• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skandynawski folk w teatrze. Relacja z koncertu Wardruny

Jarosław Kowal
21 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Wardruna umiejętnie łączy tradycję rodzimej muzyki ze świeżymi pomysłami na jej współczesne brzmienie. Wardruna umiejętnie łączy tradycję rodzimej muzyki ze świeżymi pomysłami na jej współczesne brzmienie.

Bilety na występ Wardruny w Gdańsku były niemal dwukrotnie droższe od biletów sprzedawanych w pozostałych europejskich miastach, co niektórych fanów rozwścieczyło, ale ostatecznie Teatr Szekspirowski został wyprzedany już kilka tygodni temu i najprawdopodobniej nie znajdzie się nikt, kto uznałby, że były to źle zainwestowane pieniądze.



Publiczność przywitało międzynarodowe trio łączące wpływy muzycznej przeszłości Niemiec, Austrii oraz Szwecji, ale nie tylko. Kaunan na wydanym kilka dni temu debiutanckim albumie umieściło kilka utworów o swojsko brzmiących tytułach - "Polska Svit", "Svärdsjö Polska", "Polska från Älvdal", czego grupa nie omieszkał wyjaśnić. Zgodnie z ich słowami, w XV i XVI wieku nie było w Skandynawii niczego fajniejszego od poloneza, a popularność naszego narodowego skarbu doprowadziła do tego, że zamiast zwrotu: "Chodźmy na tańce", używano: "Chodźmy na Polska". Słuchacze docenili ukłon w kierunku naszej tradycji, za co odpłacono oklaskami, na jakie zespoły otwierające koncerty rzadko mogą liczyć. Po szybko przełamanych lodach, atmosfera humorystycznego dialogu utrzymywała się już do samego końca, a owacje w finale mogłyby sugerować, że kto inny był "gwiazdą" wczorajszego wieczoru.

Mogłyby, gdyby nie to, że wkraczającej ma deski Teatru Szekspirowskiego Wardrunie towarzyszyła jeszcze potężniejsza wrzawa. Norwegowie nie podjęli jednak luźnej czy momentami wręcz komediowej konwencji poprzedników. Ich twórczość ma charakter refleksyjny, a jednym z jej najważniejszych elementów jest nastrój, toteż ani lider - Einar Selvik (ponad dekadę temu pełniący rolę perkusisty w black metalowym Gorgoroth), ani żaden inny z muzyków właściwie do samego końca nie zabrał głosu. Na brak kontaktu z publiką z pewnością nikt narzekać nie będzie, bo przecież nie o okrzyki typu: "Jak się bawicie, Gdańsk?!" tutaj chodziło, lecz o wprowadzenie w trans umożliwiający zapomnienie o doczesnych problemach.

Sala Teatru Szekspirowskiego zapełniła się do ostatniego miejsca. Biletów już od dawna nie było w sprzedaży. Sala Teatru Szekspirowskiego zapełniła się do ostatniego miejsca. Biletów już od dawna nie było w sprzedaży.
Selvik oraz drugi głos zespołu, Lindy-Fay Hella skupiali niemal całą uwagę na sobie, oczarowując zdolnościami swoich strun głosowych, lecz w moim odczuciu o wyjątkowości Wardruny decyduje przede wszystkim użycie bębnów i perkusjonaliów. To dzięki nim grupa znacząco różni się od podobnych przedsięwzięć funkcjonujących od lat na skandynawskiej scenie muzycznej i być może w tym tkwi tajemnica sukcesu. Sięganie po muzykę z przeszłości jest tutaj niemal zawsze okraszone wyraźnym, prowokującym do przytupywania "bitem". W efekcie powstaje połączenie niełatwego w odbiorze folku z dalekiej północy oraz rytmu, który z powodzeniem można by zaadoptować na przykład na potrzeby muzyki elektronicznej. W odróżnieniu od pozornie wielu tworzących w tym samym gatunku zespołów, Wardruna nie zajmuje się jedynie wywoływaniem duchów przeszłości. Ich podejście przypomina raczej kontynuowanie dzieła przodków z uwzględnieniem charakterystyki czasów obecnych.

Przekrojowy set złożony z utworów ze wszystkich trzech albumów wybrzmiał w minimalistycznej otoczce. Niemal całkowicie zrezygnowano z górnego oświetlenia, a dzięki wysokiej, jasnej ścianie za plecami muzyków oraz za sprawą reflektorów umieszczonych u ich stóp powstawało wrażenie gry cieni, podczas której sylwetki oraz drewniane instrumenty o nietypowych kształtach dawały urokliwy spektakl. Skłamałbym, pisząc, że z mojej perspektywy były to warunki idealne do słuchania Wardruny. Mam wrażenie, że jest to muzyka silnie pobudzająca introwertyczną stronę ludzkiej natury i najlepiej sprawdza się w domowym zaciszu, niemniej brawa i gwizdy rozentuzjazmowanej widowni nie pozostawiały złudzeń, że byłem przypadkiem odosobnionym.

Wydarzenia

Wardruna

folk / reggae / world, muzyka alternatywna

Miejsca

Opinie (24) 4 zablokowane

  • dlaczego ?? (3)

    Niemal dwa razy droższe niż w innych miastach Europy! Dlaczego? Aż tak jesteśmy bogaci? Zdzierają z nas wszyscy jak tylko mogą! Dostęp do kultury ograniczony bo nas nie stać. Powinno kierować się zainteresowaniami a nie ceną.

    • 30 4

    • A gdzie były po 100 zł lub 20 euro? Wiem, że w Berlinie były bilety tańsze, bo 40 euro, ale to nie dwa razy tańsze...

      • 2 1

    • (1)

      W Gdańsku były dużo droższe niż w drugim mieście w Polsce gdzie ostatnio grali. Nie rozumiem,czemu Teatr Szekspirowski liczy sobie taką cenę za ten koncert....zrobiliby w B90 to dużo więcej ludzi by się zmieściło i bilety w normalnej cenie by były.

      • 10 0

      • GTS nie organizował tego koncertu, zatem to nie oni:)

        • 2 0

  • Najlepszy koncert w moim życiu, uwielbiam ten zespół! Następnym razem pojadę na wszystkie koncerty w Polsce.

    • 10 5

  • Najlepszy zespół na świecie, bez dwóch zdań!!

    • 10 3

  • Droższe (3)

    bo takie miejsce kosztuje To nie B90.

    • 3 18

    • (1)

      Widowisko warte każdej złotówki. Jeden z lepszych koncertów jakie widziełem a było ich sporo.
      Ps. A dzień wcześniej też fajne wrażenia na Yuri Gagarin.

      • 7 3

      • Pozdrawiam

        • 1 0

    • Dlatego Sleep Party People jest po 35? ;)

      • 3 0

  • Zawód (1)

    A owszem, mnie przeszkadzał brak kontaktu a także całkowity brak autentyczności w tym zespole. Czułam się, jakby muzykę wykonywały roboty: perfekcyjnie i zupełnie bez serca. I ten poziom nadecia, momentami całkiem groteskowy. Z koncertu zdecydowanie bardziej podobał mi się support.

    • 7 16

    • Wardruna taki ma styl. Nie każdy zespół będzie żartował czy rozmawiał z publicznością. Ja po Wardrunie bym się nawet tego nie spodziewał, bo ich twórczość nie ma na celu "rozruszania" publiczności, a raczej wprowadzenia jej w pewien stan zamyślenia. Myślę, że łatwiej jest to osiągnąć, kiedy utwory nie są przerywane gadaniną.

      A poza tym, jeśli nie podoba Ci się muzyka czy wykonanie Wardruny, to dlaczego poszłaś na koncert? Trzeba było najpierw zobaczyć, co i jak grają. Ta muzyka raczej nie będzie łączyć się z tańcami czy jakimiś energicznymi r******i, przez co widać będzie Twoje "granie z sercem". Ja widziałem u nich całkiem dużo tego "serca", ale w trochę inny sposób. A "nadęcie" raczej wynika z natury tych pieśni, podniosłych, odległych.

      • 4 0

  • Tak o tej Polsce mówili, że aż Sienkiewicz napisał o tym książkę!

    • 1 2

  • Pasterze

    golą owieczki.....hehehe

    • 4 1

  • A myśleliśmy że skradzione z pokojów

    "słuchawki" prysznicowe trafiły do złomowca!

    • 1 2

  • Żałuję że mnie nie bylo

    • 2 0

  • Żadnych Odynów!!! (1)

    My chcemy polskiego folka ZADRUGA I INNE ZESPOŁY!!!

    • 1 9

    • Przecież Zadruga nie miała/nie ma nic wspólnego z folkiem.

      • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Koncert edukacyjny - Bajki symfonicznie

26 - 37 zł
Kup bilet
muzyka poważna

Bakalie wiosna - nowa odsłona

kiermasz

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (3 opinie)

(3 opinie)
169 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Mikołaj Trzaska, muzyk jazzowy pochodzący z Gdańska, od kilku lat komponuje muzykę filmową dla: