• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Wojna polsko-ruska" - najgorszy film roku!

Sebastian Łupak
25 maja 2009 (artykuł sprzed 15 lat) 
Borys Szyc "Wojna polsko-ruska" reż. Xawery Żuławski Borys Szyc "Wojna polsko-ruska" reż. Xawery Żuławski

Problem z "Wojną polsko-ruską" jest taki, że jest to film o... pisaniu książki przez Masłowską. A to, niestety, samo w sobie ciekawym tematem nie jest.



"Bardzo wiele rzeczy się dzieje, ale również zdumiewająco wiele rzeczy na świecie się nie dzieje" - mówi Dorota Masłowska (grająca pisarkę Dorotę Masłowską) w filmie "Wojna polsko-ruska" Xawerego Żuławskiego. W kinie byłem, film widziałem - swoje wiem.

Powiedzmy sobie od razu, że nie jest to znowu jakaś specjalnie głęboka myśl. Ktoś mógłby nawet stwierdzić, że to zdumiewająca bzdura. Niestety dobrze oddająca treść filmu "Wojna polsko-ruska", w którym właśnie zdumiewająco wiele się dzieje (aż za dużo), ale też równie dużo się - niestety - nie dzieje.

Problem z "Wojną polsko-ruską" jest mianowicie taki, że jest to film o... pisaniu książki przez Masłowską. A to, niestety, samo w sobie ciekawym tematem nie jest. Jej powieść - i owszem - jest bardzo ciekawa, natomiast fakt, że ktoś ją napisał, nawet jeśli jest to maturzystka z Wejherowa, to jednak zbyt słaby temat na dobry film.

Twórcy "bawią się" z nami w jakąś pseudo - post - post - modernistyczną zabawę. Bo oto Masłowska na ekranie cytuje tekst swojej książki, a potem to, co ona przeczytała, odgrywają aktorzy (świetny Borys Szyc!). I znów: ona cytuje, a oni za chwilę to mówią. Albo ona siedzi przy komputerze, pisze i cytuje, a oni to, co ona napisała, zaraz odegrają. Albo wreszcie: ona spotyka w końcu Silnego (świetny Szyc! i będę to powtarzał w nieskończoność...) i on nagle robi wielkie oczy, i niby jest zdziwiony, bo ona mu powie, co on zaraz powie i on to zaraz powie. I tak dalej, i tak dalej.

Widać reżyser nie wierzył, że sama fabuła "Wojny polsko-ruskiej" jest na tyle interesująca, by nie przerywać co chwilę narracji tymi wszystkimi pseudoartystycznymi wtrętami. A one jedynie spowalniają akcję i drażnią. A do tego Masłowska wypowiada te swoje głębokie myśli, jak to "coś się dzieje, ale i nie dzieje", manierycznie sepleniąc (ale o to chyba powinienem mieć żal do jej logopedy?!).

Problem w tym, że takie zabiegi, jak to narrator gada ze swoim bohaterem, były świeże, zaskakujące i celowe mniej więcej około roku 1973 (wtedy to np. Kurt Vonnegut "spotyka się" w tekście "Śniadania mistrzów" z wymyślonym przez siebie bohaterem Kilgorem Troutem). Dziś nawet dzieci w przedszkolu wiedzą, że teksty piszą autorzy i to wszystko, czego słuchają, jest taką zmyśloną fikcją. Nie wierzycie? Wystarczy obejrzeć w niedzielę "Nowe przygody Kubusia Puchatka", gdzie i Kubuś, i Tygrysek, i nawet Prosiaczek przerzucają się wte i wewte dialogami z Narratorem (w tej roli głos Tadeusza Sznuka)

Ten film do pewnego momentu ma sens. Jest zabawną komedią, i nawet przerysowana Sonia Bohosiewicz jako dresiara, która rozp... kuchnię (bo innego czasownika nie można tu użyć), robi to z taką przesadą, że można się z tego od biedy pośmiać. Ale nagle twórcy filmu przypominają sobie, że oni nie przyszli tu robić komedii. Oni przyszli tu opowiadać historię rodem z Masłowskiej, Vonneguta, Tarantino, Aronofskiego z "Requiem dla snu", Matrixa, Trainspotting, Nowych Przygód Kubusia Puchatka i kto wie jakich jeszcze postmodernistycznych filozofów francuskich? I w sumie zamiast filmu otrzymujemy bełkot o tym, że niczego nie da się opowiedzieć, wszystko jest kopią kopii, każda wypowiedź to cytat, i nic już nie ma sensu (nawet robienie filmów), bo przecież "Bardzo wiele rzeczy się dzieje, ale również zdumiewająco wiele rzeczy na świecie się nie dzieje". Doprawdy zdumiewające!

A już najgorszy jest rozdźwięk między reklamą filmu i oczekiwaniami, jakie rozbudza, a multipleksową rzeczywistością. Obiecuje nam się - wreszcie! po tylu latach znękanego czekania! - kontrkulturową komedię z superinteligentnym komentarzem do pokręconej współczesności. A to, niestety, tylko kolejna kłamliwa korporacyjna reklama.

