• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Aleksandra Kędzierska-Fontaine: Biorę życie pełnymi garściami

Alicja Olkowska
28 grudnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
"Z Beyonce poznałyśmy się na Karaibach, gdy występowałam w jednym ze spektakli. Któregoś razu przyjechała wraz ze swoją świtą. Obejrzała mój spektakl i po występie wysłała po mnie swojego ochroniarza. Zaprosiła mnie do swojego stolika i wraz z mężem pogratulowała występu." "Z Beyonce poznałyśmy się na Karaibach, gdy występowałam w jednym ze spektakli. Któregoś razu przyjechała wraz ze swoją świtą. Obejrzała mój spektakl i po występie wysłała po mnie swojego ochroniarza. Zaprosiła mnie do swojego stolika i wraz z mężem pogratulowała występu."

Mówi o sobie, że ciągle gdzieś ją gna, że nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu i wciąż szuka nowych wyzwań. Tancerka z najsłynniejszej na świecie rewii Lido w Paryżu, choreografka, aktorka, piosenkarka, dziennikarka, a ostatnio także pisarka. O życiu na walizkach i spełnianiu marzeń rozmawiamy z Aleksandrą Kędzierską-Fontaine.



Alicja Olkowska: O czym marzyła mała Ola?

Aleksandra Kędzierska-Fontaine: Mała Ola chciała uciec z Polski i rozłożyć skrzydła, poczuć wolność.

W Polsce nie czułaś wolności?

Nie, nie czułam i dodam, że urodziłam się w orwellowskim roku 1984. Już w dzieciństwie czułam się ograniczona, przytłoczona szarą codziennością, szkołą, polską mentalnością. Już wtedy pisałam w zeszycie afirmacje "ja chcę stąd wyjechać". I to się spełniło. W wieku 16 lat wzięłam udział w przesłuchaniu na Uniwersytet Sztuki w Austrii. A przecież nie byłam pełnoletnia, nie miałam nawet matury. Byłam już jednak wysoka i wyglądałam dojrzale jak na swój wiek, dlatego skłamałam, że mam 19 lat i... się dostałam. Przypomnę, że to działo się w latach 90.: Polska nie należała do Unii Europejskiej, a moich rodziców po prostu nie było stać na opłacenie szkoły za granicą. Na szczęście mam starszą siostrę, która mieszkała już wtedy w Kanadzie. To ona mi pomogła. Telefonicznie, przez miesiąc, załatwiła dla mnie wizę studencką, stypendium i mieszkanie u polskiego księdza. Po miesiącu mogłam jechać do Linz.

To duża zmiana, zwłaszcza dla tak młodej osoby. Był w tobie lęk przed nieznanym?

Absolutnie! Nie znam tego uczucia. Byłam szczęśliwa, że mogę wyjechać i spełniać marzenia.

A tęsknota za rodziną i domem?

Czasem pojawia się sentyment, za moją mamą i bratem, którzy tutaj w Trójmieście mieszkają. Ale jakaś wielka tęsknota? Powiem szczerze, że nie. Już w szkole baletowej mieszkałam w internacie, więc przywykłam do życia poza domem. Od małego byłam uczona, że muszę być samodzielna. Tęsknoty we mnie nie było, wręcz przeciwnie: po 2 latach pobytu w Austrii stwierdziłam, że jestem gotowa na wielki świat, że w tym miejscu już więcej się nie nauczę i wyjechałam do Barcelony. Co zabawne, z tego wszystkiego zapomniałam o tym poinformować moją rodzinę. Dowiedzieli się kilka miesięcy później (śmiech).

Niech zgadnę: w Barcelonie też nie wytrzymałaś długo?

Tak, dokładnie tak było. Tańczyłam w zespole neoklasycznym, ale niestety, nie odnalazłam się tam. Tancerze byli fanatykami tańca, a ja chciałam jeszcze oprócz tego żyć, rozwijać inne pasje. Przypadkiem dowiedziałam się, że w Paryżu jest przesłuchanie do najsłynniejszej rewii na świecie, Lido. Nie zastanawiałam się długo. Wsiadłam po raz pierwszy w samolot i poleciałam z małym plecaczkiem do Francji.

