- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (36 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (59 opinii)
- 3 Robią sobie jaja od 45 lat (12 opinii)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (13 opinii)
- 5 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (577 opinii)
- 6 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
Trójmiejskie nowości płytowe: od goryli, przez Syberię, po free jazz
10 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat)
Tropikalna muzyka Ebola Ape, mroczne ambientowe wycieczki trans-syberii, druga płyta duetu Olbrzym i Kurdupel oraz świetny powrót Jerzego Mazzolla. Zapraszamy do naszego cyklicznego przeglądu trójmiejskich nowości płytowych.
trans-syberia, "1/h", Nasiono 2012
Muzyki, jaką przygotował duet trans-syberia, praktycznie w Polsce się nie tworzy. Krzysztof Wroński i Joanna Kucharska, znani z zespołów Kiev Office i Marla Cinger, w swoim nowym projekcie penetrują obszary muzyki drone'owej, mrocznego ambientu, lekko zahaczając o chropowaty noise. Łączą muzyczne kolaże, grając na gitarach i wklejając partie sampli, w efekcie kreując mroczny klimat. Czasem pozwalają sobie na bardziej zrytmizowane wycieczki jak w utworze "Sztokholm", gdzie bity splatają się z delikatną linią gitary elektrycznej i lekko zarysowanym basem. Nie pojawia się tu wokal, ale jedynie sample nagranego głosu, określające położenie geograficzne.
To album mocno osadzony w stylistyce lo-fi - surowy, przybrudzony, czasem trochę niewyraźny i niedokładny. Ale w tym przypadku świadczy to na jego korzyść - to muzyka szumu, hałasu, zgubionych melodii i dźwięków, z których duet stara się kleić spójnie brzmiącą całość. I to się udaje, mimo że finał to niemal półgodzinny, jednostajny utwór z fragmentami ścieżki dźwiękowej filmu "La Chute de la Maison Usher" z 1928 roku. Co ważne - materiału można posłuchać na kasecie (czy ktoś jeszcze pamięta ten archaiczny nośnik?), co jeszcze lepiej sprzyja odbiorowi tej muzyki. Trans-syberia powinna jak najszybciej zabrać się za nagranie pełnoprawnego, debiutanckiego albumu.
Posłuchaj: trans-syberia
Mazzoll, "Jeden Dźwięk i Pan Bóg", Mathka 2012
Jerzy Mazzoll wraca po kilkuletniej przerwie z nowymi nagraniami i jest w znakomitej formie. Co prawda "Jeden Dźwięk i Pan Bóg" to singiel, zapowiadający jego długogrającą płytę "Responsio Mortifera", ale z racji tego, że oba te utwory trwają łącznie 25 minut, koniecznie trzeba zwrócić na nie uwagę. Pierwszy z nich to - jak wskazuje tytuł - jeden dźwięk. Mazzoll bierze do ust klarnet basowy i wygrywa na nim jednostajną, niemalże drone'ową kompozycję, utrzymaną ciągle na tym samym akordzie. Muzyka klarnecisty brzmi surowo, chropowato i bardzo ciężko. Ciągnie się mrocznie, uderzając w niskie tony. To bardzo hipnotyzujący dźwięk, czasem przybierający bardziej pulsujący charakter, trochę przerywany, przeciągły. Mazzoll bawi się instrumentem i tym, co można z niego wydobyć. Chwilami w sonorystycznej manierze dmucha w ustnik, zmieniając dźwięk, robiąc hałaśliwe przerywniki, ale przez cały czas bez wytchnienia, zwinnie prowadzi dramaturgię nagrania.
Ale jest jeszcze druga część tego singla, ta bardziej "przyjazna" i "radiowa", bo nagrana z poetą Marcinem Świetlickim. Tutaj instrument muzyka jest zarejestrowany na dwóch ścieżkach, kolejno z linią rytmiczną i melodyczną, na które nakłada się wokal krakowskiego poety, śpiewającego ze specyficzną manierą. To świetne dopełnienie pierwszego utworu, bardziej piosenkowe i przebojowe. Oba zaostrzają apetyt na więcej - płyta Mazzolla z większą ilością materiału ma się ukazać już niedługo, warto jej wypatrywać.
Posłuchaj: Mazzoll
Olbrzym i Kurdupel, "Six Philosophical Games", Electric Eye 2012
Tomasz Gadecki i Marcin Bożek jako Olbrzym i Kurdupel zaczęli współpracę zupełnie przypadkowo. Kiedy na pierwszej próbie czekali na perkusistę, a ten nie przyszedł, postanowili, że będą grali we dwójkę, wykorzystując jedynie saksofon tenorowy i gitarę basową. To ciekawe połączenie, bo mimo że ten drugi instrument stanowi podstawę sekcji rytmicznej, w tym przypadku zdecydowanie odbiega od tej funkcji. "Six Philosophical Games" to druga płyta zespołu. To rozimprowizowane i rozszalałe kompozycje, bawiące się formą, przyzwyczajeniami i dźwiękiem. Raz prym wiedzie bas, który wyłania się delikatnie z ciszy, a kiedy indziej nachodzi na niego rozszalały saksofon, mocno przypominający dokonania szwedzkiego saksofonisty Matsa Gustaffsona, wdzierając się ostro w delikatne zagrania na basie.
To muzyka różnorodna, zmieniająca nastroje co chwilę, czasem zupełnie niespodziewanie. Raz spokojna, kiedy indziej rozszalała, przez co nie do końca łatwa i przyswajalna. Tylko czy potrzebna jej filozoficzna otoczka? Tytułowe gry to sposób, w jaki twórcy zalecają słuchać ich muzyki np. w wannie z głową zanurzoną pod wodą, siedząc na krześle, tańcząc w parze lub rozmawiając z nieznajomą osobą. To zbędny dodatek, muzyki najlepiej słucha się, skupiając się na jej istocie, tym bardziej gdy broni się sama. Olbrzym i Kurdupel bronią się sami w zupełności, polecam więc grę siódmą - położyć się na podłodze lub na łóżku i przez 49 minut słuchać tej płyty w bezruchu. Tak sprawdza się najlepiej.
Posłuchaj: Olbrzym i Kurdupel
Ebola Ape, "Jungle Omen", Wyd. własne 2012
O Ebo już pisaliśmy. Od jego pierwszego występu w Trójmieście słychać o nim coraz więcej, także w kuluarach, gdzie wszyscy zastanawiają się, kto tak naprawdę ukrywa się pod tym pseudonimem i maską goryla. - Nikt się nie ukrywa, jestem po prostu gorylem! - przyznaje sam. Tak naprawdę nie jest ważne, kim jest ta włochata małpa, tylko jaką muzykę tworzy. "Jungle Omen" to siedem utworów, balansujących na pograniczu trip-hopu, dark-ambientu, house i elektroniki. Sam Ebo twierdzi, że reprezentuje witch-house, gatunek, który w ciągu ostatnich kilku miesięcy w pewnych środowiskach na całym świecie robi furorę. Słychać, że na polu muzycznym stawia pierwsze kroki, czasem kompozycje brzmią bardzo surowo, a także bardzo prosto. W ten muzyczny kolaż artysta wpina liczne nagrania terenowe, przywołujące klimat dżungli i odległych tropików, czyli miejsca, z którego - jak mówi - sam pochodzi.
Ebo bawi się stylistykami - klei sample niczym kolorowe wycinanki, zmienia tempo, rytmikę, ale też nastrój. Raz jesteśmy w mrocznej i ponurej dżungli, aby za chwilę przenieść się na parkiet z błyszczącymi kulami dyskotekowymi. Pomysłowo miesza dub, jungle, dubstep czy wpływy brzmień etnicznych, czasem z odrobiną industrialnego zacięcia. Wychodzi z tego barwna, tropikalna podróż, w której przed oczami z jednej strony pojawiają się bohaterowie "Księgi Dżungli", a z drugiej "Czasu Apokalipsy". A pośród nich stoi Ebo - w koszykarskiej koszulce i okularach, miksujący wszystko razem.
Posłuchaj: Ebola Ape
Opinie (7)
-
2012-04-10 07:49
Olbrzym i Kurdupel są wporząsiu !
- 10 2
-
2012-04-10 09:17
nareszcie Mazzoll...
- 7 3
-
2012-04-10 11:00
a gdzie Pogrzebion?
- 2 1
-
2012-04-10 14:53
Trans-Syberia spoko.
- 4 0
-
2012-04-11 12:42
^^^
go go Ebola!
- 3 1
-
2012-04-11 17:54
a nowa płyta Pana Przemka?
- 2 0
-
2012-04-12 11:49
A gdzie solowa płyta Grzegorza Skawińskiego "Me & My Guitar" ???
??
- 0 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.