Opinie (170) 6 zablokowanych

  • naucz sie pisac recenzje zero argumentow slabo

    zapraszam na stopklatke albo filmweb jest wiecej informacji na temat filmu

    • 7 2

  • A tam gadacie 3 po 3 ludzie

    Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego ten film większości sie nie podobał.Był przerysowany ale o to w nim chodziło, był dowcipny a nie śmieszny co mnie mile zaskoczyło, gdyż czytając ksiązkę 7 lat temu wydawała mi się zbyt wulgarna i chyba byłam dużo za młoda by ją zrozumieć choć trochę.Xawery Żyuławski pokazał treść ksiązki oczyma Masłowskiej.Jeśłi mam rację to wielki szacun dla jej inteligencji, dowcipu i tych perełek w dialogach bohaterow.A aktorzy fenomenalni.Bardzo mi się podobalo chociaz musze sie zgodzić że Masłowska mnie nieco irytowała tym sepleniem i gadaniem od niechcenia, ale to jest wielki talent i świetna behawiorystka!:D A pan Sebastian Łupak to niezły dupak!Umie tylko krytykować.Gdyby chociaż to była konstruktywna krytyka.Schowaj się pan lepiej.

    • 6 5

  • Film jest do bani!

    szkoda oczu i kasy

    • 7 2

  • Mi się książka podobała

    Jeden lubi pomarańcze, drugi mandarynki. Na film się i tak wybiorę, żeby sprawdzić, czy też mi się spodoba. Nie wiem po co są recenzje, chyba, żeby ktoś wiedział co jest dla niego lepsze i jakiś redaktor miał pracę.

    • 1 4

  • Ktoś jednak sens znalazł- jeden z komentarzy z filmweb.pl

    "No więc tak - cała akcja dzieje się w głowie Masłowskiej, która przygnębiona i przytłoczona życiem w polskiej rodzinie na typowo polskim osiedlu, a do tego troszkę autystyczna i zamknięta, tworzy w myślach i na papierze swoje alter ego - Silnego, który jest jej całkowitym przeciwieństwem. Z czasem Silny zajmuje coraz więcej świadomości Masłowskiej, chce się wydostać - bohaterka żyje jego życiem, to on staje się ważny. W tym kontekście, możemy ustalić, że Masłowska jest id, Silny ego, a Masłowska, pojawiająca się jako pani policjantka... Hmm, albo superego, ograniczające ego, Silnego, albo prawdziwa Masłowska, która próbuje poskromić ego, nie chcąc go jednakże usunąć, gdyż już sama bez niego żyć nie może.
    W tym momencie, Silny powoli upada, traci grunt pod nogami, znika w kawalkadzie szaleńczych wizji."

    Pańskie uwagi łupak o kubusiu puchatku wywołują u mnie uśmiech politowania.

    • 4 3

  • W Polsce z adaptacjami jest tak:

    - mamy bezrobotnego reżysera i mało ludzi chodzi do kin na polskie filmy
    - jakaś książka zdobywa popularność
    - ktoś wpada na pomysł, jak zarobić, kręci się adaptacje, film się sprzeda, bo ludzie przyjdą dla samego tytułu
    - ale reżyser chce zrobić własny film, więc kręci film w taki sposób, by nie miał on z książką nic wspólnego prócz tytułu

    i w ten sposób reżyserzy próbują przemycać w adaptacjach swoją marną twórczość

    • 1 0

  • blablabla

    nie rozumiem skad tyle negatywnych opiniii co do masłowskiej, dziewczyna miała 19 lat jak napisała książkę i mi sie podobała, była oryginalna i smieszna, pokazywała jak zyje młodz\ież, bo tak faktycznnie sie dzieje, a to ze film zrobiono jak zwykle chu..owy to przeciez nie jej wina

    • 0 1

  • Chyba szkoda pracy twórców i czasu na oglądanie... (1)

    Książka była do przeczytania, ale przeciętna i żeby roztrząsać ją we wszystkich mediach, jak to miało miejsce to naprawde gruba przesada, ale żeby ją ekranizować, tego już nie umiem zrozumiec zupełnie.
    A film... naprawdę, może moja perspektywa jest za wąska, żeby zrozumieć szeroko pojęty artyzm, ale dla mnie to była prawdziwa słabizna.
    Przerabialiśmy już nieudolne próby różnych twórców naśladownictwa stylu Lyncha, Tarantino, czy kogo tam chcą i to jest kolejny przykład.
    Szkoda tylko, że Borys Szyc tracił czas na takie "dzieło", chociaż może i dobrze, bo tylko dzięki niemu film dało się obejrzeć.

    • 2 0

    • W samo sedno trafiłeś!!!!

      n/t

      • 0 0

  • tak tez sie spodziewalam

    w sumie tyle mozna sie spodziewac po filmie wzorowanym na takiejze ksiazce. mimo iz nie ogladalam filmu, spodziewam sie, ze opinia pewnie trafna, ale recenzja napisana slabo - prosze popracowac nad stylem, bo odczuwa sie jakas ciezkosc w czytaniu Pana wypowiedzi

    • 0 0

  • czekamy na Inżyniera Walczaka!:)

    czekamy na kolejną część przygód dzielnego Inżniera! miejmy nadzieje,że już niebawem na ekranach kin.nie tylko multipleksow.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Juwenalia Gdańskie 2024 (53 opinie)

(53 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach (3 opinie)

(3 opinie)
w plenerze, gry

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W 2002 r. podczas pierwszej edycji Open'er Festivalu wystąpił: