• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lata 90. Złoty czas cwaniaczków bez biletów

Michał Sielski
4 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
  • Takie kasowniki łatwo można było "oszukać".
  • Takie kasowniki łatwo można było "oszukać".

Nie, nie chodzi nam o wielkie afery, malwersacje i kradzieże. To artykuł o tych, dla których ściemnianie i drobne oszustwa były nieodłącznym elementem codziennego życia. Dlaczego bilety były prasowane, kto chodził z ich plikiem i jak bilet jednorazowy zamieniało się w miesięczny? Jeśli nie pamiętacie, to czytajcie, a jeśli wiecie, podzielcie się swoimi wspomnieniami w komentarzach. Dziś artykuł o komunikacji, za tydzień o tym, jak niektórzy zarabiali na... dzwonieniu przez telefon.



Zdarzyło ci się kombinować, by oszczędzić na biletach w dawnych latach?

Wiele osób wspomina przełom lat 80. i 90. z rozrzewnieniem, bo to okres ich młodości. A wtedy, jak wiadomo, "wszystko było lepsze". Zapominamy, że gospodarka dopiero raczkowała, wielu z nas żyło w skrajnej biedzie, a nawet ówczesna tzw. klasa średnia dziś byłaby uważana za raczej raczkujących dorobkiewiczów.

Nie brakowało więc osób, które do serca wzięły sobie hasło, że trzeba sobie jakoś radzić i wziąć sprawy w swoje ręce. Z jednej strony to początki prywatnych biznesów, często zaczynających się od sprzedaży z łóżka polowego czy przegrywania kaset magnetofonowych, a z drugiej codzienne sprawy, na których można było zaoszczędzić.

Często w nie do końca uczciwy sposób, ale kto by się tym przejmował?

Bilet? Niech pan sobie wybierze



Oszczędzać można było oczywiście na komunikacji. Samochodów było wtedy niewiele. Pamiętam, gdy pod blokiem moich rodziców, w którym było 66 mieszkań, parkowało ich zaledwie kilka. I gdy któryś kierowca stanął niebezpiecznie blisko narysowanych kredą na jezdni kwadratów do gry w piłkę, to po kilku strzałach (przypadkowych) w karoserię szybciutko przestawiał swojego opla kawałek dalej. Dziś w miejscu kwadratów są miejsca parkingowe, podobnie jak na naszym dawnym boisku.

Zobacz także: Tak reklamowano Orunię Górną w latach 90.

Wtedy większość jeździła więc komunikacją publiczną. A w niej trzeba było skasować bilet. I część osób to również traktowała dosłownie: skasować bilet, a nie kasować bilety. Jeździło się więc na jednym. Po delikatnym przedziurkowaniu go w kasowniku trzeba było go tylko zmoczyć i wyprasować. Tym sposobem, gdy obchodziliśmy się z nim ostrożnie, mógł posłużyć długo - do pierwszej kontroli, gdy "kanar" bestialsko go przedzierał.

Kultowe słodycze z lat 90.



Były też inne sposoby. Układ dziurek w kasowniku był ograniczony. Niektórzy zbierali więc różne bilety, a potem kasowali "próbnik", czyli wcześniej wyciętą kartkę, i przygotowywali odpowiedni bilet. Ci bardziej bezczelni nawet tego nie robili i gdy pojawiła się kontrola, to dawali wcześniej uzbierany plik biletów z wieloma różnymi dziurkami i mówili z kpiącym uśmieszkiem: "niech pan sobie wybierze, bo zbieram wszystkie z miesiąca".

Dobry humor cwaniakującego pasażera szybko mijał, gdy kontroler spokojnie odszukiwał właściwy, przedzierał go, po czym darł na drobne kawałeczki pozostałe i z jeszcze szerszym uśmiechem oddawał konfetti pasażerowi, mówiąc, że one też są już nieważne.

Elektronika? Trudniej, ale też się dało



Dziś coraz większa część biletów na komunikację jest w formie elektronicznej. Dziś coraz większa część biletów na komunikację jest w formie elektronicznej.
Aby temu zapobiec, wprowadzono nowsze, elektroniczne kasowniki. Nie było już dziurek, a wydrukowana data i godzina. I na to był jednak sposób. Pomysłowi młodzianie wraz z biletem wkładali do kasownika karteczkę papieru. Przy odrobinie wprawy można było częściowo zasłonić bilet tak, że nie odbijała się data - np. dzień. Gdy podróżowało się zawsze o tej samej godzinie, bilet jednorazowy stawał się miesięcznym. Zgadzał się rok, godzina i miesiąc, tylko konkretny dzień się "nie odbijał".

