• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przekorny los, pokorny film. Recenzja filmu "Zenek"

Tomasz Zacharczuk
14 lutego 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 

Film Zenek - zwiastun:


Wystarczy energiczny podkład z keyboardu i zapadający w pamięć refren, by discopolowy szlagier podbił serca milionów słuchaczy. Podobny patent zastosowano w filmowej opowieści o liderze zespołu Akcent. "Zenek" jest wypolerowaną na błysk muzyczną biografią skomponowaną pod gusta szerokiej publiczności, której raczej nie będzie przeszkadzać niewygórowany poziom artystyczny produkcji i jej przaśny klimat. Zgrzytania zębami podczas seansu raczej nie doświadczymy, za to kilka razy można potupać nóżką i szczerze się zaśmiać.



Amerykanie w "Bohemian Rhapsody" ozłocili legendę Freddiego Mercury'ego, Brytyjczycy w "Yesterday" dość swobodnie zinterpretowali fenomen Beatlesów, zaś Polacy zabrali się za szlifowanie discopolowego diamentu w osobie Zenona Martyniuka. Złośliwie można byłoby to skonkludować stwierdzeniem: jaki kraj, tacy muzyczni idole. Niezaprzeczalne są jednak dwa fakty: nurt rodzimej muzyki tanecznej ciągle bije rekordy popularności, a największa ikona tego stylu stała się niezwykle dochodowym produktem marketingowym. Współczesny przemysł filmowy zaś uwielbia proste historie, które kryją w sobie spory potencjalnie zysk.

Zainwestowane w filmowego "Zenka" pieniądze raczej zwrócą się z solidną nawiązką, bo stojącemu za kamerą Janowi Hryniakowi udało się całkiem zgrabnie połączyć najważniejsze komponenty discopolowego przeboju. Żywiołowe tempo wybija niezbyt skomplikowany scenariusz, efektowne tło stanowią wyraziste postaci, a rozsadzającym głośniki refrenem jest w tym przypadku oczywiście tytułowy bohater - ujmujący swojską charyzmą i podlaskim urokiem marzyciel wpatrzony w muzycznych idoli lat 80. W dodatku pokonuje klasyczną w kinie biograficznym drogę - od zera do bohatera. A takie historie wśród widzów cieszą się najgłośniejszym poklaskiem.

Pierwsza połowa "Zenka" to zabawna i lekkostrawna opowieść o młodym chłopaku z prowincji goniącym za sławą i muzycznymi idolami. To zdecydowanie najlepszy fragment filmu Jana Hryniaka i najciekawsze oblicze samego Martyniuka świetnie sportretowanego przez Jakuba Zająca. Pierwsza połowa "Zenka" to zabawna i lekkostrawna opowieść o młodym chłopaku z prowincji goniącym za sławą i muzycznymi idolami. To zdecydowanie najlepszy fragment filmu Jana Hryniaka i najciekawsze oblicze samego Martyniuka świetnie sportretowanego przez Jakuba Zająca.
Główną postać i jej historię śledzimy z trzech czasowych perspektyw, co wydaje się dość śmiałym zabiegiem, biorąc pod uwagę raczej niewygórowane aspiracje przyświecające twórcom filmu. Rozbicie narracji w ten sposób zaburza niestety filmowy przekaz i zupełnie niepotrzebnie wprowadza stylistykę rodem z fabularyzowanych dokumentów, jakimi przepełnione są popołudniowe ramówki popularnych stacji telewizyjnych. Polega to na tym, że osoby związane z Zenkiem komentują przed kamerą wydarzenia z przeszłości i dopisują ich dalsze rozdziały. Tak, jakby filmowcom ciężko było uwierzyć w umiejętność logicznego myślenia widza i w to, że samodzielnie można obliczyć ile to jest 1+1.

Znacznie lepiej prezentuje się już to, co dotyczy dwóch najważniejszych czasowych płaszczyzn. Pierwsza z nich ukazuje młodego chłopaka z Podlasia, który zafascynowany jest taneczną sceną połowy lat 80. Zenek gimnastykuje się przed lustrem, by upodobnić się fryzurą do Limahla, łamie sobie język wyśpiewując kolejne wersy hitów Boney M i ćwiczy wokalny warsztat podczas cygańskich biesiad i weselnych recitali. Muzealna suszarka do włosów czy przykurzony magnetofon idealnie oddają klimat tamtej epoki, sytuacyjne i słowne żarty przyjemnie rozluźniają atmosferę, a świetny Jakub Zając doskonale bawi się wizerunkiem młodego Martyniuka, odnajdując w tym autentyczną frajdę.

Dzięki tym niewymagającym zabiegom to właśnie pierwszy rozdział "Zenka" pochłania się z największą przyjemnością i nieskrywanym (pozytywnym) zdziwieniem. Gdy akcja przeskakuje do 2004 roku, swobodnie płynąca opowieść zalicza już potężne perturbacje, a na wierzch wypływają wszystkie prognozowane obawy związane z filmem Jana Hryniaka. Przede wszystkim w dojrzałej już osobie Martyniuka nie do końca odnajduje się Krzysztof Czeczot. Wizualnie przypomina Zenka, ale tego z "teraz", a nie z początku XX wieku. Zupełnie nie radzi też sobie z charakterystycznym podlaskim akcentem. W porównaniu do młodszego Zająca jest jakby obok roli. Przygaszony, wycofany, nieobecny.

W "Zenku" czuć sporo pozytywnej energii i dobrej zabawy, ale tylko do czasu. Właściwie do momentu, w którym twórcy porzucają dogłębną analizę głównego bohatera i zaczynają dobudowywać kolejne (niestabilne i niespójne) piętra do jego pomnika. W "Zenku" czuć sporo pozytywnej energii i dobrej zabawy, ale tylko do czasu. Właściwie do momentu, w którym twórcy porzucają dogłębną analizę głównego bohatera i zaczynają dobudowywać kolejne (niestabilne i niespójne) piętra do jego pomnika.
Po części wynika to ze scenariuszowych rewelacji, jakimi prostą historię postanowili ubarwić twórcy filmu. Ze szkodą dla ich dzieła i prawdziwego Martyniuka. Prowizoryczny wątek kryminalny (zaczerpnięty zresztą z biografii innego tuza disco polo) sprawia wrażenie, jakby za chwilę miał się rozsypać, a finałowe rozwiązanie wzbudza raczej śmiech niż prawdziwe emocje. Problemy związane z alkoholem czy sławą zarysowane są z kolei bardzo pobieżnie i aż nadto widać, że nikt na planie zdjęciowym nie chciał za wszelką cenę urazić czymkolwiek Martyniuka i jego rodziny. Stosując tak ostrożne zabiegi i grając półśrodkami trudno o autentyczne kino biograficzne. Druga połowa filmu przypomina więc już raczej niskich lotów kino rozrywkowe opatrzone tu i ówdzie nagłówkami z tabloidów.

Hryniak zrezygnował też niemal całkowicie z jakiejkolwiek analizy fenomenu disco polo. A przecież biografia której ikony tego stylu jak nie Martyniuka nadawałaby się do tego wręcz idealnie? "Zenkowi" brakuje wyraźnie szerszej perspektywy i choć zauważalnych ambicji. Zamiast tego otrzymujemy wypolerowaną na błysk biografię muzyka-męczennika, którego za chwilę filmowcy poddadzą beatyfikacji lub (w łagodnej wersji) przebiorą w lśniący kostium z wielką literą M na wypiętej klatce piersiowej. Samotne pojedynki z przestępcami czy cudowne uleczenie z nałogu to tylko niektóre przypadki filmowego przeszarżowania. Na Martyniuka wylano tu tyle słodyczy, że ciężko mu będzie to zmyć przez długi jeszcze czas.

O dziwo w "Zenku" mało jest również samego disco polo. Dominują podlaskie wersje światowych przebojów muzyki dance, które główny bohater niemiłosiernie kaleczy łamaną angielszczyzną. Początkowo wywołuje to sporo śmiechu, lecz za dziesiątym podejściem może już ewidentnie irytować. Oparta na "ejtisowych" syntezatorach ścieżka dźwiękowa Daniela Blooma kolokwialnie "robi robotę", ale w pewnym momencie staje się już niemal niezauważalna. W przeciwieństwie do niektórych drugoplanowych ról. Klara Bielawka jako Danusia czy Karol Dziuba jako Rysiek mocno akcentują swoją obecność na planie i co ciekawe grają swoje role od A do Z, bez względu na zmiany czasowe. Szkoda, że podobnego patentu nie zastosowano w przypadku głównego bohatera i nie dano szansy Zającowi, by zagrać Martyniuka na pełnym dystansie.

Mogło być źle, a jest całkiem znośnie. "Zenek" to jednak kino sprofilowane pod miłośników samego Martyniuka i jego twórczości. Z pewnością nie zainteresuje tych, którzy nie do końca rozumieją ten polski fenomen. Inna rzecz, że film Hrynika do samej dyskusji o disco polo zupełnie nic nie wnosi. Tu wszystko podporządkowane jest "królowi". Mogło być źle, a jest całkiem znośnie. "Zenek" to jednak kino sprofilowane pod miłośników samego Martyniuka i jego twórczości. Z pewnością nie zainteresuje tych, którzy nie do końca rozumieją ten polski fenomen. Inna rzecz, że film Hrynika do samej dyskusji o disco polo zupełnie nic nie wnosi. Tu wszystko podporządkowane jest "królowi".
"Zenek" wiele razy fałszuje, gubi tempo i tekst (którego przeraźliwie wręcz brakuje w drugiej połowie filmu), lecz doskonale wie, jak zadbać o samopoczucie i pozytywną energię publiczności. Efekt jest lepszy niż można się było tego spodziewać. Droga do artystycznie spełnionego i świadomego wydaje się jednak daleka i niemal równie wyboista jak niektóre wiejskie trakty na Podlasiu, po których jeździ zdezelowany pekaes. Do tego kierowanego przez Jana Hryniaka wsiąść można tylko pod jednym warunkiem: gdy towarzystwo Zenona Martyniuka uznamy za wystarczającą rekompensatę niewygodnej często podróży.

OCENA: 5/10

Film

3.6
87 ocen

Zenek (56 opinii)

(56 opinii)
biograficzny, muzyczny

Opinie (324) ponad 50 zablokowanych

  • (2)

    W każdym państwie są ludzie którym ten typ kultury podoba się.Tacy ludzie na pewno nie wybiorą się do Opery .

    • 3 5

    • Dlatego głupotę i prymitywizm (1)

      należy piętnować jeśli mamy się rozwijać jako cywilizacja. W Polsce jest teraz odwrotnie.

      • 3 4

      • A figę prawda. Dęciaku. Wyluzuj rajtuzy.

        Lubię Zenka za jego prostotę .Lubię też Pavarottiego .

        • 4 3

  • 2mld odebrane chorym na raka (3)

    przekazane qrskiemu na realizowanie zabaw z zenkiem i jego hagiografii. szczyt pisowskiej obłudy i zakłąmania.
    i na koniec gest lichockiej uosabiający PiS i to co nam proponuje

    • 29 25

    • Już się naoglądał TVN-u (1)

      Budżet Narodowego Funduszu Zdrowia w latach:

      2008 - 48,9 mld zł - gdy Platforma przejmowała władzę.
      2015 - 69,3 mld zł - gdy Platforma oddawała władzę po 8 latach.
      2020 - 97,3 mld zł - w piątym roku rządów PiS

      • 4 2

      • mózg przesiąknięty kłamstwami tvpinfo

        papier wszystko przyjmie
        same kłamstwa moraiwckiego

        • 1 3

    • Jest i na Zenka i na chorych na raka

      Wcześniej pinindzy nie było!

      • 7 1

  • Dla jednych Metallica to kocia muzyka (9)

    a dla innych to co uprawia Zenek to kicz. Ale każdy ma prawo do swoich upodobań . Bardzo lubię Budkę Suflera, ale Zenka też. Wszystko zależy od tego kiedy i w jakich okolicznościach sie słucha . Metallica ? tylko jeden utwór da się słuchać. Nie muszę wymieniać, bo wszyscy wiedzą o jaki chodzi.
    Lubię Pink Floyd , chociaż trochę psychodeliczne . Ale Zenka też .I żaden nadęty bufon nie będzie mnie dyskredytował, za to , że nie uważam za najlepsze to czego słucha ON. PO prostu żal niektórym d.... ściska

    • 89 57

    • Ja sie wciaz zastanawiam o jaki utwor chodzi..? (1)

      Enter Sandman czy tez moze Seek & Destroy?

      • 1 1

      • sprawiedliwosc dla wszystkich

        • 0 0

    • Kązdy może sobie lubić co chce, tylko pieniądze z podatków nie powinny iść na taki chłam. (2)

      W żadnym kraju nie wspiera się z budżetu takiego kitu, to jest komercja która ma sama na siebie zarabiać. Budżet może sponsorować muzykę poważną, balet, teatr i galerie sztuki, a nie za przeproszeniem zenków.

      • 11 4

      • kitu? chyba kiczu, widać wolisz milano

        • 0 0

      • W twoim mniemaniu tylko holland

        nienawidząca Polski i Polaków może dostąpić wspierania budżetu . Rozumiem że hasło "aby było jak było" wciąż aktualne ? Nienawiść wynikająca z kierunku strumienia pieniędzy i wyssana z mlekiem matki . Już wolę Zenka niż jej jad.

        • 8 5

    • Przecież nikt tu nie odbiera Wam prawa do bycia prymitywami.

      • 6 5

    • "Lubię Pink Floyd , chociaż trochę psychodeliczne. Ale Zenka też..." (1)

      Mamy tu, widzę eksperta :))

      • 17 5

      • uważaj bo pękniesz.

        • 4 4

    • Mi tam sie wszystko podoba

      Disco polo , heavy metal , beatles, budka suflera lecz najbardziej denerwują mnie ci polscy pseudo folkowi de****le z pokolenia c. Nie toleruję ich

      • 14 8

  • Fortepian sięgnął bruku... taka moja recenzja.
    Jaki kraj taki Fredie i Bohemian Rhapsody

    p.s
    O Komedzie zróbta film !!!

    Tak !!
    O Komedzie koniecznie.

    przeciez taki film istnieje
    a ty jestes ignorantem, który przespał premierę? O filmie o Olterze też nie słyszałeś?

    • 0 2

  • Fortepian sięgnął bruku... taka moja recenzja. (2)

    Jaki kraj taki Fredie i Bohemian Rhapsody

    p.s
    O Komedzie zróbta film !!!

    • 29 23

    • (1)

      Tak !!
      O Komedzie koniecznie.
      Popieram.

      • 2 2

      • przeciez taki film istnieje

        a ty jestes ignorantem, który przespał premierę?
        O filmie o Olterze też nie słyszałeś?

        • 2 0

  • Żal i zazdrość że artyście takiemu jak Zenek się udało Pseudo gwiazdy go krytykują, chcieliby mieć tyłu fanów co ma Zenek. (2)

    • 18 11

    • Nazywanie zenona artysta to juz przegiecie

      • 1 0

    • wole 10 koni niz sto swin...

      • 0 1

  • miało być negatywnie ocenione i jest!

    kasa będzie, film o disco polo opluty
    zadanie wykonane

    • 6 4

  • Jaki kraj tacy idole. (6)

    • 215 71

    • Folk i disco (4)

      Istnieje w każdym kraju. Zatem, prymitywna wypowiedź.

      • 28 22

      • Prymitywna z cała pewnością jest ta muzyka (2)

        A jej fani jeszcze bardziej. I nie ma co się obrażać na fakty, choć to tez cecha ludzi prymitywnych, dlatego większość Polaków się na nie obraza.

        • 24 15

        • Ogólnie ludzie są prymitywni. Taka natura naszej istoty.

          W żadnej mierze narcystycznie nie próbuj się wywyższać kosztem innych. Z pewnością nie jedna masz wadę.

          • 2 0

        • Prymitywna z calą pewnoscią jest ta muzyka.

          Muzyka taka po prostu jest- prymitywna i prosta. Im prostsza tym lepsza. Bo zostaje w uchu i taka ma być, ma cieszyć ludzi ,ale wy przecież wszystko musicie podzielić. Tych którzy słuchają rocka , muzyki klasycznej, jazzu, tych którzy są za PIS-em i PO, tych którzy noszą skarpetki i tych którzy ich nie noszą. Musicie wszystkich podzielić bo o czym byście pisali. Proza życia. A tak naprawdę każdy normalny człowiek ma to w poważaniu - słucha tego co mu pasuje, głosuje na tego kto mu pasuje , chce spokojnie żyć , pracować i cieszyć się każdym dniem.

          • 12 6

      • Chyba nie w każdym, może lepiej powiedzieć, że w każdym kraju istnieje muzyka popularna.

        Disco polo, to nasz rodzimy produkt. Nie zapomnę pewnych Anglików i Australijczyków na rodzinnej imprezie, ich osłupienie na dźwięki disco polo. Przy czym nie była to ekipa od Mozarta, ale disco polo zaskoczyło ich. Pytali mnie czy ta muzyka jest naprawdę popularna, czy to tylko na wiejskich imprezach takie kawałki lecą. Taki dj się trafił, że oprócz rzeczy fajnych miał też chłam.

        • 8 6

    • to sie wyprowadz kretynie

      • 4 12

  • Autor strasznie się natrudził pisząc opinię, na siłę ciągnie jak flaki z olejem. Całość jego myśli i oceny filmu można byłoby zmieścić w połowie tekstu. Brak doświadczenia? Zamówienie było na konkretną ilość słów? Źle się to czyta bo to takie wymuszone. Na każdy temat można napisać dużo ale czy warto? Trochę szacunku dla czytelnika panie" pisarzu"

    • 9 3

  • Hejt

    Chciałem poczytać opinie ludzi ktorzy ten film obejrzeli, ale niestety 95% to sam hejt nienawidzących pisu, tvp, kurskiego, disco polo - ktorzy nawet tego filmu nie widzieli. (Ps. Nie lubie DiscoPolo ale bylem ciekaw opinii warsztatu filmowego. Cóż, moja naiwność...)

    • 13 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (52 opinie)

(52 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (3 opinie)

(3 opinie)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W tekście piosenki Czerwonych Gitar “Historia jednej znajomości” jest mowa o nieistniejącym już tytule prasowym. Jakim?