- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (43 opinie)
- 2 100cznia otworzyła sezon (36 opinii)
- 3 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (78 opinii)
- 4 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (4 opinie)
- 5 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (56 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (20 opinii)
Ponadczasowe przeboje Republiki w wykonaniu Przemyk, Roguckiego, Króla i innych
Trzech członków Republiki: Zbigniew Krzywański, Sławomir Ciesielski i Leszek Biolik oraz szereg gości: Renata Przemyk, Piotr Rogucki, Błażej Król, Michał Wiraszko, Julia Pietrucha i Kuba Badach. 25 czerwca w Operze Leśnej w Sopocie odbył się finałowy koncert trasy "Obywatele Republiki". Ponadczasowe piosenki kultowego zespołu wybrzmiały w ciekawych interpretacjach.
Zupełnie czym innym jest jednak zobaczyć ponownie na scenie byłych członków zespołu. Po śmierci Ciechowskiego Republika przestała istnieć - choć zespół nie został formalnie rozwiązany, zaprzestał koncertowania. Muzycy występowali wspólnie jedynie na dorocznych koncertach poświęconych pamięci Ciechowskiego. Projekt "Obywatele Republiki", zainicjowany przez basistę - Leszka Biolika - to okazja, aby znowu byli razem na scenie.
- Minęły 22 lata, od kiedy jako zespół Republika nie koncertujemy. Wiadomo chyba dlaczego. Ta trasa, którą mieliśmy, a której dzisiaj jest finałowy koncert, to było absolutnie rewelacyjne doświadczenie. Zagraliśmy w siedmiu czy ośmiu miastach, świetnie się bawiliśmy z ludźmi, którym Republika zawsze była bliska. Ten koncert jest dla nas specjalny. Mieliśmy taki pomysł, żeby było 40 lat od powstania zespołu, to się łączyło z 20-leciem odejścia Grześka, ale nie wyszła nam ta trasa, bo pandemia, bo wybuch wojny i wszyscy byliśmy w totalnej depresji... To jest dla nas absolutnie rewelacyjny i specjalny wieczór, że dzisiaj dla Państwa zagramy - mówił Leszek Biolik.
W Sopocie wystąpili artyści, którzy mieli już wcześniej okazję wykonywać repertuar Republiki i nigdy nie kryli swojej fascynacji czy inspiracji twórczością Ciechowskiego. Usłyszeliśmy Renatę Przemyk, Piotra Roguckiego i Michała Wiraszkę z zespołu Muchy. Projekt miał mieć jednak międzypokoleniowy charakter, dlatego do współpracy zaproszono też młodszych artystów - Julię Pietruchę i Błażeja Króla. W Operze Leśnej wystąpił też gość specjalny - Kuba Badach, który do tej pory raczej nie kojarzył się z republikańską twórczością.
Zebrani dość licznie w sopockim amfiteatrze fani Republiki na początek usłyszeli "Paryż Moskwa 17.15" z Piotrem Roguckim za mikrofonem, które było jednak pozbawione mocy. Były wokalista Comy przypomniał później jeszcze "Obcego astronoma", "Arktykę", które wniosły już odpowiednią energię i nieśmiertelną "Białą flagę" na bisach. Później na scenę wyszła Julia Pietrucha - choć początkowo wydawało się, że wokal piosenkarki zestawiony z mocnym repertuarem Republik nie bardzo do siebie pasują, okazało się, że był to bardzo ciekawy zabieg - piosenki zabrzmiały zupełnie inaczej niż w oryginale, delikatniej, liryczniej, a dzięki temu i sam tekst nabrał nowych kontekstów. Młoda wokalistka zaśpiewała "Zapytaj mnie, czy cię kocham", "Odchodząc" i "Telefony".
Bardzo dobrym pomysłem okazało się też zaproszenie Kuby Badacha do gościnnego występu w tym projekcie. "Sam na linie" i "Tango" w jego interpretacjach wybrzmiały świeżo i ciekawie.
Ważnym momentem koncertu był występ projektu Czarno-Białe Ślady, w składzie: Zbigniew Krzywański (gitara, wokal), Jakub Nowak (warr guitar) i Jacek Bończyk (wokal, gitara), którzy wykonali zmysłowe "Tu jestem w niebie", przejmujące "Przeklinam cię za to" i klasyka - "Śmierć w bikini". Ten akustyczny przerywnik, raptem na trzy utwory, był najmocniejszym punktem pierwszej połowy koncertu. Po pierwsze, Jacek Bończyk ma w głosie coś dramatycznego i ogromnie charyzmatycznego, co wywołuje ciarki u słuchaczy. Po drugie, całe trio tchnęło na scenę jakiegoś "republikańskiego" ducha, pozwalającego z uwagą wsłuchać się w słowa utworów.
Druga połowa koncertu była już znacznie bardziej energetyczna. Duży wpływ miało na to zaproszenie widzów do zejścia pod scenę. Choć nie wszystkim się to podobało - niedawno opisywaliśmy problem wstawania na koncertach i zasłaniania innym - publiczność śpiewająca i tańcząca pod sceną tchnęła sporo energii w koncert.
Na koniec zaproszono na scenę Sławomira Ciesielskiego, perkusistę Republiki i zespół zagrał "Śmierć na pięć" - ostatni utwór nagrany przez Ciechowskiego, przed jego śmiercią w grudniu 2001 - z lecącym z playbacku głosem wokalisty.
Piosenki, które można było usłyszeć podczas niedzielnego koncertu, to ponadczasowe utwory, które od kilku pokoleń należą do kanonu polskiego rocka. Wszystkie zaprezentowane tego wieczora songi przypomniały kunszt twórczy Grzegorza Ciechowskiego. To niezwykłe opowieści o życiu i śmierci, radości i smutku, miłości i przemijaniu. To nie tylko trafny obraz rzeczywistości, w której powstawały, ale także wciąż celna diagnoza naszych czasów. Nowe, autorskie wykonania sprawiają, że do tych tekstów chce się wracać, szukać nowych sensów i znaczeń.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2023-06-26 15:14
Fajny koncert .
Dobrze wydane pieniądze. Chwila zadumy , wspomniej polaczona ze skokami i tancami ;) bardzo dobra impreza. Ps. Nie rozumiem tylko tej panienki w kurtce dżinsowej co ciągle chodzila po scenie z telefonem jak dziecko i zaburzała klimat. Glupie to było.
- 4 0
-
2023-06-26 11:19
Fajny projekt, bo twórczośc Republiki warto prezentowac młodszym pokoleniom. Szkoda że bilety były tak drogie, może gdyby były trochę tańsze to Opera Leśna wypełniłaby się choć w połowie.
- 13 1
-
2023-06-26 10:54
Super koncert. byliśmy i fajnie się bawiliśmy. faktycznie na początku było trochę drętwo ale im dalej w las tym lepiej, a finał to juz w ogole ekstra
- 15 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.