• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sztuka dla sztuki i coraz gorsza selekcja. Dokąd zmierza gdyński festiwal filmowy?

Patryk Gochniewski
25 września 2023, godz. 13:00 
Opinie (84)
Gala wręczenia nagród, najważniejszy moment Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Gala wręczenia nagród, najważniejszy moment Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Po zakończonym już 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nasuwa się pytanie: w jakim kierunku zmierza ta impreza? Bo z każdym kolejnym rokiem można odczuć, że coraz mniej jest to święto filmu, a coraz bardziej zamknięta impreza branżowa, na którą przychodzą wyłącznie "znawcy" kina.



Tak relacjonowaliśmy 48. FPFF w Gdyni: teksty, zdjęcia, filmy



Festiwal filmowy w Gdyni to:

Festiwal, który swoją historię rozpoczął w Gdańsku - stąd też "Złote Lwy" - a później, w drugiej połowie lat 80. XX w ze względów politycznych został przeniesiony do Gdyni, jest najważniejszą w Polsce imprezą filmową. Poza naszymi granicami nie ma jednak praktycznie żadnej siły rażenia. To wydarzenie lokalne.

Dzięki festiwalowi pokazywane są - a przynajmniej powinny być - najciekawsze i najlepsze polskie filmy. O tym, czy tak jest, za chwilę. Teoretycznie jest to impreza, w którym docenia się rodzimą kinematografię i wyłania polskich kandydatów do Oscara.



Tylko że problem polega na tym, że z różnych względów w ostatnich latach pomija się wiele wyczekiwanych filmów, a konkurs główny promuje filmy, które potem nie przyciągają tłumów do kin. Niestety taka jest prawda, to nie jest moje marudzenie, tylko fakt.

Z roku na rok jest coraz mniej filmów "dla ludzi".

Przejrzałem ostatnią dekadę na festiwalu i dziś próżno szukać filmów, jak: "Boże Ciało", "Bogowie", "Ida", "Chce się żyć", "Pod mocnym aniołem", "Jack Strong", "Moje córki krowy", "Ziarno prawdy", "Twarz", "Zimna wojna", "Najmro" czy "Żeby nie było śladów". O takim "Długu", który triumfował w 1999 r., już nawet nie wspominając.

Czy festiwal filmowy w Gdyni jest imprezą dla "zwykłego" widza? Czy festiwal filmowy w Gdyni jest imprezą dla "zwykłego" widza?
Część z tych filmów była bardzo dobra, część przyzwoita, ale wszystkie z nich były dla masowego widza. Zeszłoroczna, jak i tegoroczna edycja niewiele oferuje filmów, które mają szansę rozbić kinowy "bank". No dobrze, może "Sobowtór", choć to film według mnie z niewykorzystanym potencjałem i przez większość czasu nużący. "Chłopi" sprawdzą się jako malowana ciekawostka z fenomenalną muzyką, a "Kos" zainteresuje wszystkich tych, którzy lubią wariacje na temat historii; to jeden z lepszych filmów historycznych dekady, aczkolwiek drażni tarantinowska kalkomania.

Złote Lwy dla filmu Złote Lwy dla filmu "Kos". Wygrał film kompletny

Czyli raptem trzy tytuły. Mało. I do tego żaden z tych filmów nie ma w sobie tego elementu, który nie pozwala oderwać oczu od ekranu.

Festiwal Polskich Filmów Fabularnych przestaje być dla widza. Staje się imprezą branżową, na którą przychodzą - poza filmowcami - osoby, które żyją filmem i kochają kino. Zwłaszcza autorskie, awangardowe czy art-houseowe. Doszukują się maestrii, nawet jeśli jej tam nie ma - i to jest najbardziej drażniące. W weekend "zwykłego" widza jest więcej, to zrozumiałe, jednak nie sądzę, aby wiele osób te filmy zapamiętało na długo.

Czerwony dywan przed galą wręczenia nagród, gwiazdy rozdają autografy. Na zdjęciu: M. Boczarska, R. Więckiewicz Czerwony dywan przed galą wręczenia nagród, gwiazdy rozdają autografy. Na zdjęciu: M. Boczarska, R. Więckiewicz
Stawiam się tu w pozycji przeciętnego odbiorcy kina. Nie takiego stricte masowego, który tłumnie chodzi na polskie komedie romantyczne i filmy Patryka Vegi. Nie obrażam - stwierdzam. Mam tu na myśli widza, który po prostu idzie, bo chce zobaczyć dobry film. No i widzi, że rok temu wygrała produkcja "Silent Twins". Idzie, bo skoro Złote Lwy, to dobre! No nie. Wynudzi się albo wyjdzie w połowie, ponieważ to jest niszowe kino. Świetnie zrealizowane kino niszowe.

A - przypomnijmy - że kino autorskie również może być fantastyczne, intrygujące, ciekawe, zapierające dech. Patrząc na świat: "Memento", "Locke", "Tylko kochankowie przeżyją", "Manchester by the Sea", "Grand Budapest Hotel", "Requiem dla snu". To tylko kilka przykładów. W Polsce - poza Pawlikowskim - takiego kina nie potrafi robić nikt z głównego nurtu i ostatecznie wychodzi sztuka dla sztuki, w której filmowi maniacy doszukują się wielkości. W większości przypadków na siłę.

FPFF w Gdyni przestaje być imprezą, która pokazuje różnorodne filmy. Przestaje docierać do szerokiej publiczności, a filmy stoją na coraz niższym poziomie. Widać to po reakcji widowni, ale też widać po tym, kto jest na sali kinowej. Ewidentnie postronny widz odpuścił imprezę. Pani Basia nie zapyta swojej koleżanki, pani Marysi, czy chce iść z nią na projekcję, bo żaden film nie trafia do nikogo poza tymi, którzy faktycznie tkwią w tym środowisku. A nawet jeśli trafi, bo dystrybutor ma sprawnego copywritera, to szybko okaże się, że ciekawy opis nie ma nic wspólnego z tym, co widzimy na ekranie.

