki Brodki w Filharmonii

Łukasz Stafiej
25 listopada 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
W przestrzeń Filharmonii świetnie wpisał się charakter występu, który przygotowała Brodka z zespołem. Nazwać go wyłącznie koncertem to za mało. Brodka pokazała doskonale zaaranżowane widowisko z pogranicza wydarzenia muzycznego i performansu. W przestrzeń Filharmonii świetnie wpisał się charakter występu, który przygotowała Brodka z zespołem. Nazwać go wyłącznie koncertem to za mało. Brodka pokazała doskonale zaaranżowane widowisko z pogranicza wydarzenia muzycznego i performansu.

Monika Brodka ma kolejne muzyczne wcielenie i musi się w nim czuć wyjątkowe dobrze - podczas czwartkowego koncertu w Filharmonii Bałtyckiej pokazała, że jest sceniczną perfekcjonistką, która równocześnie potrafi stworzyć pełne szczerości i niepowtarzalnej atmosfery widowisko muzyczne.



O Monice Brodce polska scena muzyczna usłyszała kilkanaście lat temu dzięki jej sukcesom w programie "Idol". Rokowała wtedy na jedną z najbardziej utalentowanych piosenkarek popowych młodego pokolenia. Wydany sześć lat temu album "Granda" dobitnie pokazał, że z dawnym wizerunkiem artystka nie chce mieć wiele wspólnego - wokalistka stworzyła wyjątkową, autorską muzykę z pogranicza awangardowego popu, elektroniki i folkowych inspiracji z rodzinnego południa Polski. Wraz z wydaniem na wiosnę albumu "Clashes" narodziła się ponownie nowa Brodka - poszukująca, eksperymentująca i niezwykle świadoma muzycznie.

Czwartkowy koncert w ramach trasy promującej nowy krążek udowodnił, że w tym wcieleniu trzydziestoletnia wokalistka musi czuć się wyjątkowo dobrze. Występ był z jednej strony dopracowany do ostatniego szczegółu - nic w tym dziwnego, Brodka jeździ z nim po Polsce od kilku miesięcy. Z drugiej - było to niezwykle intymne spotkanie z naturalną i bardzo szczerą w swojej scenicznej ekspresji artystką.

Pewnie spora w tym zasługa kameralnej, skracającej dystans między widzem i artystą przestrzeni Filharmonii Bałtyckiej. Grająca ostatnio na festiwalowych czy halowych scenach wokalistka już na samym początku występu zwróciła na to uwagę. "To jest najbardziej intymna sala na naszej trasie. Bardzo się cieszę, że jesteśmy tak blisko siebie. To jest wspaniałe" - mówiła do widzów, którzy amfiteatralną widownię zajęli do ostatniego miejsca.

W przestrzeń Filharmonii świetnie wpisał się charakter występu, który przygotowała Brodka z zespołem. Nazwać go wyłącznie koncertem to za mało. Brodka pokazała doskonale zaaranżowane widowisko z pograniczna wydarzenia muzycznego i performansu. Swoje dokładnie określone miejsce mieli tu nie tylko muzycy i generowane przez nich dźwięki, ale również światła i lasery, odbijające je i rozpraszające na całą salę lustra, które rozstawiono na scenie czy wreszcie sam wygląd głównej bohaterki, która była ubrana w błyszczące kimono, a na twarzy nosiła zrobiony z połyskujących cekinów makijaż.



Całość tworzyła atmosferę tajemniczego rytuału z pogranicza snu i jawy. Oczywiście wszystko to podporządkowane było muzyce Brodki, która na nowej płycie mocno inspiruje się rockowymi brzmieniami z lat 60. i 70. poprzedniego wieku. Sporo w tym psychodelii i transowości. Gitary są hałaśliwie przesterowane, bębny przestrzenne, a wokal jakby trochę nawiedzony, odrealniony. Rozmachu tym kompozycjom dodają organy i orkiestrowe akcenty - na czwartkowym koncercie z zespołem Brodki można było je usłyszeć na żywo: na scenie wystąpiła zarówno organistka, jak i sekcja dęta i smyczkowa. Łącznie wokalistce akompaniowało aż dziesięciu muzyków.

Ponad trwającego niecałe półtorej godziny koncertu zespół zagrał głównie utwory z nowej płyty, m.in. "Horses", "Up In The Hill", "Santa Muerte", "Can't Wait For War" czy "Holy Holes". Nie zabrakło też perełek - na bis Brodka zagrała m.in. eksperymentalną aranżację "Heart-shaped Box" Nirvany, który widzowie nagrodzili głośnymi brawami, a potem jeszcze długo nie pozwalali artystom zejść ze sceny.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (41) 2 zablokowane

  • zagonic JA

    juz teraz tylko do sprzatania

    • 4 5

  • Wszystko super, Monia, ale fryzurę to Ty zmień bo Cię postarza i w ogóle jest mało twarzowa.

    Loczki były super, a nie ten paź grzywiasty. :)

    • 4 2

  • Tylko dlaczego Brodka odcina się od pierwszego swojego przeboju. Przecież słowa doskonale odzwierciedlają jej obecny stosunek

    Zapomniałam już, czemu było źle
    To już jest nieważne dziś dla mnie

    To nieważne dla mnie już...
    To nieważne dla mnie już...
    Dla mnie

    • 1 2

  • No cóż, kupa

    Ani fajna, ani ciekawa.

    • 0 4

  • "Ponad trwającego niecałe półtorej godziny koncertu zespół zagrał głównie..." czy to jest poprawne zdanie w naszym języku ? Już chyba sam się gubię.

    • 2 2

  • Cóż to za polszczyzna?...

    "Rokowała wtedy na jedną z najbardziej utalentowanych piosenkarek popowych młodego pokolenia ". - Rozumiem, że można mieć kłopoty z językiem... Ale od czego słowniki? Warto czasem do nich zajrzeć! Zwłaszcza, przygotowując wypowiedź pisemną do publikacji ...

    • 1 0

  • Było oczywiście profesjonalnie i oryginalnie ale ja wolę Brodke z Grand i koncertu z Parlamentu. Poza tym ilość kadzidelek które odpaliła była koszmarna... jak sala najmniejsza na jakiej grała to może trzeba było do niej dostosować... masakryczne było to powietrze

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku powstał pierwszy Tunel Aerodynamiczny w Polsce?