Kultowe rzeczy z lat 90. Pamiętasz je?



Oczywiście przy sprawdzaniu biletów wiele zależało od kontrolującego, ale elementy w kasownikach odpowiadające za nadruk często nie działały jak należy i nawet bez kombinowania cyferki bywały mocno nieczytelne.

Emocji dostarczało też kasowanie biletów jak najpóźniej. Zwłaszcza czasowych, gdy w Gdańsku obowiązywały bilety 10-minutowe i dwukrotnie droższe 30-minutowe. Były jednak trasy, które zajmowały np. 12 minut, więc siedzący człowiek z biletem w ręce, który przez pierwsze dwa przystanki rozglądał się nerwowo, nie był widokiem niecodziennym. Gdy po dwóch minutach kasował bilet, niemal słychać było spadający kamień z serca. Znowu się udało! A warto przy tym pamiętać, że te 2 zł różnicy to było wtedy dla wielu co najmniej pół godziny, jak nie godzina pracy...

Opinie (434) ponad 20 zablokowanych

  • to chyba tusk tak robil bo on ni widzi problemu pomidzy 50 a 100 km/h (2)

    • 5 7

    • Tusk dostrzegł ten problem bardzo dobrze - kłamczuszku... (1)

      Przyjął mandat, z nikim się nie wykłócał i nie udawał jak cebulak, że ma zepsuty prędkościomierz. Nie wmawiał policjantom, że źle dokonują pomiaru prędkości, recytując przy tym złoty tekst elit: "Pan nie wie, kim ja jestem". Bez dyskusji rozstał się ze swoim prawem jazdy na trzy miesiące. Rzecz niespotykana i niezrozumiała dla "polskiej husarii".

      • 1 1

      • Nie ma co minusować...

        Trzeba wiedzieć, o czym się pisze.

        • 1 0

  • Czasy cwaniaków są teraz.

    Wystarczy się polYtycznie zaznaczyć odpowiednio i można cwaniakować do woli.

    • 5 2

  • Gdyby nie było bandyckich cen biletów, to ludzie by nie kombinowali.

    • 5 2

  • Cw

    Cwaniaczki są do dzisiaj w rządzie od 40 lat a buce głosują na nich dalej na 1 lub drugich i dalej jest w tym kraju złodziejstwo i kombinatorka także brawo d**ile chwalcie się dalej swoimi kombinacjami

    • 4 1

  • a ja zawsze autem (3)

    nie znosiłem tego smrodu w komunikacji publicznej

    • 1 3

    • Czemu nie zmieniales majtek codziennie?

      W samochodzie smrod juz nie przeszkadzal?

      • 3 0

    • Oj waliło waliło, włosy zjełczałe, zęby zepsute, trzeba było na bezdechu jeździć

      • 1 1

    • Trzeba było się umyć.

      Od razu przestałoby śmierdzieć.

      • 2 0

  • " złoty czas cwaniaków "

    Dzisiaj po upływie lat , mamy w słownictwie polityków określenie " cwaniaków "- emerytów ,czekam na odświeżenie słów ," bikiniarz ,spekulant, niebieski ptak, bumelant ,szkodnik".

    • 1 1

  • A czy klan Żabiaków, gamoni o wystających oczach nadal pracują jako kanarzy dla Gdańska?
    Oni byli zjawiskiem ;-)

    • 5 1

  • Pytanie czy coś się zmieniło?Polacy już nie oszukują w komunikacji?

    Oszukują dalej tylko dzieci szkolne mając darmowe przejazdy już nie muszą tego robić,ale reszta bez zmian.Kto ma wątpliwości niech spojrzy ile rocznie kontrolerzy łapią krętaczy....

    • 4 0

  • sielski żywot cwaniaczka

    • 5 0

  • Dobry, weekendowy artykuł

    Miło powspominać

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (53 opinie)

(53 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach (3 opinie)

(3 opinie)
w plenerze, gry

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Na którym placu zabaw znajduje się największa w Trójmieście pajęczyna wspinaczkowa?