• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego w kinach ciągle oglądamy to samo?

Tomasz Zacharczuk
18 października 2023, godz. 08:10 
Opinie (56)
Filmowcy proponują nam dziś głównie powtórkę z rozrywki i chętnie sięgają po kontynuacje ulubionych filmów. Czasami jednak nie mają już zbyt wiele do opowiedzenia. Przykładem zagranicznym jest piąta część "Indiany Jonesa", a przykładem z naszego podwórka druga "Różyczka". Filmowcy proponują nam dziś głównie powtórkę z rozrywki i chętnie sięgają po kontynuacje ulubionych filmów. Czasami jednak nie mają już zbyt wiele do opowiedzenia. Przykładem zagranicznym jest piąta część "Indiany Jonesa", a przykładem z naszego podwórka druga "Różyczka".

Co można poczuć w kinie? Chciałoby się górnolotnie rzec, że magię filmu, ale głównie jednak jest to zapach popcornu i serowego sosu do nachosów. W ostatnich miesiącach, a nawet latach równie mocno wyczuwalny jest swąd spalenizny odgrzewanych kotletów, jakimi karmią nas producenci i wielkie wytwórnie filmowe. Kinowe repertuary zasypywane są prequelami, sequelami czy rebootami, choć pod tymi wszystkimi dziwacznymi nazwami kryje się po prostu jedno: wtórność. Hollywood z fabryki snów stało się fabryką części zamiennych, a my tak naprawdę wciąż oglądamy te same filmy.

 


Przeglądając kilka tygodni temu wrześniową rozpiskę kinowych premier, czułem się, jakbym miał przed oczami wyniki losowania Lotto. "Teściowie 2", "Bez litości 3", "After 5", "Zakonnica 2", "Niezniszczalni 4", "Piła X". Właściwie co tydzień dystrybutorzy kinowi fundowali nam ponumerowaną powtórkę z rozrywki. Ten trend nie ogranicza się jednak tylko do jednego miesiąca.

Kinowe serie/kontynuacje:

W tym roku przerabialiśmy już kontynuacje "Shazama""Book Clubu", trzecie części "Magic Mike'a", "Creeda", "Ant-Mana" czy "Strażników Galaktyki", czwartą odsłonę "Johna Wicka", piątego "Indianę Jonesa", szóstych "Transformersów", siódme "Mission: Impossible" czy dziesiąty wyjazd z bazy "Szybkich i wściekłych".

W sumie ponad 30 dużych i głośnych tegorocznych premier stanowią filmy, które są kontynuacjami lub nowymi wersjami produkcji, jakie doskonale już znamy. Spośród tych tytułów, które zebrały większą, widownię właściwie tylko "Duchy Inisherin", "Wieloryb", "Barbie""Oppenheimer" opierały się na świeżych i autorskich pomysłach.

Najnowsza odsłona "Transformers" udowodniła, że popularna niegdyś seria podąża donikąd. Jak zresztą wiele cyklów, które sztucznie są w Hollywood podtrzymywane przy życiu. Najnowsza odsłona "Transformers" udowodniła, że popularna niegdyś seria podąża donikąd. Jak zresztą wiele cyklów, które sztucznie są w Hollywood podtrzymywane przy życiu.

Słowniczek współczesnego kinomana



Dziś przed wybraniem się na seans warto wiedzieć nie tylko, o czym jest film, ale właściwie, czym dany film jest. Kontynuacje fachowo określa się sequelami, zaś opowieści osadzone przed oryginalną produkcją - prequelami. Jeżeli podróże po osi czasu filmowcom już nie wystarczają (choć można wzorem "Piły X" upychać akcję na siłę między "jedynką" a "dwójką"), pozostaje nakręcenie filmu od nowa (remake - jak choćby aktorskie wersje disneyowskich bajek) lub zapoczątkowanie od nowa całej serii, czyli reboot (tak jak miało to miejsce przy każdym nowym "Batmanie" lub w serii filmów o Bondzie z każdym nowym agentem 007).

Wspominamy lata dwutysięczne: początek ery multipleksów Wspominamy lata dwutysięczne: początek ery multipleksów

Ostatnim kołem ratunkowym dla scenarzystów i producentów jest tzw. spin-off, który polega na wyciągnięciu z danego filmu pobocznego wątku i poświęceniu mu oddzielnej uwagi. Przykład: spin-offem serii "Szybcy i wściekli" był "Hobbs i Shaw" z 2019 roku. Czasami dochodzi też do absurdalnych wręcz sytuacji, w których mamy do czynienia z hybrydą kilku form. Odnowiony "Krzyk" z 2022 roku określano mianem "requela". Film tak jak reboot odświeżał całą serię, ale podobnie jak sequel nawiązywał do poprzednich części.

