• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Portishead: potęga i elegancja

Borys Kossakowski
6 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Rozedrgana gitara Adriana Utleya (po lewej) zapowiada nadejście głosu Beth Gibbons. Rozedrgana gitara Adriana Utleya (po lewej) zapowiada nadejście głosu Beth Gibbons.

Portishead w Operze Leśnej zagrali dokładnie tak, jak oczekiwali tego fani. Perfekcyjnie dopracowane aranżacje, na setliście największe przeboje, a sam zespół - tajemniczy, nieco wycofany i skąpany w mroku. Fani nagrodzili występ gromkimi brawami, bo brystolczycy zaprezentowali się w świetnej formie: brzmieli potężnie i dostojnie.



Koncert Portishead był (prawdopodobnie) wspaniały. Niestety, ja do tej wspaniałości dostępu miałem niewiele, bo przypadły mi w udziale skrajne miejsca w skrajnym sektorze. Toż to pech. Czeka człowiek na ten koncert od czasów liceum, a tu taki klops. Z mojego fotela widać było więc boczne ścianki głośników, które skutecznie zasłaniały prawie całą scenę. Osoba, która projektowała widownię Opery Leśnej, powinna do końca życia siadać na tym miejscu i przepraszać widzów, którym przyszło zajmować krzesła w tym sektorze.

Ale koniec lamentów. Koncert Portishead to w końcu spełnienie marzeń obecnych trzydziestokilkolatków, którzy w latach dziewięćdziesiątych przeżywali moc wzruszeń słuchając takich piosenek, jak "Roads", "Sour Times" czy "Glory Box". Zespół wie o tym doskonale, bo na setliście znalazło się sporo utworów z najpopularniejszej płyty brystolczyków pt. "Dummy". To były czasy, gdy światem muzyczny rządziła telewizja MTV. Siadało się wówczas przed telewizorem i cierpliwie czekało na rozedrgany dźwięk gitary Adriana Utleya, który zwiastował niechybne nadejście charakterystycznego wokalu Beth Gibbons.

I to wszystko dostali trójmiejscy fani Portishead ponownie, na żywo w Operze Leśnej. Brzmienie gitary Utleya było dokładnie takie samo jak na płycie. Ten przester i to tremolo - każdy kto słyszał je choć raz zapamięta do końca życia i rozpozna bez pudła po pierwszych trzech nutach. I będzie czekał na głos Beth Gibbons, w którym jest tajemnica, magia i moc. Niestety ten głos nieco ginął w natłoku dźwięków, przykrywany momentami przez mocarne basy i perkusję. Przez to muzyka Portishead, pełna smaczków i detali, na żywo nieco traciła. Aczkolwiek odbiór mógł się różnić znacząco, w zależności od zajmowanego miejsca - akustyka w Operze Leśnej potrafi płatać figle. Pewne jest jedno - realizator nie oszczędzał głośników i w podczas takiego "Machine Gun" bas dudnił tak potężnie, że swędziały w uszach bębenki.

Podczas tej ostatniej piosenki zespół pozwolił sobie (jedyny raz w trakcie koncertu) na wyraźną manifestację polityczną. Na ekranie pojawiły się bardzo sugestywne, antywojenne wizualizacje, które w połączeniu z "karabinowym", elektronicznym bitem i wspomnianym już basem, robiły piorunujące wrażenie. Ten polityczny przekaz można znaleźć także na koszulkach sprzedawanych podczas koncertów.

To nie jest zespół, który na koncertach robi show. Muzycy grali skupieni na własnych instrumentach, skąpani w mroku. Beth Gibbons, schowana pod obszerną, jesienną (męską?) kurtką, nic nie mówiła między utworami - muzyka była najważniejsza. Mimo to publiczność żywiołowo nagradzała brawami kolejne piosenki, a na koniec na stojąco oklaskiwała ulubieńców z Wielkiej Brytanii.

Przed Portishead na scenie pojawił się duet Skalpel, który, co było pewnym zaskoczeniem, zaprezentował się w... kwartecie. Marcinowy Cichemu i Igorowi Pudło pomagali bowiem Joanna Duda (instrumenty klawiszowe) i Jan Młynarski (perkusja), czyli duet J=J. A w zasadzie był to kwintet, bo swoje laptopy, w pierwszej linii, między muzykami, rozłożył dbający o wizualizacje VJ Spectribe.

Było to zaskoczenie pozytywne, bowiem elektryczne piano Joanny Dudy i akustyczna perkusja Jana Młynarskiego ożywiły dość statyczne "show" prezentowane przez Skalpela. Duet J=J w naturalny i elegancki sposób "wmieszał" się pomiędzy samplowane dźwięki - ba niektórzy twierdzili, że skradł Skalpelowi show. Po koncercie słychać było tu i ówdzie: "szkoda, że żywe instrumenty nie były bardziej wyeksponowane".

Portishead w Operze Leśnej zagrali dokładnie tak, jak oczekiwali tego fani. Perfekcyjnie dopracowane aranżacje, na setliście największe przeboje, a sam zespół - tajemniczy, nieco wycofany i skąpany w mroku. Fani nagrodzili występ gromkimi brawami, bo brystolczycy zaprezentowali się w świetnej formie: brzmieli potężnie i dostojnie.

