• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Śmierć zatańczyła w Operze Leśnej. Relacja z koncertu Dead Can Dance

Łukasz Stafiej
13 czerwca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Lisa Gerrard i Brendan Perry zagrali dla sopockiej publiczności również uwielbiane kompozycje sprzed lat, m.in. "Cantarę". Lisa Gerrard i Brendan Perry zagrali dla sopockiej publiczności również uwielbiane kompozycje sprzed lat, m.in. "Cantarę".

Tonąca w zieleni Opera Leśna okazała się wymarzonym tłem do muzycznego spektaklu zespołu Dead Can Dance, który wystąpił w środę w Sopocie.



Dead Can Dance to zespół, który ma zastępy nie tyle miłośników, co wręcz wyznawców. Dead Can Dance to zespół, który ma zastępy nie tyle miłośników, co wręcz wyznawców.

Dead Can Dance:

Dead Can Dance to legenda muzycznej awangardy. Zespół, który ma zastępy nie tyle miłośników, co wręcz wyznawców. Nic więc dziwnego, że sopocka Opera Leśna w środowy wieczór zapełniona była niemal do ostatniego miejsca przez całe pokolenia fanów.

Byli starsi, którzy piosenek australijskiego duetu uczyli się na pamięć z przegrywanych w młodości kaset. Byli i młodsi, którzy zapewne poznali tę muzykę niedawno, za sprawą nagranego w ubiegłym roku krążka, którym artyści głośno przerwali ponad piętnastoletnią ciszę wydawniczą.

I to właśnie utwory z "Anastasis" wiodły prym podczas niemal dwugodzinnego sopockiego koncertu. Lisa GerrardBrendan Perry nie zawiedli jednak oddanych fanów i pomiędzy najnowsze dokonania wpletli kompozycje sprzed lat. "Cantara" czy "The Host of Seraphim" były witane i żegnane najdłuższymi owacjami.

Gerrard i Perry z pomocą muzyków sesyjnych zaprezentowali spójny muzyczny spektakl ze wszystkimi charakterystycznymi dla Dead Can Dance cechami: transowym rytmem, podniosłymi melodiami, etnicznymi ozdobnikami z przeróżnych stron świata i operowymi akcentami.

Na scenie posługiwali się skromnym instrumentarium: perkusją, syntezatorami zaprogramowanymi do preparowania elektronicznych i symfonicznych podkładów, cymbałami i mandoliną oraz oczywiście głosami: jego - głębokiego, jej - anielskiego. Było poprawnie, lecz zbyt zachowawczo - zabrakło trochę porywającej energii występu na żywo.

Wymarzonym tłem dla tej spokojnej muzyki okazała się przestrzeń skąpanej w zieleni Opery Leśnej i otaczający ją las, który z minuty na minutę pogrążał się w mroku (choć jeszcze lepiej by było, gdyby koncert zaczął się o zmierzchu). W takiej scenerii nawet niepotrzebne były wizualizacje rzucane na kurtynę za plecami muzyków oraz oszczędna gra świateł, które przygotowali realizatorzy koncertu. I bez nich, wyłącznie przy pomocy swych magicznych dźwięków, Dead Can Dance stworzyłoby w sopockim lesie bajkową muzyczną opowieść.

Nic więc dziwnego, że wiele osób z publiczności chciało uwiecznić te chwile na zdjęciach lub krótkich filmikach kręconych telefonami. Niestety, co chwilę byli pouczani przez nadgorliwą ochronę, ponieważ artyści zakazali jakiejkolwiek rejestracji swojego występu. To posunięcie zupełnie niezrozumiałe w dobie, gdy przemysł muzyczny istnieje niemal wyłącznie dzięki internautom.

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (137)

  • Koncert był piękny, ale...

    Zacznę od tego, co mnie bardzo wkurzało i odbierało mnóstwo przyjemności z odbioru muzyki. Najpierw fakt, że zabierali ludziom wodę przy wejściu. Myślałam, że chodziło o bezpieczeństwo artystów, żeby ktoś głupi ciężkiej butelki na scenę nie wrzucił. Gdzie tam! W środku można było kupić napoje gazowane w BUTELKACH, tylko dwa razy drożej. Rozumiem, że jak się organizuje koncert za 10 zł od biletu, to trzeba zarabiać na wszystkim innym, ale przy takich cenach biletów zabierać ludziom wodę: nie znoszę takiego naciągania na siłę!
    Zachowanie ochrony skandaliczne! Nie wiem, co oni tak histerycznie egzekwowali, skoro nikt przed koncertem głośno, jak to się dzieje w innych obiektach koncertowo-spektaklowych, nie wygłosił miłego, grzecznego i stanowczego komunikatu: szanowni Państwo uprzejmie informujemy, że nagrywanie, fotografowanie za pomocą telefonów komórkowych i innych nośników, jest zabronione. Dziękujemy za zrozumienie i życzymy Państwu miłego koncertu!
    Jak dla mnie, to takiego zakazu po prostu nie było, a ochrona rzucająca się biegiem do każdej osoby, która zrobiła zdjęcie i głośnym krzykiem zwracająca jej uwagę, totalnie przeszkadzała mi w odbiorze muzyki.
    Zgadzam się z tymi, którzy mają zastrzeżenia do akustyki, coś tu ewidentnie nie grało i basy dominowały.
    Ale poza tym dla mnie wielkie muzyczne przeżycie, sam fakt obcowania na żywo z zespołem słuchanym od 20 lat, tak innym, oryginalnym... Nie zawiedli mnie, choć rzeczywiście kontakt z publicznością łapali z trudem. Ale może właśnie dlatego tworzą taką inną muzykę, wywołującą u słuchaczy głębokie przeżycia, że żyją raczej do wewnątrz, by stamtąd czerpać inspirację, więc nie są mega otwarci na ludzi...
    Ogólnie - wspaniałe wydarzenie da Trójmiasta i słuchaczy DCD!

    • 25 0

  • Piękne wydarzenie - lecz...

    Kochani!! koncert był świetny, nie zgodzę się z tym, że opera to wymarzone miejsce a takie wydarzenie. Nagłośnienie nie dało rady, bardzo umniejszyło fenomenowi zespołu. Jednakże można na to przymknąć oko... Natomiast nie można pozostawić bez komentarza zachowania widowni i służb porządkowych.
    Wybaczcie jeżeli kogoś urażę, ale ogromna rzesza "pseudo fanów", którzy nie umieli usiedzieć spokojnie na miejscach i z zachwytem wysłuchać artystów była co najmniej ŻENUJĄCA !! LUDZIE!!! gdzie podziała się kultura, albo jej minimum?? gdzie SZACUNEK dla zespołu, dla ich twórczości???? Daliście kupę kasy za bilet po to żeby nażreć się kiełbasy i zalać piwskiem??? LITOŚCI!! Druga kwestia to "uwiecznianie koncertu". Skoro jest zakaz, skoro zespół sobie nie życzył żadnych fotografii, to dlaczego tego nie uszanować?? Tak ciężko? A potem wielkie niezadowolenie bo ochrona chodziła i nic nie widziałem/łam... czuliście jak w szkole??? i słusznie bo sami stworzyliście ku temu warunki!!

    Inna sprawa to jest NADGORLIWOŚĆ ochrony. Nie daleko od mojego miejsca siedziała para z ok. 7-9 letnią dziewczynką. W pewnym momencie podeszłą do nich kobieta ok. 50 letnia, w zielonej koszulce i jawnie skrytykowała, to że zabrali ze sobą dziecko!! Śmiechu warte, to nie była jej sprawa, a wszelkie uwagi powinna zachować dla siebie - całkowity brak profesjonalizmu.

    Podsumowując.. na atmosferę koncertu w 90% wpłynęła publiczność, która moim zdaniem przyniosła jedynie wstyd!!!