Gdyński festiwal musi się zmienić. Na powrót stać się stojącym ponad wszelkimi podziałami miejscem, które dyktuje trendy i edukuje widza, a nie jedynie daje możliwość wzajemnego poklepywania się po plecach znajomych z branży. Zobaczymy za rok. Może te dwie ostatnie edycje były wyłącznie wypadkiem przy pracy w trudnych czasach pandemicznych i wojennych.

Oceny naszych dziennikarzy

Oceny przyznają pracownicy portalu Trojmiasto.pl, w skali ocen 1-10

   
Tomasz Zacharczuk Tomasz Zacharczuk
Magda Mielke Magda Mielke
Anna Starostka Anna Starostka
Alicja Olkowska Alicja Olkowska
Średnia
Chłopi

Typujemy zwycięzców festiwalu filmowego w Gdyni (recenzja)

Na tle zmieniających się pór roku i sezonowych prac polowych rozgrywają się losy rodziny Borynów i pięknej, tajemniczej Jagny. To właśnie kobiety, w szczególności tragiczna postać Jagny, znajdą się w sercu fabuły. Unikalny mikroświat wiejskiej wspólnoty stanie się pretekstem do opowiedzenia uniwersalnej i niesamowicie aktualnej historii. Historii o tragicznej miłości i życiu w małej społeczności, gdzie reguły i brutalne zasady gry wyznaczają każdemu określone miejsce w grupie, a wyjście poza ciasne ramy grozi upokorzeniem i odrzuceniem. Monumentalne dzieło Władysława Reymonta przepełnione jest kwiecistymi opisami przyrody. Film zostanie zrealizowany na podstawie malarstwa okresu Młodej Polski, które idealnie oddaje nastrój powieści. więcej »

Średnia 8.5 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 8.5

9
Tomasz Zacharczuk Ocena: 9

Trudno tak opasłą powieść "upchnąć" w niespełna dwugodzinny metraż. Brakuje więc tu momentami szerszego tła i bliższego poznania bohaterów, choć esencję z Reymonta twórcom animowanych "Chłopów" udało się w swoim filmie zawrzeć. Na poziomie wizualnym - bez niespodzianek - kunszt, maestria i tytaniczna praca (szczególnie w wielu dynamicznych scenach). Muzyka Rostkowskiego fenomenalna. Kreacje aktorskie bez zarzutu. Najlepiej wypadła ta najmniej znana, czyli w roli Jagny Kamila Urzędowska, świetna na drugim planie Dorota Stalińska. Duży szacunek dla twórców za ich własną wizję "Chłopów". Wizję intrygującą i wspaniałą w realizacji. Dostosowaną do współczesnego widza i uniwersalną w przekazie.

8
Magda Mielke Ocena: 8

Wielkie i niezwykle udane filmowe przedsięwzięcie. Duet reżyserski Dorota Kobiela i Hugh Welchman już przy „Twoim Vincencie” pokazał jak fantastycznie sprawdza się forma ruchomych obrazów malarskich. W przypadku "Chłopów" wszystko jest lepiej, bardziej, mocniej. Wyszedł kawał świetnego kina: technicznie olśniewającego, świetnie zagranego i wspaniale brzmiącego. "Chłopi" są dynamiczni, imponują formalnie, ale to też wciągający dramat. Odczytany na nowo Reymont jest po prostu porywającą historią, korespondującą z teraźniejszością i wyrywającą się ze sztywnych ram szkolnego kanonu. Czarny koń festiwalu. A i mocny typ na polskiego kandydata do Oscarów.

9
Anna Starostka Ocena: 9

Potężna powieść Reymonta doczekała się wspaniałej ekranizacji. Metraż filmu wymagał uproszczenia wielu aspektów literackich, jednak w tym przypadku dodanie treści mogłoby zepsuć efekt. A efekt jest rewelacyjny. Ujęcie Chłopów w animacji z tak akuratnie dobraną obsadą wyszło po prostu bardzo dobrze. Klimat filmu balansujący na granicy oniryczności i wiejskiej rzeczywistości wchodzi pod skórę i angażuje, a wszystko to otulone nastrojowymi kompozycjami Łukasza Rostkowskiego. Specjalny ukłon dla Kamili Urzędowskiej, od której do ostatniej sceny nie można oderwać wzroku. 40 tysięcy obrazów olejnych namalowanych przez ponad 100 artystów. Brawo!

8
Alicja Olkowska Ocena: 8

Imponujące widowisko, które udowadnia, że polskie kino wciąż potrafi zaskoczyć. Pieczołowicie nakręcony i namalowany film od pierwszych kadrów hipnotyzuje i przenosi widza w zupełnie inny świat. Nagle to, co w sumie dobrze znamy ze szkolnej lektury i serialu sprzed kilku dekad nabiera nowego wymiaru i staje się zupełnie odrębną opowieścią. Wspaniale to wszystko prezentuje się na ekranie, doskonale brzmi, co jest zasługą L.U.C-a, muzyka związanego z Trójmiastem. Posypią się ważne nagrody. Brawo!

8.5
Doppelgänger. Sobowtór

Typujemy zwycięzców festiwalu filmowego w Gdyni (recenzja)

Film przenosi widzów w czas przełomu lat 70-tych i 80-tych, a jego akcja rozgrywa się po dwóch stronach żelaznej kurtyny równocześnie. Hans żyje w tętniącym życiem Strasburgu, korzystając z możliwości, jakie daje Zachód. Wtapia się w lokalną społeczność, jednocześnie prowadząc działalność szpiegowską. Bitner mieszka z rodziną w Gdańsku, pracuje w stoczni. Pozornie nic nie łączy obu mężczyzn, jednak przeszłość skrywa tajemnicę, która postawi ich przed koniecznością zmierzenia się z własnymi słabościami i namiętnościami. Obaj staną przed pytaniem dotyczącym swojej tożsamości. więcej »

Średnia 6.8 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 8.1

8
Tomasz Zacharczuk Ocena: 8

Znakomity thriller szpiegowski. Bliżej mu do "Szpiega" Alfredsona aniżeli bondowskich widowisk. Niekoniecznie bowiem o akcję tu chodzi, a o precyzyjną budowę napięcia i misterne konstruowanie fabuły skoncentrowanej na kradzieży tożsamości. Świetni Gierszał i Schuchardt (choć jego wątek jest trochę jednak marginalizowany w tej opowieści), równie świetnie poprowadzeni przez Holoubka. Technikalia na wysokim poziomie, klimat gęsty, a sama historia wciągająca. Mocny kandydat do nagród. Gdańskie plenery ukryte na dalekim planie, ale zgrabnie zostały wplecione w opowieść.

6
Magda Mielke Ocena: 6

Ciekawy film szpiegowski z dobrą obsadą. Wszystkiego jest tu po trochu: thriller łączy się z dramatem obyczajowym, intryga z historią trudnej miłości i okrucieństwem totalitaryzmu. Niestety, i tak czegoś zabrakło. Z pozoru skomplikowaną intrygę widz jest w stanie rozwiązać w kilka chwil. Przez 3/4 czasu ekranowego budowany jest wspaniały, skąpany we mgle, subtelnej muzyce i zimnych kadrach klimat tej opowieści, który w jednej chwili ulatnia się przez komiczną scenę spotkania ojca i syna w polu. Później historia leci na łeb, na szyję, żeby zdążyć wszystko spiąć i wyjaśnić. Zabrakło emocji, napięcia, rytmu, scen wbijających widza w fotel. Dużą zaletą jest za to oglądanie kadrów z Trójmiasta i udającego Strasburg Wrocławia.

7
Anna Starostka Ocena: 7

Potencjał fabularny był ogromny, tylko zabrakło decyzji, który wątek ma być tym najważniejszym. Bardziej niż thriller jest to opowieść o szpiegowskim życiu i rodzinnych koneksjach. Wątek Jana (Tomasz Schuchardt) został dosyć szybko odpuszczony i sam bohater pojawiał się sporadycznie. Chociaż dobrze się patrzy na znakomitego Jakuba Gierszała, to jednak tęsknym okiem czekałam na sceny z życia Bitnera. Akcja nie zdążyła się dobrze zawiązać, a już był koniec filmu, mimo dwóch godzin seansu. Coś tu poszło nie tak. Jednak warto podejść do seansu z pełną uwagą i zaangażowaniem. Dodatkowym atutem są zdjęcia i doskonała muzyka Jana Komara. Niewątpliwie Holoubek swoim poprzednim filmem "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" wysoko postawił poprzeczkę.

6
Alicja Olkowska Ocena: 6

To pewnie będzie jeden z najwyżej ocenionych filmów festiwalu, ale czuję niedosyt. Świetnie zagrany, dobrze nakręcony, wspaniała muzyka, ale emocji brak. Niespecjalnie zaangażowałam się w przemianę bohatera, w którego wcielił się Jakub Gierszał. Niewiele emocji wywołała we mnie ta historia. Samo zakończenie pozostawia niedosyt, brakuje też domknięcia opowieści i informacji co stało się z „sobowtórem”, jak potoczyły się jego dalsze losy (skoro to opowieść na podstawie prawdziwych wydarzeń). To mimo wszystko cenny film dla Trójmiasta ze względu na wiele znajomych lokalizacji, efektownie pokazanych i zmienionych na potrzeby akcji, ale czy to będzie mój tegoroczny faworyt? Niestety nie.

6.8

Średnia 4.5 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 7.3

5
Tomasz Zacharczuk Ocena: 5

Na pewno najlepszy film Glińskiego od paru ładnych lat, ale miałem apetyt na zdecydowanie więcej. Głównie ze względu na bardzo dobrą pierwszą połowę filmu. Potem zaczął się już fabularny chaos, który ciekawie zapowiadający się dramat psychologiczny obrócił w pozbawioną emocji opowiastkę o inwigilowaniu Wojtyły. Finałowa konfrontacja obu postaci niestety pozbawiona większych emocji i niewiele wnosząca do opowieści. Niezły Mateusz Więcławek, ale na więcej nie pozwolił mu scenariusz. Wizualne eksperymenty z bielą i czernią oraz paradokumentalnymi ozdobnikami też okazały się z upływem czasu nużące.

4
Magda Mielke Ocena: 4

Zbyt czarno-biały i zwyczajnie nudny. W dodatku z papierowymi postaciami. Tęsknotę za kinem moralnego niepokoju czuć na kilometr. Reżyser w lepszej formie niż w „Zieji” czy „Czuwaj”, ale bądźmy szczerzy - poprzeczka była nisko.

5
Anna Starostka Ocena: 5

Trochę za dużo historycznych, filmowych opowieści w jednym umęczonym stylu. Może ciekawiej byłoby przedstawić filozoficzne dywagacje na temat moralności tytułowego figuranta. Najciekawsze w tym dwugodzinnym seansie były rozterki i wstępy do potencjalnie ciekawych rozmów, które się nigdy nie rozwinęły. Duży plus za bardzo dobrego Mateusza Więcławka.

4
Alicja Olkowska Ocena: 4

Za dużo tu wszystkiego, jakby twórcy nie mogli się zdecydować co jest najważniejsze i co ma być osią filmu. Być może ta historia lepiej sprawdziłaby się w formie kilkuodcinkowego serialu? Kolejna dobra rola Mateusza Więcławka.

4.5

Średnia 3.3 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 6.0

2
Tomasz Zacharczuk Ocena: 2

Jest taka scena w filmie, w której jeden z bohaterów budzi się w argentyńskim pociągu i nie do końca wie, co się właśnie stało. Nikogo nie rozumie, nie rozumie też okoliczności, które doprowadziły go do tego dziwacznego miejsca. Podczas seansu czułem, że to właśnie ja siedzę w takim pociągu i nie do końca mogę pojąć po co w ogóle nim jadę. Tym bardziej, że zmierza on donikąd. Karykaturalna fabuła, fatalne inscenizacje, archaizm formy i treści, zdziecinniały humor i surrealizm na poziomie szkolnego teatrzyku. Film-pomyłka.

4
Magda Mielke Ocena: 4

Cudownie, że w konkursie głównym FPFF jest miejsce dla autorskiego i tak wizjonerskiego kina. Mi niestety z panem Dumałą nigdy nie było po drodze i "Fin del mundo?" nie będzie wyjątkiem. Historia tu opowiedziana momentami nawet bawi, ale częściej drażni - inscenizacyjną sztucznością, banalnymi dialogami i archaicznością formy, zostawiając widza z pytaniem: po co to wszystko?

- 4
Alicja Olkowska Ocena: 4

Bardzo dziwny film - prędzej widziałabym go w Teatrze Telewizji niż w Konkursie Głównym. Chwilami śmieszny, ale finalnie tak specyficzny, że widz nie wie co ogląda: czy to komedia? Farsa? A może po prostu kaprys reżysera, który chciał zabawić się konwencją i z widzem jednoczenie? Widać, że zależało mu, by tę opowieść przenieść na wielki ekran, czuć to. Historia mnie jednak nie wciągnęła.

3.3

Średnia 4.5 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 4.5

6
Tomasz Zacharczuk Ocena: 6

Trochę uboga wersja "Nieoszlifowanych diamentów" na polskim beacie, a trochę powidoki serialowego "Ślepnąc od świateł". Niezwykle energetyczna filmowa przekąska, którą jednak nie da się na zbyt długo najeść. Maciej Musiałowski rozsadza ekran, a Maciej Bochniak skutecznie mu to umożliwia sprawną reżyserią. Tempo jest obłędne, dlatego ogląda się to na jednym wdechu. Byłaby nawet wyższa ocena, gdyby nie miałkie zakończenie i jednak trochę mało rapu. Solidne jakościowo kino gatunkowe, którego wciąż nie kręci się u nas zbyt dużo. Na festiwalowe nagrody raczej bez szans.

4
Magda Mielke Ocena: 4

To mógł być znakomity film - o złym wyborze i jego konsekwencjach. Zamiast tego dostajemy z minuty na minuty coraz bardziej chaotyczną i nieprawdopodobną historię w duchu heist movie. Dzieje się tak dużo i tak szybko, że widz nie ma szans poznać i zbliżyć się do głównego bohatera. Liczba absurdów nie pomaga. Wyszła komedia omyłek, tylko nikt się nie śmieje.

4
Anna Starostka Ocena: 4

Musiałowski robi co może, ale absurdy w scenariuszu mu nie ułatwiają. Świetne tempo, koncepcja, której wciąż mało w naszej kinematografii, to na plus. Jednak ciężkostrawne dialogi i banalne rozwiązania fabularne nie pozwoliły na większe zaangażowanie w tę historię. A miałam nadzieję, bo przecież Bochniak umie zrobić to lepiej.

4
Alicja Olkowska Ocena: 4

Od samego początku wiadomo, co wydarzy się dalej i jak potoczą losy głównego bohatera. Brakuje tu zaskoczenia, świeżości, mam wrażenie, że widziałam już tę historię wiele razy. Plusy za kreację Macieja Musiałowskiego i muzykę.

4.5

Średnia 6.8 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 7.4

7
Tomasz Zacharczuk Ocena: 7

Naprawdę udana komedia, do tego mocno na czasie. Dodatkowe plusiki za obsadę i wspaniałą scenografię. Bardzo obiecujący debiut Adriana Apanela, który reżyserskie umiejętności szlifował przecież w Gdyni. Ciekawie rozwinął pomysł zapoczątkowany w krótkometrażowej "Stancji" i wykazał się nie tylko zmysłem obserwacji, ale również umiejętnością ubrania swoich spostrzeżeń w komediową formę.

6
Magda Mielke Ocena: 6

Milenialsowy „Dzień świra”, czyli całkiem sympatyczna komedia o szukaniu pierwszej pracy z całą plejadą ekscentrycznych postaci (Eleryk wymiata!). Przyjemne, lekkie kino, pełne trafnych spostrzeżeń, z kilkoma udanymi żartami. Czuć, że zrobione przez młodych dla młodych. Niestety, nie obyło się bez błędu debiutanta i wrzucono do tego garnuszka wszystko, co było pod ręką - cały ten klimat domu strachów nijak ma się do na wskroś współczesnej historii.

7
Anna Starostka Ocena: 7

Największym horrorem okazuje się po prostu wejście w dorosłe życie. I jak tu się z tym nie zgodzić? Sceny z życia świeżo upieczonego magistra bankowości w całości składają się na jedną, wielką komedię omyłek. Slapstickowy humor, seria niefortunnych zdarzeń i ten wiecznie nieproszony sąsiad Jarek z dobrą radą na wszystko. Czuć w tym filmie młodość i to nie tylko ze względu na obsadę, ale również na spojrzenie, dystans i świeżość. Potrzeba nam więcej współczesnych tytułów, które w ironiczny sposób komentują rzeczywistość. Kolejny udany debiut reżyserski.

7
Alicja Olkowska Ocena: 7

Kompletne zaskoczenie! Tylko teoretycznie odrealniona historia, bo zwykłe życie samo w sobie potrafi przypominać horror. Radość, że ten film powstał i to w takiej formie tym większa, że reżyser jest absolwentem Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Adrian Apanel przypomniał, że polscy filmowcy wciąż potrafią kręcić filmy nieoczywiste i dające do myślenia.

6.8
Imago

Typujemy zwycięzców festiwalu filmowego w Gdyni (recenzja)

Postpunkowy dramat psychologiczny o młodej kobiecie łaknącej życia pośród szarości PRL. Opowieść o więzi matki i córki, głodzie wolności, seksie i medytacji. Historia rozpoczyna się w Trójmieście w 1987 roku, a kończy w 1989, po pierwszych wolnych wyborach w Polsce. Jej tłem jest buntownicza trójmiejska scena muzyczna końca lat osiemdziesiątych, kulturalny i społeczny fenomen tego okresu i zapowiedź rewolucyjnych zmian w Polsce. więcej »

Średnia 6.3 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 5.2

6
Tomasz Zacharczuk Ocena: 6

Hipnotyzujący psychologiczny dramat o pragnieniu wolności i bliskości, a zarazem barwny portret trójmiejskiej alternatywy lat 80. To się sprawdza. Nie sprawdza się natomiast jako fabularnie zamknięta opowieść, która w połowie filmu po prostu gaśnie, gubi sens i przestaje interesować. Mogą posypać się nagrody za świetną Lenę Górę, muzykę Smolika i zdjęcia, które znakomicie korespondują z emocjami głównej bohaterki. "Imago" intryguje, ale i pozostawia z niedosytem.

6
Magda Mielke Ocena: 6

Ten film jest jak transowy koncert. Chropowaty obraz, hipnotyzująca muzyka, drażniąca melancholia, a wszystko oparte na alternatywnej scenie muzycznej Trójmiasta lat 80. i nieschodzącej z ekranu, charyzmatycznej Lenie Górze. Choć sporo rzeczy się tu nie udało, to zamiast skupiać się na nich, dałam się porwać temu ekranowemu szaleństwu.

7
Anna Starostka Ocena: 7

"Stale niestała" tak brzmiał roboczy tytuł najnowszego filmu Olgi Chajdas. Filmu o kobiecie, szukającej drogi do wyrażenia siebie. Bunt, krzyk i nieposkromiona energia znajdują akceptację na scenie. Bez sławy, rozgłosu i splendoru - ma być tylko sztuka, bo dzięki niej Ela może oddychać swobodnie. Może oddychać w ogóle. Bohaterka momentami jest łudząco podobna do stojącej twarzą w twarz ze słońcem Kory - odważna i nieokiełznana. Odważna, bo postanowiła żyć po swojemu, tworząc przy tym mur nie do przejścia. Trudna podróż, szczególnie dla odtwórczyni głównej roli Leny Góry, która wcieliła się w swoją matkę. Historia opowiedziana z doskonałym muzycznym tłem, za które odpowiada niezastąpiony Andrzej Smolik.

- 6.3

Średnia 4.0 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 6.8

4
Tomasz Zacharczuk Ocena: 4

Patologia i Alkoholizm. Edycja Polska. Odcinek 53788. Banały w scenariuszu, pustka w dialogach, niepoparty w zasadzie niczym ekshibicjonizm głównego problemu i rozcieńczona fabuła. Podczas seansu chciałem być jak Dawid Ogrodnik i jego śląska gwara, czyli pojawiać się (na krótkie wartościowe momenty) i znikać. Z naciskiem na to drugie. Z obsady (i to jakiej!) tylko Gorol godna uwagi. Ogrodnik tak szarżuje, że w pojedynkę mógłby obrobić szychtę w kopalni.

3
Magda Mielke Ocena: 3

Ło pierona! Mniej subtelnie i bardziej stereotypowo się nie dało. Scenariusz jak z paradokumentu, środki stylistyczne z „Kac Wawy”, a aktorstwo… Dlaczego tak zdolni aktorzy wzięli w tym udział?! Nic się tu nie zgadza, a wątki połączono na siłę. Miało być mocno i głęboko, a wyszło tak płytko, że współczuję wszystkim Ślązakom, którzy będą to oglądać.

5
Anna Starostka Ocena: 5

Niezwykła Małgorzata Gorol, przez cały czas chciałam jej pomóc zamknąć drzwi, których ona zamknąć nie umiała. Film niebezpieczny, wywołujący skrajne emocje, ale potrzebny, bo o destrukcyjnym działaniu alkoholu mówić trzeba. W samej historii zabrakło mi wiarygodności - jedna rozmowa z księdzem raczej nie pozbawi alkoholika potrzeby picia.

- 4.0
Kos

Recenzja filmu "Kos". Więckiewicz i Braciak odlecieli w kosmos (recenzja)

Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz „Kos” Kościuszko, który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo. Tropem Kościuszki podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz, Dunin, który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię. więcej »

Średnia 8.5 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 7.6

9
Tomasz Zacharczuk Ocena: 9

Co za petarda! Ależ to jest nakręcone i zagrane. Rewelacyjna zabawa konwencjami filmowymi i historią w tle. Mocno "tarantinozowane", ale jakże świeże na polskim gruncie i aktualne w kontekście polsko-polskich zatargów. Ścisły top tego festiwalu. Znakomita reżyseria, intrygujący scenariusz i aktorski pojedynek Więckiewicza z Braciakiem godny starcia o olimpijskie złoto. Chętnie wróciłbym i obejrzał raz jeszcze. Takich produkcji, odważnych i koncepcyjnych, nasze kino potrzebuje jeszcze więcej.

8
Magda Mielke Ocena: 8

Wspaniały! Nareszcie ktoś zrobił film historyczny na nasze czasy - inteligenty, mięsisty, trzymający w napięciu i brawurowo zagrany (jednak można bez patosu). Cała galeria znakomitych postaci z Ignacym Bieleni na czele. Porównania do Tarantino absolutnie słuszne, choć ma ten film swój własny styl.

8
Anna Starostka Ocena: 8

Duże zaskoczenie festiwalowe! Wreszcie film historyczny ukazany od innej strony, bez zbędnego patosu. Ważniejsze i ciekawsze są tam intelektualne potyczki niż zbrojenia i przelew krwi. Chociaż krwawych ujęć nie brakowało. Sensowny, ciekawy i zaskakujący scenariusz wypełniony przemyślanym i odpowiednio wyważonym humorem. Doskonała rozgrywka hazardowa w wykonaniu Braciaka, Więckiewicza, Grochowskiej i Mitchella. Mam nadzieję, że tu posypią się nagrody. Idźcie koniecznie!

9
Alicja Olkowska Ocena: 9

Cóż to za bezczelny i zuchwały film! A jak zagrany i nakręcony! Dawno w polskim kinie nie było takiego rozmachu, takiej bezpretensjonalności. Maślana po mistrzowsku, niczym Tarantino, wymieszał filmowe gatunki: mamy tu western („Django”!), komedię, kino akcji i nawet kostiumowe. Pewnie nie każdemu przypasuje takie opowiadanie historii Polski, bo przemocy tu wiele i to na dodatek w stylu tarantinowiczowskim, za to martyrologii nie ma wcale. I dobrze! Historia o „Kosym” jest jedynie pretekstem do tego, by powiedzieć coś bardziej uniwersalnego i zadziwiająco aktualnego. Zabrakło mi jedynie szarości wśród złych bohaterów: byli po prostu odrzucająco bezwględni i zdemoralizowani. Przydałby się jakiś niuans, by zobaczyć bogatszą postać, ale to drobiazg! Film nic na tym nie traci. I nie dziwi, że na główny festiwalowy pokaz zjechała zaskakująco duża ekipa produkcji. Oni wiedzą, że przyjechali tu po wygraną.

8.5
Lęk

Typujemy zwycięzców festiwalu filmowego w Gdyni (recenzja)

Magdalena Cielecka i Marta Nieradkiewicz jako siostry w porywających kreacjach aktorskich, jakich w polskim kinie nie było od lat. „Lęk” nominowanego do Oscara Sławomira Fabickiego zabiera widzów w podróż poprzez śmiech i łzy, miłość i nienawiść, radość i smutek, aż do poruszającego finału, który zostaje w sercu na zawsze. Małgorzata kontroluje każdy aspekt swojego życia. Mocno stąpa po ziemi, jest zdecydowana i świetnie zorganizowana. Wszystko poświęciła karierze. Młodsza siostra Łucja jest jej przeciwieństwem - spontaniczna, wiecznie poszukująca, czasem zagubiona. Spełnia się jako matka. Choć ich życiowe drogi często biegły w odmiennych kierunkach, dziś splatają się podczas najważniejszej podróży. Małgorzata jest nieuleczalnie chora, a Łucja ma ją zawieźć do renomowanej kliniki w Szwajcarii. Każda z nich inaczej widzi cel tej podróży. Dla Małgorzaty ma to być ostatnia droga, chce odejść na własnych warunkach. Z kolei Łucja wierzy, że przekona siostrę do zmiany decyzji i podjęcia walki o życie. Przed nimi czas rozmów, kłótni, płaczu i śmiechu. Czy będą potrafiły znów być ze sobą tak blisko jak kiedyś? To będzie ich najważniejsze spotkanie. Czy okaże się także ostatecznym rozstaniem? więcej »

Średnia 5.8 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 7.0

6
Tomasz Zacharczuk Ocena: 6

Kino drogi trochę bez celu. W fabule on oczywiście jest, ale emocjonalnie chyba nie dojechałem tam, gdzie życzyliby sobie tego twórcy i ja sam. Jedna konkretna scena w połowie filmu i ta mocniejsza na koniec to jednak mało. Ubogo w scenariuszu i dialogach, ale przebogato w aktorskiej jakości. Duet Nieradkiewicz - Cielecka do ozłocenia. I za to głównie ocena w górę. W innej konfiguracji (szczególnie bez Cieleckiej) ten film dużo by stracił.

6
Magda Mielke Ocena: 6

Przyzwoity film drogi o odchodzeniu, siostrzeństwie i godności. Ciekawa, choć zbyt wystudiowana rola Cieleckiej i naturalna Nieradkiewicz to największy plus. Z jednej strony doceniam, że reżyser postawił na mniej niż więcej i opowiedział tę historię bez emocjonalnego szantażu, z drugiej strony brakuje autentyzmu i złapania za serce. Być może to kwestia przewidywalnego i wtórnego scenariusza.

6
Anna Starostka Ocena: 6

Od początku wiadomo jak ta historia się skończy. Nie pojawiło się w scenariuszu nic zaskakującego, a w sferze emocjonalnej raczej wieje nudą. Świetny duet Marty Nieradkiewicz i Magdaleny Cieleckiej, które siłując się między scenami, pokazały jak silna i specyficzna łączyła je więź. Kino drogi, ale mam wrażenie, że w teorii ta droga miała być znacznie ciekawsza. Sławomir Fabicki dobrze wie jak grać z nut wrażliwości, jednak na pięciolinii tego filmu zabrakło jakiegoś istotnego dźwięku.

5
Alicja Olkowska Ocena: 5

Filmowa podróż z Magdaleną Cielecką i Martą Nieradkiewicz momentami mocno się dłuży, bywa wyboista i męcząca. Są momenty, gdy rzeczywiście akcja przyspiesza i robi się „gęsto” od emocji, zwłaszcza w finale, jednak to trochę za mało, by dać wyższą ocenę.

5.8

Średnia 3.7 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 7.5

4
Tomasz Zacharczuk Ocena: 4

Miał być film o człowieku, wyszedł film o idei. Na pewno pięknej i chwalebnej, ale wolałbym jednak obejrzeć wnikliwy i pogłębiony portret rotmistrza, który po prostu zasługiwał na lepszą opowieść. Ogromny chaos w fabularnej chronologii i montażu tylko potwierdza zawirowania wokół tej produkcji. Film za 36 mln zł? Najwidoczniej ktoś zapomniał postawić przecinka pomiędzy tymi cyframi, bo tak potężnego budżetu nie widać choćby w jednej scenie. Wykuwanie pomników niech filmowcy zostawią rzeźbiarzom. Chciałbym, by wybitne jednostki zasługiwały na wybitne kino. Cóż, muszę czekać dalej.

3
Magda Mielke Ocena: 3

Jeden wielki chaos, który kupy się nie trzyma. Wszystko jakieś takie papierowe i infantylne, pozbawione serducha. Film nadający się co najwyżej do poniedziałkowego Teatru Telewizji niż do Konkursu Głównego.

- 4
Alicja Olkowska Ocena: 4

Za dużo patosu, za mało kina. Umyka ważna historia Pileckiego - wciąż czeka na reżysera, który umiejętnie przeniesie ją na wielki ekran i opowie z właściwą wrażliwością. Akcja toczy się topornie i przyspiesza dopiero na koniec, zdecydowanie za późno, gdy widz jest już zmęczony seansem. Szkoda.

3.7

Średnia 4.8 (4 recenzje)

Ocena czytelników: 7.5

4
Tomasz Zacharczuk Ocena: 4

Czekałem na choćby jeden fabularny twist i moment, w którym akcja wskoczy nareszcie na wyższe obroty. I tak w tym trybie "stand-by" dotrwałem do napisów końcowych. Kidawa-Błoński próbuje co prawda reanimować to, co z pierwszej części zostało, ale to za mało, by uznać kontynuację tej historii za udaną i przede wszystkim potrzebną. Całość zwyczajnie nie angażuje, brak tu sprawnego tempa i treści w scenariuszu. Ta "Różyczka", w przeciwieństwie do filmu sprzed dekady, nie ma kolców.

5
Magda Mielke Ocena: 5

Momentami czułam się jakbym oglądała serial na TVN-ie, ale i tak wyszło lepiej niż sądziłam. Historia trochę na siłę i z łopatologicznie serwowanymi tezami, ale ogląda się to z zainteresowaniem.

5
Anna Starostka Ocena: 5

Pomysł na kontynuację kultowego już dramatu z 2010 roku wydawał się nieco ryzykowny, bo po co? I trochę właśnie z takim pytaniem zostałam po seansie Różyczki 2 w reżyserii Jana Kidawy - Błońskiego. Sam wątek fabularny jest nawet ciekawy, może problem w tym, że znowu w scenariuszu znalazło się za dużo dobrych pomysłów i nie wystarczyło dla nich miejsca na taśmie. Natomiast świetnie patrzyło się na Magdalenę Boczarską i Roberta Więckiewicza w nowym miejscu na osi czasu. Film nie powala i raczej niczym nie zaskakuje.

5
Alicja Olkowska Ocena: 5

Film, na który chyba nikt nie czekał. Czy dalsza historia Różyczki była komuś potrzebna? Chyba nie, jednak drugą część całkiem lekko się ogląda. Nie jest to film, który przykuwa widza emocjami, sama intryga też niespecjalnie powala i wbija w fotel. To po prostu dobry film na wieczór przed telewizorem, niestety daleko mu do pierwszej części. Plus za obecność Marii Seweryn, która gra tu córkę Adama Warczewskiego, w którego w pierwszej „Różyczce” wcielał się jej ojciec, Andrzej Seweryn. Takich smaczków było tu więcej i to warto docenić. Dobra Boczarska, jak zawsze solidny Więckiewicz (szkoda, że tak mało) i trudna do zaakceptowania charakteryzacja filmowej Kamili.

4.8

Średnia 2.7 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 3.6

3
Tomasz Zacharczuk Ocena: 3

Sztachnąłem się dymem i podziękuję. W przeciwieństwie do swojego ostatniego filmu ("Żużel") Kędzierzawska nakręciła w końcu "jakieś" kino. O ile forma jeszcze intryguje, o tyle jednak infantylna treść i monotonne dialogi zamieniają te filmowe sny w koszmary. Szanuję za pomysł na aktorski powrót Globisza. Wolę już takie nieudane eksperymenty od zupełnie nijakiego "Świętego" i tylko za to podnoszę końcową ocenę. Lepszy byłby z tego krótki metraż. Wychodzącym z seansu widzom się nie dziwię.

3
Magda Mielke Ocena: 3

Czego się nie robi z miłości do Krzysztofa Globisza? Np. wymyśla się film, w którym będzie mógł on zagrać rolę na miarę swoich sił, albo wysiaduje się 100 minut na absolutnie niestrawnej projekcji mimo mdłości („jaka depresja? porządnego chłopa ci trzeba”). Siedem lat temu Mateusz Pakuła i Eva Rysowa przygotowali spektakl, który pozwolił Globiszowi po udarze mózgu wrócić na scenę teatru. Miałam okazję oglądać go kilkakrotnie, w różnych odstępach czasu, obserwując jak z każdym kolejnym wyjściem na scenę Globisz jest w stanie sprawniej wypowiadać słowa, ograniczając liczbę mimowolnie rzucanych przekleństw. Tamten eksperyment się udał. Co zawiodło tutaj? Niemal wszystko: poczynając od pomysłu, przez banalne dialogi, po formę, która po paru minutach zaczyna męczyć.

- 2
Alicja Olkowska Ocena: 2

Piszę to ze smutkiem, ale ten film ogromnie mnie rozczarował i zmęczył, a przecież D. Kędzierzawska to wspaniała reżyserka, która ma na koncie naprawdę dobre filmy. „Snów pełnych dymu” nie uratuje wyczekiwana rola K. Globisza, choć cieszy jego powrót na wielki ekran. Nudne dialogi, irytująca praca kamery… nie. Jedno wielkie nie.

2.7
Święto ognia

Recenzja filmu "Święto ognia". Film jak kubek kojącej herbaty (recenzja)

Siostry zmagają się z własnym ciałem. Jedna, pchana ambicjami szuka granic jego możliwości, dla drugiej ciało to więzienie. Jedna wierzy, że przed wspomnieniami uratuje ją balet. Druga obserwuje świat z balkonu z taką uwagą, że widzi i słyszy więcej. Ich ojciec ucieka do jedynego miejsca, w którym czuje, że żyje naprawdę. Każde z nich obłaskawia przeszłość i oswaja teraźniejszość. Film jest ekranizacją powieści Jakuba Małeckiego. więcej »

Średnia 6.0 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 7.5

5
Tomasz Zacharczuk Ocena: 5

Film, który właściwie niczym nie wybija się ponad przeciętność. Może poza kreacjami świetnej Kingi Preis i solidnego Tomasza Sapryka. Opowieść w klimacie "feel-good movie" z dużym naciskiem na "good", ale już znacznie słabszym na "feel". Często przypomina luźny zlepek scen, a nie spójną i przede wszystkim angażującą całość. Serduszko przy "Święcie ognia" ogrzać owszem można, ale jedynie na chwilę. Trochę mało.

6
Magda Mielke Ocena: 6

Typowy film Dębskiej. Gorzka historia podana w słodkim (miejscami za słodkim) sosie. Trochę dziwne wybory adaptacyjne (brak znaczących wątków występujących w książce), niemniej przyjemnie się to ogląda. Dobrze obsadzone role sióstr, solidna rola Sapryka i cudowna, acz powtarzalna Preis. Nagród (poza nagrodą publiczności) nie wróżę, ale jako niedzielne wyjście do kina polecam.

7
Anna Starostka Ocena: 7

Zapewne nie jest to film, który wyjedzie z Gdyni z licznymi nagrodami (duże szanse na nagrodę publiczności) jednak jest to pozycja, po której trudno się nie uśmiechnąć. Ciężkości, trudy i zmagania równo rozłożone na każdego bohatera, więc pierwsze skojarzenia z filmem Macieja Pieprzycy "Chce się żyć" szybko ulatują. Sceny brawurowo kradnie wspaniała Kinga Preis, która dosłownie koloruje życie bohaterów! Ktoś powie, że bajka, tak w życiu nie jest. Pewnie nie, ale odrobina szaleństwa i dystansu może być receptą na szczęście.

- 6.0

(2 recenzje)

Ocena czytelników: 7.0

3
Tomasz Zacharczuk Ocena: 3

Potencjał tej opartej na faktach opowieści wyparował po kwadransie. Potem ciężko było już mi wrócić do jej sensu, bo nie wiedziałem czy oglądam historyczny dramat, polityczny thriller, teatr telewizji, a może milicyjną rekonstrukcję zdarzeń. Było coś o zaginionej rzeźbie, ale faktycznie zaginął tutaj przede wszystkim scenariusz z wartkimi zwrotami akcji i wyrazistymi postaciami. Alegorie, symbolizm, mistycyzm - wszystko ostatecznie obróciło się w filmową groteskę, na którą przykro było patrzeć. Podobnie jak na aktorów męczących się w przyciasnych rolach. "Świętemu" krzyż na drogę.

3
Magda Mielke Ocena: 3

“Kod da Vinci” to to nie jest. Film, który sam nie wie, czym chce być. Trochę tu policyjnego śledztwa, trochę dramatu obyczajowego o Polsce połowy lat 80., trochę metafizyki, trochę propagandy serwowanej łopatą. Scenariusz nie trzyma w napięciu, a na aktorów, którzy męczą się w swoich rolach aż przykro patrzeć.

- - -

Średnia 6.7 (3 recenzje)

Ocena czytelników: 6.6

7
Tomasz Zacharczuk Ocena: 7

Wyważona w emocjach i bazująca na prostych środkach dekonstrukcja mitu o wiejskiej solidarności. Film nakręcony i zagrany bez grama fałszu. Taka kinowa uczciwość jest w cenie. Bardzo dobry debiut Grzegorza Dębowskiego, który świetnie poprowadził aktorów. Jeden z lepszych tegorocznych scenariuszy. Chętnie zobaczyłbym kolejny projekt Dębowskiego z ciut większym budżetem, choć ten akurat w przypadku "Tyle co nic" absolutnie nie przeszkadzał.

7
Magda Mielke Ocena: 7

Pierwsze spore zaskoczenie na FPFF. Prosty, surowy i skromny film, który ujmuje szczerością i naturalnością. Cudownie ogląda się te nieograne twarze, patrzy na prostą scenografię i słucha tych prawdziwych, życiowych dialogów. Wycinek zwyczajnego żyćka, bez cienia fałszywych tonów. Bardzo udany debiut Grzegorza Dębowskiego.

6
Anna Starostka Ocena: 6

Scenariusz napisany przez życie. Realistyczny obraz polskiej wsi i rzeczywistości, w której trudno żyć. Spór polityczny z tragedią w tle i strach przed utraceniem tego co w życiu najważniejsze. Reżyser Grzegorz Dębowski chwilę przed rozpoczęciem projekcji powiedział, że film może nie miał dużego budżetu, ale był robiony prosto z serca. Tak właśnie jest - szczerze i z potrzeby opowiedzenia pewnej historii. Debiut reżyserki, któremu warto poświęcić czas.

- 6.7

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (84)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Trójmieście odbywa się Festiwal Globaltica - Festiwal Kultur Świata, którego celem jest pokazywanie wielokulturowości?