- 1 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (81 opinii)
- 2 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (41 opinii)
- 3 Filmy, które potrafią wstrząsnąć (8 opinii)
- 4 Do piekła i z powrotem z Jarym (20 opinii)
- 5 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (64 opinie)
- 6 Miłośnicy vintage opanowali 100cznię (33 opinie)
Rod Stewart wystąpił w Ergo Arenie
Fragmenty koncertu i rozmowy z fanami.
Z nieprzemijającą z wiekiem charyzmą Rod Stewart wystąpił we wtorek wieczorem na scenie Ergo Areny, śpiewając swoje największe przeboje. Do pełni szczęścia zabrakło jednego - bezbłędnego nagłośnienia wokalu artysty.
"Dobry wieczór, drodzy przyjaciele" - przywitał się z trójmiejską publicznością Rod Stewart. "Nie widziałem was dziesięć lat. To szmat czasu. Przed nami dwie godziny muzyki, bawcie się!" To oczywiście kurtuazyjnie nawiązanie do koncertu Brytyjczyka na terenach postoczniowych w 2007 roku. Było to wówczas jedno z muzycznych wydarzeń na skalę ogólnopolską - do Gdańska zjechało 35 tysięcy ludzi. We wtorkowy wieczór w Ergo Arenie widzów przyszło 8 tysięcy.
Na powtórzenie spektakularności poprzedniego widowiska nie było oczywiście szans. Można jednak pokusić się o stwierdzenie, że ten koncert był wydarzeniem ważniejszym - być może to ostatni koncert gwiazdora w Polsce i jedna z ostatnich tras koncertowych w ogóle. Stewart ma już bowiem 72 lata, na scenie występuje ponad pół wieku, na swoim koncie ma popowe hymny, które zna kilka pokoleń - w każdej chwili może pójść na zasłużoną emeryturę.
Mimo to, energii mógłby mu pozazdrościć niejeden rówieśnik. Muzyk tańczył i biegał po scenie, przekomarzał się i zaczepiał towarzyszące mu tancerki, wciąż zagadywał publiczność i kazał śpiewać razem z nim - krótko mówiąc: był w swoim żywiole. Nie przychodziło mu to wcale tak łatwo - momentami widać było na jego twarzy rosnące zmęczenie. Nadrabiał to jednak tym, czego nigdy nie straci - wielką charyzmą.
Jeśli chodzi o atmosferę czy oprawę wizualną (świetna praca operatorów przygotowujących obraz na telebimy, widowiskowa kurtyna w szachownicę czy deszcz balonów pod koniec koncertu), wtorkowej produkcji w Ergo Arenie nie można zarzucić nic. Było to show na miarę wielkiej gwiazdy, jaką bez wątpienia jest Brytyjczyk.
Co wiesz o gwiazdach muzycznych, które wystąpiły w Trójmieście?
Rozpocznij quizPod względem muzycznym koncert należałoby podzielić na dwie części: mniej udaną pierwszą i w pełni satysfakcjonującą drugą. Przez pierwszą godzinę wokal Stewarta był bardzo przytłumiony, z trudem można było rozpoznać śpiewane przez niego słowa. Zarówno na płycie hali, jak i na trybunach instrumentaliści (największe brawa należą się fenomenalnemu saksofoniście Jimmiemu Robertsowi) zagłuszali lidera. Przez to takie hity, jak "It's a Heartache", "Downtown train" czy "Rhythm of My Heart" wypadły dość blado. Potem było jednak już tylko lepiej.
Gdy Stewart zaśpiewał wyciszoną bluesową balladę "I'd Rather Go Blind", nie można było już mieć wątpliwości - głos wciąż ma jak dzwon, a charakterystyczna chrypka wciąż jest jego znakiem rozpoznawczym. Potem widzowie usłyszeli kilka akustycznych aranży. W kameralnych wersjach zespół zagrał m.in. "The First Cut Is The Deepest", "Oohlala" czy "You're In My Heart". Tymi kawałkami Stewart i towarzyszące mu skrzypaczki uwiedli publikę.
Przy kawałku "I Don't Want To Talk About You" rozśpiewała się cała hala, a podczas "Sailing" trybuny zabłysły światełkami smartfonów. Największe emocje pojawiły się w czasie "Stay With Me", gdy Stewart wykopał ze sceny dwadzieścia piłek futbolowych ze swoim autografem. Nie powinno to dziwić - to wierny kibic klubu Celtic Glasgow, któremu zresztą poświęcił piosenkę "You Are In My Heart".
Koncert zakończył największy przebój "Do Ya Think I'm Sexy", podczas którego z sufitu na publiczność posypały się dziesiątki większych i mniejszych kolorowych balonów, po czym kurtyna opadła. Bis był tylko jeden - zespół zagrał "Enjoy yourself". Tego jednak trójmiejskiej publiczności nie trzeba było powtarzać - z dwugodzinnego koncertu fani wychodzili w większości w świetnym nastroju.
Więcej filmów: Rod Stewart w Ergo Arenie
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (109) 4 zablokowane
-
2017-02-22 07:00
Wiecie co byłem na koncercie w stoczni bardzo sceptyczny.
Nie lubię takiej muzyki ale wtedy mnie oczarował.
Teraz w hali koncert niestety wypadł gorzej i był niedopracowany. Ale należy pozazdrościć formy.
Jak porównuję to do Lady Pank z dychawicą i już kiepską gitarą czy choćby Perfectu to niestety wielka lipa.
I realnie z polskich wykonawców to chyba tylko Skaldowie dają radę pomimo że to prawdziwi weterani.
Ten koncert to już koniec epoki. Już odeszli najwięksi niemal wszyscy. pozostanie tylko muzyka plastikowych gwiazdek które śpiewają pupą czy cyckiem i pozwalają się smyrać po waginie "fanom" przy których Sabrina czy Samanta Fox to prawdziwe talenty.- 12 4
-
2017-02-22 06:58
Czy było wogóle nagłośnienie????
Beznadzieja!!!Dno!
- 23 5
-
2017-02-22 06:25
My też! :)
- 3 1
-
2017-02-22 00:33
Rod dał radę !!!!:-) (1)
Wiecie co...było super fajnie. Byliśmy na płycie, gdzies w połowie. Akustyka na początku faktycznie trochę słaba,dźwięk sie odbijał, ale po ok pół godzinie fachowcy nad tym zapanowali...potem wokal czy solówki instrumentalne, super sie słuchało. A co do ceny biletów - na eBilet mozna było kupić Happy Ticket za 129zl na tydzień przed koncertem ( my na takie bilet weszliśmy większym gronem), w dniu koncertu tez były dostępne, a przed samym koncertem z kasy 180zł - oczywiście tez miejsca stojące, ale jak ktoś lubi to 2 godziny postoi:-)
- 13 2
-
2017-02-22 00:50
bilet z grupon
99 pln - bilet "losowej kategorii" - my trafiliśmy 2x GC
- 3 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.