• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

T jak trzeba (zobaczyć). Recenzja filmu "Pan T."

Tomasz Zacharczuk
26 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Zwiastun filmu "Pan T.":

W oparach absurdu i czarnej komedii wraz z "Panem T." snujemy się po zatrutej socrealistycznym smogiem powojennej Warszawie, gdzie jedynymi azylami wolności są jazzowe kluby i fabryki z dorabiającymi po godzinach inteligentami. Pomimo czarno-białej faktury, film Marcina Krzyształowicza jest na wskroś barwną opowieścią z kapitalnymi aktorskimi epizodami, wyrafinowanym poczuciem humoru i błyskotliwymi dialogami. Rarytas jakich mało we współczesnym polskim kinie.



Emerytowani filozofowie, malując dziecięce zabawki, rozprawiają o pojęciu substancji, towarzysz Bierut w ubikacji zaciąga się uzbekistańskim zielskiem, a komunistyczni literaci wylewają łzy wzruszenia, wysłuchując płomiennych poematów o górskich wędrówkach Lenina. Marcin Krzyształowicz pozszywał czarną komedię z przezabawnych skeczów, które nie tylko obnażają absurdy PRL-u, a może przede wszystkim w gorzko-słodki sposób komentują mentalność Polaków: inteligentów, polityków, ludzi pracy, szarych obywateli. Trudno jest śmiać się z samych siebie. Zdecydowanie ułatwić może to spotkanie z "Panem T.".

Tytułową postacią jest bezrobotny literat (Paweł Wilczak), któremu z socrealizmem nie jest po drodze, dlatego zawiesza karierę pisarską, epizodycznie sporządzane notatki chowa głęboko w szufladzie, a większość czasu spędza na ogólnie pojętym bumelanctwie. Od niechcenia udziela korepetycji, bo musi jakoś spłacać skromny pokój w branżowym hoteliku. Nie pogardzi romansem z licealistką (Maria Sobocińska), wypali skręta z pierwszym sekretarzem (Jerzy Bończak), od biedy nieporadnemu sąsiadowi (Sebastian Stankiewicz) pomoże w rozpoczęciu literackiej kariery.

"Pan T." jest doskonałą satyrą minionej epoki, pełną czarnego humoru opowieścią z pogranicza prawdy i fikcji, artystycznym majstersztykiem z nienagannie dobraną obsadą, świetnym scenariuszem i błyskotliwymi dialogami. "Pan T." jest doskonałą satyrą minionej epoki, pełną czarnego humoru opowieścią z pogranicza prawdy i fikcji, artystycznym majstersztykiem z nienagannie dobraną obsadą, świetnym scenariuszem i błyskotliwymi dialogami.
Elegancko wystrojony, gładko zaczesany i schowany za przyciemnionymi okularami T. jest uosobieniem inteligencji, która nijak nie pasuje do realiów Warszawy wczesnych lat 50. Jego indywidualizm i intelekt są zagrożeniem dla zmasowanego ogłupienia i uprzedmiotowienia ludzi, którym tak bardzo chełpią się władze. Niespodziewany obrót zdarzeń sprawi, że głównego bohatera namierza ubecja, która w niepokornym literacie dostrzega inicjatora zamachu na Pałac Kultury i Nauki. T. z coraz większym trudem lawiruje pomiędzy fikcją a rzeczywistością, prawdą a fantazją. Zaczyna przypominać Józefa K. z prozy Kafki. "Pana T." można zresztą określić satyryczną i groteskową wersją "Procesu".

Z natłokiem piętrzących się absurdów i zwrotów akcji bezbłędnie radzi sobie Marcin Krzyształowicz. Pomysłowo poprowadzona narracja pozwala mu nieustannie podsycać zainteresowanie widza losami głównego bohatera. Doskonale zarysowane tło wzbogaca fabułę i umożliwia poszczególne fragmenty opowieści lokalizować w odpowiednich kontekstach. Reżyser świetnie też czuje momenty, kiedy inteligentny humor powinien wybrzmieć mocniej, a kiedy ma być skrzętnie ukryty na dalszym planie. Wielu smaczków Krzyształowicz nie zamierza serwować widzowi pod nos. O wiele przyjemniejsze jest bowiem ich samodzielne wyszukiwanie.

Znaleźć w "Panu T." można przede wszystkim kapitalne aktorskie epizody. Filozoficzne dyskusje prowadzą Balcerowicz, Fedorowicz i Kutz (któremu zresztą zadedykował swoje dzieło Krzyształowicz), "lewe" szczoteczki do zębów sprzedaje Jan Nowicki, w przeprowadzkach pomagają LubosCzeczot, młodych literatów przesłuchuje Wiktor Zborowski, zaś Katarzyna KwiatkowskaAndrzej Zieliński uparcie próbują wbić do głowy córce fundamentalną wiedzę o rzeczowniku. Podstępnie z T. i publicznością flirtuje równie ponętna, co niewinna Maria Sobocińska, a w roli początkującego pisarza bawi do łez Sebastian Stankiewicz, któremu w rozśmieszaniu widowni wtóruje też Wojciech Mecwaldowski jako cyniczny aparatczyk.

Wystylizowana na lata 50. Warszawa jest miejscem, w którym artystyczna wolność i intelektualizm są towarem nie tyle deficytowym, co wręcz niepożądanym, a karierę mają szansę zrobić tylko ci, którzy przyklaskują władzy. Wystylizowana na lata 50. Warszawa jest miejscem, w którym artystyczna wolność i intelektualizm są towarem nie tyle deficytowym, co wręcz niepożądanym, a karierę mają szansę zrobić tylko ci, którzy przyklaskują władzy.
Największym castingowym osiągnięciem autorów "Pana T." jest tymczasem przywrócenie na wielki ekran Jerzego Bończaka i Pawła Wilczaka. Pierwszy z panów już w filmowych zwiastunach robi furorę w portretowaniu Bolesława Bieruta. Drugi jest największym wygranym filmu Marcina Krzyształowicza. Posągową mimiką i wyhamowaną niemal do zera ekspresją Wilczak kapitalnie oddaje na ekranie nonszalancję i sarkazm tytułowej postaci. W sklepie z aktorskimi rolami jego kreacja znalazłaby się w najbardziej ekskluzywnej części wystawowej. Zapomnianemu nieco aktorowi udało się stworzyć postać, z którą zintegrował się stuprocentowo. Póki co, rola życia i jedna z najlepszych w polskim kinie ostatnich lat.

Przyjemność z podziwiania aktorów jest tym większa, że znakomitym tłem ich popisów jest nienagannie wystylizowana Warszawa lat 50., nad którą w niemal każdej scenie posępnie góruje PKiN - chluba państwowego aparatu. Wysublimowany klimat potęgują czarno-białe zdjęcia Adama Bajerskiego. Dokładnością szczegółów urzeka scenografia wiernie oddająca czasy wczesnego PRL-u. Podobną rolę odgrywają zresztą również kostiumy. Wizualnie "Pan T." wygląda jak film wyciągnięty z zakurzonego archiwum, choć z zupełnie innego działu niż chociażby "Zimna wojna" Pawlikowskiego.

Film Marcina Krzyształowicza to przede wszystkim wielki aktorski powrót Pawła Wilczaka, który w roli cynicznego i zdystansowanego T. robi piorunujące wrażenie. Film Marcina Krzyształowicza to przede wszystkim wielki aktorski powrót Pawła Wilczaka, który w roli cynicznego i zdystansowanego T. robi piorunujące wrażenie.
Inspirowana twórczością Leopolda Tyrmanda, jednego z największych XX-wiecznych pisarzy w Polsce, opowieść błyskawicznie wciąga, fascynuje, szczerze rozbawia, unikając jednocześnie półśrodków i wtórnych klisz. Chwilami słychać ukradkiem drobne fabularne zgrzyty, gdzieniegdzie niektóre wątki można byłoby jeszcze rozwinąć, są także nieco przeciągnięte narracyjnie fragmenty. W żaden sposób nie umniejsza to jednak zabawy podczas seansu.

Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że tytułowi Marcina Krzyształowicza nie zaszkodzą zbyt mocno spory toczone pomiędzy producentami filmu a spadkobiercami Tyrmanda. Widzowi, na szczęście, ta pozafilmowa wiedza nie jest niezbędna, bo "Pan T." posiada w sobie tyle artystycznego uroku, że nie sposób odprawić go z kwitkiem.

OCENA: 8/10

Film

6.6
54 oceny

Pan T. (30 opinii)

(30 opinii)
dramat

Opinie (86) ponad 10 zablokowanych

  • Dno dna

    Nie wiem czym zatruł się Pan Zacharczuk pisząc tą recenzję ale mam ochotę stanąć z nim twarzą w twarz i zapytać "czy widzieliśmy ten sam film człowieku"?! Nie jestem widzem przeciętnego polskiego kina i jeśli idę już na seans to wybieram filmy ambitne i tak też myślałam, że będzie w tym przypadku
    Jakże się zdziwiłam jak nudne i denne jest to kino! Film o niczym wyszłam z kina że znajomym po 40min i było to o 30min za dużo! Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się wyjść z seansu ale dziś nie było rady
    Przykro mi, że ktoś bierze jeszcze za coś takiego pieniądze zarówno twórca jak i również recenzent
    OK niech sobie film będzie ale niech grają go w klubach kinowych to Raz a dwa niech piszą obiektywną recenzję na podstawie, której ludzie wybierają seanse
    Jeszcze mogłabym zrzucić swoją ocenę na swój wiek i zainteresowania nie koniecznie tematyką filmu ale znajomy starszy ode mnie zakochany w czarno białym kinie, tej tematyce poprostu wyszedł z siebie jak można było zrobić coś takiego.. nie polecam

    • 2 2

  • Kiepski film.

    Dobra obsada i świetna gra aktorska. Kiepskie i nudne dialogi nadrabiane przelkenstwami są słabe. Ten film nic nowego nie wnosi . Wygra w rankingu Najnudniejszy Film Roku.

    • 4 3

  • nie rozumiem dlaczego film nie dostał nagrody na festiwalu. (4)

    Nie jest to dzieło wybitne ale z pewnością lepszy niż to co nakręcila Holland.
    Właściwe film Pani Holland był jednym z najsłabszych i nie rozumiem dlaczego dostał nagrodę.

    • 21 8

    • Za nazwisko chyba... Obywatel Jones nie był najsłabszy, ale faktycznie

      były filmy, które są lepsze, Pan T. właśnie oraz Boże Ciało i Ikar. Legenda Mietka Kosza

      • 1 0

    • Ma córkę lesbijkę i wygłasza antymeskie komentarze. (2)

      To wystarczy.

      • 19 5

      • komentarze raczej antyrządowe (1)

        najpierw skomle o kasę na takie "dzieła" a później ujada. dno

        • 11 6

        • Ale co ma jedno do drugiego? Prawda, to prawda. Czyli co? Jeśli ktoś chce pokazywać prawdę i dostać na to dofinansowanie, to musi pokazywać rząd w dobrym świetle. hmmmm, no interesujące, nie powiem ...

          • 8 6

  • Porażka

    Szkoda czasu i pieniędzy

    • 3 4

  • Słaby film przereklamowany!!!

    Zaproponowałem rodzinie wypad do kina i wybrałem Helios i film Pan T.Cztery dorosłe osoby jednogłośnie stwierdziły że film jwst słaby i trudno ogarnąć o co w nim chodzi.Zawiodłem się!!! i na dodatek towarzysz Bierut (śmieszny dziadzio)ciekawe co na to ludzie co przeżyli te czasy!!

    • 5 8

  • wilczakowi tak policzki wpadaja do srodka od kokainy czy jest chory na cos? (1)

    Ten facet nie wyglada zdrowo.

    • 4 10

    • Taką ma budowę twarzoczaszki. Od zawsze niemal tak wyglądał.

      • 0 0

  • zmarnowany potencjał

    Po pierwsze - uzbecki, a nie uzbekistański panie recenzencie. Taka jest właśnie ta opinia :) Zdjęcia dobre, gra aktorska też, film słaby. Warszawa pokazana na 2 ulicach i w jednym klubie, widać brak kasy. Plejada aktorów, a film się nie składa, nudzi, humor powtarzalny, schematy, etc. Odradzam.

    • 9 5

  • film przedstawia czasy kiedy "wyzwolił" nas Związek Radziecki (8)

    czasy do których tak wielu czerwonych z trójmiasta tęskni. Pan Tyrmand nie miał innej możliwości i musiał uciec do USA.

    • 30 13

    • prymitywne klasyczne proletariackie

      (czytaj pisowskie) myślenie tych scgizofreników, którzy wspierają komunistyczne zapędy i pomysły i jednocześnie ujadają na czerwonych

      • 1 2

    • skoro nie wyzwolił to nadal byliśmy pod niemiecką okupacją?

      • 4 3

    • Czerwoni z Trojmiasta ??? (5)

      Skąd jesteś patałachu
      My z Trojmiasta zawsze nienawidzimy dyktatury, obojętnie czy komunistycznej czy pisowskiej

      • 19 7

      • Głosuj dalej na lewaków z PO KO. No chyba że Nowacka to prawica,:) (3)

        • 4 16

        • Nowacka przynajmniej (2)

          wie co to jest demokracja i wolność a to właśnie kochamy w Trojmiescie, zawsze o to walczyliśmy.
          Możecie sobie pisać , kłamać, płakać i stękać ale pislam nie ma szans na Pomorzu, tu zawsze bolszewicy dostają po tyłku

          • 15 9

          • Ofiara tvn. Wyjedź do Szwecji jest raj dla ciebie i Nowackiej (1)

            Nowacka kawiorowa lewica która żyje z milionów za katastrofę smoleńską.

            • 4 17

            • Zmień lekarza. Może na nogi coś poradzi, bo na głowę to raczej za późno.

              • 8 5

      • No jemu właśnie o to chodziło. Czerwoni z Trójmiasta czyli pisowszczycy.

        • 6 7

  • warto zobaczyć (1)

    Dzięki "dobrej zmianie " w wielu dziedzinach życia wracają tamte czasy.

    • 47 30

    • Naprawdę? Wyrywają paznokcie, miażdżą genitalia, strzelają w tył głowy? A ciała pomordowanych wrzucają nagie do dołów kloacznych i bezimiennych mogił?

      • 6 7

  • Ależ Wilczak świetnie wygląda na tych fotosach. (1)

    Normalnie Komedę słychać w tle jak cicho brzęka.

    • 21 6

    • Bez kitu

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Czemu niezamężne kobiety nie powinny siadać na rogu stołu?