- 1 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (81 opinii)
- 2 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (41 opinii)
- 3 Filmy, które potrafią wstrząsnąć (8 opinii)
- 4 Do piekła i z powrotem z Jarym (20 opinii)
- 5 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (64 opinie)
- 6 Miłośnicy vintage opanowali 100cznię (33 opinie)
Polski kontratak. Recenzja filmu "Dywizjon 303. Historia prawdziwa"
U schyłku lata filmowe niebo zaroiło się od polskich myśliwców. Dwa tygodnie po Brytyjczykach tym razem polscy filmowcy poderwali w górę maszyny i opowiedzieli historię legendarnego Dywizjonu 303. Rodzima produkcja, choć skąpana w nadmiernym patosie i nadto zachowawcza, pozostawia po sobie lepsze wrażenie i pozytywnie zaskakuje widowiskowością powietrznych pojedynków.
Zobacz naszą ocenę filmu "303. Bitwa o Anglię"
Burzliwe prace nad scenariuszem, kilkukrotne zmiany na reżyserskim stołku, opóźniające się miesiącami zdjęcia i osławiony już plakat opatrzony nie mniej sławnym apelem dystrybutora błagającego wręcz widza, by ten nie pomylił filmu. Wokół "Dywizjonu 303" niejednokrotnie zbierały się ciemne chmury, przez które polscy filmowcy z zaciśniętymi pięściami przedarli się z nieugiętością godną członków legendarnej formacji. "Historia prawdziwa" przypomina Hurricane'y, na których latali piloci z "303" - konstrukcja przestarzała i wadliwa, ale z odpowiednią osobą za sterami można polecieć wysoko.
Denisowi Deliciowi, który podjął się zekranizowania historii opartej na książce Arkadego Fiedlera, nadzwyczaj imponującego pułapu osiągnąć się nie udało. W przeciwieństwie jednak do Davida Blaira ("303: Bitwa o Anglię"), potrafił opanować reżyserski drążek i spokojnie poprowadzić filmową maszynę bez nadprogramowych turbulencji. Chorwat przede wszystkim miał całkiem spójną wizję fabuły. Banalną, ale niezwykle przejrzystą charakterystykę postaci. A w końcu dryg do ogrywania z zapałem powietrznych batalii. I to nawet pomimo uszczuplonego budżetu.
"Historia prawdziwa" w zestawieniu z "Bitwą o Anglię" zdecydowanie wygrywa żwawszym i równiejszym tempem akcji. Szczególnie pierwsza połowa filmu pozytywnie zaskakuje mnogością planów, zmianami lokalizacji, ucieczkami w przedwojenną retrospekcję i... widowiskowością batalistycznych scen. Nie ma cyfrowej tandety spod znaku wiedźminowego smoka czy efektów (nie)specjalnych rodem z "AmbaSSady" czy "Hansa Klossa". Sceny wszak kręcono w oryginalnych kokpitach, korzystano z replik wojennych maszyn, sięgnięto też po materiały archiwalne. Efekt przerósł oczekiwania, lecz na polską "Dunkierkę" jeszcze poczekamy.
Otrzymujemy więc całkiem niezły współczynnik jakości efektów specjalnych do wykorzystanych środków finansowych. W kinie wojennym istotnym elementem jest także pomysłowość i wizja samego reżysera. Denisowi Deliciowi na szczęście nie zabrakło fantazji. Już pierwsza podniebna potyczka Jana Zumbacha (Maciej Zakościelny) z niemieckim Messerschmittem wyzwala sporo emocji, napięcie jest stopniowo dawkowane, a powietrzny pościg obfituje w śmiałe akrobacje. Kilkudziesięciosekundowe urywki lotniczych pojedynków z "Bitwy o Anglię" wyglądają przy tym jak kiepski pastisz. Szkoda jedynie, że wspomniana scena jest zarazem największym i jedynym już tak dużym pozytywnym impulsem bijącym z ekranu.
Scenariusz drugiej połowy filmu niestety coraz częściej przyciąga pilotów do ziemi. Podniebne sekwencje pojawiają się rzadziej, są już zdecydowanie krótsze, a niektórym doskwiera brak dobrego montażu. W zamian twórcy filmu bohaterów ciągają po brytyjskich pubach i wojskowych gabinetach. A to doskonale znamy już z "Bitwy o Anglię". Pozostaje więc z uczuciem nudnego deja vu przyglądać się Polakom czarującym miejscowe dziewczęta i opróżniającym okoliczne zapasy alkoholu.
Z coraz większym hukiem zaczyna również dudnić natarczywy patos. Postaci, na których oparto historię oraz ich czyny nie wymagają dodatkowych patriotycznych kokardek. Ich miłość do ojczyzny widać doskonale. Uporczywe akcentowanie tego robi się niebezpiecznie karykaturalne. Zabrakło nieco zbilansowania emocji, czego mogliśmy doświadczyć w brytyjskiej wersji opowieści o Dywizjonie 303. Z drugiej wszak strony z polskiego punktu widzenia trudno przecież o zupełny obiektywizm i chłodną głowę, gdy pokazujemy rodzimych bohaterów.
Tych znamy wręcz doskonale, bowiem w filmie Denisa Delicia występują niemal identyczne postaci jak w "Bitwie o Anglię". W centrum wydarzeń ponownie znajduje się Jan Zumbach, tym razem w wydaniu Macieja Zakościelnego. Czy wypadł lepiej od Iwana Rheona? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Polakowi udało się wykreować nieco łagodniejsze, wyważone i romantyczne oblicze Zumbacha. Od Walijczyka bije z kolei większa charyzma, kryje się w nim tajemnicza niejednoznaczność, choć wydaje się, że dzieli go od widza większy dystans niż w przypadku Zakościelnego. Rheon, nieznacznie, ale jednak, miał też więcej do grania. Zakościelnego Delić przy wsparciu scenarzystów zaangażował głównie w mało interesujący wątek miłosny. Tym bardziej, że zupełnie beznamiętną kreację stworzyła partnerująca Polakowi Cara Theobold (zbyt rzadko angażowano z kolei całkiem wyrazistą Annę Prus).
W umownym pojedynku Adamczyk - Dorociński górą pierwszy z nich. Aczkolwiek zwycięstwo podyktowane jest po prostu nieco lepszym scenariuszem i znacznie większą liczbą scen z wykorzystaniem postaci Witolda Urbanowicza. Adamczyk z aktorskich obowiązków wywiązał się przyzwoicie, choć nie było już zbyt dużo miejsca, by dorzucić coś w gratisie. Na dalszym planie mniej lub bardziej znane twarze - Królikowski, Wieczorkowski, Prus czy Kwaśny - służące jedynie do wypełnienia tła, choć wszystkich ogląda się całkiem przyjemnie. Ponownie jednak zabrakło nieco głębszej charakterystyki i wyjścia z postaciami poza nieszczęsny już angielski pub.
"Dywizjon 303. Historia prawdziwa" stanowi kawał poprawnego wojennego kina, którego nie trzeba się wstydzić, a zobaczyć warto, choćby po to, by przypomnieć młodszym pokoleniom, kto przepędził Niemców z jedynego wolnego skrawka nieba w Europie. Gdyby atuty obu produkcji poświęconych bohaterom z Northolt połączyć w jedno widowisko, polsko-brytyjska kinematografia zyskałaby dzieło godne numeru 303. Do tego być może jeszcze dojdzie. Na razie filmowe starcie w powietrzu wygrywa "Historia prawdziwa". Polacy jeszcze raz uratowali skórę Brytyjczykom.
OCENA: 6/10
Film
Opinie (163) 8 zablokowanych
-
2018-09-11 14:45
bardzo dobre kino wojenne
Myślę niemalże tak samo jak autor recenzji o tym filmie, tylko ze znacznie większym entuzjazmem. Bo takiego filmu jeszcze w polskim kinie nie było i mam nadzieję, że otworzy on i wskaże drogę coraz lepszym rodzimym produkcjom. Dla mnie 8/10.
- 2 1
-
2018-09-15 15:40
brawo Polacy
Polacy zaatakowali z impetem i zrobili naprawdę świetny film. Od efektów, akcji i aktorów po naprawde dobrą muzykę. Dla mnie mocne 9/10.
- 0 1
-
2018-09-18 20:49
warto warto
Dobry, rzetelnie zrobiony film. Dywizjon 303 jest dużo lepszy od Bitwy o Anglię.
- 1 1
-
2018-09-20 22:47
Sprawa Honoru 303 (1)
Do filmów, które są tylko artystyczną wizją reżyserów dorzuciłabym opracowania jak na przykład autorstwa Olsen "Dywizjon 303 Sprawa honoru" Dają szerszą perspektywę tego, co działo się w tamtych latach i szczegółowiej omawiają działania Dywizjonu, nie tak tendencyjnie jak filmy.
- 0 0
-
2018-09-20 22:49
polecam
Też czytałam, świetna książa.
- 0 0
-
2018-09-21 00:04
Polacy za granicą (1)
Obok filmów polecam książkę, którą napisali o naszym Dywizjonie Amerykanie "Dywizjon 303. Sprawa honoru". Jest to szersze opracowanie tematu, dużo faktów historycznych.
- 0 0
-
2018-09-21 00:05
303
Czytałam. polecam
- 0 0
-
2018-09-21 12:30
1:0
Polacy zaatakowali lepiej i zrobili lepszy film po prostu. Bitwa o Anglię nie daje rady przy Dywizjonie 303.
- 0 1
-
2018-09-26 11:52
slabe
Nie polecam
- 0 0
-
2018-09-27 00:37
film dobry, ale warto sięgnąć po książke!
Film całkiem dobry, ale czegoś mi brakowało, dlatego też sięgnęłam po książke - sprawa honoru " dywizjon 303. kopalnia wiedzy!
- 0 1
-
2019-01-08 04:34
Baardzo przecietnie
Mialem duza nadzieje / po licznych reklamach/ , ze bedzie to COS ! A jak wyszlo...animacja komputerowa zamiast rzetelnego warsztatu , slaba sciezka dzwiekowa i malo realistyczna , zbyt papierowe , "gogusiowate " postacie z Zakoscielnym na czele...nie chce sie juz czepiac drobnych rekwizytow ,ktore nijak sie maja do lat 40-tych itd . Ogolnie film slaby , zrobiony pospiesznie, troche mi przypomina laurke na akademie ;)
- 1 0
-
2019-05-12 05:55
XXI wiek, a film kiczowaty pod każdym względem. Po obejrzeniu tego "gniota" włączyłem "krzyżacy" pana Forda, w celu znormalizowania komórek mózgowych.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.