• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Big-beatowa demolka na stadionie Lechii

Borys Kossakowski
25 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Czesław Niemen. Czesław Niemen.

Czesław Niemen, Czerwone Gitary, Tadeusz Nalepa, Ada Rusowicz - gwiazdy widziane obiektywem Marka Karewicza to główni bohaterowie albumu fotograficznego pt. "Big Beat" wydanego przez krakowskie Sine Qua Non. Współautorem i pomysłodawcą książki jest trójmiejski kronikarz rock'n'rolla Marcin Jacobson. Obu autorów będzie można spotkać podczas promocji książki w Ratuszu Staromiejskim we wtorek, 25 marca o godz. 18.



"Chłopcy! Dziewczęta! Któż nam się oprze? Aż trudno temu dać wiarę. Właśnie sprzedano - radio podało - trzystutysięczną gitarę. O tych gitarach każdy z nas śnił i forsę zbierał. Trzysta tysięcy woła od dziś: żyć - nie umierać!" - taki oto tekst piosenki wykonywanej przez Karin Stanek otwiera album pt. "Big Beat" autorstwa Marka Karewicza i Marcina Jacobsona. Album pełen zdjęć gwiazd polskiej rewolucji gitarowej lat 50. i 60. i wspomnień wszędobylskiego fotografika.

Marek Karewicz głównie zajmował się fotografowaniem jazzu i w ten sposób zdobył popularność. Kilka lat temu jego zdjęcia zebrano w albumie "This Is Jazz". Tym razem przyszedł czas na herosów ruchu polskiego flower-power, nazwanego nad Wisłą "big beat", żeby przypadkiem nie kojarzył się z burżuazyjnym rock'n'rollem. Co ciekawe, Karewicz z początku w ogóle nie lubił tej muzyki.

W albumie jeden z trójmiejskich koncertów wspomina tak: "Pamiętam finał Festiwalu Muzyki Nastolatków na stadionie Lechii w Gdańsku. Ściągnięto tam zdecydowanie za dużo milicji, co wywoływało spontaniczną kontrreakcję młodzieży i rozgorzała regularna bitwa na kamienie, ławki i pałki. Stadion został kompletnie zdemolowany. W czasie tych walk zastanawiałem się, co ja tu w ogóle robię. Jestem przecież fotografem od jazzu, od muzyki, a nie jakimś cholernym reporterem wojennym".

Muzyka ta wywoływała niezwykłe emocje. To był w końcu czas wielkiej rewolucji seksualnej i wielkich ruchów społecznych. Marek Karewicz na żywo zetknął się z big beatem za sprawą gdańskiego zespołu Rhythm & Blues założonego przez Franciszka Walickiego. Karewicz to spotkanie wspomina tak: "Widziałem, bo raczej nie słyszałem, pierwszy raz coś takiego. Impreza miała niesłychaną, jak na owe czasy, obstawę służb porządkowych. Koncert zespołu Rhythm & Blues w Hali Gwardii przyjęto entuzjastycznie, choć ówczesna prasa wcale nie była aż tak zachwycona. Po jego zakończeniu młodzież wystawiła tramwaj z szyn i pomaszerowała pod ambasadę amerykańską, by tam zamanifestować swe uwielbienie dla rock&rolla".

Rhythm & Blues był pierwszym polskim zespołem rock'n'rollowym, ale na scenie wytrzymał tylko rok. Po serii awantur władze komunistyczne zdelegalizowały tę orkiestrę. Walicki ściągał z Zachodu pisma muzyczne, kupował płyty od marynarzy. Wybrał sobie młodych, sprawnych, artystów i przystąpił do dzieła. Sam nie był muzykiem, więc znalazł zdolnego pianistę i kompozytora Leszka Bogdanowicza. Ich repertuar składał się głównie z coverów amerykańskich przebojów, spisywanych na ucho z radia. Najgłośniej w tamtych latach zaś grały jednak Czerwone Gitary. Karewicz zobaczył je dzięki pisarce Barbarze Wachowicz.

Czerwone Gitary bardzo mi się wtedy nie podobały. Oficjalnie grał z nimi wtedy niejaki Robert Marczak, który po bliższym przyjrzeniu się okazał się Sewerynem Krajewskim. Jurek Skrzypczyk na afiszu też się inaczej nazywał. Musieli stosować taki wybieg taktyczno-konspiracyjny, ponieważ obydwaj chodzili jeszcze do szkoły muzycznej, a tam tępiono tych, mających czelność grać na estradzie. W Czerwonych Gitarach występowało kilku średnich muzyków, tworzących razem sprawny zespół, który zorientował się wcześniej niż pozostali, że wiatry wieją znad rzeki Mersey. W kilka tygodni później, na tarasie kawiarni Złoty Ul w Sopocie, skąd również obserwowało się piękne, młode, spacerujące panienki, podarowałem Klenczonowi kilka singli mniej znanych liverpoolskich zespołów, a oni wiedzieli już, co z tym zrobić. Następnego lata byli już No 1.

Album będzie dostępny podczas spotkania w Ratuszu Staromiejskim zobacz na mapie Gdańska we wtorek, 25 marca o godz. 18. Cena: 55 zł.

Wydarzenia

Marek Karewicz - Big Beat

spotkanie

Miejsca

Opinie (20) 2 zablokowane

  • Borys, myślałem, że na tym pierwszym zdjęciu to Ty z młodości?!

    • 35 0

  • Fajny art do porannej kawy

    • 8 1

  • drogi album

    Nie Kupię Albumu bo za drogo ! raz obejrzę a potem będzie się kurzyło na półce przez 10 lat aż w końcu wyrzucę , Zresztą wszystkie albumy p.Karewicza mają paskarskie ceny - tak uważam- .Przejże Album w Empiku za darmo i to mi starczy poco płacić ?

    • 15 10

  • Bylem tam ! (1)

    Mialem chyba 9 lat i kochalem rock&roll i ... bylem wtedy na Lechii na tym koncercie . Zgodnie z poleceniem mamy poszedlem do domu gdy zaczynalo szarzec a to co slyszalem wieczorem i zobaczylem nastepnego dnia przeszlo moje oczekiwania - urodzilem sie i wychowalem na Traugutta .
    Stadion kompletnie zdemolowany .
    Dla mnie liczyla sie muzyka a ta byla swietna no i Lechia .
    Od urodzenia serce mialem mam i tak juz zostanie bialo-zielone !!!
    Pamietam kolo mnie stala ladna laska ,duzo starsza i miala paznokcie pomalowane na ... granatowo . Wowczas to byl szok .
    Piekne czasy !

    • 13 2

    • O yeahhhh!

      • 1 0

  • Czarne Golfy

    to zapomniany a moim zdaniem najlepszy zespół z Gdańska tamtego czasu, ich nagrania są dołączone do książki Motława Beat, kto nie zna koniecznie!y
    Przy Czarnych Golfach to dopiero można zrobić pogo :))

    • 5 0

  • Koncert na Lechii ... (3)

    W którym roku odbył się ten słynny koncert na Lechii. ?

    • 2 1

    • To był chyba rok 1966 (2)

      • 2 0

      • Wtedy wypłynęli Skaldowie, Blackout /"Anna"/ i kilka grup, które nie przetrwały próby czasu.

        • 0 0

      • tak

        Nie Bracie po Szalu to byl 1965

        • 0 1

  • TONY (1)

    A ja wspominam z sentymentem zespół TONY który grał we Wrzeszczu w klubie
    stoczniowym "STER". Śpiewał tam ANDRZEJ SZARY ( Sip) niedość że miał świet
    ny głos, to jeszcze był przystojny jak diabli. Wszystkie się w nim podkochiwałysmy. Jest znanym malarzem pod nazwiskiem panieńskim mamy - LIPNIEWSKI

    • 5 1

    • To cudna postać, będzie mi jego bardzo brakowało BW

      • 0 0

  • Był big-beat

    W Gdańsku działało wtedy kilkadziesiąt zakładowych klubów: Ster, Akwen, Lastadia, Gzyms, Za rogiem, Na poddaszu, Sezam, Blaszanka, ZREMB, Meduza .... a w każdym klubie grał zespół. Do tego kluby studenckie. Co ciekawe - wszędzie w soboty był tłok. Za 10-15 zł plus parę groszy na oranżadę lub herbatę można było potańczyć i poderwać kogoś "do chodzenia". Alkohol można było łyknąć albo przed wejściem albo przemycony - w toalecie. Oficjalnie prohibicja.

    • 7 0

  • wrzeszcz nie lubimy obcych

    pan borys nie skrytykował nienawisci płynącej z wydarzeń na stadionie ???

    • 1 0

  • (1)

    Pamiętam TONY kontra PIĘCIOLINIE.

    • 1 0

    • siostra mnie zabrala

      do hali soczni na to,Mako Boska,jakie przezycie bylo,mialem 9-10 lat

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W serii albumów "Fot. Kosycarz - Niezwykłe zwykłe zdjęcia" znajdziemy prace: