- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (38 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (64 opinie)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (11 opinii)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (17 opinii)
- 5 Robią sobie jaja od 45 lat (17 opinii)
- 6 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
Open'er zmartwychwstał trzeciego dnia. Podsumowanie celebrycko-muzyczne
Kolejny raz cztery dni Open'er Festival sprawiły, że wiele znanych osób pojawiło się na terenie lotniska w Kosakowie. W tym roku nie był to raj dla gwiazd i celebrytów, jednak wciąż pojawiło się sporo znanych twarzy. Niemniej trzeci dzień to przede wszystkim w końcu prawdziwie festiwalowa publiczność. Gitary przyciągnęły tłumy. No któż by mógł się tego spodziewać?
Gwiazdorskie grono na Open'erze. Szału nie było
Atmosfera festiwalu ściąga nie tylko ludzi, którzy chcą czerpać z czterodniowego klimatu imprezy. Również wielu celebrytów z całego kraju postanowiło wybrać się na tegoroczną edycję festiwalu, jednak już nie tak tłumnie jak w ubiegłych edycjach. Podczas tegorocznej mogliśmy spotkać występujących na festiwalu artystów, którzy po swoich koncertach postanowili chłonąć festiwalową atmosferę, jak choćby Darię Zawiałow czy Latto.
Na terenie festiwalu i na różnych koncertach zauważyliśmy m.in. Natalię Szroeder, Szczyla, Okiego, Kubę Wojewódzkiego, Wojciecha Łozowskiego, Agnieszkę Woźniak-Starak z Gabi Drzewiecką, Macieja Musiała, Mrozu, Reni Jusis, Kubę Karasia, Roberta Kupisza, Sarę James, a także jedną z najbardziej znanych polskich influencerek Jessicę Mercedes, a także Modnego Tatę i Modą Mamę, Maćka Stuhra i Jakuba Kosela.
Na festiwalu pojawiło się również wiele gwiazd znanych młodszej części publiczności z TikToka: Wiktoria, która wystąpiła w programie "Love Never Lies", czy też Dominik Kossowski (Przekosa) czy Patryk Doman.
Co się nosi w tym roku na Open'erze?
Gitary obudziły Open'era
Cóż można rzec. Mikołaj Ziółkowski, szef Alter Artu - organizatora festiwalu - pierwszego dnia imprezy sypał argumentami jak z rękawa: że pokolenie Z teraz dyktuje warunki, że streaming, odsłony, odsłuchy, zmiana pokoleniowa, zupełnie inny rynek muzyczny. Tak. To prawda. W wielu kwestiach zgadzam się z nim absolutnie, ale w jednej nie mogę. To nie pokolenie Z gwarantuje dziś w Polsce tłumy na imprezie, jaką jest festiwal. I trzeci dzień Open'era pokazał to najdobitniej jak tylko się da.
Już Queens of the Stone Age, którzy grali jeszcze w ostatnim tego dnia deszczu, zgromadzili publiczność porównywalną do tej, która pojawiła się pod główną sceną w dwa poprzednie dni na koncertach headlinerów. I o ile SZA, Lil Nas X czy Lizzo to dziś absolutny światowy top, w Polsce nie są to nazwy, które gwarantują tłumy. Open'er zawsze starał się wyznaczać trendy, tyle że w tym przypadku to kompletnie nie wypaliło.
U nas znajdziesz bilety na ponad 200 trójmiejskich koncertów
Ten festiwal został zbudowany na gitarach. I wciąż tymi gitarami stoi. Czy komuś się to podoba, czy nie, to właśnie stare dziady z wiosłami przyciągnęły po raz pierwszy w tym roku tłumy, o które na festiwalu chodzi. Mało tego - zagrały absolutnie fenomenalne koncerty. Bo jeśli zaczyna się występ od jednych z największych przebojów i potem dalej sypie się nimi jak rękawa, to o czymś świadczy.
QOTSA - bezbłędni, ale też nieco przewidywalni. Niemniej zrobili coś, czego nie udało się wcześniej żadnemu innemu wykonawcy - porwali tłum. A później? Później już było miejsce tylko dla ukochanych przez Alter Art i openerową publiczność Arctic Monkeys.
Mówi się, że nie ma bardziej brytyjskiego zespołu w Stanach niż The Killers i bardziej amerykańskiego na Wyspach niż Arcitic Monkeys. Nie są to stwierdzenia bezpodstawne. Dziś "Małpki" to zespół dojrzały, bezczelny i charyzmatyczny. Udało im się pozbyć sodówy z głów i mamy do czynienia z zespołem, który przetrwa chyba wszystko. Jeśli mieli się rozpaść, to po płycie "AM". A oni poszli po rozum do głowy, uznali, że teraz już mogą robić, co chcą, i przynosi to fantastyczne rezultaty.
Panowie z Sheffield zagrali swój najlepszy koncert na Open'erze. A był to - o ile dobrze pamiętam - czwarty. Przepełniony hitami - również tymi zapomnianymi - zbudowany na kanwie nowego podejścia do brzmienia, ale wciąż noszącym znamiona tego młodzieńczego i prostego indie-rocka. Klasa, energia, pewność siebie. Na scenie oglądaliśmy gigantów, po prostu.
Wydarzenia
Opinie wybrane
-
2023-07-01 10:32
Arktyczne Małpiszony... na prawdę super. (3)
Nawet pogoda wtedy już była.
- 46 14
-
2023-07-03 07:05
Naprawdę
- 0 0
-
2023-07-01 11:55
Gdansk to marna powtórka innych (1)
Za pomysły się płaci złodzieju muzyku
- 1 14
-
2023-07-02 19:15
O czym ty majaczysz?
- 2 0
-
2023-07-01 10:51
To był prawdziwy Opener (3)
Halo Ziółkowski. Nie chcemy być drugą Coachellą! Chcemy dorównać Glastonbury! Jesteśmy w Europie. Szanujcie przeszłość tej imprezy. Piątek najlepiej nawiązał do najlepszych lat tej imprezy i proszę trzymajcie się tego.
- 158 12
-
2023-07-01 20:30
Przecież w 15 minut zagrała cały swój repertuar... Trzy razy
- 1 0
-
2023-07-01 13:41
cucenie umierajacego muzycznie i finansowo
- 2 1
-
2023-07-01 11:44
ziółkowski to dziad, nie cierpię tego zadufanego typa, szkoda, że on jest organizatorem
- 20 2
-
2023-07-01 22:29
Bo lubimy tylko te kawałki które już znamy. (1)
Zasada stara jak świat.
Niektóre kapele potrafią przez 10 czy 15 lat płyty nowej nie wydać, a na koncertach i tak tłumy.- 5 1
-
2023-07-01 22:49
To jedno, a drugie że te rozgwiazdy jak lil xmas czy lizzło nie mają absolutnie żadnego
talentu a ich tfu... twórczość jets na żenujące niskim poziomie
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.