Co zastałaś na miejscu?

200 dziewczyn z różnych stron świata, które wyglądały jak top modelki! A ja czułam się przy nich taka nijaka... Ale mój los się odmienił. Dosłownie po minucie dyrektor artystyczny zespołu wskazał na mnie i powiedział: "Witaj w Lido, jesteś jedną z najpiękniejszych i najbardziej utalentowanych artystek XXI wieku". Miałam wtedy 19 lat i oprócz talentu nie miałam nic.

Miałaś jednak tylko 19 lat, a dookoła świat pełen pokus. Na co taka młoda dziewczyna z Polski mogła być narażona w Paryżu?

Zdarzało mi się znaleźć w niebezpieczeństwie, bo bohema artystyczna jest niebezpieczna. Byłam też naiwnie odważna i ciągle mnie gdzieś gnało, chciałam wszystkiego spróbować. Na szczęście potrafiłam się w porę opanować i wycofać, gdy robiło się nieprzyjemnie. Dziś już kreuję swoje życie i nie boję się niczego.

Lido to jednak był tylko kolejny przystanek na twojej drodze...

Owszem, przetańczyłam tam pięć lat. Od razu stałam się tzw. "Bluebell Girl", czyli jedną z najważniejszych tancerek w zespole. Pięć lat to i tak dużo jak na mnie, a wytrzymałam tam tak długo, ponieważ kupiłam na kredyt swoje pierwsze mieszkanie i musiałam je spłacać. Inaczej bym po roku szukała szczęścia gdzie indziej. Kilkuletnia monotonia i powtarzalność tego samego spektaklu, granego ze względu na gigantyczne koszty dwa razy na dobę zaczęła mnie nużyć. Czuję się artystką, która wciąż potrzebuje kolejnych inspiracji.

Nie jeździłaś po świecie z Lido?

Nie. Bo to była praca stacjonarna, za to dużo zobaczyłam później, już z moim zespołem i własnymi, autorskimi spektaklami. Podróżowałam też sama - każdy urlop starałam się maksymalnie wykorzystać i ruszałam w daleką egzotyczną podróż. Wszystkie oszczędności wydawałam na wojaże.

W twoim bogatym CV moją uwagę zwrócił utwór nagrany wspólnie z Krzysztofem Skibą. Jak do tego doszło?

Tekst utworu "Czarodziejka nie stąd" napisałam jeszcze w Paryżu. Jakiś czas później przyleciałam do Polski i podczas spotkania ze znajomymi zaczęliśmy o nim rozmawiać. Padł pomysł, by go nagrać właśnie z Krzysztofem Skibą, którego zdążyłam już kiedyś poznać. Zadzwoniłam do niego, zapytałam, czy nie chciałby wziąć udziału w projekcie, a on zgodził się. Wysłałam mu tekst, muzyką zajął się kompozytor Marek Kuczyński i niedługo później nagraliśmy utwór. Teledysk częściowo nakręciliśmy w Teatrze Szekspirowskim i na magicznej ulicy Mariackiej w Gdańsku. Potem nakręciłam jeszcze jeden teledysk w Portugalii, w Faro.

Skiba & Fontaine "Czarodziejka nie stąd"



Skąd nagle pomysł na nagranie piosenki? Uczyłaś się wcześniej śpiewu?

Nie uczyłam się profesjonalnie śpiewu, po prostu mam dobry słuch, który też szlifowałam w szkole muzycznej i baletowej. Jestem osłuchana z muzyką prawie od niemowlęctwa, czuję ją.

Napisałaś też książkę. Ile Aleksandry jest w bohaterce "Dziewczyny z walizką"?

