• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pamiętnik biegacza, czyli Jachimek o bieganiu z przymrużeniem oka

Szymon Jachimek, Tomasz Valldal-Czarnecki
26 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
"Pierwsze 40 metrów gnałem jak wicher! Ale po kolejnych 10 wicher przycichł, a na 54. metrze ustał kompletnie. Ba, nawet nie tyle ustał, co padł jak długi i asfalt zaorał. Oho, myślę, wszystko przez brak rozgrzewki. Po czym zemdlałem i nie myślałem zupełnie nic." "Pierwsze 40 metrów gnałem jak wicher! Ale po kolejnych 10 wicher przycichł, a na 54. metrze ustał kompletnie. Ba, nawet nie tyle ustał, co padł jak długi i asfalt zaorał. Oho, myślę, wszystko przez brak rozgrzewki. Po czym zemdlałem i nie myślałem zupełnie nic."

Stałem na Skwerze, ubrany w seksowne wdzianko biegowe. Obcisłe, świecące, uwypuklające zarówno mięśnie łydki, jak i niemięśnie brzucha. Akurat szukałem w pamięci ćwiczenia, które pozwoli mi przebiec te 10 kilometrów w czasie 30 minut, kiedy podszedł do mnie tajemniczy nieznajomy. "Pan pisze felietony dla Trójmiasto.pl?", zapytał. "Ja", odpowiedziałem (z dumą, żeby nie było). "Mam coś dla pana", rzekł nieznajomy, wcisnął mi do ręki kopertę, po czym rozpłynął się w tłumie biegaczy.



Zajrzałem do środka. W kopercie był pamiętnik, który pragnę tutaj niemal w całości zacytować.

Co myślisz o biegających osobach?

DZIEŃ 1.
Było tak: jechałem z Obłuża do Sopotu. Jako człowiek światły i świadomy wiedziałem, że skoro 11 listopada, to Święto Niepodległości, a jak Święto, to parada, a jak parada, to korki. I gdy sobie zrobiłem ten wywód logiczny, to wyszło mi, że pojadę do Sopotu później, po paradzie. Co się będę w korkach grzebał jak jakiś elektryk, hehe.

I co? I co? Parada minęła, ale byli biegacze. To znaczy... "biegacze". Banda poprzebierana w tak obcisłe stroje, że wielu brzuszek spod bluzy wystawał. I śmiało, niech sobie człapią. Ale żebym ja z tego powodu stał w korkach?! Żebym ja do Sopotu z opóźnieniem dojeżdżał?! Otrąbiłem ich, środkowym palcem pomachałem i mówię dzieciom: "patrzcie, ja to ich raz dwa prześcignę. W liceum byłem w najlepszy w klasie". Wyskoczyłem z samochodu i dawaj, wyprzedzać kluchy w żarówiastych kalenjich.

Pierwsze 40 metrów gnałem jak wicher! Ale po kolejnych 10 wicher przycichł, a na 54. metrze ustał kompletnie. Ba, nawet nie tyle ustał, co padł jak długi i asfalt zaorał. Oho, myślę, wszystko przez brak rozgrzewki. Po czym zemdlałem i nie myślałem zupełnie nic.

DZIEŃ 2.

Kiedy dzieci przestały już się ze mnie chichrać, a żona znacząco pukać się palcem w nadocze, postanowiłem: poczytam, potrenuję i pokażę tym człapaczom, jak się naprawdę biega. Ja, licealny mistrz klasy, o którym sam wuefista mruczał pod wąsem "nono". Drżyjcie, kluchy!

Odpaliłem fora. Sporządziłem plan treningowy. Porównałem modele butów. I koszulek. I - z
obrzydzeniem, ale jednak - legginsów. Zapoznałem się z dietą biegacza, z której jasno wynikało, że po treningu najlepiej zjeść makaron. Wykończony przygotowaniami zjadłem makaron od razu. Jak to się u nas, sportowców, mówi: "awansem".

DZIEŃ 5.
Skompletowałem sprzęt, wydrukowałem plan treningowy, ale... mżawka nie sprzyjała. Trochę porozciągałem się w domu i obiegłem duży pokój. Czuję moc. Powoli przejadam się makaronem.

DZIEŃ 8.
To miał być ten dzień. Wróciłem wcześniej z roboty. Aura sprzyjała. Przebrałem się w ciuchy... i jak mnie nie weźmie ochota na makaron. Jutro, jutro wkracza wicher!

DZIEŃ 20.

Z lekką obsuwą, ale jednak: wicher wkroczył. Obiegłem dwukrotnie blok. Sześcioklatkowy! Pod koniec ze zmęczenia kopnąłem lewą stopą w prawą łydkę i o mało co w kalendarz. Poprosiłem dzieci, żeby mnie nakarmiły makaronem.

DZIEŃ 30.
Dzisiaj mżyło, ale nie mogłem odpuścić treningu. Obiegłem blok kilka razy, a nawet rączo (na tyle, na ile jestem w stanie ocenić własną rączość) wbiegłem po schodach do mieszkania. Za dwa tygodnie wielki bieg.

DZIEŃ 44.
Oto ja! Licealny król klasy na zawodach pośród tłumu kiepskich kluch. Które, znienacka, okazały się szybsze i sprawniejsze ode mnie. I, jak się z bliska przyjrzałem, nie wszystkie z nich to takie straszne kluchy. Zająłem świetne, 2538. miejsce. Radość, jakbym zdobył mistrzostwo świata.

Tylko jacyś narwańcy na nas trąbili, kiedy w korku czekali na koniec biegu. Naprawdę, co im przeszkadza, że raz na jakiś czas ludzie sobie po mieście pobiegają?

Zobacz także: Zamknięte ulice - zamach na wolność?

O autorze

autor

Szymon Jachimek

Trójmiejski kabareciarz, improwizator, tekściarz. W swoich nieregularnych SKM-kach zerka na Trójmiasto z lekko przymrużonymi oczami i namawia czytelników do tego samego.

autor

Tomasz Valldal-Czarnecki

aktor, reżyser, lalkarz, wielbiciel maskonurów. Do SKM-ek dokłada się własną kreską i spojrzeniem na świat z wysokości 197 cm.

Opinie (37)

  • super! (9)

    Szkoda tylko, że to jest przykra prawda. Że masa ludzi narzeka na biegaczy bo muszą pojechać objazdem ale poczekać 10-20 minut. a sami pewnie nigdy tyłka z kanapy nie ruszyli..
    Uważam, że biegi uliczne w trójmieście i tak są świetnie zorganizowane a informacje o nich, o objazdach itp są dobrze i z wyprzedzeniem podane.

    • 29 7

    • a nie mogliby biegać po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym?

      • 0 0

    • Biegajcie po ulicach... (2)

      a potem zapraszam do mnie na wizytę

      • 9 8

      • niestety ortopeda Janek ma rację

        • 0 2

      • Wszystkim wam kolana eksplodują :)

        • 2 6

    • hmmm (4)

      Po pierwsze to ruszyli tyłek z kanapy bo siedzą na fotelu w samochodzie :D
      Po drugie zawsze mnie zastanawia po co biegać ulicami, środkiem miasta jeśli w trójmieście mamy tyle lasów parków, pas nadmorski...
      Po trzecie bieganie to nie jedyna forma ruchu- ja osobiście bardzo nie lubię. Za to miło spędzam czas na rowerze (swoją drogą nie uważam żeby dla rowerów też trzeba było zamykać ulice).

      Nie rozumiem też o co chodzi w tej manii biegania zbiorowego. Że samemu to się nie da? Że nikt nowych rajtuzek nie pochwali.

      • 17 9

      • czytam komentarze i naszła mnie refleksja

        zamykanie ulic dla biegów jest ile razy w roku ? 2 - 3 razy ? Normalnie biega sie w lesie , parku , na stadionie ... Ile razy w roku zamyka sie ulice dla rowerzystów 2 - 3 razy w roku ? czy to jest taki problem ???? Ile razy w roku zamyka sie ulice bo manifestacja ??? Czy to jest problem ??? Bądzmy tolerancyjni dla tych co biegaja , jeżdżą na rowerze i czym tam jeszcze ... usmiechu trochę a nie tylko narzekanie ...

        • 9 2

      • Można i wielu tak biega - traktując oficjalne biegi uliczne jako sprawdzian, pomiar czasu i postępu w treningach.

        • 7 1

      • ok, Ty lubisz rower inni lubią bieganie, a jeszcze inni boks. Chodzi o to, że wszystko jest dla ludzi. Z tego co wiem w Gdańsku jest przejazd rowerowy podczas którego jest zamykana część ulic ;)

        czemu ulicami? Bo mimo wszystko jest bezpieczniej niż na wąskiej ścieżce z wystającymi konarami ;)

        nie chodzi o "manie biegania zbiorowego" tylko o zawody. Przecież ciągle są zawody - na większą skalę olimpiada, igrzyska i cała masa innych a na mniejszą właśnie takie biegi.
        Dla mnie start w takim biegu jest sprawdzeniem się ile mogę z siebie na maksa wycisnąć, bo bieganie "po lesie" nie daje takiego powera i mobilizacji jak podczas takiego biegu. I oczywiście satysfakcja po ukończeniu. Dla wielu to też udowodnienie sobie że mogą, że potrafią.

        Każdy sport jest fantastyczny i każdy charakteryzuje się rzeczami "dookoła".
        Jeśli jeździsz na rowerze i nie czujesz jakieś ducha rywalizacji albo potrzeby sprawdzenia siebie to spoko, ale to przecież nie znaczy, że nikt nie może.
        a skoro mówisz o manii biegania zbiorowego - a jeżdzenie zbiorowe? Tour de France? ;)

        • 10 1

      • Nie zrozumiesz....

        • 8 3

  • Poziom kultury fizycznej o dwa stopnie niższy od chamskiego

    Ten artykuł pokazuje tylko jak wielka przepaść dzieli artystów (a kabareciarzy jak się tu zdaje szczególnie) od sportu wyczynowego. Przepaść doświadczeń, spojrzenia na sport, kulturę fizyczną, życie i sens swojej egzystencji. Niestety. Kultura jakaś ich może i dotyczy ale bynajmniej poziom kultury fizycznej jaki sobą reprezentują to poziom o dwa stopnie niższy od chamskiego.

    A co do biegania to nie ma co się stroszyć, że te nie męski sport. Faktycznie bieganie to nie mięśnie ani siła tylko wytrzymałość, serce i płuca. Jednak wraz z upływem lat facetom siła rośnie (raczej może rosnąć) natomiast największe spadki wydolności wśród starszych wiekiem atletów to te związane z wytrzymałością i wydolnością sercowo-krążeniową. Tak więc akurat tu jest najwięcej do zrobienia by trzymać się jak najdłużej w dobrej formie.

    • 0 1

  • super

    Super opowiastka . Uśmiałem się pomimo że sam biegam

    • 2 0

  • Szymon, to chyba Twój najlepszy felieton :) (1)

    Uśmiałam się z rana, dzięki :) ps. biegaczy lubię, sama biegam od czasu do czasu

    • 43 6

    • Istotnie, felieton jest na miarę słynnej historii o ojcu-wędkarzu ze znamiennym motywem "karasie jedzo guwno". Brawo autorowi!

      Natomiast samo bieganie wcale nie jest takie zdrowe, bo bez trenera może skończyć się "załatwieniem" sobie stawów kolanowych... Żywy marsz lub marszobieg jest zdecydowanie zdrowszy i lepiej kształtuje ogólną kondycję! Choć rzeczywiście jest znacznie mniej spektakularny.

      • 1 1

  • bieganie jest dobre dla kobiet, mężczyzna nie lata w rajtuzach. (6)

    ja uprawiam wspinaczkę, karatę, boks, skoki spadochronowe, surfing itd.

    • 19 64

    • i to wszystko dzięki paru apkom na swoim smartfonie za złotówkę plus vat ;D
      krowa która dużo ryczy itd.

      • 4 2

    • a na karate zakładasz kobiece kimono?

      a na wspinaczkę spodnie 3/4? a na boksie masz obnażone ramiona? a na surfingu nie masz przypadkiem obcisłej pianki? a na skokach spadochrpnowych nie spotkałeś nigdy skaczących kobiet?
      a skąd ty masz tyle czasu na to wszystko?
      wiesz, wytrzeźwiej i wtedy zacznij pisać. To że oglądałeś filmy nie oznacza  że skaczesz ze spadochronem tudzież coś uprawiasz. Może uprawiasz kaktusy w domu a nie sport?

      • 19 2

    • Jak wolisz to biegaj w spódnicy. Mi to akurat obojętne w czym biegasz.

      Ja patrzę na siebie, a nie na innych. Tobie też to polecam.

      • 13 3

    • Szachy ...

      Spróbuj zagrać w szachy. Z pewnością będzie to życiowe wyzwanie.

      • 14 2

    • I co jeszcze?

      Nie płacze? Nie nosi różowego? Nie ogląda komedii romantycznych? Nie sprząta? Nie depilację się?

      • 23 0

    • Jej..jej..i co jeszcze😉

      • 20 4

  • ja całe życie na silowni (2)

    Ostatnio jednak zacząłem biegać. Walka nieporównywalna z samym sobą. Zaczynam tez jeździć długie trasy na rowerze.
    Coś dla kierowców: szlak mnie trafiał jak widziałem rowerzystów po trzech jadących rzędem a nie gęsiego. Zajmowali cały pas i robili to z premedytacją by omijać ich drugim pasem. Dzisiaj rozumiem ze to ze względów bezpieczeństwa. Nie lubię tego ale pamiętajcie kierowcy rowerzyści mają takie samo prawo do drogi jak wy także noga z gazu i ostrożnie z wymijaniem.

    • 1 1

    • Re: ja całe życie na silowni

      bieganie, to stan umysłu. Styl zycia. 36 Półmaraton Wiązowski przede mną.

      • 2 2

    • Nie olaplacaja oc wiec nie ma rownosci

      • 1 2

  • (1)

    To nie o Tobie Adam?

    • 3 1

    • Słabo się starasz mężu

      • 0 0

  • Dobre ! :-)

    • 2 0

  • takie prawdziwe...

    Uśmiałam się z rana, to takie polskie-nasze, narzekamy z niezrozumienia, jak złapiemy bakcyla nerw mija, po przejściu na drugą stronę hejtujemy tą pierwszą - punkt widzenia się zmienia w zależnośco od punktu siedzenia :-) Pozdrawiam biegaczy

    • 8 1

  • Szymon (sorry za poufałość)

    To Twój najgorszy felieton, ale i tak jest fajny

    • 3 8

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wiosna w ogrodzie (1 opinia)

(1 opinia)
6 zł
targi, kiermasz

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Whitney Houston pojawiła się na sopockiej scenie: