- 1 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (84 opinie)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (578 opinii)
- 4 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (160 opinii)
- 5 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (49 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (51 opinii)
The Shipyard: "Nie przejmujemy się fajnymi melodiami"
- Nie siadamy i nie zakładamy, że napiszemy radiowy przebój. Chcemy po prostu pisać dobre utwory. Naszej muzyki nie musimy niczym ograniczać. Ale jeśli ktoś mnie pyta, czy są tutaj fajne melodie, odpowiadam: tak. Czy się tym przejmuję? Nie - mówi Rafał Jurewicz, wokalista The Shipyard. Nowa płyta trójmiejskiego zespołu pt. "Niebieska linia" będzie miała swoją koncertową premierę 27 lutego w klubie Żak .
Łukasz Stafiej: Przemysł muzyczny coraz bardziej się globalizuje, czasem współpracujący twórcy nie spotykają się nawet twarzą w twarz. Natomiast The Shipyard zawsze bardzo mocno podkreśla swoją trójmiejskość. Dlaczego to dla was takie ważne?
Rafał Jurewicz: Myślę, że to rodzaj lokalnego patriotyzmu. Miejsce pochodzenia dla każdego z nas od zawsze było szalenie istotne. Formując The Shipyard zależało nam, aby nazwa oraz cała otoczka zespołu były momentalnie kojarzone z Trójmiastem. Chcieliśmy podkreślić nasze nadmorskie korzenie. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że angielska nazwa może budzić wątpliwość, ale był to pewien kompromis, który poniekąd wskazuje na brytyjskie i amerykańskie inspiracje w naszym brzmieniu.
Na koncertach we Wrocławiu czy w Krakowie dopytują o tę stocznię?
Okazało się, że porusza i interesuje to głównie odbiorców z północy Polski. Właśnie tutaj najwięcej osób znajduje osobisty kontekst dla naszej muzyki. Tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu z nas w Trójmieście jest związanych ze stocznią: czy to poprzez pracę, rodzinę czy jakąś prywatną historię.
Mieszkasz tutaj od urodzenia?
Tak, ponad czterdzieści lat. Większość życia w Sopocie, od kilku lat w Gdyni. Ale każdy z nas jest silnie związany z tym miastem. Nasz gitarzysta Michał "Goran" Miegoń to urodzony gdynianin i zdeklarowany gdyniofil, który o swoim mieście wie prawdopodobnie wszystko. Perkusista Michał Młyniec pracuje jako agent morski w porcie.
Utwór "Oceany" z nowej płyty pt. "Niebieska linia".
Jest z Krakowa, ale świetnie się tutaj zaaklimatyzował. Zresztą Piotr przeprowadził się do Trójmiasta właśnie ze względu na stocznię. W 2012 roku dostał kontrakt menedżerski w branży. To znacząco wpłynęło na jego poszukiwania muzyczne, zachłysnął się muzyczną atmosferą tego miasta. Gdyby nie jego przyjazd do Gdańska, z pewnością by nas nie poznał, a zespół The Shipyard w ogóle by nie powstał.
Często zwraca się uwagę na specyficzny muzyczny klimat Trójmiasta. Wy również to podkreślacie. Jaki on jest ?
W tej muzyce jest trudna do opisania przestrzeń. Trójmiasto łączy w sobie wielkomiejskość i łatwy dostęp do przyrody: morza i lasów. Wystarczy parę kroków i z ulicznego zgiełku trafiamy na łono natury. I mam wrażenie, że tutejsi muzycy potrafią to odzwierciedlić w swojej twórczości. Potrafią wyjść z zakamarków i ram kompozycji na otwartą przestrzeń swobody artystycznej. W kompozycjach nie spieszą się, potrafią przeciągnąć frazę, nie biegną na oślep do mety, znajdują element zaskoczenia: i w tekście, i w brzmieniu. Muzycy mogą po prostu popłynąć.