    • 17 2

  • Pieknie, niestety obsługa nie dojrzała do takiego spektaklu... (1)

    Najbardziej wryła mi się w pamięć młoda kobieta o płomiennych włosach i rubensowskich kształtach, która stała za barem z piwem. Bohaterka, wyzuta ze wszelkiej wrażliwości, w pewnym momencie postanowiła (chyba) zliczyć wszystkie monety z całego utargu. Kolejne monety szurane po kontuarze spadały z wielkim hukiem do (chyba) blaszanej puszki. Każda kolejna upadająca moneta spotykała się dezaprobatą sąsiadującej publiczności, co wyrażało się odwracaniem głowy w kierunku bohaterki i wybałuszonymi ze zdumienia oczyma (a ona dalej swoje...). Mówiąc krótko - odpadałam. Potem jeszcze jakieś szuranie dobiegające z zewnątrz (dobrze, że nie zaczęli kosić trawy). Oczywiście nie obyło się bez wysłuchania czyjejś idiotycznej melodyjki w telefonie... na litość boską...

    • 17 1

    • własnie z powodu odgłosow z baru

      (siedziałem w ostatnim rzedzie) przeniosłem sie do 10 i było o niebo lepiej

      • 1 0

  • wozna i ochrona

    starsze brzydkie panie z przypadku wziete chodzily i psuly ogladanie pieknego koncertu za ktory zaplacilem 300 zl brak profesjalizmu w obsludze non stop ganianie za ludzmi ktorzy trzymali komorki zeby cos utwalic z koncertu

    • 6 0

  • Mogło byc więcej naturalnych instrumentów bo rzadziły klawisze... no ale taki jest teraz trend w muzyce

    mam wrażenie, że zespół ostatnia płyta za bardzo wraca do początków lat 80. W latach 90 mieli ciekawsze instrumentarium, chociaż ich działalność wtedy był bardziej skromna. Jednak muzycznie koncert oceniam na 8/10.... organizacyjnie 3/10.... a to za ochronę., bo tylko jeszcze im gnatów przed sceną brakowało.... Z kolei Opera już nie jest na szczęście "obleśnia" jak sprzed remontu. To jest wielki plus.

    • 9 0

  • Mistrz ankiet (1)

    Brakuje opcji: znam, lubię DCD, ale na koncercie nie byłem.

    • 52 0

    • hehe

      no i jeszcze: nie znam, ale na koncercie byłem; nie lubię, ale na koncercie bawiłem się świetnie ;P

      • 5 0

  • uwielbiam, ale nie mogłem być na koncercie
    wstawcie w ankiete

    • 4 0

  • ochrona i część publiczności rodem z toptrendy

    wyganiania ludzi z opery 5 min po koncercie, nadzór nad publicznością rodem z kolonii. Może w koncercie najmniej istotne ale przeszkadza zwłaszcza w odbiorze takiej muzyki.
    Koncert wyśmienity choć za wcześnie się zaczął było zdecydowanie za jasno.

    • 18 0

  • Jestem zachwycona

    Słucham ich muzyki już ok 20 lat ale na koncercie byłam pierwszy raz i było to cudowne, niezapomniane przeżycie. Publiczność też się spisała, ciepło przyjęła zespół, widać było, że utwory są im doskonale znane. Jedyne do czego mogę sie przyczepić, to zupełnie nie pasujące do tej chwili zalatujące zapachy pieczonych kiełbas, pocornu oraz roznoszone piwo. To niestety trochę psuło klimat.

    • 37 0

  • Uczta dla uszu i ducha

    Bylo cudnie ,jesli ktos narzeka na parking to niech przejdzie kawalek na piechote

    • 13 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (6 opinii)

(6 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Piąte Urodziny Stacji Food Hall

folk / reggae / world, street food, clubbing / disko

Cudawianki | Lato zaczyna się #wGdyni

w plenerze, warsztaty

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku do zespołu Big Cyc dołączył Krzysztof Skiba?