- 1 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (106 opinii)
- 2 Ile kosztuje loża vip na Openerze? (28 opinii)
- 3 Dua Lipa największym zawodem Open'era? (279 opinii)
- 4 Miłosne uniesienia na festiwalu (11 opinii)
- 5 Sam Smith i jego piękna podróż (74 opinie)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (17 opinii)
Foo Fighters - dziękuję, dobranoc. Pierwszy dzień Open'era za nami
Za nami pierwszy dzień Open'er Festival 2024. Tym razem pustek nie było - dwie wielkie rockowe gwiazdy zagwarantowały, że na Babich Dołach pojawiły się tłumy fanów muzyki. Dawno nie było tak mocnego otwarcia gdyńskiej imprezy. Widać jednak, że rynek festiwalowy z każdym kolejnym rokiem będzie się zmagać z coraz większymi problemami.
Open'er organizacyjnie na piątkę
Open'er powrócił i znowu musimy drżeć o pogodę. Znam ten festiwal od początku i naprawdę chyba więcej było jesiennych niż letnich odsłon. Tym razem dramatu nie ma, ale do typowo letniej aury daleko, zwłaszcza wieczorem. Ale zdecydowanie lepiej tak niż cztery dni w strugach deszczu.
Na Open'er Festival powrócił teatr. Można zobaczyć niemal trzygodzinny spektakl Łukasza Twarkowskiego, jednego z najbardziej interesujących twórców swojego pokolenia, oparty na powieści duńskiej autorki Olgi Ravn - "The Employees". Ponadto pojawiła się nowa przestrzeń - Dom Qultury - poświęcona różnorodnym sztukom performatywnym. Przez cztery dni zobaczymy Mery Spolsky, Klub Komediowy, Gender Blender, "Bal u Bożeny" oraz performamnce Filipki Rutkowskiej.
Jest też strefa Let's Talk. To seria spotkań i rozmów na ważne tematy, która odbędzie się przez trzy festiwalowe dni w specjalnie przygotowanym namiocie. W czwartek i piątek poruszane będą sprawy dotyczące praw kobiet, natomiast w sobotę uczestnicy będą mogli dyskutować o różnych wizjach rozwoju polskich miast. Szczególnym wydarzeniem będzie spotkanie z uczestnikami Powstania Warszawskiego z okazji nadchodzącej 80. rocznicy tego wyjątkowego w skali świata wydarzenia.
Nowością jest Military Cyber Town, czyli strefa cyberbezpieczeństwa, gdzie nauczysz się, jak zabezpieczyć telefon, pieniądze i dane wrażliwe przed wyłudzeniami oraz phishingiem. Poznasz też zasady cyberhigieny, metody działań hakerów i zobaczysz interaktywne pokazy technik hackerskich. Specjaliści z Regionalnego Centrum Informatyki w Gdyni i Cyber-Żołnierze z Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni pokażą, jak chronić się przed atakami.
No i na koniec uwielbiane przez openerowiczów Silent Disco. Przez cztery dni będzie można bawić się w ciszy, we własnym świecie, ze słuchawkami na uszach. Jeśli akurat nie ma koncertu, który komuś odpowiada, to ta przestrzeń jest idealna dla zabicia czasu.
Organizacyjnie też trudno się do czegoś przyczepić, no może tylko do tego, że faktycznie liczba interaktywnych stref w tym roku jest zbyt mała. Partnerzy wydarzenia w tym roku nie postarali się zbytnio. Jednak Alter Art zna już chyba każdą dziurę na terenie lotniska i doskonale wie, gdzie i co rozstawić. Teren przygotowany jest naprawdę dobrze, dzięki czemu festiwalowe życie odbywa się płynnie, wygodnie i przyjemnie. No, ale jednak w festiwalu muzycznym przede wszystkim chodzi jednak o - niespodzianka - muzykę.
Zmierzch festiwali?
Ten rok nie porywa, jeśli chodzi o zestawy, które oferują europejskie festiwale. I, obawiam się, że z roku na rok będzie gorzej. Wynika to przynajmniej z dwóch rzeczy. Pierwszą jest coraz agresywniejsza ekspansja i przejmowanie rynku przez Live Nation. Światowy hegemon z roku na rok staje się jeszcze potężniejszy, pochłaniając mniejsze marki i bookując sobie kolejnych wykonawców. Tym samym lista tych, którzy nie mają wyłączności, stale się zmniejsza.
Drugą rzeczą są natomiast coraz częstsze koncerty rezydenckie. Dobrym przykładem są teraz Adele czy U2. Ale w kolejnych latach ta lista będzie się wydłużać, ponieważ organizator nie musi dbać o globalną logistykę, a i tak każdy z koncertów wyprzeda się na pniu. Niestety, musimy się do tego powoli przyzwyczajać i być może widzimy zmierzch festiwali muzycznych.
Ten zmierzch w Europie przyszedł niejako również ze zmianą pokolenia festiwalowiczów, które nagle zafascynowało się lifestyle'ową, lśniącą cekinami odsłoną kalifornijskiej Coachelli, gdzie ważniejsze od tego, kto gra, jest to, aby tam się pokazać i dobrze wyglądać. Dobitnie dawał to do zrozumienia ze sceny w tym roku Damon Albarn, kiedy publiczność sprawiała wrażenie, jakby nie wiedziała, jak wielkim zespołem jest Blur.
Jasne, generalizuję, ale widać po tym, kto występuje, że festiwale dziś nie mają wyznaczać trendów - jak to miały w zwyczaju - a służyć wyłącznie dobrej zabawie. Stąd nierzadko widzimy w harmonogramach nazwy, które kiedyś nie miałyby prawa się pojawić.
No i środa na Open'erze niejako potwierdziła tę tezę. Duża marka, znana i lubiana od lat zawsze się obroni i przyciągnie tłumy. Ten pierwszy dzień był mocno rockowo-rapowy. Do rocka przyczepić się nie można, ponieważ zestaw całkiem godny, ale już do rapu... Gunna uratował ten zestaw.
Festiwale gitarami stoją
Zacznijmy od Maneskin. Włoski fenomen ewidentnie wyhamował i wydaje się, że nie do końca wie, jak pokierować swoją karierą. Okrzyknięci zbawcami rocka, nie okazali się nimi i nie widać, aby na horyzoncie - przynajmniej w mainstreamie - mieli pojawić się inni. Włosi na żywo są oczywiście kapitalni. Faktycznie jest to rock and roll pełną gębą. I na szczęście nie tak rozseksualizowany jak w ostatnich miesiącach. Jak na nich było naprawdę grzecznie. Ale były inne składowe, które sprawiły, że nie można powiedzieć o występie eurowizyjnego fenomenu nic złego - jest energia, są umiejętności, tylko chyba nie widać celu tego wszystkiego. Niemniej kapitalny, złożony z samych przebojów występ. Tego oczekuje się od festiwalowych koncertów.
Jednak środa należała do jednej nazwy, która schowała wszystkich do kieszeni. Foo Fighters wrócili do Gdyni po siedmiu latach i ponownie postawili poprzeczkę tak wysoko, że jedynie show Dua Lipy będzie mógł z nimi konkurować. Amerykanie podnieśli się po tragicznej śmierci perkusisty, Taylora Hawkinsa (nabywając być może jeszcze lepszego Josha Freesa) i wciąż zadziwiają naturalnością, normalnością, potęgą, rozwojem (po trzydziestu latach!) i nieskrępowaną przyjemnością grania koncertów. Dave Grohl i spółka są fantastyczni. Może nie był to ten niebotyczny poziom z 2017 r., ale wciąż to headliner, którego poziom powinien być wyznacznkiem, kogo zapraszać w kolejnych latach.
Trzysta koncertów Trójmieście - na każdy z nich bilety znajdziesz u nas!
Od pierwszego dźwięku mają publiczność na skinienie i nie tracą jej uwagi do samego końca. Zagrali wszystko, co można było zagrać - od "The Pretender", przez "Learn to Fly", "Skin and Bones" i "Best of You" po "Everlong". Jest to bezsprzecznie jeden z największych zespołów rockowych w historii. Dziś naprawdę nie ma już formacji, które tak grają. Jest to muzyka w swojej najczystszej formie. Są umiejętności i emocje. I nic więcej nie potrzeba. No, może tylko tego, żeby takie występy trwały dłużej.
