- 1 Miłośnicy vintage znowu opanowali 100cznię (23 opinie)
- 2 Zrobili karierę dzięki "Szansie na sukces" (33 opinie)
- 3 Gdzie na karaoke w Trójmieście? (29 opinii)
- 4 "Grillujemy" współczesne kino (61 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (111 opinii)
Szlakiem gdyńskich barów i spelunek. Kultowe miejsca i osiedlowe centra dowodzenia
Były, ale już ich nie ma. Puby i bary, w których przez wiele lat spotykali się mieszkańcy miasta z morza i marzeń. Gdyńskie ulice niegdyś tętniły życiem - zwłaszcza tym nocnym - znacznie bardziej niż dzisiaj. Co się stało z lubianymi przez odwiedzających miejscami? Sprawdzamy wraz z Michałem Miegoniem z Muzeum Miasta Gdyni.
Browary i piwiarnie w Trójmieście
Każde miasto ma takie miejsca. Znane z opowieści i historii, ale dawno już pozostawione w przeszłości. Często lokalizacji, w których były, nawet już nie ma. Bo zburzono, bo postawiono coś nowego. Albo na ich miejscu powstały sklepy, apteki czy banki. Żyją tylko w pamięci tych, którzy w nich bywali, albo tych, którzy dalej przekazują tę wiedzę.
Warto przypomnieć, jak wyglądało w ogóle prowadzenie lokali gastronomicznych po drugiej wojnie światowej. Jak mówi mi Michał Miegoń, w Gdyni w tamtym okresie przetrwało zaledwie kilka miejsc w niemalże niezmienionej przedwojennej formie. Szybko je jednak upaństwowiono bądź zmieniono profil ich działalności.
- Przełomem w kwestii funkcjonowania barów i restauracji było zarządzenie z lipca 1963 r., wydane przez ministra handlu wewnętrznego Mieczysława Lesza - opowiada Miegoń. - Wprowadzono charakterystyczną trójstopniową klasyfikację. Oprócz klasy pierwszej, drugiej i trzeciej istniał jeden symbol literowy. Lokal oznaczony znakiem "S", od słowa specjalny, obejmował restauracje wysokiej klasy oraz wagony restauracyjne - kontynuuje.
Rynek we Wrzeszczu jak pudełko czekoladek
Lokalami pierwszej klasy określano restauracje, herbaciarnie, kawiarnie i cukiernie spełniające wysokie standardy w obsłudze i formie podania dań i napojów. Lokale drugiej i trzeciej klasy obejmowały zaś restauracje, kawiarnie, gospody, bary, bufety czy winiarnie. Czym różniła się druga i trzecia klasyfikacja, skoro obejmowała ona teoretycznie te same podmioty?
- Trzecia klasa charakteryzowała się małym wyborem w menu, standardowym umeblowaniem, choć zdarzały się lokale, gdzie konsumowało się na stojąco, a także mniejszymi wymogami związanymi z BHP, w tym z metrażem danego pomieszczenia, w którym podejmowano klientów - wyjaśnia Miegoń, który jest odpowiedzialny za inicjatywę Inne Szlaki. To właśnie podczas takich spacerów pokazuje nieznane lub zapomniane oblicze Gdyni. - Mniejsze były również wymogi dotyczące obsługi kelnerskiej. Klasyfikacje lokali co roku weryfikowano i degradowano te, w przypadku których dopatrzono się nieprzestrzegania przepisów.
Dokonywała tego komisja składająca się z przedstawiciela handlu, członka miejskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej, dyrekcji lustrowanego zakładu oraz gospodarza placówki, który nie posiadał jednak prawa głosu. W ten sposób żywienie zbiorowe otwarte, do których zaliczano bary i restauracje, i zamknięte -stołówki, zostało uporządkowane i podporządkowane jasnym zasadom na następne lata.
Saturator, oranżada i wata cukrowa. O smakach dzieciństwa
Skoro już znamy rys historyczny dotyczący tego, jak wyglądało funkcjonowanie lokali gastronomicznych, sprawdźmy, co działo się w Gdyni. A działo się sporo. Powojenne gdyńskie lokale drugiej i trzeciej klasy - można je podzielić na nieliczne, które posiadały przedwojenne tradycje, i te, które powstały z oddolnej inicjatywy lub z inspiracji Ministerstwa Handlu Wewnętrznego na skutek zapotrzebowania społecznego.
- Te drugie, spod znaku słynnej "sety i galarety", bardzo szybko stały się miejscami, w których za pomocą wysokoprocentowych trunków rozluźniano atmosferę po pracy - zauważa Miegoń. - W pewnym momencie lansowano nawet trendy, iż "piwo krzepi", stawiając coraz to więcej niewielkich lokali najgorszej kategorii w okolicy miejsc pracy. Do tych lokali należała kultowa Baryłka w Gdyni-Grabówku, gdzie oprócz regularnej konsumpcji alkoholu dochodził element magiczny - kultowy artysta Jerzy Stachura, grabówszczanin, grał tu koncerty, zapraszał m.in. Marka Gałązkę i innych krajowej sławy twórców poezji śpiewanej - kontynuuje opowieść.
Z drugiej strony, oprócz robotniczego Grabówka, prym wiodły bary peryferyjne, Orlik oraz Mrówka na terenach Małego i Wielkiego Kacka oraz Karwin. Orlik, który nie był zwykłą pijalnią piwa, a kulturotwórczą przestrzenią, zrzeszającą również fanów Arki Gdynia, do niedawna wciąż przyciągał rzesze klienteli. Jak wspominał jeden z klientów: "W Orliku nie pije się po prostu piwa. Tu celebruje się chwilę z całą jej dostojnością". Czyż to nie jest tożsame z Hygge lub slow life? Kibice spotykali się także w kultowych Kandelabrach przy al. Czołgistów, dziś al. Piłsudskiego.
Należy także pamiętać, że tego typu miejsca stawały się nierzadko kolebką życia kulturalno-rozrywkowego, gdzie rodziły się ważne nie tylko dla Gdyni, ale także dla Trójmiasta nurty.
- W Mrówce na Karwinach, otwartą jako restauracja Turysta, po spadku kategorii organizowano imprezy, na których lokalni muzycy punkrockowi, jak zasłużona dla polskiej sceny DIY formacja 105 lux, spotykali się i wymieniali nowinkami, ryzykując konfrontację z bardziej krewko nastawionymi lokalnymi mieszkańcami - słyszę od Miegonia.
Istniały także bary ostatniej kategorii, dość nietypowe. Vis a vis budynku dworca Gdynia Chylonia znajdowały się dwa zespawane ze sobą autobusy San H-01 o samonośnych nadwoziach, w których serwowano piwo oraz serki pokrojone w trójkąty.
- Ów osobliwy bar posiadał wnętrze typowego autobusu, z tym że pomiędzy siedzeniami ustawiono niewielkie stoliki, a w miejscu kabiny kierowcy znajdował się bar wraz z dystrybutorem piwa - wyjaśnia mój rozmówca.
Nieopodal autobusów, u zbiegu ulic Chylońskiej i Puckiej, znajdowała się piwiarnia Beczułka, prowadzona przez pana Władysława, znanego pod pseudonimem Głuchy Władziu. Miał on w swoim mieszkaniu zamontowany dzwon strażacki ze zlikwidowanej remizy. Jak mówi Miegoń, lokalna anegdota opowiada o tym, że przez pewien czas barman dosypywał do piwa niewielką dozę proszku do prania marki Ixi, by poprawić wygląd piany piwnej. Prowadzono tam również wypożyczalnię kuflów - nierzadko mieszkańcy brali kilka piw na wynos, po czym zawsze sumiennie zwracali opróżnione szklanice.
Czytaj także: Kultowe trójmiejskie kluby
Dziś gdyńskie bary ostatniej kategorii znikają. W ciągu ostatnich kilku tygodni gdyńskich miłośników klasycznych barów piwnych zasmuciła informacja o zamknięciu baru Orlik oraz baru Podmiejskiego przy ul. Morskiej, miejsc odwiedzanych, kultowych, odkrywanych też przez nowe pokolenia, które nie znają czasów epoki socjalizmu. Były to miejsca, które z trendem retromody na pewno przyciągałyby nowych odbiorców.
- Do dziś istnieją radykalne w swojej prostocie bary, z których wyróżnia się proekologiczny Bar pod kleszczem w leśnych ostępach Pustek Cisowskich, Bar Orzech położony w katakumbach pod pewnym sklepem monopolowym oraz Merkury, czyli pomieszczenie przy jednym ze sklepów - wymienia Michał Miegoń.
Od lat 80. w Chyloni przy ul. Kartuskiej, przed wjazdem na Demptowo i Pustki Cisowskie, działa bar Pianka.
- W środku krzesła są poustawiane pod ścianami, także wszyscy siedzą w kółku i widzą siebie nawzajem. Na środku lokalu, w samym centrum uwagi, stoi stół bilardowy. W lokalu jest też telewizor, na którym wyświetlane są wydarzenia sportowe. Ekipa różnorodna - zarówno stara gwardia (charakterystyczne postaci), jak i młode pokolenie - czytamy na blogu Gdyński Folklor.
Z kolei na Wzgórzu św. Maksymiliana przy Alei Zwycięstwa mieści się równie kultowy Krzyżak
- Jest to bardzo specyficzne miejsce, gdzie piwo kupuje się w warzywniaku, wnosząc dodatkową opłatę kapslowego, a prowizoryczna sala konsumpcyjna z niewielkim ogródkiem mieści się obok, poniżej poziomu ulicy. Goszczą tu głównie starsi miejscowi panowie. Wystrój jest bardzo surowy, ale należy też pamiętać, że jest to najtańszy lokal w Gdyni - czytamy na blogu Gdyński Folklor.
W osiedlowe bary i pijalnie, w których niejeden niejedną pensję zostawił, obfituje rejon Obłuża, Oksywia i Pogórza. Przy ul. Kwiatkowskiego na Obłużu mieści się Seven Pub. Z kolei mieszkańcy Pogórza od 1981 r. chętnie odwiedzają Golden Street Pub - w tej osiedlowej pijalni spotykają się najczęściej miejscowi kibice Arki Gdynia, a bar słynie z tego, że do piwa podaje się wędzoną na miejscu rybę. Na Oksywiu w Pubie 69 spotykają się zarówno żołnierze z Portu Wojennego, studenci pobliskiej Akademii Marynarki Wojennej, jak i pracownicy stoczni i portu. Kiedyś odbywały się tutaj huczne imprezy, teraz można obejrzeć mecze i pograć w piłkarzyki.
Niektóre z barów-dyskotek były tworzone bezpośrednio przy osiedlach mieszkaniowych, nowych blokowiskach. Szybko zorientowano się, że hałas jednak niekoniecznie służy wypoczynkowi klasy robotniczej. Wiele z lokali zlikwidowano, do dziś przetrwała restauracja Jedyna na Witominie, dawny Wrzos. Inne osiedlowe lokale pozostają jedynie wspomnieniem na położonych w dzielnicy tablicach informacyjnych.
Starsi mieszkańcy Karwin i Wielkiego Kacka z rozrzewnieniem wspominają Kozaka, pijalnię działającą w latach 60. przy skrzyżowaniu ul. Wielkopolskiej ze Źródłem Marii. Dużo młodszy był bar Czarna Bila, który na przełomie lat 80. i 90. był nieformalną siedzibą kibiców gdańskiej Lechii z Karwin. W Orłowie przy ul. Inżynierskiej działał Bar Inżynierski, który wraz z Orlikiem i Mrówką należał do tzw. Kackiego Szlaku Piwnego. Sympatyczna spelunka o nazwie Antyczna znajdowała się także przy placu Górnośląskim. W połowie lat 90., po ponad 20 latach pojenia lokalnej społeczności, zamknął się bar Pod Żaglami zlokalizowany przy skrzyżowaniu ul. Orłowskiej i al. Zwycięstwa.
Swoje miejscówki znaczone chmielem miało też Witomino. I trzeba przyznać, że nie cieszyły się one dobrą sławą, bo oprócz piwa można tam było dość łatwo dostać w zęby. Mowa o Maxie, który do 2014 r. działał przy ul. Widnej, oraz Violetce na rogu ul. Stawnej i Wielkokackiej.
Jednak najwięcej tego typu przybytków zawsze było w centrum Gdyni, a największą popularnością cieszyły się kufloteki na tyłach hali targowej przy ul. Jana z Kolna. Szczególnie dwie z nich. W barze Pod Okorkiem, działającym do 2013 r., atrakcją był striptiz, a bar Atut słynął z rzadkich gatunków piwa, piwnych biesiad, drzewa rosnącego w środku oraz pani w toalecie zbierającej pieniądze na mleko dla kota.
Prawdziwą legendą był jednak bar U Wikarego na rogu ul. Św. Piotra i ul. Żeromskiego. To najstarszy bar piwny w Gdyni. Bywali tu stoczniowcy z Nauty, rybacy z Dalmoru, kibice i policjanci.
- Był to najstarszy bar w mieście - swą działalność rozpoczął w 1937 r., a zakończył dopiero w 2013 r. Wychował wiele pokoleń stoczniowców, rybaków i piwoszy. Przetrwał wojenne zawieruchy, socjalizm i transformację. Wnętrze baru było dość krzykliwe, a zamiast krzeseł były tylko taborety. Udając się do łazienki, należało podejść do barmanki i poprosić o przydział papieru toaletowego - czytamy na blogu Gdyński Folklor.
Jak widać historia nawet tak błahych z pozoru miejsc, jak bary piwne czy okoliczne spelunki, potrafi być niezwykle barwna i bogata. To, co dla wielu jest jedynie miejscem przesiadywania okolicznych pijaczków, dla innych jest jednym z ważniejszych aspektów życia miasta. To pewien tygiel, rodzaj komórki społecznej. Jak się okazuje - niezwykle istotnej dla każdego miasta.
A wy, jakie pamiętacie kultowe bary i puby, które zniknęły z mapy Gdyni albo innych części Trójmiasta? Dajcie nam znać w komentarzach.
Miejsca
Opinie (323) 4 zablokowane
-
2022-05-11 10:53
"Sternik" na Świętojańskiej.
W latach 80-ych pół VI L.O. tam siedziało.
- 14 1
-
2022-05-11 10:54
antałek (1)
na Wzgórzu Nowotki,to też była niezła piwiarnia
- 10 0
-
2022-05-11 11:21
Speluna
Bywalcom brakowało kultury, wiecznie zasikana klatka schodowa, smród, walka trwała wiele lat zanim zamknęli przybytek
- 1 1
-
2022-05-11 11:07
Szkoda ze znikaja takie knajpy,do ktorych koles w rurkach i bez skarpet balby sie wejsc.
- 18 4
-
2022-05-11 11:10
Quick,oh pamietam,sasiedzi chodzili tam na piwo w niedziele po mszy,ich piesek dokladnie wiedzial gdzie oni sa i przylatywal do nich, wracal zawsze pijany, nieraz musieli ga pszyniesc do domu!!!
- 7 0
-
2022-05-11 11:11
Mrówka
To były czasy...po szkole kasa na jedna galke loda..."bogaci" koledzy mieli nawet na 2-3 :D; Szlo sie "po drodze" tam do domu...klucz na szyi lub w plecaku..bez towarzystwa rodzicow jak to ma miejsce teraz ze dziecko wszedzie musi byc prowadzone...
- 12 0
-
2022-05-11 11:25
same śledzie komentują (2)
już wiadomo skąd ten hejt na GD
- 1 21
-
2022-05-11 16:09
Gdzie tu jest hejt na Gdańsk a artykuł jest o Gdyni to kto ma w większość komentować
- 8 1
-
2022-05-11 16:37
Przecież ostatnio był artykuł o Gdańsku i tez mogłeś się wypowiadać ! Oczywiście jak masz o czym ! Chłopie nie ma hejtu , wszyscy równi ! Ja gdynianin z urodzenia , pracuję w Gdańsku , mieszkam w Oliwie i kocham całe Trójmiasto !
- 6 1
-
2022-05-11 11:25
Orłowo
Pod Żaglami kompleks z czterema lokalami z browarem i gdy w PRL często brakowalo piwa tam było zawsze. Zjeżdżali się ludzie z całego 3-miasta.
- 10 1
-
2022-05-11 11:27
szukanie szczęścia w przeszłości nam nie pomoże (2)
- 0 12
-
2022-05-11 16:40
Ale jest bardzo miło powspominać te fajne czasy i fajnych ludzi bez zadęć z pokorą do życia , pomimo biedy z uśmiechem na twarzy . A tobie Malkontencie i smutasie dziękujemy !!!
- 5 0
-
2022-05-11 20:38
Ale też nie zaszkodzi.
- 3 0
-
2022-05-11 11:32
Działki Leśne też miały swój "przybytek" (3)
Brakuje "Ptysia" że Śląskiej. W jego miejscu jest aktualnie pizzeria.
- 14 0
-
2022-05-11 15:53
Właśnie Ptyś to była fajna mordownia he he he
- 2 0
-
2022-05-11 20:44
(1)
Podobno były jeszcze lokale na Nowogrodzkiej i Poznańskiej. Miałem wujka, który był częstym bywalcem gdyńskich knajpek do czasu gdy został abstynentem.
- 1 0
-
2022-05-11 21:33
na Nowogrodzkiej
Bylo Cafe Relax.
- 2 0
-
2022-05-11 11:36
dzungla na cisowej
kto pamięta? ma ktoś może foty?
- 6 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.