- 1 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (40 opinii)
- 2 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (85 opinii)
- 3 Filmy, które potrafią wstrząsnąć (8 opinii)
- 4 Do piekła i z powrotem z Jarym (20 opinii)
- 5 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (64 opinie)
- 6 Miłośnicy vintage opanowali 100cznię (33 opinie)
Ania Dąbrowska oczarowała słuchaczy w Filharmonii
Niedzielny koncert w Filharmonii Bałtyckiej potwierdził to, co fani Ani Dąbrowskiej wiedzą doskonale - artystka nie daje złych występów. Energetyczne aranżacje oraz dynamiczna gra świateł podkręcały i tak gorącą atmosferę na widowni, choć nie ma co ukrywać, że takiej muzyki lepiej słucha się w klubie niż w filharmonicznej sali koncertowej.
Ci, którzy znają Anię Dąbrowską tylko z płyt, z pewnością uznali, że filharmonia to idealne miejsce na jej koncert. Tym jednak, którzy choć raz widzieli jej występ na żywo, w głowie się nie mieściło, żeby słuchać tej muzyki na siedząco. Sama Dąbrowska nie wydaje się zresztą fanką statycznych koncertów. Od słuchaczy oczekuje interakcji i zabawy, dlatego zazwyczaj już podczas pierwszego utworu zaprasza wszystkich pod scenę.
W Filharmonii Bałtyckiej takiej możliwości nie miała - koncert się wyprzedał, a dostawione przed sceną krzesła zabierały przestrzeń, którą ewentualnie można by przeznaczyć na tego rodzaju szaleństwa. Z chęci nawiązania kontaktu ze słuchaczami Ania Dąbrowska jednak nie rezygnowała. Zagadywała, pytała o samopoczucie, a słuchacze, nawet z ostatnich rzędów, niezwłocznie udzielali jej odpowiedzi.
- Wiem, że jesteśmy w takim poważnym miejscu, ale musimy się rozkręcić. Przyszliście na koncert i macie swoje oczekiwania. Nie mogę was zawieść - mówiła ze sceny.
Dąbrowska jest artystką utalentowaną i wszechstronną, i z takimi samymi ludźmi ma zwyczaj współpracować. Jej zespół jest idealnie zgrany, każdy z tworzących go artystów kreuje muzykę, a nie jedynie ją odtwarza, co przekłada się na fenomenalny efekt finalny. Wisienką na torcie jest niebanalna kolorystyka, ponieważ w aranże powplatano solówki na skrzydłówce, trąbce, saksofonie czy flecie poprzecznym. Niesamowite wrażenie robiły również energetyczne aranżacje, przy których nogi same rwały się do tańca. Podczas niedzielnego koncertu na taneczne szaleństwa słuchacze pozwolić sobie wprawdzie nie mogli, ale nadrabiali wspólnym śpiewaniem, żywiołowymi i spontanicznymi oklaskami czy okrzykami, a nawet piskami zachwytu.
W programie półtoragodzinnego koncertu znalazły się zarówno piosenki z płyty "Dla naiwnych marzycieli", jak i nieco starsze przeboje, m.in. "Porady na zdrady (Dreszcze)", "Charlie, Charlie", "Nigdy więcej nie tańcz ze mną", "Poskładaj mnie" czy (na bis - wyproszone długimi owacjami na stojąco) "Trudno mi się przyznać", "Z tobą nie umiem wygrać" oraz fenomenalnie wykonany cover piosenki "Bang, Bang".
Koncerty Ani Dąbrowskiej to znakomicie przygotowane wydarzenia o wysokim poziomie artystycznym i nie inaczej było tym razem. Niestety, formuła, która sprawdza się podczas koncertów w klubach czy halach sportowych, nie zdała egzaminu w Filharmonii Bałtyckiej.
Występ Dąbrowskiej poprzedził support w wykonaniu zespołu Snowman. Podczas koncertów w klubach występ supportu to czas na wizytę w barze czy bezproblemowe zajęcie miejsca przez spóźnialskich. Filharmonia to jednak miejsce, w którym takie zwyczaje nie są praktykowane. W rezultacie ci, którzy zjawili się punktualnie, zostali wmanewrowani w wysłuchanie występu, którego być może wcale nie mieli ochoty słuchać. Ci natomiast, którzy świadomie chcieli support ominąć, przyszli później i w zaciemnionej sali szukali swoich miejsc. Pozostało jeszcze do zagospodarowania 20 minut, jakie potrzebne były na zejście ze sceny supportu i zainstalowanie się na niej zespołu Dąbrowskiej.
Problematyczne okazało się również nagłośnienie - całość była po prostu zbyt głośna. Sala faktycznie pomieści przeszło tysiąc osób, jednak jest to obiekt specyficzny, gdzie rozwiązania wypracowane w klubach się nie sprawdzają.
- Uwielbiam Anię Dąbrowską przede wszystkim za mądre i wspaniałe teksty, ale dziś nie byłam w stanie ich zrozumieć, a od tego hałasu dudni mi w uszach - skarżyła się po koncercie jedna ze słuchaczek.
Fani Ani Dąbrowskiej przyznali również, że "uwierała" ich filharmoniczna etykieta.
- To miejsce mnie strasznie krępuje - opowiadała Ania, studentka AWFiS. - Dotychczas na tego rodzaju koncerty ubierałam się na luzie i nastawiałam na wielką zabawę. Dziś czułam się zobligowana do tego, żeby ubrać się elegancko i grzecznie siedzieć na miejscu. Pod koniec koncertu oczywiście nie wytrzymałyśmy z koleżankami i zaczęłyśmy tańczyć (na szczęście siedziałyśmy w ostatnim rzędzie, więc mogłyśmy pozwolić sobie na taki komfort).
Ania Dąbrowska na bis.
"Tego chciałam" w wykonaniu Ani Dąbrowskiej.
Wydarzenia
Miejsca
Opinie (31) 5 zablokowanych
-
2017-11-20 11:42
A ja pamiętam jak po idolu (4)
Ania Dąbrowska gościła w Alfa Centrum, a jej ojciec chodził i sprzedawał jej zdjęcia z autografem po 5zł.
- 21 13
-
2017-11-20 12:33
A to ciekawe, gdyż (1)
Gdy miała jedenaście lat, zmarł jej ojciec
- 10 2
-
2017-11-20 12:48
w takim przypadku
pewnie był to jej opiekun. Sądząc po wieku i jego zachowaniu można było sądzić że to był ojciec
- 6 4
-
2017-11-20 12:11
słuszna inicjatywa
- 6 1
-
2017-11-20 11:43
Nieźle to ona brzmi tylko z płyty, a na żywo TRAGEDIA!
- 11 17
-
2017-11-20 11:38
Koncert Ani Dąbrowskiej (1)
Ania Dąbrowska broni się sama. Koncert przepiękny. Niesamowity głos Ani. Repertuar jak zawsze wspaniały. Polecam i czekam na następny.
- 30 10
-
2017-11-20 12:09
Do Domu Kultury!
W Filharmonii powinniśmy móc doświadczyć kultury i sztuki wyższej, a nie osoby, która zajmuje się muzyką pop, której wszędzie jest dużo, aż do znudzenia.
- 6 7
-
2017-11-20 10:05
na żywo tragedia
- 25 26
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.