• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pink Floyd History. Udany ukłon w stronę gigantów rocka

Patryk Gochniewski
28 stycznia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 

Pink Floyd History w Gdynia Arenie:

Poniedziałkowy koncert Pink Floyd HistoryGdynia Arenie był ciekawym widowiskiem, które nie tylko przypomniało największe przeboje słynnego zespołu, ale też pokazało jego historię. Udowodniło też, że tribute bandy nie są wyłącznie odtwórcami wielkich, ale też dobrze naoliwionymi maszynami, które doskonale wiedzą, co chcą sobą reprezentować.



Koncert zapowiadaliśmy w naszym Kalendarzu imprez i cyklu Planuj tydzień - czytaj zawsze w czwartek o godz. 10

Tribute bandy wzbudzają dość skrajne emocje. Jedni zachwycają się odwzorowaniem przez nie oryginału i cieszą, że mogą uczestniczyć na żywo w widowisku, które przenosi w czasy, kiedy ich idole byli na scenie. Drudzy zaś nie rozumieją tego fenomenu i wytykają, że jest to granie nostalgią i twórczością kogoś innego. Obie strony mają trochę racji, jednak jedno jest pewne - aby dobrze odwzorować największych, trzeba prawdziwy talent posiadać. Trzeba też umieć publiczność zainteresować, zachęcić do wejścia w ten świat i utrzymać zainteresowanie często przez bardzo długi czas.

Pamiętam, kiedy w 2011 roku byłem na The Australian Pink Floyd w Ergo Arenie. Było to według mnie nudne wydarzenie, które zapadło mi w pamięci nie z tych powodów, z których powinno. Po prostu nieciekawie poprowadzony koncert. Było to aż dziwne, bo przecież ten zespół jest uważany za jeden z najlepszych tribute bandów wykonujących muzykę Pink Floyd. Może po prostu mieli gorszy dzień. Na szczęście w poniedziałek, 27 stycznia, było inaczej.

Włosi z Pink Floyd History zagrali świetny, niemal trzygodzinny koncert, złożony z najważniejszych i najpopularniejszych utworów brytyjskich gigantów. Nawet jeśli na sali znajdował się ktoś, kto nie był wielkim fanem "Floydów", nie mógł nie docenić tego, co działo się na scenie.

Pink Floyd History - Money:


Było "Wish You Were Here", "Antoher Brick In The Wall", "Shine On You Crazy Diamond", "Learning to Fly", "Mother" czy "Money". Było też kilkanaście innych wielkich kompozycji. Mogło podobać się kilka kwestii. To, że muzyka oryginału była bardzo dobrze oddana. Zwłaszcza w części poświęconej albumowi "The Wall". To, że nawet przy najdłuższych utworach zespół potrafił utrzymać uwagę publiczności. I to, że na ekranie wokół sceny pojawiały się nie tylko piękne wizualizacje, ale też historie (napisane po polsku) z życia jednej z największych formacji w historii muzyki oraz ważne wydarzenia ze świata, które stanowiły inspirację dla konkretnego albumu. Na plus również wokal oraz nagłośnienie - naprawdę nie było się do czego przyczepić w technicznym kontekście tego występu.

Czytaj także: Koncerty "tribute to": naśladują największe gwiazdy

A co się mogło nie podobać? Przede wszystkim przerwa, która rozstroiła koncert. Kiedy zespół sukcesywnie budował napięcie i odgrywał mądrze skonstruowaną setlistę, nastąpił kwadrans na odpoczynek. W kompletnie niezrozumiałym momencie. Między albumami "Animals" oraz "The Wall". Jeśli ta pauza już musiała być, to zdecydowanie wcześniej, wtedy nie miałoby to większego wpływu na odbiór całości. Z drugiej zaś strony - po co w ogóle przerywać koncert? Oczywiście, są wykonawcy, którzy tak robią, jednak prezentują zupełnie inną stylistykę. A tu była rockowa opera, która powinna wybrzmieć od początku do końca, nieprzerwanie.

Jedynym plusem tego odpoczynku było to, że można było rozprostować kości. Docenili to zwłaszcza ci, którzy siedzieli na płycie. Krzesła były wręcz mocno niewygodne - warto wziąć to pod uwagę przy kolejnych wielogodzinnych wydarzeniach, ponieważ tyle czasu na takim siedzisku może być wyzwaniem.

Aby dobrze odwzorować największych, trzeba prawdziwy talent posiadać oraz umieć publiczność zainteresować, zachęcić do wejścia w muzyczny świat i utrzymać zainteresowanie często przez bardzo długi czas. Aby dobrze odwzorować największych, trzeba prawdziwy talent posiadać oraz umieć publiczność zainteresować, zachęcić do wejścia w muzyczny świat i utrzymać zainteresowanie często przez bardzo długi czas.
Wracając do muzyki: oczywiście, nie można w żaden sposób porównywać jakiegokolwiek tribute bandu do oryginału. To jest po prostu bezcelowe. Niemniej jednak warto docenić starania oraz umiejętność odwzorowania tych wielkich kompozycji. W przypadku Pink Floyd History widać, że sprawia im to ogromną przyjemność. Jest to niezwykle ważne, ponieważ oddziałuje na publiczność, która zupełnie inaczej podchodzi wtedy do występu.

Ubolewać można tylko, że frekwencja nie była wyższa. Polacy przekonują się do tribute bandów, ale jeszcze sporo pracy przed organizatorami tego typu wydarzeń, by podobne koncerty zapełniały areny. Zapraszając częściej na występy właśnie takie zespoły jak ten poniedziałkowy, można to w końcu osiągnąć.

Pink Floyd History - Mother


Wieczór z Pink Floyd History w Gdyni był udany. Trzy godziny zleciały wbrew pozorom bardzo szybko, a smaczku całości dodawał fakt, że 27 stycznia przypadają urodziny jednego z założycieli Pink Floyd, Nicka Masona. Było więc co świętować.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (37) 1 zablokowana

  • Piękne show (1)

    Przerwa w 3 godzinnym graniu jak najbardziej zrozumiała, Panie Redaktorze. Ale to chyba trzeba grać samemu, żeby zrozumieć ;) Że moment zły? środek seta, między dwoma albumami. No nie szukajmy aż tak dziury.

    • 9 1

    • Gunsi grają ponad trzy. Foo Fighters, Stonesi, czy Green Day blisko trzy - ktokolwiek z nich mówi w połowie elo, idziemy se usiąść?
      Wiadomo, to nie ta liga. Ale jednak przy takiej muzie to jest żart.

      • 0 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Pink Floyd History w Gdyni

    Odróżniasz muzykę graną na żywo od takiej z płyty?

    • 1 1

  • Przerwa jest potrzebna!

    Na większości koncertów Tribute'owych, a zwłaszcza zespołu Pink Floyd następuje przerwa (wiem, bo byłem 2 razy i czytałem o innych). Przerwa po to, żeby zapalić, napić się, nastroić... zrobić cokolwiek, aby poczuć się bardziej Pink Floyd ;) Dla abstynentów przerwa będzie niezrozumiała, dla wielu okaże się super przydatna.

    • 6 0

  • koncert

    Ja wróciłam z koncertu zadowolona mimo swoich 60 ++. Miałam miejsce na płycie i z tymi niewygodnymi krzesełkami to przesada. Jak ktoś się nudził to szukał minusów . Jedyny minus to cena biletów, to rzutowało na frekwencje a szkoda.

    • 14 1

  • zarabiają na czyjejś twórczości, niech stworzą coś sami. (2)

    • 19 46

    • No tak, tak samo jak grający Chopina czy Bacha xD Albo aktorzy, co tylko grają napisane dla nich role - niech sami wymyślą, nie? Bogowie, i to to ma prawa wyborcze...

      • 7 2

    • Janusz a ty co umiesz?

      • 9 5

  • Pelna zgoda z renezją

    Brzmienie super ! Może za dużo mniej znanych kawałków.. Wymęczyli mniej "zawziętych" fanów. Na pewno dla wszystkich druga część + bisy - super :-)

    • 10 2

  • Podroba pink floydow?????
    Dzisssassss

    • 3 15

  • 3.5/5

    Dobrze zagrane, nieźle oświetlone. Tłumaczenie historii zespołu na polski -- żenada: "w skutek", "byś, my", nazwisko Syda Barretta pisane na sto różnych sposobów... wstyd.

    • 15 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (52 opinie)

(52 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (4 opinie)

(4 opinie)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Która polska wokalistka wystąpiła na gdańskim stadionie?