"Kasa, misiu, kasa"



Wydaje się więc, że łatwiej dziś wynaleźć nowy format dla filmu, niż napisać od podstaw fabułę ze świeżymi postaciami, wątkami i dialogami. Produktywność wypiera kreatywność, dlatego scenarzyści przede wszystkim realizują założenia producentów, którzy kury znoszącej złote jaja nie zamierzają zarzynać. Nawet jeśli ta kura nie jest już w najlepszej kondycji. Doskonale widać to choćby po serii "Szybcy i wściekli", która apogeum świetności ma już dawno za sobą. Nikt jednak nie zamierza zjeżdżać do bazy, bo cykl - choć pozbawiony już jakości i sensu - nadal świetnie się sprzedaje. Pierwsza część przyniosła zyski rzędu ponad 200 mln dolarów. Tegoroczna odsłona (już dziesiąta z kolei) zarobiła natomiast przeszło 700 mln.

Kinowe gaduły, czyli kto nas wkurza w kinie Kinowe gaduły, czyli kto nas wkurza w kinie

Warto jednak pamiętać, że budżet "jedynki" wyniósł "zaledwie" 80 mln dolarów, podczas gdy na najnowszą część "Szybkich i wściekłych" wydano o prawie 300 mln więcej. Tak horrendalnych kwot żadne studio nie chce przeznaczać na nowe produkty, bo ryzyko potencjalnych strat jest dość wysokie. W cenie są więc sprawdzone patenty. Jak z kręcenia filmów zrobić sprawnie działający biznes, pokazali specjaliści z Marvela. Kino komiksowe na pewno wzbogaciło i urozmaiciło w ostatnich latach ofertę filmową, ale jednocześnie zepsuło nieco rynek.

W tym roku w kinach oglądaliśmy kolejną ekranizację "Trzech muszkieterów". Film poprawny i nawet wciągający, ale ileż razy można na ekranie opowiadać tę samą historię. W tym roku w kinach oglądaliśmy kolejną ekranizację "Trzech muszkieterów". Film poprawny i nawet wciągający, ale ileż razy można na ekranie opowiadać tę samą historię.

Zarabianie na sentymentach



Nie bez znaczenia są również nasze sentymenty, na których skwapliwie wielkie filmowe wytwórnie zarabiają. W kinie także funkcjonuje moda retro polegająca na wracaniu do tego, co doskonale znamy i lubimy. Stąd wielkie powroty "Top Guna", "Bad Boysów" czy "Księcia w Nowym Jorku", nowe wersje "Pana Samochodzika" czy "Znachora", dokrętki po latach "Kogla-mogla" i serialowego "Seksu w wielkim mieście" ("I tak po prostu ...") czy restartowanie całego cyklu "Halloween" i "Krzyku". Nawet jeśli opowiadana w oryginalne historia wydaje się już zamknięta, zawsze znajdzie się wytrych, którym scenarzyści otworzą inne drzwi.

W przypadku takiego "Króla Lwa" wydawałoby się, że przerobiliśmy już temat na wszystkie możliwe sposoby. Były kontynuacje i filmowe wersje w technice "live-action". W przyszłym roku natomiast obejrzymy oddzielną produkcję poświęconą Mufasie. Zresztą Disney zapowiedział już remake'i lub spin-offy kilkunastu klasycznych bajek w wersji aktorskiej. Nowych pomysłów brak.

Od zamknięcia filmowej sagi Harry'ego Pottera minęło ponad 10 lat, ale dla HBO to żaden problem, by wrócić do opowieści o słynnym czarodzieju, tym razem w wersji serialowej. Zresztą kręcenie serialu na podstawie filmu to też sprytny sposób na nabijanie oglądalności i zarabianie, nawet kosztem wrażeń artystycznych. Patrz: serialowy "Władca Pierścieni" na Amazonie.

Nie każdy sequel czy remake to zło wcielone. W nielicznych przypadkach twórcom udaje się podtrzymać poziom pierwszej części, a nawet poprawić coś, co wydawałoby się nienaruszalne. Przykładem jest choćby rewelacyjna czwarta część "Johna Wicka". Nie każdy sequel czy remake to zło wcielone. W nielicznych przypadkach twórcom udaje się podtrzymać poziom pierwszej części, a nawet poprawić coś, co wydawałoby się nienaruszalne. Przykładem jest choćby rewelacyjna czwarta część "Johna Wicka".

Wszystko dla ludzi, ale z umiarem



Oczywiście nie ma co linczować filmowców za kopiowanie pomysłów. To przecież drugi "Top Gun" tchnął w przemysł filmowy nową energię i uratował wiele kin w postpandemicznej rzeczywistości. Niektóre serie - jak choćby "Mission: Impossible" - potrzebują nawet kilku kontynuacji, by wejść na swój najwyższy poziom. Przed korzystaniem ze sprawdzonych patentów nie bronili się nawet mistrzostwie kina, jak Quentin Tarantino (dwie części "Kill Billa") czy Christopher Nolan (który sięgnął przecież po - wydawałoby się - wyeksploatowany chwilowo motyw Batmana). Czasami sequele (drugi "Ojciec chrzestny") czy remake'i ("Coś", "Człowiek z blizną", "Ocean's Eleven") okazywały się nawet lepsze od oryginałów.

Problem w tym, że dziś filmowcy stracili już zupełnie wyczucie i kontrolę nad przepisywaniem wielu filmów na nowo. Właściwie każdy koncept, który odpowiednio się sprzeda, musi wręcz być kontynuowany. Odświeżony po latach "Krzyk" już rok później doczekał się kolejnej odsłony (łącznie szóstej w całej serii), a przygotowania do drugiej części horroru "Mów do mnie" rozpoczęto, jeszcze zanim w ogóle film trafił do polskich kin. Przed nakręceniem drugiego "Avatara" James Cameron rozpisał harmonogram prac na pozostałymi trzema filmami z tego uniwersum. Zupełnie więc odpuścił sobie realizację innych projektów na najbliższe lata.



W podobny sposób postępuje wielu innych reżyserów, którzy są kontraktowani przez wielkie wytwórnie na określoną liczbę filmów spod jednego szyldu. Cały dzisiejszy przemysł filmowy przypomina podstarzałą rockową kapelę, która od kilku lat wydaje tylko reedycje swoich najlepszych albumów i nagrywa swoje najsłynniejsze kawałki w nowych wersjach, nie proponując właściwie żadnego nowego materiału. Najwierniejszym fanom to wystarczy, ale ci, którzy poza sentymentami lubią posmakować różnorodności, mogą się już czuć zawiedzeni.

Być może spektakularne sukcesy "Barbie" czy "Oppenheimera" otworzą nieco oczy producentom, którzy zaczną doceniać nowe filmowe wizje. Kino od momentu jego udźwiękowienia nie ma jeszcze nawet stu lat. Szkoda by było je już teraz uśmiercać powtórkami i przepisywaniem jego historii na nowo.

Opinie (56) 3 zablokowane

Wszystkie opinie

  • To samo...Bo hity takie jak Pewnego razu na dzikim zachodzie,Predator,Terminator czy Rambo wytyczyly szlak.Dzisiaj inna technika,muzyka słaba,brak klimatu.Jedynie kilka filmów warte obejrzenia,jak Gladiator z 2000 ,dlatego ludzie tak chętnie wracają do złotej ery kina i muzyki lat 60/90.

    • 5 5

  • Opinia wyróżniona

    (5)

    Ja tam lubię np oglądać stare filmy. Wczoraj oglądałem Rocky V i Ściganego. Swietne filmy. Moim zdanie telewizja za mało pokazuje filmów z lat 90/00. Jest tyle dobrychfilmów. Co do kina to za chwilę grają Różyczkę. Chetnie pójdę. Interesujący temat ludzi z prlu ,którzy gdzieś się poukrywali w nowej Polsce...

    • 17 5

    • (1)

      Jedna z nielicznych kontynuacji ,która trzyma poziom to legendarne Rocky,Rambo czy Bourne.

      • 1 1

      • Przepraszam, Rambo skończył się na pierwszej części. Był tam jakiś przekaz itp.

        A później, tak samo jak w Rockym, Bournie i innych podobnych, "dobry bije/zabija złych" i nic więcej...

        • 5 2

    • (1)

      Ze Stallone super film to ten co siłował się na rękę. Super kino!

      • 1 0

      • Over the Top

        Ten film to Over the Top (Ponad szczytem) z 1987r

        • 3 0

    • akurat rocky V to najgorsze g*wno w całej serii, nawet ten reboot rocky balboa był lepszy chociaż maksymalnie oceniłbym na 4/10 z sympatii do Sly i nostalgii do serii.

      • 5 2

  • Opinia wyróżniona

    Równie dobrze (2)

    możemy zadać pytanie czemu w telewizji
    jest ciągle to samo. Obojętnie jaki mamy pakiet telewizji wykupionej niby dużo kanałów do oglądania kompletnie nic konkretnego oprócz kanałów przyrodniczych ,naukowych czy dobrze zrobionych reportaży. Ogląda to się dobrze jeśli sobie nagramy i mamy możliwość jak jest nagrane przejechać ten cały chłam reklamowy i oglądać to co chcemy. Tak samo filmy bez przerwy te same i non stop powtarzane nie warte funta kłaków jak mówią Brytyjczycy
    A programy które co niektóre serwuje telewizja brak słów. Rozumiem że niektórzy nie mają wykupionych pakietów stacji telewizyjnych każdy ma inną sytuację i to jest tylko życie i każdego prywatna sprawa. Ale jak już nic nie mamy po co te durne reklamy ja je proponuję puszczać na salach porodowych dla szybkiego efektu wywołania porodu bo tak ta szmira działa. Pomijając już fakt tych bredni co się serwuje ludziom w reklamach to powinno być karalne co druga nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

    • 26 3

    • (1)

      Dlaczego? Bo mamy społeczeństwo zapatrzone w kretyńskie programy tefałenu i słoneczka. Jaki tam masz repertuar? Jakie dobre filmy? Druga sprawa to pory filmów. Noo wczoraj w środku tygodnia dobry film o 22. Trwa do 0.30... Dla kogo to?

      • 6 1

      • XXX

        W sumie tak jest tylko jest drugą strona medalu każdy ma prawo oglądać to co chce. A tak po prawdzie te programy dla młodzieży czy inne skopiowanie z zagranicy na licencji one mają być głupie , kontrowersyjne i dziwaczne bo to według całej rzeszy ludzi od drapieżnego marketingu przyciąga oglądalność.
        Szkoda ze wszystkich Ci tam na górze mierzą jedna miarką bo dla mnie większość tych programów sięga dna.

        • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    Ponieważ twórcy jadą na nostalgii. (4)

    Dobrze się na tym zarabia.

    • 30 1

    • To po co dajesz im powód do robienia w kółko tego samego oglądając te gnioty? (1)

      • 1 2

      • Nostradamus sie znalazł

        Akurat w wersji nietrafionej :) Musisz zmienić zainteresowania na inne, może bedziesz w nowych lepszy /lepsza.

        • 1 2

    • No i film nie musi być dobry.

      Wystarczy znany tytuł i ludzie i tak zapłacą za bilet. Do tego jakiś aktor czarny/homosexualny, żeby w razie jakiejkolwiek krytyki powiedzieć że to rasizm/homofobia i mamy sukces.

      • 3 2

    • Ech, teraz już nie ma takiej nostalgii jak kiedyś...

      ;)

      • 0 0

  • Może czas zacząć głosowac nogami i nie chodzić - nie będzie zysków to nie będzie sequeli (1)

    • 11 1

    • Nie chodzę od kilkunastu lat.

      Na pewno producenci to odczuli :)

      • 1 0

  • Dlaczego kina ogłupiają widzą godzinnymi reklamami (2)

    I robią z sali jadłodajnie.

    • 14 2

    • Znak czasów. Era smartfonowego pokolenia. Jestem pewien,że wielu po wyjściu z seansu nie jest w stanie streścić filmu..

      • 1 2

    • Bo kina to prywatne firmy.

      Nie będzie zysku, nie będzie kina.

      • 0 0

  • Obecne kino to dno relaizujące założenia globalistów. Maszynka propagandowa. Potwierdzają to choćby kryteria Oscarowe.

    Lepiej si\ęgnąć po książki - póki nie zabrali się za ich palenie.

    • 16 3

  • Kontynuacje z oryginalną obsadą jak najbardziej (1)

    ale ban dla reżyserów, którzy robią n tą z kolei wersję jakiegoś filmu

    • 4 0

    • Dokładnie.

      Np. pierdylion wersji Trzech Muszkieterów, a wszystkie odbiegają od książki. Najbliżej była chyba (paradoksalnie) ta ruska sprzed wielu lat, z piosenkami.

      • 1 0

  • (1)

    Nie zrozumiem nigdy fenomenu Johna Wicka - 1 film był naprawdę dobry, ale w następnych już nic nowego i odkrywczego nie było... było tylko gorzej.

    • 6 0

    • Szczerze mówiąc filmy typu "zabili go i uciekł" przejadły mi się do obrzydzenie.

      Śmieszą mnie ci wszyscy bohaterowie, do których walą dziesiątki ludzi, seriami, a oni nic.

      Jeszcze w wydaniu dwóch pierwszych szklanych pułapej, to ujdzie. Ale co za dużo to niezdrowo.

      • 1 0

  • Co do dwóch części Kill Bill to nie prequel, sequel, remake reboot czy coś tam innego

    tylko jeden film podzielony na dwie części, więc nie zaliczyłbym go do tego grona.

    • 12 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (52 opinie)

(52 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (4 opinie)

(4 opinie)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się paniczny lęk przed "piątkiem 13tego"?