- 1 Recenzja filmu "Zielona granica" (995 opinii)
- 2 Udane zamknięcie sezonu na 100czni (61 opinii)
- 3 Kos: Więckiewicz i Braciak odlecieli w kosmos (54 opinie)
- 4 Kreacje z gdyńskiego czerwonego dywanu (42 opinie)
- 5 Złote Lwy dla filmu "Kos" (174 opinie)
- 6 Do niedzieli trwają Dary Ziemi (59 opinii)
Od blamażu po odrodzenie - podsumowanie Open'era 2023
Open'er Festival 2023 przeszedł do historii. Ależ to była dziwna i niecodzienna edycja. W teorii niby wszystko się zgadzało - największe światowe gwiazdy, które powinny przyciągnąć tłumy. W praktyce - wyłącznie te bardzo dobrze znane polskiej publiczności ożywiły festiwalowy teren. Hity i kity, wtopy i olśnienia. Oto podsumowanie tegorocznego festiwalu na Babich Dołach, który - jak zapowiedzieli już organizatorzy - wróci w 2024 r.
Organizacja - nie ma się do czego przyczepić
Tak jak Alter Art wciąż potrafi po tylu latach zaskakiwać bardzo dziwnymi wyborami w przypadku line-upu, tak w przypadku przygotowania terenu nie można mu niczego zarzucić. Tym bardziej że organizatorzy mogliby spocząć na laurach i iść po linii najmniejszego oporu. A oni z roku na rok starają się, aby teren był wyłącznie coraz bardziej przyjazny.
Na plus na pewno ucywilizowanie stref sanitarnych, które są już nie tylko toi toiami, ale też bardzo wygodnymi sanitarnymi kontenerami ze światłem i umywalkami. Może się to wydawać błahe, ale naprawdę takie rozwiązania mają ogromny wpływ na komfort funkcjonowania na tak dużej imprezie. Trochę zabawne było, że niektórzy po dekadzie się obudzili (a inni oburzyli), że są pisuary pod chmurką, ale to jest rozwiązanie, które sprawdza się rokrocznie, rozładowując ruch przy toaletach.
Jedyną moją uwagą w kontekście terenu jest chyba strefa Shelter, czyli wsparcie psychologiczne. W ostatnich latach na zdrowie psychiczne kładzie się duży nacisk. Open'er od wielu lat zapewnia pomoc psychologów, ale dziś, kiedy to już nie jest temat tabu, wydaje się, że to nie może być tylko zwykły kontener. Ta strefa powinna zachęcać i być tworzona na wzór stoisk partnerskich, do których aż chce się wejść - ładne, eleganckie, zachwycające czasem społeczną uważnością.
Muzyka - ten eksperyment się nie udał
Tegoroczny Open'er Festival był zbudowany przede wszystkim w oparciu o gusta generacji Z. Nie tędy droga, co dobitnie pokazały dwa pierwsze dni. SZA, Lizzo czy Lil Nas X, którzy biją rekordy popularności w serwisach streamingowych, a w Stanach są obecnie gwiazdami z absolutnego topu, w Europie - owszem - występują jako festiwalowe główne nazwy, ale jednak headlinerami są rzadko. Nie bez przyczyny - to zupełnie inny rynek. Dlatego jako najważniejsi na Starym Kontynencie pojawią się chociażby: Arctic Monkeys, Blur, Guns'n'Roses czy Foo Fighters.
Jesteśmy zupełnie innym rynkiem. Zwłaszcza w Polsce. I mimo że dwa pierwsze dni festiwalu obfitowały w wielkie nazwy, teren świecił pustkami. Open'er lubił wyznaczać trendy, jednak widać gołym okiem, że aby to robić, potrzeba też fundamentów. A tymi są sceniczni giganci, których w tym roku zabrakło. Wszyscy to widzieli i wiedzieli, ale ze sceny jasno powiedział to wyłącznie Machine Gun Kelly. Niestety, czy się to komuś podoba, czy nie - trzeba wziąć pod uwagę, że Coachelli tu się nie zrobi. Potrzeba uznanych marek. Dlatego też dni, kiedy grały takie nazwy, jak Arctic Monkeys czy Kendrick Lamar, zgromadziły prawdziwie festiwalowe tłumy.
Zobacz wszystkie materiały wideo z Open'era 2023
Mimo tak źle dobranego pod openerową publiczność line-upu wciąż było kilka świetnych koncertów. Arctic Monkeys, Queens of the Stone Age, Labrinth, Kendrick Lamar, Kaleo, Underworld, Touche Amore, Szczyl, OneRepublic, Machine Gun Kelly, Paolo Nutini, Christine and the Queens, Editors, Nothing But Thieves, Ezra Collective, Young Fathers. Trochę mimo wszystko się tego nazbierało.
Myślę, że dla Open'era ta edycja była sporą nauczką. Przyszłość pokaże, czy dalej będzie próbował iść w kierunku internetowych trendów, czy też jednak postara się - wzorem lat ubiegłych - wyważyć line-up i znów nawiązać walkę z bezpośrednimi konkurentami, jak: Rock Werchter, Pinkpop czy Pohoda. Liczę, że tak właśnie będzie.
U nas znajdziesz bilety na koncerty w Trójmieście
Hity: sporo się mówi o słabej frekwencji, że były pustki i mniej ludzi niż zwykle. To wszystko prawda. Ale dzięki temu w końcu nie było kolejek! Nie czekało się pół godziny na burgera, spokojnie można było zamówić piwo czy wino, w autobusach też było luźniej. Mniej wertepów i dziur, a to ma znaczenie, gdy musisz poruszać się po tak wielkim terenie, szczególnie po zmroku. Świetne też było nagłośnienie. Ci, którzy kochają modę, byli w raju: dawno nie widziałam tak wielu modnie ubranych ludzi w jednym miejscu. Pewnie nie wszystkim takie odważne stylizacje przypadły do gustu, ale jedno trzeba openerowej publiczności przyznać: zna się na trendach jak mało kto.

Kity: żaden headliner mnie nie olśnił, to były po prostu dobre albo mniej dobre koncerty, zabrakło wielkich gwiazd, które zapełniają stadiony (Arctic Monkeys i Lamar to za mało!). Mam wrażenie, że w tym roku Open'er jest jak obecne MTV: nie muzyka jest tu najważniejsza, a impreza (dla młodych). Chwilami więcej się działo w "strefie jelenia" niż pod dużą sceną (patrz Machine Gun Kelly, który wprost narzekał na publiczność i frekwencję). Widać też, że festiwal przyciągnął mniej celebrytów i gwiazdeczek, które kiedyś co roku lubiły się tu lansować, a to też o czymś świadczy.
Podsumowując: jestem bardzo ciekawa, w jakim muzycznym kierunku w przyszłym roku pójdzie Open'er. Czy będzie festiwalem dla młodych, czy jednak - choćby częściowo - zwróci się w stronę "starych". Wysoka piątkowa frekwencja, gdy grały "doświadczone" zespoły, wyraźnie pokazała, że koncerty dla dojrzałej publiczności mają sens. A openerowicze 30+ i 40+ mają pieniądze: nie tylko na bilet, ale też na jedzenie i alkohol na miejscu. Prawdopodobne wydadzą więcej niż młodzi i choćby z tego powodu warto o nich pamiętać. Trzymam kciuki za przyszły rok i mam nadzieję, że 2023 był tylko testem, który dobitnie pokazał, że odcinanie się od "starych wyjadaczy" to nietrafiona decyzja.
Hity: Wchodząc w dywagację z moim kolegą po fachu, dla mnie hitem tego festiwalu był koncert Lil Nas X. Prawdziwe widowisko, na którym szczerze się ludzie bawili, a na scenie tancerze dali prawdziwy show, który był godny tego festiwalu. Kolejnym hitem były występy Labrinth oraz Thundercat. Dwie gwiazdy, które w ostatnich miesiącach zdobyły wielką popularność za sprawą znanych seriali, na scenie zaprezentowały się w bardzo dobrym stylu. Co jeszcze było godne uwagi? Moim zdaniem z roku na rok coraz lepiej przygotowują się festiwalowe strefy imprezowe. Podczas tegorocznego Open'era wiele z nich dało możliwość imprezowania tym, którzy szukali wrażeń nie tylko pod sceną. Doceniłbym też ciekawe atrakcje zapewnione przez partnerów, gdzie zbierało się wiele osób, a także ciekawe możliwości poszerzania swojej wiedzy społecznej za sprawą wystąpień znanych działaczy.

Kity: Pierwszym kitem dla mnie był brak (obiecanej plotkowo) Zendayi na koncercie Labrintha. Kolejnym minusem tego festiwalu była powtarzalność budek z jedzeniem. Wydawać się mogło, że dostępne są jedynie burgery, frytki i kuchnia meksykańska, z niewielkimi wyjątkami. W moim odczuciu były również zbyt duże przerwy między koncertami na głównej scenie, a także brakowało chociaż jednej większej gwiazdy, która mogłaby bezapelacyjnie być nazwana najbardziej wyczekiwanym koncertem całego Open'era.
Opinie wybrane
-
2023-07-03 11:08
mam wrażenie że epoka wielkich festiwali na świeżym powietrzu minęła (4)
To wszystko się zaczęło na woodstock w latach 60tych i było wyrazem doświadczenia pokolenia powojennego (w ameryce: baby boomers), do nas to na dobre dotarło w czasach jarocina, i było wyrazem doświadczenia dzisiejszych 50 latków. Dopóki dominował paradygmat rockowy tj "bunt", antykultura, perkusja+bas+gitara+wzmacniacz, dżinsy i używki to takie
To wszystko się zaczęło na woodstock w latach 60tych i było wyrazem doświadczenia pokolenia powojennego (w ameryce: baby boomers), do nas to na dobre dotarło w czasach jarocina, i było wyrazem doświadczenia dzisiejszych 50 latków. Dopóki dominował paradygmat rockowy tj "bunt", antykultura, perkusja+bas+gitara+wzmacniacz, dżinsy i używki to takie festiwale były takimi rytuałami tego paradygmatu. Obecnie muzyka jest w streamingach, dominuje elektronika, rock jest co do zasady niszą dla 40+ latków, słuchanie określonych gatunków muzycznych nie jest już elementem tożsamości młodych ludzi. Tak więc openery itp to już są takie popłuczyny po kulturze rocka która jest tak samo żywotna jak panowie z U2 czy Metaliki. Było minęło, nie ma co żałować.
- 14 23
-
2023-07-03 23:05
Póki co Hellfest i mu podobne mają się znakomicie. Ale masz trochę racji, za 10-20 lat może nie być komu przyjść na takie spędy.
- 2 0
-
2023-07-03 23:16
Przeciwko czemu sie buntować skoro wolno mi imprezować od 14 roku życia
a tatuś z mamusią kupią mi mieszkanie. Pęd do zmian w młodych zaginął. Za dużo dostali i o zbyt mało muszą walczyć.
- 4 0
-
2023-07-03 23:49
Bo rock kończy się na U2 i Metalice. Gratuluję obeznania z tematem.
- 1 2
-
2023-07-04 03:55
Dla kogo minęła, ja bym chciał zorganizować taki super festiwal w styku opener tylko s lepsza muzyka
- 1 1
-
2023-07-02 09:15
Bardzo dobrze podsumowane (1)
W 100% racja ,
- 138 19
-
2023-07-02 10:46
Tylko 90%
Pozostałe 10% to ocena ostatniego dziennikarza, z która się całkowite nie zgadzam :)
- 19 2
-
2023-07-02 09:41
(9)
Nagłośnienie było dobre? Dobry żart.. była bardzo duża obsuwa między dźwiękiem, a tym co na ekranach. Dodatkowo był pogłos przy niektórych dźwiękach..
Punkt sanitarny na plus, jednak dwa razy były zatkane i raz zawartość zaczęła się wylewać na ludzi.
Jedzenie - fajnie, że nie było kolejek. Ale myślę że było to spowodowaneNagłośnienie było dobre? Dobry żart.. była bardzo duża obsuwa między dźwiękiem, a tym co na ekranach. Dodatkowo był pogłos przy niektórych dźwiękach..
Punkt sanitarny na plus, jednak dwa razy były zatkane i raz zawartość zaczęła się wylewać na ludzi.
Jedzenie - fajnie, że nie było kolejek. Ale myślę że było to spowodowane cenami a nie ilością ludzi. To samo dotyczy alkoholu.
Przeszukanie na wejściu na festiwal - trwało za długo, dodatkowo było za mało kobiet do sprawdzania innych kobiet.
Przy takiej pogodzie na plus dwie zadaszone sceny, wyrównany teren. Dużo autobusów, które nie były zapchane na maxa.- 88 20
-
2023-07-02 10:54
Jesteś Zetką (2)
Trochę starszych festiwalowiczów ceny nie bolały. Na wejściu nie było przeszukiwań.
- 4 9
-
2023-07-02 10:55
(1)
Otóż nie - byłam tam 10 raz i mam porównanie
- 14 0
-
2023-07-02 11:02
10 raz? ty to jesteś silny
- 4 9
-
2023-07-02 11:38
Niby dlaczego kobiety mają być sprawdzane (2)
Przez kobiety? xD to jest właśnie równouprawnienie w praktyce i inne parytety
- 7 22
-
2023-07-02 11:58
Bo żadna kobieta nie chce być "macana" przy sprawdzaniu przez obcego typa
- 19 3
-
2023-07-02 12:27
Twoj wpis moze byc odpowiedzia na twoje pytanie.
- 12 0
-
2023-07-02 15:16
Obraz na ekranie zawsze jest później w stosunku do dźwięku ponieważ jest on przeznaczony dla publiczności z tyłu. Wynika to z tego że swiatlo podróżuje szybciej niż dźwięk.
- 11 4
-
2023-07-03 09:32
(1)
Zawsze będzie różnica między dźwiękiem a obrazem, fizyka.
- 8 1
-
2023-07-04 06:09
Następny geniusz
Mądrala się znalazł
- 0 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.