Lidia jest w połowie sumą moich doświadczeń - także tych traumatycznych z Trójmiasta. Owszem, część rzeczy wyolbrzymiłam i przerysowałam, ale przede wszystkim chciałam przestrzec młode dziewczyny, które naiwnie wierzą, że wyjadą daleko i cały świat padnie im do stóp. Tak może być, ale udaje się to nielicznym. Mnie się udało, zostałam za to wyróżniona przez premiera Francji specjalnym statusem Artystki Republiki Francuskiej i obywatelstwem tego kraju, a potem niejeden raz witana na różnych scenach świata owacjami na stojąco. Ale i ja się w tym szalonym świecie show-biznesu otarłam wiele razy o narkotyki, o podejrzane imprezy z niebezpiecznymi ludźmi. Gdybym nie miała intuicji, która ostrzegałaby mnie przed problemami, to mogłabym bardzo źle skończyć. I taki los spotyka wiele wspaniałych dziewczyn. To też informacja dla ich rodziców: pozwólcie dziecku ruszyć w świat, ale z rozwagą.

Ciebie nikt nie pilnował.

Czułam, że czuwa jednak nade mną jakaś dobra energia! Ja bym dziś nie puściła swojej córki w świat. Do 19. roku życia pilnowałabym jej, bo dobrze wiem, jak wiele złego mogłoby się jej przydarzyć.

Niebawem otworzysz też nowe miejsce w Paryżu. Opowiedz o nim więcej.

Tak, 35-metrową barkę! Jest to projekt europejski, wariacki pomysł, który realizuję ze swoimi dwiema artystkami z zespołu, a być może także z przyjaciółmi z Polski. Zamierzamy kupić barkę, na której stworzymy przestrzeń artystyczną: teatr, galerię i miejsce spotkań dla artystów. Mamy pełnić również rolę ambasadorek rewii i kabaretu w Europie. Chcemy się temu poświęcić na długie lata. Dostałyśmy właśnie zgodę od mera na stacjonowanie w Paryżu, co już samo w sobie jest niesamowite, bo na takie zezwolenie czeka się minimum 25 lat, więc już samo to jest dla nas dużym wyróżnieniem. Teraz jesteśmy w trakcie domykania spraw formalnych i funduszy z Unii Europejskiej. W przyszłym roku zaczniemy działać. Barka zimą będzie stacjonować w Strasburgu, a latem w Paryżu. Jeśli Polacy zechcą w końcu pogłębić koryto Wisły, być może zawitamy także do Gdańska! Ta barka ma być symbolem żywotności Europy, otwartości wobec drugiego człowieka, a wszystko to na przekór ksenofobii i nietolerancji.

Wiem, że ciągnie cię jeszcze w stronę filmu...

Chciałabym zrobić adaptację filmową "Dziewczyny z walizką" i też z myślą o filmie napisałam książkę. Gdybym nie poszła do szkoły baletowej, to prawdopodobnie skończyłabym szkołę teatralną, bo chciałam zawsze grać, m.in. mam na koncie kilka ról we francuskich filmach. Obecnie toczą się rozmowy w tej sprawie. Może niebawem wcielę się w Lidię. Bo oczywiście ja ją zagram najlepiej, mówiąc nieskromnie (śmiech). Od jakiegoś czasu "chodzi" też za mną historia zapomnianego malarza kaszubskiego Alberta Lipczyńskiego i jego brytyjskiej muzy Elizabeth.

Dużo przebywałaś wśród światowych gwiazd. Udało ci się otrzeć o te największe? Podobno podczas jednego z występów poznałaś samą Beyonce.

Tak, to prawda! Poznałyśmy się na Karaibach, gdy występowałam w jednym ze spektakli. Któregoś razu przyjechała Beyonce wraz ze swoją świtą. Obejrzała mój spektakl i po występie wysłała po mnie swojego ochroniarza. Zaprosiła mnie do swojego stolika i wraz z mężem pogratulowała występu.

A co z tańcem, od którego się wszystko zaczęło?

Nadal czasem tańczę, ale mam teraz swoją firmę produkującą filmy, reportaże, spektakle. Do tego jeszcze jestem dziennikarką - skończyłam studia eksternistycznie w Gdańsku, oraz aktorką, śpiewam, tworzę choreografie, a od 25 listopada po warszawskiej premierze mojej książki "Dziewczyna z walizką" jestem również oficjalnie pisarką. Premiera odbyła się w prestiżowym Domu Literatury. Robię to, na co mam ochotę i z tego żyję. Biorę życie pełnymi garściami, chcę spróbować wszystkiego. Z radością wracam czasem także do mojego rodzinnego Sopotu.

Opinie (56) ponad 10 zablokowanych

  • Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem, byłem pewien że to córka Agnieszki Wagner. Prześliczna dziewczyna. (1)

    • 9 29

    • Fantastyczna

      Piękna i mądra zgadzam się . I do tego taka emanująca dobrą, pozytywną energią.. Takich ludzi nam trzeba

      • 4 15

  • Kto to wogóle jest? (1)

    • 65 8

    • Cudowna gwiazda z tej Pani !!

      Poczytaj sobie na wikipedii, to się dowiesz matole

      • 1 23

  • Fajna,samodzielna dziewczyna.A nie większość u nas siedzi na garnuszku u mamusi do 30-tki...czekając na księcia z bajki.I ta znajomość z Bijonce-szacun)

    • 18 32

  • Znajomosc z Beyonce.. (3)

    A ja mam paszport polsatu i znam Jaworskiego co to naszą stocznie gdańską wyniosł pod niebiosa :)

    • 44 5

    • A Pan Marek z Warszawy zna Jennifer Lopez. (1)

      • 11 0

      • ja ją też znam

        • 0 2

    • Naprawdę ??

      Chciało by się być na jej miejscu, nie.. Zazdrość niszczy :)

      • 2 11

  • (1)

    Sama pojechała za młodu w świat ale własnej córki by nie puściła. Albo jest hipokrytką albo musiała "nie złe rzeczy tam odwalać"... ;)

    • 48 10

    • Mieszkała u księdza. ...

      • 8 1

  • Nie znam

    • 20 5

  • pozdrawiam Panią i życzę więcej skromności (2)

    Można z Pani wypowiedzi czytać jak z otwartej książki o smutnych i wstydliwych rzeczach które się zdarzyły. Nie wiem skąd tak duże przekonanie o swoich zdolnościach. Człowiek, a w szczególności artysta nie powinien sam sobie wystawiać pochlebnych ocen. Proszę pamiętać, że wyjątkowi ludzie nigdy się chwalą.

    • 57 13

    • Zazdrosna (1)

      Ona ma się czym chwalić to się chwali :) A pan lub pani jest bardzo zazdrosna .. ;)

      • 9 23

      • Ona

        bez widowni(ludzi)nie znaczy nic.To ludzie ją wykreowali nie ona sama siebie.

        • 3 1

  • Ale o co chodzi ? (3)

    Ani to inspirujące, ani mądre ani ciekawe.
    Zupełnie nieciekawa historia a chwalenie sie ze otarło sie kiedyś o kogoś jest żenujące.

    • 49 7

    • ha ha

      Ale E jest nieoczytane.. :D! Ta Pani opowiada anegdoty z jej życia, odpowiada na mądre pytania Pani Redaktor :)

      • 0 8

    • Piękna Aleksandra

      Ma się czym chwalić to się chwali w przeciwieństwie do ciebie :D

      • 2 7

    • Życie

      Też bym chciał mieć takie życie.. Tylko pozazdrościć, pełen szacun.

      • 3 6

  • Ta Pani zna wartość Wizerunku i dlatego teraz czytasz wywiad przeprowadzony z nią (1)

    - a nie z tobą... :-)

    zwróciłeś uwagę na słowo w zdaniu:
    "dziś już kreuję swoje życie i nie boję się niczego." ?

    kreacja! Czyli świadome tworzenie - budowa - i to jest klucz do sukcesu. Musisz kreować swój wizerunek jak i całe swoje życie. Sukces nie jest zbiegiem okoliczności czy przypadkiem.

    miłego dnia

    ps. A ja wracam do pisania książki o wizerunku pt
    image&design
    kto ją posiądzie ten wygra, kto wie czy nie wszystko.

    • 14 13

    • Panie Darius :)

      W pełni się zgadzam, zazdrość ludzka jest taka brzydka :)

      • 5 6

  • Nie wiem kto to jest

    Ale fajna , dało by się

    • 4 10

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W 1973 r. Grand Prix festiwalu piosenki w Sopocie zdobyła: