• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Twarzy tego zespołu nikt nigdy nie widział. Legenda zagrała w stoczni

Patryk Gochniewski
15 lutego 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (36)

To był intrygujący spektakl, mimo że The Residents nie są już u szczytu swojej formy. To jednak wciąż zespół, który należy zobaczyć na żywo chociaż raz w życiu oraz jedna z największych muzycznych tajemnic w historii. Przede wszystkim The Residents to jeden z najważniejszych prekursorów alternatywy oraz pionierzy wideoklipu. Tak, to były bardzo dziwne walentynki.



Wydarzenie zapowiadaliśmy w naszym Kalendarzu imprez oraz w cyklu Planuj tydzień - czytaj zawsze w czwartek o 10

Miał to być karnawał chaosu, a był co najwyżej awangardowy performans. The Residents, niestety, większość setlisty, która składała się z około 20 utworów, oparła na bardzo podobnych kompozycjach. Wśród nich znalazły się chociażby "Hello Skinny", "Smelly Tongues", "Constantinople" czy "Die! Die! Die!". To sprawiało, że w wielu momentach ich koncert był nużący. Szkoda, bo wyjątkowość tej grupy polega przecież na ogromnej wręcz różnorodności, którą zaprezentowali na kilkudziesięciu albumach.

Niemniej na pewno fani, którzy przyszli do Drizzly Grizzly na ten koncert, nie czuli się zawiedzeni, ponieważ otrzymali - mimo wszystko - naprawdę interesującą podróż przez niszowe awangardowe granie.

Jest rok 1969. Luizjana, Stany Zjednoczone. Kilku zafascynowanych alternatywą i awangardą muzyków zakłada zespół The Residents. Jeszcze wtedy nie wiedzieli, że staną się ikoną muzyki niezależnej. Ich głównym założeniem było tworzenie różnorodnego brzmienia w połączeniu z parateatralnymi smaczkami - performans, maski, scenografia czy wideo-art. Gdyby ktoś w tamtym czasie przeniósł się z przyszłości i powiedział, co udało im się osiągnąć, najpewniej popukali by się w czoło.

Najbliższe koncerty rockowe w Trójmieście


Cóż, "jokes on you" jak mówią Anglosasi. The Residents dokonali przede wszystkim niemożliwego. Przez ten cały czas nikt nie dowiedział się, kim naprawdę są. A mówimy tu o ponad pół wieku działalności. Nikt nigdy nie odkrył prawdziwej tożsamości członków grupy. Żeby było jeszcze zabawniej, za kontakty ze światem odpowiada osobna grupa ludzi, która kryje się pod nazwą The Cryptic Corporation. To są już naprawdę wyżyny awangardy.



Nic więc dziwnego, że wokół formacji pojawiało się mnóstwo teorii spiskowych. Jedni uważali, że tak naprawdę to są The Beatles, inni, że Aerosmith, a kolejni mówili o maklerach giełdowych, którzy w ten sposób zabijają nudę. Nigdy chyba się nie dowiemy, kim są naprawdę. Ale może i dobrze, bo ten woal jest jednym z fundamentów, na których The Residents zbudowali swój pomnik.

Amerykanie też jako pierwsi zaczęli poważnie romansować z klipami wideo. Nie jest przesadzone stwierdzenie, że to oni właśnie są prekursorami współczesnych teledysków. Nie bez przyczyny też ich prace znajdują się w stałej ekspozycji nowojorskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tak przechodzi się do historii.

Szkoda tylko, że to kolejny występ The Residents w Polsce, który najpewniej nie zbierze pochlebnych recenzji. Właśnie przez ten niezwykle jednorodny dobór utworów. Myślę, że gdyby bardziej pomieszali, zrobili taką składankę z całego przekroju swojego różnorodnego dorobku, odbiór byłby zdecydowanie lepszy.

Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że zobaczyliśmy występ dopracowany od pierwszej do ostatniej sekundy. Muzycy są bardzo oszczędni w środkach, jedynie wokalista czasem ruszy się z miejsca, ale cała otoczka była kapitalna. No, może poza światłem. Była za to hipnotyzująca scenografia, wideo-art prezentujący dokonania zespołu na przestrzeni lat, a także maski i stroje. W oczy, wiele oczu. To było bezpośrednie nawiązanie do najbardziej rozpoznawalnego image'u formacji, kiedy występowali we frakach, a na głowach nosili ogromne gałki oczne.

To jeden z tych koncertów, który strasznie trudno ocenić. Bo tak, patrząc obiektywnie - szału nie było. Patrząc jednak z innej strony - zobaczenie na żywo jednego z najważniejszych zespołów w historii muzyki niezależnej (a według niektórych i muzyki w ogóle) jest wyjątkowym przeżyciem samym w sobie. I chyba tej drugiej wersji lepiej się trzymać. Abstrahując już od tego, że była to najbardziej osobliwa impreza walentynkowa, na jakiej wszyscy się tego wtorkowego wieczoru znaleźliśmy.

Wydarzenia

The Residents (3 opinie)

(3 opinie)
120 zł
rock / punk

Miejsca

Zobacz także

Opinie (36) 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Ten koncert dla mnie się odbyl jakies 30-40 lat za późno

    • 14 7

  • Opinia wyróżniona

    Wg mnie był to super koncert i wielka klasa artystów, jedynie bylo tylko za krótko.

    • 11 9

  • Opinia wyróżniona

    Faktycznie jedni z najważniejszych, ale też najtrudniejszych w odbiorze

    Cieszę się, że miałam szansę ich zobaczyć na żywo i to w Gdańsku! Koncert rzeczywiście lekko monotonny, ale i tak nie odbiera to radości z kontaktu z The Residents, pozdrawiam

    • 13 14

  • (1)

    Widziałem pierwszy raz w 2001 w Warszawie i tam był o wiele wiekszy spektakl ale tu też mi sie podobało.Za to nie podobała mi sie cena piwa-ja wiem że wszystko drożeje ale jeszcze niedawno 15 złotych tam za piwo wydawało mi sie duzo a teraz 18?!

    • 7 1

    • Wypijesz,wysikasz.

      • 0 0

  • sa takie zespoly jak Mgla, Groza i tez. ikt ich twarzy nie widzial (1)

    • 3 10

    • To tylko black metal dla zbuntowanych nastolatków. Zresztą, akurat tożsamość członków Mgły nie jest żadną tajemnicą.

      • 4 0

  • Zdecydowanie preferuje mniej wazne zaspoly.

    • 3 0

  • Czego się wstydzą,że zakrywają twarze?

    • 6 5

  • Bingo

    Nie ma relacji koncertu bez słowa 'hipnotyzujący'...

    • 11 0

  • Nie on pierwszy i nie ostatni, który nie objawił swojego oblicza. (3)

    Każdy kto choć raz przechodził tunelem pomiędzy bramą wyżynną a forum Gdańsk, mógł spotkać w tunelu instrumentalistę, który gra na elektronicznych organach różne mniej lub bardziej znane melodie.
    On także nigdy nie objawił publiczności swojego oblicza, choć gra bardzo ładnie.
    Zawsze występuje z zasłoniętą głową, mając założoną maskę w postaci końskiej głowy, podobnej do tej z teledysku CLEO.

    • 3 3

    • haha ja raz widziała jak szedł na miejsce

      i tę głowa konia niósł pod pachą. Jak się domyślasz twarz miał wtedy widoczną.

      • 1 0

    • ostatni nie, ale pierwszy - tak:) (1)

      • 1 0

      • Bzdura.

        Slipknot był pierwszy.

        • 0 2

  • Koncert doskonały, nagłośnienie obłędne.

    Zabawy nie potrafił zepsuć nawet Tymański głośno bełkoczący za swoim naćpanym kumplem przez cały koncert, zagłuszając grający zespół.

    • 9 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Cafe Strych powstała: