- 1 Filmy, które potrafią wstrząsnąć (7 opinii)
- 2 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (5 opinii)
- 3 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (64 opinie)
- 4 Do piekła i z powrotem z Jarym (10 opinii)
- 5 Miłośnicy vintage opanowali 100cznię (33 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (111 opinii)
Festiwal im. Inżyniera Mamonia. Relacja z Top Trendy 2011
Gdy Polsat reklamuje Top Trendy jako najważniejsze muzyczne wydarzenie roku, najzwyczajniej w świecie mija się z prawdą. Zwłaszcza na miesiąc przez gdyńskim Open'erem. Co nie znaczy, że to festiwal z gruntu zły, bo miał dobre momenty.
Złośliwi zauważą, że to festiwal muzyczny, a nie piknik - spieszę więc z wyjaśnieniami. Po pierwsze atmosfera tego przedsięwzięcia zawsze bardziej przypominała festyn, na co wpływ ma zarówno dobór repertuaru, jak i częste przerwy na reklamy, które wymuszają ruch na widowni. Poza tym impreza trwa niemal pięć godzin, a człowiek, nie wielbłąd, pić musi. Dodajmy, że wszelki prowiant ochroniarze kazali spożyć poza terenem obiektu. Aż się ciśnie na usta pytanie: dlaczego do Ergo Areny nie można wnieść nawet soczku w kartoniku?.
Ale do rzeczy, czyli do muzyki. Ten festiwal powinien zostać ochrzczony imieniem inż. Mamonia, czyli "podobają nam się te piosenki, które już znamy". Dlatego Top Trendy konsekwentnie, przez osiemdziesiąt procent czasu antenowego, pokazuje doskonale znane wszystkim przeboje (i skecze kabaretowe). Taka lista przebojów, tylko na żywo.
Co zapamiętamy z 2011 roku? Nie ma co się rozpisywać: w końcu wszystko było w telewizorze. Jedni uśmiechnęli się, gdy Kombii zagrało piosenkę O.N.A., innym podobał się Cezary Pazura w towarzystwie pięknych kobiet. Prawie wszyscy ocierali ukradkiem łzy, gdy śpiewał Seweryn Krajewski (któremu starał się nie przeszkadzać Piasek). Wszyscy obserwowali korespondencyjny pojedynek między Korą, Dodą i Kayah, z którego zwycięsko wyszła chyba ta ostatnia.
Co ciekawe, specjalny recital Dody i Kayah w niedzielny wieczór poprzedził konkurs Trendy. Zazwyczaj koncerty gwiazdorskie są kulminacją tego typu imprez. Czy organizatorzy nie obawiali się, że po Dodzie wszyscy rozejdą się do domów?
Podobno za rok Opera Leśna ma być gotowa. Jeśli chodzi o zaplecze techniczne Ergo Arena postawiła poprzeczkę bardzo wysoko. Czy legendarny sopocki obiekt dorówna pod tym względem nowoczesnej hali? Przekonamy się za rok.
Film z Ergo Areny przesłany przez jednego z czytelników portalu. Zobacz, czego nie było widać na ekranie.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (107) 8 zablokowanych
-
2011-06-06 12:17
Tylko kabarety
Z tego badziewia co nam pokazywali najlepszym były kabarety i tylko to trzymalo mnie przed telewizorem a cała reszta to dla przygłupów i mięska wyborczego.
- 5 0
-
2011-06-06 11:48
Relacja z telewizora?
Pan Borys chyba znowu byl na innym koncercie niz opisuje.
Klimat hali -10 , zaplecze teczniczne tez bez rewelacji.
Ogolnikowo, bez szczegolow, czyli tak jak to bylo widac w telewizorze.- 4 1
-
2011-06-06 11:42
brrr
jak można płacić taką kasę za coś co za friko można obejrzeć w tv??? i jeszcze jak się nie podoba to przełączyć na inny kanał..
- 12 0
-
2011-06-06 11:28
Dziwne opinie
Byłem wczoraj na ostatnim dniu festiwalu. Bilety dostałem za darmo i poszedłem z ciekawości jak to wygląda od środka. O ile koncert Dody to porażka(nie lubię) to Kayah dawała radę. Super kontakt z publicznością i pełen profesjonalizm. Co do późniejszych koncertów dotrwałem do 6 a miało być chyba 9 ?! Poszedłem do domu. Do tego denerwujące przerwy "na reklamę" próba "dyscyplinowania" publiczności bo ludzie zaczęli się rozchodzić. A co mieli robić jak nikt w tym czasie nie zapewnił im rozrywki ?! O zapleczu gastronomicznym nie będę wspominał....
- 19 0
-
2011-06-06 11:26
???
Staszczyk, Doda i kilku dalszych wykonawców disco polo, to jeszcze nie "top".
- 19 1
-
2011-06-06 11:21
Kabarety
Bylam tylko w sobotę na kabaretach. Same kabarety byly ok. Liczyłam jednak na cos"nowego",a nie powtórki niektórych. Sama organizacja - masakra. Mozna było spokojnie wejść bez biletów. Nas nikt nie sprawdzał - sama musiałam sie upomnieć żeby mieć spokój. Żeby cos przekąsić tez bylo trzeba polatac i poszukać i wysterczeć w wielkich kolejkach. Najlepsze było jak się w jednej kolejce płacilo się za hot-dogi,a w drugiej odbierało. Ludzie płacili za dwa,a mowili, ze zakupili trzy. Obsługa nic nie kumała, nikt tego nie pilnował.
- 18 1
-
2011-06-06 09:29
Ten festiwal przypomina o wszystkim co najgorsze w polskim showbiznesie, bylejakośc,
upajanie się własną wielkością polskich "gwiazd". Zaś ludzie, którzy chodzą to oglądać, to czytelnicy plotka, wielbiciele polishkiczów i wszelkiej maści bździewiaki, chamy ze słomą w gumiakach i pastewne buraki.
- 45 5
-
2011-06-06 09:04
"A Festiwal w Sopocie jaki ochlaj i obżerka, ile dasz dziadowi o zniszczonych nerkach...:)"
- 54 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.