Motyw wody pojawia się w tekstach The Shipyard bardzo często. Tytuł każdej z trzech waszych płyt ma w sobie wodny pierwiastek: przewrotny "We Will Sea", "Water on Mars" czy wreszcie najnowsza "Niebieska linia", która kojarzy się z morskim horyzontem.
Mieszkam dosłownie trzy minuty od morza, zawsze było ono bardzo ważne w moim życiu. Jest to dla mnie świetna inspiracja, chyba jedna z najlepszych, jaką można znaleźć w otaczającym nas świecie. Woda to cała gama kolorów, nastrojów, dźwięków. Od spokojnych, smutnych i samotnych po absolutny żywioł, energię i szał. Szukając inspiracji oglądałem filmy na YouTube i nagle wpadłem na nagrania z pokładu kontenerowca przedzierającego się przez ogromne fale w czasie sztormu. Woda jest niesamowita. To genialny przewodnik emocji.
Na "Niebieską linię" pierwszy raz trafiło tak wiele utworów po polsku.
Mieliśmy potrzebę rozwoju, zrobienia kroku dalej. Potrzebowaliśmy wyraźnego zwrotu. A gdzie mogliśmy go znaleźć, jak nie w tekstach? Dobre teksty po polsku wcale nie jest łatwo napisać. Nie mnie je oceniać, ale jestem z nich zadowolony. Są szczere i potrafię je obronić.
Ryzykownie, bo twój świetny angielski akcent był znakiem rozpoznawczym zespołu. Słuchając The Shipyard można było odnieść wrażenie, że nie jesteście zespołem z Polski.
To prawda. Na szczęście już wcześniej śpiewałem po polsku. Na pierwszej płycie są dwa utwory w naszym języku. Nagraliśmy też cover Dżambli "Święto strachów". Zdobyliśmy nawet Grand Prix na festiwalu In Memoriam Grzegorza Ciechowskiego za utwór "Układ Sił/Wielki Hipnotyzer". Więc gdzieś ten język polski zawsze był obok nas. Nigdy nie próbowaliśmy nawet udawać, że nie jesteśmy zespołem stąd. Angielski był wyborem, bo głównie w muzyce brytyjsko-amerykańskiej się zasłuchujemy. Poza tym, niektórzy twierdzą, że po polsku śpiewam trochę jak po angielsku i powiem szczerze, że bardzo mi się to podoba.
Muzyka na nowej płycie zdaje się trochę bardziej przebojowa, piosenkowa.
Nie podróżujemy w nieznane nam muzyczne rejony. To cały czas jest wokal, gitara, bas i perkusja, czyli klasyczny rockowy kwartet. Natomiast na pewno jesteśmy bardziej świadomi tego, co się w muzyce dzieje. Nie siadamy i nie zakładamy, że napiszemy radiowy przebój. Chcemy po prostu pisać dobre utwory. Na płytę trafiło jedenaście kawałków. Są wśród nich takie, które mają trzy minuty i strukturę: zwrotka, refren, zwrotka, refren, ale jest też utwór ośmiominutowy, w których bawimy się kompozycją. Jeden z moich faworytów "Morze las" na płycie ma pięć minut, na koncertach rozwiniemy go pewnie o dwie lub trzy minuty. Naszej muzyki nie musimy niczym ograniczać. Ale jeśli ktoś mnie pyta, czy są tutaj fajne melodie, odpowiadam: tak. Czy się tym przejmuję? Nie.
Wyraźnie inspirujecie się brzmieniem brytyjskich czy amerykańskich zespołów z lat 80. czy 90. Spodoba się zarówno fanom Sonic Youth, jak i Joy Division.
Jakbyśmy poszli do mojego domu, to zobaczyłbyś, że większość moich płyt jest z tego kręgu muzycznego. Ale przyznam, że na nowym albumie słyszę też polską muzykę lat 80. Zresztą, jeśli zebrałbyś naszą czwórkę w jednym pokoju, to każdy z nas stanie w innym kącie. Każdy ma trochę inną wrażliwość muzyczną. W The Shipyard udaje nam się osiągać kompromis i to wszystko połączyć. Dzięki temu chyba udało nam się wypracować swój własny, rozpoznawalny styl. Piotr wywodzi się z zimnej fali, Goran to muzyczny eksplorator przeróżnych stylistyk, Michał wprowadza pierwiastek rockowo-metalowy, mnie najbardziej interesuje granie gitarowe.