Open'er zaczął bardzo mocno. Główną scenę zamknął Gunna, który jest jednym z kilku raperów w tym roku, których faktycznie da się słuchać, do tego Pro8lem, który w dzisiejszym rapowym polskim syfie jest absolutną ekstraklasą, a poza tym mieliśmy okazję na mniejszych scenach zobaczyć legendarne marki, czyli Kim Gordon oraz Toma Morello (który też towarzyszył na scenie Maneskin i oglądał z boku Foo Fighters).
Kolejne dni przed nami
W czwartek natomiast czeka nas najbardziej wyczekiwany koncert tegorocznej edycji - Dua Lipa, która dwa lata temu musiała odwołać koncert z powodu burzy. Dziś Brytyjka jest jeszcze większą gwiazdą, a jej headlinerski set w Glastonbury pokazuje, że najpewniej w końcu otrzymamy popowy show na najwyższym poziomie, którego od paru sezonów w Gdyni brakowało. W piątek zobaczymy m.in. Doja Cat i Sama Smitha, a sobotę zamkną m.in. Hozier, Charlie XCX i Skrillex.
Wydarzenia
Opinie wybrane
-
2024-07-04 07:44
(1)
To był zdecydowanie najlepszy dzień tegorocznej edycji festiwalu.
- 50 5
-
2024-07-04 10:02
A byłeś na kolejnych. Haha
- 11 3
-
2024-07-04 07:26
(3)
Foo Fighters i .. nic. Reszta wykonawcow nic mi nie mowi. Szkoda, bo chetnie bym się wybrał na jakiś dobry koncert.
- 96 12
-
2024-07-04 10:44
I siedzisz w domu i pijesz bełta. (2)
Ja byłem grali 2,5 godziny wystarczająco się nasycilem.A ty tylko bełta znów wypiłeś
- 7 13
-
2024-07-04 11:09
Nie wiem czy Tobie nie wyszło, (1)
twoim rodzicom na pewno nie wyszło - wychowanie.
- 11 0
-
2024-07-04 11:25
ale co mieli wychować drech z Karyną?
- 4 0
-
2024-07-04 07:13
To koniec festiwali jesli.. (18)
Nie wrócą naprawdę dobre, rockowe brzmienia i gwiazdy, które nimi są. Często występują zespoły 1 lub 2 internetowych przebojów, o których nikt nie będzie pamietql za 10 lat. A jakoś o zespołach z lat 80 czy 90 (Iron Maiden, Blink 182) mówi się do dzisiaj, a co najważniejsze ich się słucha.
- 98 8
-
wczoraj 09:58
Zgadzam się! (1)
Dokładnie, festiwal jest organizowany pod małolatów, a dla ludzi 30-40 nie ma prawie nic. Ja nie znam 90% wykonawców. Podejście trochę nieracjonalnie ze strony organizatora, biorąc pod uwagę, że to głównie ludzie w tym wieku mają kasę żeby ją wydać na takiej imprezie. Gdyby przyjechał Blink 182 to byłby prawdziwy hit! Może ktoś zajmie się organizacją jakiegoś festiwalu w klimatach lat 80-90, bo te lata mocno wróciły do łask, albo jakaś scena na openerze? :)
- 1 0
-
wczoraj 12:16
Good charlotte , blink 182, avril lavigne ! marzenie
- 0 0
-
2024-07-04 13:05
Zmierzch festivali czy festivalu?
Wg mnje to zmierzch Openera. Fascynacja Amerykańskimi trendami, ktore nie przyjmuja sie w Europie. Brak umiejetnosci polaczenia pokolen na jednym wydarzeniu. Do tego rosnie konkurencja. Pojazwiaja sie nowe festivale i nie zgadzam sie z autorem ze lineup beda coraz gorsze. Zachecam do przesledzenia Rock am Ring, festival w Belgii, Mad Cool czy Nos
Wg mnje to zmierzch Openera. Fascynacja Amerykańskimi trendami, ktore nie przyjmuja sie w Europie. Brak umiejetnosci polaczenia pokolen na jednym wydarzeniu. Do tego rosnie konkurencja. Pojazwiaja sie nowe festivale i nie zgadzam sie z autorem ze lineup beda coraz gorsze. Zachecam do przesledzenia Rock am Ring, festival w Belgii, Mad Cool czy Nos Alive (o niebo lepszy poziom niz na Rock In Lisboa). Moze czas powierzyc organozacje festivalu komus innemu? Wczorajsza decyzja o zamknieciu dojscia do glownej bramy i braku strefy relaksu przy Teatrze niezrozumiala. Na koniec slowa Dave do publicznosci - czy jestescie tutaj dla RocknRolla? Czy kochacie RocknRoll? I odpowiedz publicznosci powinna dac organizatorowi do myslenia bo Mikolaj od lat powtarza teze Rock is dead.
- 14 0
-
2024-07-04 10:24
Oryginalne rockowe brzmienie było w latach 60-70tych. Później, to już tylko odtwórcy tego brzmienia
- 2 5
-
2024-07-04 09:37
A mam takie na serio pytanie (4)
Czym jest koncert rezydencki? Czym się charakteryzuje?
- 15 0
-
2024-07-04 12:18
Granie w Las Vegas. Było od zawsze tzn odkąd byli pierwsi idole czyli Sinatra, Dean Martin. Przeznaczone dla starszej widowni czyli w latach dwudziestych dwudziestego pierwszego wieku akurat dla wielbicieli U2. Dla mnie straszny zgrzyt U2 w Las Vegas ale jestem stara i nie nadążam.
- 3 0
-
2024-07-04 11:34
Koncert rezydencki... (2)
...to tak właściwie parę koncertów ale w tym samym mieście i klubie/arenie. Przykładowo rezydentura U2 na otwarcie The Sphere w Las Vegas - 40 koncertów na przestrzeni prawie pół roku. Zdecydowanie wygodniejsza, stąd coraz popularniejsza opcja dla zespołów.
- 4 0
-
2024-07-04 16:25
Serio U2 tak się sprzedało?
Smutne
- 5 0
-
2024-07-04 13:58
trochę zajeżdża klezmerstwem pod kotleta.
- 4 0
-
2024-07-04 07:40
(8)
A jaki masz problem pojechać na koncert zespołu, który lubisz?
Ja tak po prostu robię.
Czy to do Warszawy, Krakowa czy zagranicę.
Wybór jest duży- 13 1
-
2024-07-04 08:05
myślałem, czy nie wybrać się na koncert Air (7)
których uwielbiam. No ale - bilet na jeden dzień openera to chyba 500zł - dziękuję bardzo. Za niewiele większe pieniądze mogłem się wybrać na ich koncert do Halifaxu (wliczając cenę biletu na koncert, biletów na samolot w obie strony i jakieś podłe airbnb).
- 14 0
-
2024-07-04 15:54
Haha dobre, bilet do Halifax, airbnb, bilet na koncert
I to wszystko za niewiele więcej niż 500 zł :D z wysokiego konia spadłeś
- 5 1
-
2024-07-04 08:08
No i jak ? (5)
Wybrałeś się ?
- 12 0
-
2024-07-04 08:23
(4)
Pewnie nie
Skończyło się na planowaniu jedynie- 5 0
-
2024-07-04 10:10
byłem rzymie w amfiteatrze ennio moricoone dwa tygodnie temu (3)
na koncercie the smile - bilety za 40 euro obok siedzial harry styles i dobrze sie bawil. piwo 5 euro.
tyle na temat cenach na openera.- 14 3
-
2024-07-04 11:13
No popatrz (1)
Czyli zapłaciłeś 200 zł za jedną kapelę. I wydałeś na przelot i nocleg w Rzymie. Piwo na opener 18 zł czyli 4 euro ale w Rzymie na the smile płaciłeś mniej - 5 euro . The smile byli na opener 2 lata temu. Byłeś ?
- 4 2
-
2024-07-04 13:34
wydał na przelot i nocleg i dodatkowo sobie zobaczył miasto.
- 0 0
-
2024-07-04 10:11
Kiedyś rok w rok było mimimum kilka gwiazd o renomie FF - teraz z łaski swojej dali 1...
Moja noga na tym feście już nie stanie...
- 7 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.