"Glory Box" to jeden z największych hitów Portishead.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (56) 3 zablokowane

  • (4)

    Nieco wycofany, skąpany w mroku, siedzący w bocznym sektorze Borys Kosakowski nie zauważył że koncert był znakomity pod każdym względem. Tylko po co pisać recenzję występu, którego się dobrze nie widziało ani nie słyszało?
    A było fantastycznie!!! Zespół, którego wielkim fanem nigdy nie byłem zagrał tak że miałem ciarki na plecach, nagłośnienie i realizacja koncertu - pierwsza klasa. Dźwięk mimo że chwilami bardzo głośny zawsze czysty i selektywny. Akustyka opery leśnej tez zaskakująco dobra (znowu dziwi ze Pan Borys czegoś nie słyszał, ale tak już biedaczyna ma). Świetny koncert, fantastyczne wydarzenie, bardzo się cieszę że byłem i absolutnie nie żałuję wydanych 250 pln, choć to ostatnie uważam za bandytyzm.

    • 57 0

    • (3)

      za cene biletu podziekuj p. Lenie Duli, mecenas trojmiejskiej kultury

      • 15 1

      • nie wiem kto za to odpowiada za te ceny (2)

        Ale mam takie ogólne wrażenie (i to nie dotyczy tylko Trójmiasta, ale całej Polski) że ci co mają talent do wyciągania publicznej kasy, często nie mają talentu do organizacji takich wydarzeń i potem okazuje się, że frekwencja marna a bilety są dużo droższe niż w Hiszpanii, Niemczech i Belgii. Ktoś potrafi to wyjaśnić? Czy ci ludzie nie umieją negocjować z managerami zespołów, czy problem leży gdzie indziej?

        • 15 0

        • zorganizuj podobne wydarzenie to uzyskasz odpowiedzi na wiele ze swoich pytan, (1)

          • 3 12

          • ha!

            wiedziałem, że zaraz pojawi się jakiś mądrala, który zaraz odpisze coś w stylu: jak ci się nie podoba, to zrób lepiej :D

            Nie muszę nic organizować, bo inni już to robią, tylko pytanie, czemu ci ze wsparciem publicznym robią to drożej niż na zachodzie?

            • 16 1

  • (3)

    trzeba było sie przesiąść jak wiekszosc zachecana zreszta przez p. Szydłowska a nie cierpieć cały koncert na peryferiach.

    • 9 1

    • miejsca (2)

      Przychodzimy po przerwie na swoje miejsca, a one zajęte. Oczywiście gościu do nas, że nam nie ustąpi, bo można się przesiąść. I tłumacz komuś, kto kupił bilet w ostatnim rzędzie, dlaczego chcesz siedzieć na swoim, prawie dwa razy droższym miejscu w drugim rzędzie... dopiero po interwencji organizatora można było usiąść, tyle że zajęło to prawie 20 minut i skończyło się po starcie koncertu. Współczuję osobom siedzącym w okolicy, bo im też to koncert popsuło.

      • 11 0

      • Organizator chyba do końca nie przemyślał ruchu z przesiadaniem się.

        Nie wątpię w dobre intencje,ale o co chodzi?

        • 3 1

      • U mnie poszło bez problemów

        To znaczy - miejsca były zajęte, ale ludzie się nie stawiali i grzecznie sobie poszli. Obok jakiś człowiek już próbował dyskutować z właścicielem biletu. Sam koncert rewelacyjny, ale organizacyjnie słabo.

        • 1 1

  • cudowny wieczór!!!

    skalpel - fantastyczny. kawałek z wizualizacją z Salta (1965) zmiótł z siedzenia...
    portishead - niesamowite wrażenia. urywało uszy i brzuch basami, dotykało głowy głęboko głosem Beth.

    nie mam chęci Was nudzić enuncjacami. trzeba było tam być...

    • 10 2

  • !! (3)

    cudowny koncert. porównywalny do tego w Poznaniu w 2011

    • 6 5

    • W Poznaniu był lepszy odbior publiczności

      Tam też koncert mi się bardziej podobał, może dlatego że pierwszy

      • 2 0

    • Nie tylko. (1)

      W zeszłym roku w Krakowie zagrali tak samo.

      • 2 1

      • Może grają z playbacku

        • 3 0

  • Cudo

    Koncert Piekny....Jedyny... Niezapomniany...
    Frekwencja, ceny biletow i organizacja ...wstyd !!!!!

    • 19 0

  • no ale przecież...

    ...oni byli SKĄPANI W MROKU! :D

    • 16 0

  • PORTISHEAD - perfekcyjnie, mocno i mrocznie - ani jednego zbędnego dźwięku

    Nagłośnienie bardzo dobre
    Vizuale bardzo dobre

    Recenzja Borysa - DNO DNA

    • 48 3

  • Najwięcej było numerów z Trójki

    A nie z debiutu. I to one robiły największe wrażenie.

    • 14 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Zespół Golden Life nagrał utwór pod tytułem: