- 1 Kizo u Kuby Wojewódzkiego. Patocelebryta w natarciu (120 opinii)
- 2 Śluby znanych w Trójmieście (68 opinii)
- 3 Nietypowe hobby dzisiejszych 30-latków (54 opinie)
- 4 To Doda? Nie, to znana aktorka (46 opinii)
- 5 Nowy "Znachor": lepszy niż poprzedni? (108 opinii)
- 6 Recenzja filmu "Zielona granica" (1083 opinie)
Once on this Island: Musical w studenckim wydaniu
Co roku najstarsze roczniki Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej, działającego przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, opuszczają mury szkoły i starają się odnaleźć w zawodzie aktora. Nim to nastąpi, czeka nas seria występów dyplomowych. Pierwszy z nich - spektakl dyplomowy - jest bardzo przyjemnym w odbiorze, pomysłowo wykonanym musicalem "Once on this Island", bardzo nietypowym jak na realia spektakli studenckich.
Co grają w Teatrze Muzycznym w Gdyni
Co wyróżnia tegoroczny spektakl dyplomowy od poprzednich? Przede wszystkim pomysł, aby sięgnąć po musical, który zrobił karierę na Broadwayu (nagroda Tony za najlepsze wznowienie) i na West Endzie (nagroda Laurence Olivier Award za najlepszy nowy musical). To kameralna opowieść o dziewczynce i to również wyróżnia tegoroczny dyplom.
Nie przypominam sobie, aby studenci SWA realizowali w ostatnich latach swój dyplom z udziałem dziecka na scenie, co wymaga szczególnego podejścia i nieco innej wrażliwości, nawet jeśli to dziecko jest tak utalentowane, jak grająca podczas premiery Jana Jachimek (córka dramatopisarza i kabareciarza Szymona Jachimka i aktorki Magdaleny Bochan-Jachimek). W "Once on this Island" przetłumaczonym jako "Kiedyś na wyspie" 10-letnia dziewczynka znajduje się w centrum zdarzeń.
Libretto autorstwa Lynn Ahrens do muzyki Stephena Flaherty'ego sięga po zakorzenione w greckich mitach postaci bogów. Są nimi opiekunowie nieznanej nam bliżej wyspy na Karaibach: Asaka - Matka Ziemi, Erzulie - Bogini Miłości, Agwe - Bóg Wody i Papa Ge - Bogini Śmierci. Historia, którą usłyszy zagubiona podczas burzy dziewczynka (a wraz z nią publiczność musicalu) opisuje igraszki bogów ludzkim życiem. Cudem uratowana przez Agwe z morskiej otchłani Ti Moune znajduje kochających rodziców w osobach bezdzietnych dotąd Euralii i Juliana.
Kilka lat później dorosła już Ti Moune zastanawia się nad swoim ocaleniem i pyta bogów o celowość ich gestu, prowokując boginie Erzulie i Papa Ge do sporu, czy silniejsza jest miłość, czy śmierć. Ti Moune stanie się obiektem targów - otrzyma więc szansę na jedno i drugie. Wkrótce będzie miała okazję poznać Daniela, przedstawiciela wyższych sfer, który na prostą wieśniaczkę Ti Moune w normalnych okolicznościach nie powinien nawet spojrzeć.
Oczywiście ten kameralny amerykański musical wprost odwołuje się do kwestii rasizmu i kastowości postkolonialnej, które z naszej perspektywy nie są tak istotne. Dlatego w tłumaczeniu Małgorzaty Ryś kluczowa różnica między Ti Moune a Danielem to pochodzenie klasowe - on należy do rodziny bogaczy, elity towarzyskiej, ona jest prostą wieśniaczką tańczącą boso na łące. Ich spotkanie to kaprys bogów, eksperyment podszyty ambicjonalną rywalizacją. Z punktu widzenia towarzystwa Daniela dziewczyna jest zabawką w rękach młodego dziedzica, ewentualny mezalians jest nie do pomyślenia.
W spektaklu wyreżyserowanym przez Agnieszkę Płoszajską perspektywa zasłuchanej w opowieść dziewczynki i historia Ti Moune nakładają się na siebie. Burzą, która przeraziła małą dziewczynkę, jest syrena alarmowa, doskonale znana każdemu dziecku w Ukrainie. Kontekst wojny u naszych wschodnich sąsiadów wprowadzony jest dyskretnie, w scenografii przypominającej trochę rupieciarnię, trochę garderobę pełną wywieszonych wszędzie, a może pozostawionych ubrań, co można odebrać jako realia schronu przeciwlotniczego. Tak też wyjaśnić można obecność strażaka w gronie "opowiadających bajkę" (scenografię i kostiumy przygotowała Monika Ostrowska).
Duże wrażanie robi zespołowość i zaangażowanie całego 13-osobowego zespołu studentów SWA. Rzadko się zdarza, aby wokalnie i aktorsko cała grupa prezentowała się dobrze, a tak jest tym razem. Każdy z młodych aktorów, nawet jeśli nie bierze bezpośrednio udziału w akcji, dba o warstwę muzyczną spektaklu i jego rytm podkreślany niekiedy jednym wspólnym ruchem. Aktorzy podejmują też wiele działań poza główną akcją, ogrywają dalsze plany (np. płacz strażaka), cały czas pozostając w grze, nie czekając na kolejną scenę ze swoim udziałem.
Na pierwszym planie w roli Ti Moune podziwiamy świetnie przygotowaną tanecznie, uzdolnioną wokalnie Julię Duchniewicz, która wnosi na scenę świeżość, entuzjazm i młodzieńczą naiwność swojej bohaterki. Duchniewicz z dużą swobodą radzi sobie z rolą liderki spektaklu. Wyraziste, interesujące postaci na tle dobrze i równie grającego zespołu stworzyły również Ewa Mociak (Euralia), Patrycja Jurek (Papa Ge) i Oliwia Drożdżyk (Dziewka).
Dobrze wypadają także pozostali: Julia Bednarz (Szamanka), Karolina Kochańska (Andrea), Julia Łukaszewicz (Erzulie), Julia Pawlak (Asaka), Maciej Badurka (Daniel), Kacper Jura (Majster), Karol Małkowski (Armand), Maksymilian Pluto-Prądzyński (Julian) oraz Mateusz Sawiel (Agwe). Karaibskie rytmy w ciekawej, żywiołowej choreografii Michała Cyrana pasują wszystkim wykonawcom, włącznie z aktorką dziecięcą (oprócz Jany Jachimek tę rolę gra Pola Dębno-Artwińska).
Kontrowersyjne "Dziady" w Teatrze Szekspirowskim
Agnieszka Płoszajska prowadzi spektakl płynnie, bez dramaturgicznych dłużyzn, znakomicie reżyserując m.in. wprowadzenie do historii rodziny Daniela, dodając czasem takie inscenizacyjne smaczki, jak samochód "zagrany" przez kilkoro aktorów. Musical "Once on this Island" jest kolejną ciekawą, wartościową propozycją studentów SWA, która powinna wrócić do repertuaru Teatru Muzycznego wiosną (w grudniu zostały do kupienia ostatnie bilety). Warto śledzić dalsze sceniczne popisy tegorocznych absolwentów, jednego z najlepszych roczników ostatnich lat.
Spektakl
Once on this Island / Kiedyś na wyspie
Miejsca
Spektakle
Opinie wybrane
-
2022-11-09 08:17
Bardzo dobry spektakl. Pełen emocji, pasji i energii tych młodych Aktorów. Spektakl nie dłużył się ani przez moment, patrząc na Julię Duchniewicz od razu widziałam ją w głównych rolach wielkich musicali.
Rewelacyjnie wypadła Oliwia Drożdźyk, ale każdy miał w tym spektaklu swój moment.
Bardzo ciekawa pozycja e repertuarze muzycznego i mam nadzieję, że będzie wielokrotnie grana.- 1 0
-
2022-10-27 17:40
To jeden z najlepszych spektakli w Muzycznym. Pięknie poprowadzona główna postać, w którą wcieliła się Julia, bijąca energia od przybranych rodziców zagranych przez Maksymiliana i Ewę. Niemniej warto wspomnieć też o znakomitej grze Julii Łukaszewicz, która delikatnością bogini miłości rozgramiała serca, a także tańcu i hipnotyzującej energii Kacpra
To jeden z najlepszych spektakli w Muzycznym. Pięknie poprowadzona główna postać, w którą wcieliła się Julia, bijąca energia od przybranych rodziców zagranych przez Maksymiliana i Ewę. Niemniej warto wspomnieć też o znakomitej grze Julii Łukaszewicz, która delikatnością bogini miłości rozgramiała serca, a także tańcu i hipnotyzującej energii Kacpra Jury. Trzymajmy kciuki, by tegoroczny rocznik chociaż w części wymienionej zasilił nasz Muzyczny, bo pewnie Poznań już na nich czeka. Szkoda by było tych jednostek.
- 14 2
-
2022-10-27 12:57
Mezalians
Byłam na spektaklu we wtorek i jestem oczarowana tym jak młodzi ludzie radzą sobie z tak trudnym, ale też pięknym materiałem. Ti Moune, grana przez Julie, Daniel w wykonaniu Macieja i Euralia Ewy Mociak, najbardziej rzuciły mi się w oczy i mam nadzieję zobaczyć ich jeszcze w niejednej sztuce na deskach Teatru. Spektakl urzeka choreografią i dźwiękiem, szczególnie w scenie na dywanie - gdy Ti Moune i Daniel się poznają. Polecam
- 15 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.