Waszą płytę dystrybuuje Warner Music Poland, czyli jedna z największych wytwórni w Polsce. Mimo to, zachowaliście niezależność.
Tak naprawdę płytę wydaje 2:47 Records Bodka Pezdy, który blisko współpracuje z Warnerem przy dystrybucji. Więc cały czas jesteśmy w wytwórni niezależnej i o wszystkim decydujemy sami. Z własnej kieszeni również za to płacimy. Dlatego na wydanie winylowe zbieraliśmy fundusze na portalu PolakPotrafi.pl. Pewnie jakbyśmy byli w Warnerze, nie musielibyśmy się o to martwić. Ale pewnie też nie mielibyśmy takiej swobody twórczej.
Gdzie będzie można zobaczyć na żywo The Shipyard w najbliższym czasie?
Zanim zaplanujemy trasę koncertową, chcemy poczekać na odbiór nowej płyty. Na razie w piątek 19.02 będzie można nas usłyszeć w radiowej Trójce - gramy w studiu im. Agnieszki Osieckiej w "OFFensywie" u Piotra Stelmacha. Natomiast oficjalny koncert premierowy odbędzie się 27 lutego w klubie Żak . Zagramy całą "Niebieską linię" oraz nasze ulubione utwory z dwóch poprzednich albumów. W większą trasę ruszymy pewnie dopiero jesienią, choć niewykluczone, że pojawimy się na którymś z letnich festiwali.
Wywiady
Miejsca
Opinie (19) 2 zablokowane
-
2016-02-19 10:24
słucham
oaza spokoju
- 6 8
-
2016-02-19 11:10
Dobry utwór
Melodia, język polski... . Jest rozwojowo.
Gratuluję- 8 8
-
2016-02-19 12:41
mega
oby tak dalej :-) jest pięknie
- 9 6
-
2016-02-19 12:49
(2)
świetny był koncert w B90. kiedy następny w okolicy?
- 7 11
-
2016-02-19 13:05
no przecież napisali, że 27 lutego
tylko nagłówki czytamy?
- 7 4
-
2016-02-19 14:30
27 luty Klub Żak
- 4 4
-
2016-02-19 13:10
(3)
Brawo Roger ;-)
- 6 6
-
2016-02-19 15:44
(2)
Rafała pamiętam ze szkoły jak ze swoim ówczesnym zespołem grali 'Epic' Faith No More, zdaje się na przeglądzie piosenki anglo-amerykanskiej w III LO w Gdyni. Stare dzieje.
- 3 3
-
2016-02-19 20:18
Make no senz (1)
kapela nazywała się Make no senz
- 2 6
-
2016-02-20 00:32
...
co trzeba mieć we łbie, żeby dać minusa za wpis jak powyżej..?
- 3 5
-
2016-02-19 17:39
Bardzo lubię ten zespół
A polubiłem go na... koncercie w Jelitkowie na trawniku kolo pętli tramwajowej. Mam dwie płyty i zaraz poszukam gdzie kupić trzecią.
Zespołowi życzę Wszystkiego Najlepszego!- 8 5
-
2016-02-19 20:37
świetna muzyka, dobre brmienie
przyjemnie posłuchać
- 6 5
-
2016-02-19 23:40
Cos w tym jest
Wokalista jest smieszny. Udaje Curtisa, z tym swoim smiesznym twardym polskim akcentem.
- 5 10
-
2016-02-20 10:29
Wymawiamy: "ze szipiard".
To informacja dla tych mniej obytych w świecie.
- 4 2
-
2016-02-21 00:08
Ocean budzi się, ocean budzi się, ocean budzi się...
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.