- 1 Młodzi w ten weekend bawią się na "Ele" (42 opinie)
- 2 Fale w Sopocie. Nowa impreza przy plaży
- 3 Festiwal Światła rozbłysnął w Hevelianum (6 opinii)
- 4 Piją piwo na stadionie. Hevelka ruszyła (80 opinii)
- 5 Grzechy gastronomii: kto winny? (185 opinii)
- 6 Sporo odwiedzających mimo deszczu (29 opinii)
Roisin w gorącym Sfinksie
23 sierpnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat)
aktualizacja: godz. 13:29
(23 sierpnia 2007)
Pot, ścisk, woda skraplająca się na lepkich ciałach, ścianach i suficie - salka koncertowa w sopockim Sfinksie przeszła wczoraj prawdziwą próbę elastyczności. Bo mimo najszczerszych chęci organizatorów: 700 osób tam wcisnąć po prostu się nie da. A szkoda, bo żeby w ludzkich warunkach zobaczyć to, co się działo na scenie, niejeden fan Roisin Murphy byłby skłonny zapłacić więcej.
A sam koncert? Po prostu rewelacyjny. Roisin wyszła na scenę ok. godz. 22. Towarzyszył jej 10-osobowy zespół, w tym dwie atrakcyjne Murzynki jako chórek i znany z Moloko Eddie Stevens za klawiszami. Była wokalistka Moloko zaśpiewała głównie kawałki z nowej, solowej płyty "Overpowered", której promocja zapowiadana jest na połowę października. To w większości rytmiczne i wpadające w ucho kompozycje, nawiązujące do końca lat 80. Muzyka klubowa, tym samym mogłoby się wydawać, że idealnie pasująca do tego miejsca. Nie zabrakło również starszych utworów, jak na przykład "Ramalama" z płyty "Ruby Blue" (który, notabene na 10 min został przerwany zanikiem prądu), czy bisowego kawałka "Forever More", który wokalistka wykonała w kosmicznej, pomarszczonej, plastikowej sukience, przyprawiając, szczególnie męską część widowni, o dreszcze.
I jeszcze nawiązując do strojów. Tu wyobraźnia Roisin nie zna granic. Mimo prowizorycznej przebieralni, wprost minimalnej przestrzeni i temperatury jak w saunie, zaprezentowała nam istny pokaz mody. Poczynając od lateksowych spodni, różowych rękawiczek, różowego kapelusika i białej obcisłej bluzki, a kończąc na eleganckiej czarnej sukni i strojnych kapeluszach. Nie zabrakło również czapeczki naszpikowanej kolorowymi cekinami, w której przeniosła nas na chwilę w magię lat 80.
Podsumowując, mimo wszelkich niedociągnięć organizacyjnych, był to wyśmienity koncert. Roisin po raz kolejny udowodniła, że posiada jeden z najciekawszych głosów współczesnej sceny muzycznej, a także, że jej talent sceniczny i umiejętność eksperymentowania są wprost proporcjonalne do urody.
- fot. Łukasz Unterschuetzl.unterschuetz@trojmiasto.pl
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
18 lipca 2007
(21 opinii)
Opinie (53) 4 zablokowane
-
2007-08-29 16:19
a w sfinksie powiediala... it's so hot :D
- 0 0
-
2007-08-31 08:33
Koszmar
Na wielu koncertach w życiu byłam, ale na żadnym nie czułam się jak w saunie. Moje rozczarowanie było tym większe, że uwielbiam Roisin a koszmarne warunki jakie tam panowały zdominowały moje doznania. Jedno jest pewne była to moja pierwsza i ostatnia wizyta w Sfinksie.
- 0 0
-
2008-07-10 13:58
Rosin i fontanna
czy ktos wie jaki Dj grał przy Fontannie w czasie koncertu Rosin i po nim
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.