• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skini, punkowcy, depeszowcy, chuligani - subkultury lat 90., które zniknęły z ulic

Patryk Gochniewski
19 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Lata 90. to był okres, w którym między innymi mocno zaczął rozwijać się ruch chuligański w Polsce. Zaczął on być bardziej usystematyzowany, na wzór przede wszystkim angielski. W tamtym okresie chuligani i skinheadzi byli subkulturami niemal bliźniaczymi.
Na zdjęciu derby Trójmiasta przy Traugutta 29 - rok 1995. Lata 90. to był okres, w którym między innymi mocno zaczął rozwijać się ruch chuligański w Polsce. Zaczął on być bardziej usystematyzowany, na wzór przede wszystkim angielski. W tamtym okresie chuligani i skinheadzi byli subkulturami niemal bliźniaczymi.
Na zdjęciu derby Trójmiasta przy Traugutta 29 - rok 1995.

Skinheadzi, metalowcy, punkowcy, hip-hopowcy, skejci, depesze, sataniści, chuligani. To tylko ułamek subkultur, które pojawiły się w latach 90. XX wieku. To były czasy wyjątkowe. Pewne jest, że się nie powtórzą. Po kilkudziesięciu latach życia pod pręgierzem Polska i Polacy w końcu mogli robić to, co im się żywnie podoba. Było to pierwsze zachłyśnięcie się wolnością. I to naprawdę dużym haustem.



Rock, punk, rap - najbliższe koncerty w Trójmieście



Lata 90. Była to dekada tak dziwna, jak piękna. Bazary pełne pirackich kaset, markowe ciuchy sprowadzane z Niemiec, pierwsze oficjalne sklepy z najlepszymi zagranicznymi produktami. Ale też niesamowity rozwój popkultury. Już nie było pałującej milicji. Aczkolwiek i policji na początku nie było łatwo się przestawić na nowe czasy. Jak powiedział w "Psach" Franz Maurer - "Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". Kto by pomyślał, że to zdanie będzie równie aktualne trzydzieści lat później.

Czy należałeś/aś kiedyś do jakiejś subkultury?

Wróćmy jednak do popkultury. Rozwijała się ona w Polsce za sprawą ówczesnych nasto- i dwudziestolatków. W końcu mogli być sobą. Mogli być barwni, mogli na co dzień okazywać przywiązanie do określonych grup. Oczywiście, lata 90. były też mocno przemocowe - subkultury lały się niemal co chwilę, a przy okazji wytworzyła się po raz pierwszy tak silna subkultura chuligańska. Jasne, pierwsze stadionowe zadymy były już w latach 70., ale dopiero po dwudziestu latach to wszystko zostało usystematyzowane - jak dziwnie by to nie brzmiało.

Przypomnijmy sobie, jak wyglądały trójmiejskie ulice w latach 90. - działo się, mówiąc krótko. Ten czas obfitował w dynamiczne zmiany pokoleniowe oraz popkulturowe. Tak szybko, jak się pojawiały określone grupy, to równie szybko były wypierane przez kolejne.


Skinheadzi i chuligani



Zacznijmy od grupy - według wielu - najbardziej radykalnej. Subkultura skinów wywodzi się z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała już w latach 60., ale z tą, którą opisujemy, nie ma tak naprawdę nic wspólnego. W Polsce wówczas pewnym ich odpowiednikiem byli gitowcy, ale pierwsza i druga fala skinheadów praktycznie ominęła nasz kraj. Trzecia natomiast była bardzo widoczna.

Skini trzeciej fali w Polsce charakteryzowali się bardzo nacjonalistycznymi poglądami. Były trzy odłamy: narodowo-katolicki, narodowo-socjalistyczny (nazistowski) i słowiańsko-pogański (narodowo-komunistyczny). Łyse głowy, glany, białe sznurówki, spodnie marchewy, kurtki szwedki czy harringtonki. Nie dało się ich przeoczyć. Budzili respekt i strach. Tłukli wszystkich, z którymi było im nie po drodze. Ale trzeba im oddać jedno - swojego terenu bronili jak twierdzy. Każdy, kto w tamtym okresie mieszkał na dzielnicy skinheadowskiej, powie, że czuł się bezpiecznie.

Skinheadzi walczą z anarchistami. Gdańsk, Długi Targ, rok 1992. Skinheadzi walczą z anarchistami. Gdańsk, Długi Targ, rok 1992.
Skinheadzi i chuligani w latach 90. to tak naprawdę bardzo pokrewne środowiska. Podobne poglądy, podobne zainteresowania. Można powiedzieć, że pierwsza polska chuliganka była właśnie mocno osadzona w kulturze skinheadowskiej. Dziś skinów już nie ma - a przynajmniej nie w takiej sile - ale chuligani zostali. Inni, napakowani, często parający się niemal mafijnymi zajęciami, ale jedno się nie zmieniło - wartości, którymi kierowali się ci w latach 90. i ci teraz, są bardzo zbliżone.

Gdzie się podziały food trucki?



Punkowcy



W przeciwieństwie do skinheadów punkowcy byli w Polsce od przełomu lat 70. i 80. - akurat ta subkultura, która w założeniu jest antysystemowa, a przede wszystkim antykomunistyczna, miała świetne warunki do rozwoju nad Wisłą. Walka z aparatem rządowym była niczym woda na młyn dla rozwoju tej grupy społecznej. Powstawało mnóstwo zespołów, które swoimi piosenkami również walczyły z systemem - tu nie chodziło tylko o butelki z benzyną i kamienie.

Lata 90. to było już nieco inne podejście punkowców. Zamiast z komunizmem przeciwstawiali się dzikiemu kapitalizmowi, a przy okazji prowadzili otwartą wojnę ze skinheadami - lewicowcy kontra prawicowcy. Myślę, że wiele osób pamięta te bitwy na gdańskich fortach.

Punkowców dziś na ulicach próżno szukać, ale oni wciąż są. Nie tak liczni, jak dawniej, jednak cały czas wierni swoim ideałom. Najczęściej można ich spotkać na koncertach i imprezach tematycznych.
Na zdjęciu koncert The Rumjacks w gdyńskim Uchu, rok 2022. Punkowców dziś na ulicach próżno szukać, ale oni wciąż są. Nie tak liczni, jak dawniej, jednak cały czas wierni swoim ideałom. Najczęściej można ich spotkać na koncertach i imprezach tematycznych.
Na zdjęciu koncert The Rumjacks w gdyńskim Uchu, rok 2022.
Punkowcy ewoluowali - pojawił się gatunek hardcore punk, silnie też rozwijał się nurt straight edge, a skinheadzi zaczęli znikać. Do dziś można spotkać dzieciaki z wielkimi irokezami, ale generalnie ta subkultura została zmarginalizowana. Trzeba to sobie jasno powiedzieć - bez subkultur ulice wyglądają szaro. Obecnie nie ma odpowiednich warunków do rozwoju lub powrotu konkretnych grup.

Hip-hopowcy i skejci



Tak, zdaję sobie sprawę, że to dwie odmienne grupy, ale w Polsce miały one wbrew pozorom więcej cech wspólnych niż różnic. Oba nurty, mimo że na świecie już bardzo dobrze znane, nad Wisłą zaczęły pojawiać się dopiero w drugiej połowie lat 90. - na szerszą skalę pojawiły się rolki, deskorolki, BMX-y, farby w sprayu, a rap i kultura hip-hopowa zaczęła przejmować blokowiska.

W Polsce obie te ekipy były mocno wymieszane. O dziwo polscy skejci nie byli skupieni wyłącznie wokół sceny hardcore'owej. Rap bardzo ładnie spoił to wszystko i tak hip-hopowcy, jak i skejci okupowali te same miejscówki. Nosili te same szerokie spodnie, bluzy z kapturem, buty (pierwsze wtedy w Polsce vansy). No i łączyło ich też tagowanie murów oraz robienie nielegalnych wrzut. Był to też właśnie czas, kiedy na poważnie zaczęło rozwijać się graffiti.

Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Dziś, trzy dekady później, znów widzimy dzieciaki na deskach, obszerne ciuchy, vansy, ale przede wszystkim reinkarnację rapu. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimkolwiek buncie czy walce z czymkolwiek, jednak moda po raz kolejny pokazała, że lubi wracać.

Sataniści



Wiem, dla wielu podpinanie tu tej grupki może być na wyrost albo wręcz kontrowersyjne, ale naprawdę - w latach 90. w Trójmieście było sporo leśnych miejsc, gdzie urzędowali sataniści. Urządzali czarne msze, odprawiali rytuały, na drzewach ryli pentagramy i odwrócone krzyże. Myślę, że dojrzali mieszkańcy Moreny pamiętają, co się działo na ówczesnym poligonie - każdy, kto tamtędy spacerował, chociaż raz natknął się na jakieś pozostałości po którymś z obrządków.

Sataniści nie byli jakoś szczególnie liczną subkulturą, ale rzucali się w oczy. Byli czarni... jak sam diabeł. Dziś ich już raczej nie spotkamy, ale na pewno nie wspominają ich miło metalowcy, którzy byli często - błędnie! - wrzucani do tego samego worka. Laikowi łatwo było ich pomylić - jedni i drudzy na czarno. Ale to były dwie, zupełnie odmienne grupy.

Co robił słoń na Przymorzu?



Metalowcy



Być może najliczniejsza subkultura na świecie. A zarazem jedna z niewielu, która wciąż utrzymuje się na powierzchni, mało tego - rośnie w siłę, i jest bardzo widoczna na ulicach. Jest oczywiście stara gwardia, ale też dużo młodych metalowców, którzy będą dalej ciągnęli ten wózek.

Subkultura metalowa chyba najlepiej przeżyła próbę czasu. Wciąż jest liczna, zorganizowana i widoczna na ulicach.
Na zdjęciu publiczność podczas Mystic Festival 2022, Gdańsk. Subkultura metalowa chyba najlepiej przeżyła próbę czasu. Wciąż jest liczna, zorganizowana i widoczna na ulicach.
Na zdjęciu publiczność podczas Mystic Festival 2022, Gdańsk.
Lata 90. dla metalowców były jak sklep z cukierkami. Istnieli już wcześniej, byli fanami Metalliki, Iron Maiden czy Megadeth, ale dopiero wtedy wiele polskich kapel zaczęło oficjalnie wydawać płyty. Pojawiła się też Metalmania, największy festiwal z muzyką metalową. Był to rozkwit tego ruchu w kraju.

Metalowcy stali się też stałym elementem trójmiejskich ulic. Z jednej strony widoczni, w dużych i zwartych grupach, bawiący się głównie we własnym towarzystwie, z drugiej jednak, gdy robiło się gorąco, szli watahą jak w dym. Już w latach 80., przede wszystkim podczas festiwalu w Jarocinie, dali się poznać jako krewcy awanturnicy.

Depeszowcy



Nie oszukujmy się, depeszowców już nie ma. Zostały niedobitki, a ci, którzy się z nimi identyfikowali, dziś już nie noszą się na Davida Gahana, ale wciąż pozostali wiernymi fanami Depeche Mode. Ta subkultura była naprawdę osobliwa - skupiona nie wokół idei, nurtu, muzyki... nie, ona skupiła się wokół jednego tylko zespołu.

Dlatego też to nie jest subkultura sensu stricte. To, że ludzie słuchają tego samego zespołu czy zakładają te same ciuchy, nie czyni z nich kultury. Jest to forma grupy społecznej, tak, ale jednak subkultura potrzebuje więcej do jej wykształcenia.

Depeszowcy w latach 90. byli bardzo powszechnym widokiem. Skórzane kurtki, dżinsy (najczęściej białe), włosy ułożone w stylu członków zespołu, nie brakowało także naszywek czy emblematów Depeche Mode. Dzisiaj o depeszowców trudno - ujawniają się i wyciągają swoje skóry na koncerty oraz zloty organizowane w całym kraju.


To chyba wszystkie najbardziej charakterystyczne subkultury, które cechowały polskie i trójmiejskie ulice w latach 90. Jeśli pamiętacie inne, o których zapomnieliśmy, dajcie nam znać w komentarzach.

Opinie (271) ponad 50 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • wprowadzić obcinanie dłoni za mazanie po ścianach, wagonach (1)

    i żeby ludzie mogli zatrzymywać bez żadnych konsekwencji taki element.
    jeśli zrobią krzywdę graficiarzom, nawet jak śmierć zadadzą to nie powinni w ogóle odpowiadać prawnie.
    to rozwiąże problem pomazanych miast...

    • 1 0

    • o hammurabbi siema

      • 0 0

  • lata transformacji ustrojowej to były ciężkie aczkolwiek fajne i barwne czasy (1)

    bardzo dużo buntu było w ówczesnej młodzieży, która dostrzegła jak żyją ludzie w Europie Zachodniej a jak się żyło w ówczesnej Polsce. Poza tym przeciętne rodziny trawiły różnego rodzaju problemy, najczęściej był to nieobecny i pijący ojciec, brak zainteresowania ze strony kogokolwiek co się dzieje z młodzieżą, co robi co czuje itd. Bijatyki były niemal wszędzie i o wszystko, każde większe miasto posiadało ulice, którymi nie dało się przejść po zmroku w jednym kawałku. W moim 2-klatkowym 4-pietrowym budynku popełniono aż 5 ojcowskich samobójstw. Sam osobiście byłem świadkiem wisielca ojca kolegi w piwnicy na pasku od spodni. Jeśli chodzi o muzykę- była prawdziwa bo niosła konkretny przekaz, bunt, walkę, identyfikację grupową. Nie były piosenki o dyndających cyckach, fircykach nieumiejących dogodzić panienkom i tym podobne. Dziś jako osoby w średnim wieku już by mnie to nie kręciło, priorytety są zupełnie gdzie indziej, aczkolwiek zamiłowanie do rodzimego jak i zagranicznego metalu pozostało ( oraz punk rocka ). Niektórych kapel rzadko bo rzadko, ale wciąż słucham od 1989 r. do teraz

    • 14 0

    • dri, sod, suicidal Tendencies

      • 0 0

  • Trochę się pozmieniało, choć czy wszystko? Dawni skini to teraz ONRowcy - poglądy i wygląd wielu taki sam jak wtedy. (5)

    Jednak da się zauważyć pewną prawidłowość. Przynajmniej ja taką widzę, bo trochę znajomych mam, co wtedy siedzieli w subkulturach. O ile dawni skini to obecnie głównie pracownicy fizyczni, to wśród byłych punków jest sporo biznesmenów i managerów, oczywiście wśród tych, którzy żyją, bo niestety wielu punków leży już na cmentarzach przez używki. Podobnie to wygląda wśród metalowców, choć w ich przypadku jest nieco więcej inżynierów i artystów.

    • 10 5

    • (1)

      A wszystko to spady urabiane i kontrolowane przez komunistyczna reglamentowana prawice ze Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald, wszyscy ci liderzy odradzających się wtedy ugrupowań narodowców Onr, MW, ktoś tu wspominał o Niklot, panslawistyczne organizacje rodzimowiercow, środowiska Myśl Polska, Obóz Wielkiej Polski , swego czasu dużo członków i byłych agentów bezpieki penetrowali Samoobronę i LPR następnie odnaleźli się w dzisiejszych organizacjach skrajnie prawicowych wiadomo że tak jak i ich protoplaści i popłuczyny komunistów ze Zjednoczenia Grunwald taki i dziś to wszystko jest mocno ideologicznie sterowane i prowadzone przez wpływy ruskiej agentury i jest wściekłe prorosyjskie przy zachowaniu pozorów polskiej tradycji patryjotycznej

      • 1 2

      • niestety sto procent prawdy

        nie ma w polskiej polityce opcji stuprocentowo polskiej, wszystko podszyte mniej lub bardziej obcym wpływem

        • 1 0

    • "dawni skini"

      nie ma ich już od bardzo dawna, mają po 40-50 lat i są na zmywakch w UK albo na cmentarzach. Dziadki z wytatuowną na czaszce pajęczyną, która przebija się po latach w kolorze wyblakłego denaturatu przez już naturalną łysinę starego zgreda, który niczego nie osiągnął ale wspomnień z 90' nikt mu nie zabierze.

      • 3 0

    • Skini w większości kształcili się w zawodówkach

      • 1 0

    • aleś Amerykę odkrył z tymi ONRowcami, powiem więcej są też w MW. Co do ogólnych ich dalszych losów to różnie bywało, znam też skinów, którzy mają firmy albo prowadzą firmy ale za granicą. Punków dyrektorów też znam, metali też. Generalnie chyba skini mieli najgorzej w swoich domach, częściej pewnie nie mieli ojców albo mieli ojców pijaków. Wszystkie te subkultury to ogólnie gruby temat na dobry doktorat z socjologii.

      • 3 0

  • "jest tylko jeden Zespół" ;) (1)

    • 0 1

    • slayer

      i tyle;)

      • 0 0

  • poppersi 80' (2)

    Zewnętrzny wizerunek poppersów charakteryzowały szerokie, pumpiaste spodnie, które były zwężane ku dołowi, specyficzna fryzura z długą grzywką, białe skarpetki i mokasyny. W środowisku poppersów w dobrym stylu było co najmniej raz na jakiś czas pokazać się w dyskotece, kawiarni bądź też zamówić drogi szampan, drinka.

    • 16 0

    • troche niczym jankeskie japiszony

      vel yuppies

      • 0 0

    • nawet dyskotego rząda specjanego szacunku

      że przez "wy" ją obywatelu dajecie?

      • 1 1

  • A commodorowcy, amigowcy, atarowcy, scena komputerowa to "pies"? (5)

    Te grupy fanatyzmem nie różniły się od kiboli, a i potrafiły ostro imprezować. Epoka wojen komputerowych, toczonych z zaangażowaniem godnym odbijania Krymu. Giełdy komputerowe (słynny stary Żak), copy-party, nieustający zlot pod sklepem w Hali Olivia, a po ustawie antypirackiej - meliny komputerowe, np. u słynnego Dziada Borowego na Chylonii.
    To były czasy, kiedy komputer socjalizował ludzi a nie zamykał w "bańkach" i w samotności po domach.

    • 32 3

    • Sam przesiadywałem w Olivii :) Pozdro dla Jurka! (2)

      • 2 0

      • (1)

        Dobre to było! Można było pójść, trochę postać i zawsze kogoś spotkać, kto akurat był "potrzebny". :) Skuteczność lepsza, niż Facebook.

        Zabawni byli przewijający się od czasu do czasu userzy Apple, którzy sobie przywieźli sprzęt ze Stanów albo z innej Szwecji i zrozpaczeni szukali jakichkolwiek kontaktów. Apple w Polsce niemal nie istniało wtedy. Uważano wtedy te komputery za przydrogie, udziwnione i o bardzo przeciętnych możliwościach. Całkiem zgodnie z rzeczywistością. I popatrzcie, jak to się odgięło w drugą stronę.

        • 1 0

        • Jeśli chodzi o appla to wiele sie nie zmienilo raczej;)

          • 0 0

    • (1)

      w Hali Olivii, nie "w Hali Olivia"

      • 1 5

      • Ale masz dużo do powiedzenia, szacun!

        • 4 2

  • Hej! (7)

    Jacy satanisci? Ewentualnie Goci. Ja sama nalezalam do Grunge. O grupie z Seattle to nie laska wspomniec?

    • 33 4

    • A jest o czym wspominać?

      Grunge to był już schyłek tych czasów, pojawił się znikąd na bazie punku, rocka i metalu na chwilę i zniknął w kilka lat

      • 0 0

    • "nirvanowcy" hehehe

      a tak na poważnie to była wtedy masa młodzieży słuchającej wszelkiej muzyki alternatywnej i nie byli ani punkami, ani metalami, ani skinami itd. była to większość (nie licząc drechów) i widać było po wyglądzie, poglądach i zachowaniu, że byli buntownikami.

      • 1 0

    • Poli z jesionowej? (1)

      To ty?

      • 1 0

      • Nie ;)

        • 1 0

    • Faktycznie, grandżowców mogliby też ująć, choćby przy metalach

      heh

      • 3 0

    • O czym ty do nas rozmawiasz chłopcze?

      • 1 0

    • do grunge'u nie "do grunge", odmiany przez przypadki nie łaska stosować?;p

      • 1 5

  • subkultura satanistów to największy i**otyzm, wymyślony przez marnego dziennikarza dla clicbaitu, jak możesz tak kłamać? (3)

    nie było czegoś takiego nigdy i każdy kto dorastał w tamtych latach to potwierdzi. nie było takiej subkultury kłamco! a tak btw pod kinem neptun na betonowych ławkach siedzieli prawdziwi, fanatyczni, ortodoksyjni żydzi

    • 34 15

    • autor artykulu nazewnictwo subkultur chyba ukradl

      z podręcznika do wosu;)

      • 1 0

    • Bajdurzysz człowieku. Nie żyłeś w tamtych czasach, albo masz sklerozę? Było coś takiego jak sataniści.

      • 6 5

    • Sataniści istnieli, istnieją i istnieć będą. Tyle, że biegają w garniturach, nie ramoneskach.

      • 15 0

  • Opinia wyróżniona

    Osiedlowo rozkładało się mniej więcej tak: (10)

    Chełm w większości punki,
    Morena naziole,
    Orunia kibole,
    Przymorze punki,
    Zaspa kibole,
    Wrzeszcz punki,
    Suchanino kibole i skini,
    Stare Miasto skini z innych dzielni zjeżdżali tu na dyżury, Nowy Port kibole i gitowcy

    • 49 3

    • No raczej Zaspa to SKINI (8)

      • 12 1

      • Tak, wielu i to niezłych zawodników. (1)

        Mam jednak wrażenie, że w połowie lat 90 przeważali na Zaspie już kibole. Przyszła moda na adidasy, grzywki, szersze spodnie. Wielu kiboli latało wtedy w koszulkach white power.

        • 12 2

        • Zapewne autor komentarza wspominal lata 80-te mowiac o skinach

          Dopiero potem w latach 90tych weszlo techno, disco polo, wszsytko sie przemieszalo, powstala nowa generacja blokersów "dresiarzy", ktora weszla w miejsce skinow. Huliganka z lat 80tych, kibole to byli w wiekszosci przypadkach skini

          • 0 0

      • Chyba tylko Piech (1)

        reszta to punki

        • 0 0

        • Przymorze - Skini

          • 0 0

      • Co bylo w oliwie? (3)

        :D

        • 5 1

        • Osiedle Młodych

          Skini

          • 2 0

        • Czosnek w oliwie

          • 7 1

        • Nieogary

          • 11 1

    • i punki z Żabianki

      • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    Teraz mamy powrót lat 90' i wzmocnienie występowania subkultur, ale pod innymi postaciami. (8)

    Teraz są:
    - typowe hip-hopy wyznające tylko "polski hip-hop" słuchany na ulicach z przenośnych głośników
    - patointeligencja (bogaci rodzice) w podwiniętych rurkach i odsłoniętych kostkach nóg nawet w środku zimy
    - alternatywki, julki i upodabniające się do nich chłopięta
    - lpgd+
    - przegrywy

    • 42 18

    • Też to zauważyłam

      Omg mam prawie 20 lat i też to zauważyłam to co Ty,masakra dobija mnie to,wszędzie gdzie nie wyjdę to widze takie dziadostwo,kompletnie się nie odnajduję,aż nie chce sie wychodzić z domu.Chciałabym żyć w czasach,w których było wiecej punków i metalowców itp :/ Wtedy odnalazłabym się idealnie i miałabym znajomych (jestem gotką ale też słucham metalu).Teraz jest takie spie*dolone społeczeństwo patusów dresoli słuchających patorapu z głośników i inni,że nie mam znajomych w moim miasteczku :/. Z taką patolą nigdy bym się nie dogadała.Szkoda,że nie wychowałam się w latach 80-90 :( Czyli tak bynajmniej nie jest tylko u mnie...Mój chłopak,ja,moi rodzice i inni też to zauważyli,uważam tak samo jak Ty.

      • 0 0

    • Ja bym dodal jeszcze niedzielnych antysystemowych buntownikow. Duzo gadaja o buncie, a jedyne co robia to pija kawusie w centrum handlowym.

      • 2 0

    • (2)

      Jesli sa przegrywy to musza byc i wygrywy. Czyli wszyscy aktywisci na codzien zamknięci w trójkącie praca-dom-sklep, ktorych jedyna rozrywka sa komentarze ma trojmiasto.pl.

      • 18 3

      • o własnie kurde pasuje do mnie tylko, że ja nie jestem żadnym aktywistą (1)

        ale na co dzień praca-dom i czasami sklep, a rozrywek mam trochę więcej

        • 1 0

        • No to wygrałeś życie.

          • 1 0

    • do żadnej nie pasuje

      • 0 0

    • (1)

      oraz gołe pępki.

      • 12 0

      • I smierdzace pachy

        • 13 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (54 opinie)

(54 opinie)
75 - 290 zł

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto jest twórcą wianków plecionych na gdyńskie powitania lata?