• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Open'er Festiwal, dzień 2 „błotna kąpiel”

Michał Dolny, fot. Łukasz Unterschuetz
1 lipca 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 14:18 (1 lipca 2007)
Najnowszy artykuł na ten temat Światowy Open'er za nami
Burze i ulewy niepokoiły festiwalowiczów przez całą sobotę. Babie Doły zmokły. Jednak pogoda nikogo nie wystraszyła i publiczność cały czas gromadziła się na lotnisku. Polacy wyróżniali się tym, że na nogach mieli kalosze. Nie wszyscy jednak o tym pomyśleli i bywało, że obwijali swoje buty foliowymi workami. Błoto i deszcz dały trochę smaczku festiwalowi. Zapowiadało się na małą powtórkę sprzed tygodnia z festiwalu w Glastonbury.
Duża scena. Pierwszą zagraniczną gwiazdą była formacja Groove Armada. Ropoczęli koncert punktualnie o godz. 21, a na wejście zabrzmiało intro z wydanej niedawno płyty "Soundboy Rock". Dokładnie z rozpoczęciem koncertu zaczął padać deszcz. Jednak nikomu to nie przeszkadzało i zaczęło się szaleństwo. Brytyjski duet muzyczny zagrał wszystkie swoje największe przeboje oraz kilka nowych utworów. Występ uzupełniały wspaniałe wizualizacje, które komponowały się z przebojami. Publiczność wpadła w euforię przy "I See You Baby", potem już był taniec i podskoki w błocie. Liczne parasole, kolorowe peleryny publiczności dodawały kolorytu koncertowi. Deszcz przestał padać dopiero, gdy skończył się występ zespołu. Artyści mieli doskonały kontakt z publicznością i rozgrzali fanów przed zbliżającym się występem Beastie Boys.
Wielu fanów przyjechało specjalnie tylko na występ panów z Nowego Jorku. I stało się. Mike D, MCA, Adrock przyodziani w garnitury rozpoczęli show tuż po godz. 23. Ten koncert zgromadził jak do tej pory największą widownię. Spóźnialskim ciężko było się przebić jak najbliżej sceny. Jednak mało kto się spodziewał prawie dwugodzinnego koncertu. Beastie Boys to już ponad czterdziestoletni dżentelmeni, jednak niejeden by w to nie uwierzył widząc jak skaczą na scenie. Niezwykle żywiołowe show ze świetnymi tekstami. Usłyszeliśmy wszystkie legendarne kawałki. Jednak wszyscy czekali na hit "Sabotage". Po 1,5 godzinie grupa zeszła ze sceny. Domagano się bisów, publiczność skandowała nazwę zespołu. Na zegarku było już 20 minut po północy. I udało się. Na scenę pierwszy wszedł dj, który zagrał odpowiednie wejście dla Beastie Boys. Po 10 minutach pojawili się przy niesamowitym aplauzie. Zagrali m.in. "Intergalactic" w trakcie, którego publiczość oszalała. Babie Doły drżały. Ale najlepsze dopiero nadeszło. Najpierw pojawiła się dedykacja specjalnie dla prezydenta USA. I zaczęło się. Ostatni numer tego niesamowitego koncertu. Na "Sabotage" nie było osoby, która by się oszczędzała. Jak do tej pory to był najlepszy koncert na tegorocznym festiwalu. Na uwagę zasługuje też fakt, że Beastie Boys doskonale czuli się na scenie, często dowcipkując. Muzycy przez cały koncert mieli dobry kontakt z publicznością. Około 40 minut po pólnocy skończył się ich koncert. Jednak nie oznaczało to końca emocji muzycznych.
O godz. 1 miał się rozpocząć występ brytyjskiego tria Muse, jednak przygotowania opóźniły go. Jak wiadomo Muse starannie przygotowuje swoje koncerty. Publiczność się przerzedziła. Co niektórzy nie wytrzymali trudów i opuszczali już Babie Doły. Dla wytrwałych miała to być muzyczna bajka. A zaczęła się ona około godz. 1:20. Zobaczyliśmy wspaniałą scenę, przepiękne światła, dodatkowe trzy telebimy. Za muzykami pojawiały się wizualizacje przedstawiające m.in. gwiaździste niebo. To wszystko i wiele wiele innych rzeczy połączonych z mocnym, zaangażowanym rockowym graniem złożyło się na wspaniałe widowisko. Usłyszeliśmy największe przeboje. Muzycy mieli mniejszy kontakt z publicznością niż ich poprzednicy ale przez 1,5 godziny włożyli maksimum sił w swój występ. To było coś niesamowitego, wręcz magicznego. Mocniejsze utwory przeplatały się z balladami. Balony unoszące się nad głowami publiczności sprawiały wrażenie, że jesteśmy gdzieś indziej. Taka solidna dawka rocka zaspokoiła oczekiwania wszystkich zgromadzonych. Niebo się już przejaśniało, gdy Muse skończył było ok. 02:50.
Po koncercie tłum fanów kierował się do autobusów. I tutaj organizatorzy trochę się nie popisali. Nie zapanowali nad festiwalowiczami, którzy napierali na wejścia do busów.
- Czułam się poturbowana. Zostałam przyciśnięta do autobusu i nie mogłam się ruszyć. A tłum napierał. Tutaj mogła stać się tragedia. Dlaczego organizatorzy nie zrobili takiego podziału na strefy jak jest przy dworcu PKP. Po Muse cały ten tłum pchał się na autobusy. Byłam przestraszona - żaliła się jedna z uczestniczek festiwalu.

Apelujemy do organizatorów, aby dziś po koncercie Bjork zapanowali nad tłumem i bezpiecznie pokierowali fanów do domów. A tym, którzy się nie spieszą, polecamy zostać choć godzinę po koncercie. Można spokojnie zjeść i wrócić normalnie do domu. A jeśli ktoś ma siły na zabawę do wschodu słońca polecamy "potańcówkę" w bunkrze w strefie Gastro. Tam można przyjemnie i bez tłumów potańczyć. Towarzystwo z całego świata i doskonali dj'e. Imprezy śmiało można nazwać "kalosz party".
Po wczorajszym szturmie na markety, nie lada sztuką będzie kupienie kaloszy na jutro. W Castoramie, Realu, Praktikerze rozgrywały się dantejskie sceny. Wszystkie pary kaloszy zostały sprzedane. Jednak podajemy kontakt do marketów. Być może gdzieś się coś zachowało.

Relacja z I dnia

Dziś ostatni dzień festiwalu. Zaśpiewa Bjork, którą zobaczymy po raz drugi w Trójmieście. A w namiocie polecamy na rozgrzewkę Bassisters Orchestra z Fiszem na czele, którzy zadbają o to aby rozgrzać fanów przed występem Beastie Boys.
Dodatkowe atrakcje pomiędzy koncertami

Opinie (63) 10 zablokowanych

  • Drogi Anonimie

    Strasznie dociekliwy jesteś:) Tak, jasne, że szczególnie istotne jest dla mnie to, że ja się dobrze bawiłem. A moje zdanie na temat fanów bierze się choćby stąd, że widziałem sporo ludzi, totalnie niezainteresowanych tym, co dzieje się na którejkolwiek ze scen, za to z upodobaniem doprowadzających się do stanu całkowitego otępienia. Nie, żebym miał coś przeciwko. Ale tych bardzo zaangażowanych było znacznie mniej niż 40 tysięcy. Poza tym, nie jest to żaden wyjątek, tak jest na każdym koncercie, małym i dużym. A możesz mi wierzyć, trochę ich w życiu widziałem. W gruncie rzeczy to bez znaczenia, ale na Muse byłem akurat z boku sceny i niektórzy ludzie, chociaż stali tam wytrwale, patrzyli na bawiących się nieco ostrzej jak na morderców... Bo potrącą, nadepną, krzyczą teksty i w ogóle przeszkadzają ;-) Ja wiem, że nie każdy musi szaleć pod sceną, ale to jednak był koncert rockowy i fani zespołu (a o tej godzinie chyba przeważali, była późna noc) powinni wykrzesać z siebie odrobinę entuzjazmu. Chodzi mi także o to - ludzie, którzy stali pod sceną, w znacznej części zachowywali się jak na baaardzo nudnym przedstawieniu teatralnym, na które siłą zostali zaciągnięci przez nauczyciela na szkolnej wycieczce. I głównie o nich myślałem, gdy na początku napisałem o tym, że publiczność mnie trochę zawiodła.

    • 0 0

  • Lukass

    a jakim to tajnym sposobem wyczailes czy ktos byl fanem Muse, a na Bjork tylko przyszedl popatrzyc czy nie lubi ani tego, ani tego. jakies ankiety czy jak? chodziles za wybranymi ludzmi przez caly festiwal i sprawdzales na czym sie bawia?
    grunt, ze Ty sie bawiles chyba, co?

    • 0 0

  • Rzeczywiście

    Dick4Dick grało w sobotę, trafiłem całkiem przypadkowo, całkiem nieźle było.

    • 0 0

  • dick4dick

    czemu zmieniono plan koncertow? strasznie zalezalo mi na dickach a tu w niedziele dowiaduje sie ze przesunieto ich na sobote....no chyba cos komus nie wyszlo....

    • 0 0

  • Jasne

    Chodziło mi o to, że większość ludzi na tym festiwalu nie należy do fanów ŻADNEGO zespołu występującego w tym roku, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Przyjechali jak na Przystanek Woodstock, pobawić się ze znajomymi, popić, zrelaksować się trochę, a nie dla muzyki. Ich prawo, oczywiście. A "szczęśliwi mieszkańcy Gdyni" narzekają, jak się nic nie dzieje, a jak się coś dzieje, to też źle. Już nie mówcie, że tak strasznie Wam było przez te trzy dni. Poza tym, lotnisko cywilne w tym miejscu jest na razie dość niepewne. I chyba niepotrzebne...

    • 0 0

  • Lukass

    raczej ciezko znalezc 40 tysiecy fanow wszystkiego, co jest na Open'erze, nie sadzisz?
    to chyba jasne, ze przyjezdza sie dla 1, 2 czy 3 zespolow, a na reszte chodzi sie zapoznac z tworczoscia albo dla zmiany klimatu.

    • 0 0

  • Jak powstanie lotnisko cywilne to już następnego konceru nie budjet

    • 0 0

  • Już po wszystkim, wreszcie!!

    • 0 0

  • Muse!

    Świetny koncert, rewelacyjny dobór kawałków, niesamowita forma wokalisty! Tylko występ mógł się zacząć wcześniej niż o 1:30. Po dziesięciu godzinach w deszczu było ciężko... Uwaga na przyszłość dla organizatorów: gwiazdy nie powinny grać, jak wstaje nowy dzień:) Trochę zawiodła publiczność, pełno ludzi wyszło, zabawa miejscami też wyglądała, jakby ktoś tych ludzi zmuszał do uczestnictwa. Aga ma chyba rację, mnóstwo osób przyjechało na festiwal, bo wypada być. Jeśli fanów występujących zespołów było z 10-15 tysięcy, to i tak dobrze. Mimo, że przemokłem, zmarzłem, cały się ufajdałem błotem, spędziłem kilka godzin na dworcu w Gdyni wraz z miejscowymi bezdomnymi (i całym mnóstwem fanów z Heinekena), to i tak dla tych 90 minut, kiedy grał Muse warto było.

    • 0 0

  • !

    Niesamowita impreza: dobór wykonawców, atmosfera, ludzie..
    Organizacyjnie całkiem nieźle.
    Ogólnie bardzo pozytywne wspomnienia.. już nie moge doczekac się kolejnego!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (52 opinie)

(52 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (4 opinie)

(4 opinie)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Znany influencer roślinny z Gdańska to: