- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (149 opinii)
- 2 Grają przeboje największych gwiazd (8 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: imprezy i majówka (10 opinii)
- 4 Festiwal filmowy w odmienionej formule (15 opinii)
- 5 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (30 opinii)
- 6 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
Zbiera figurki amerykańskich superbohaterów
Zobacz kolekcję niezwykłych figurek oraz inscenizowane walki amerykańskich superbohaterów.
Kiedy był dzieckiem, nie oglądał Bolka i Lolka. Wolał mutanty z Wojowniczych Żółwi Ninja i postacie z He-Man and The Masters of the Universe. W kolejnym odcinku cyklu Pasjonaci przedstawiamy Łukasza Kowalczuka, który kolekcjonuje figurki bohaterów amerykańskich kreskówek i komiksów.
W polskich domach zielony bohater pojawiał się co sobotę rano. Na szklanym ekranie towarzyszyli mu uzbrojony w kij Donatello, władający dwoma nunchaku Michelangelo i dzierżący dwa sai Raphael. Cztery żółwie pod kierownictwem szczura Splintera - mistrza ninjutsu - przeważnie spuszczały łomot zbirom złego Shreddera.
- Animowany serial powstał w latach 80. w Stanach Zjednoczonych, a do Polski trafił w 1991 r. Wyobraźnie dzieci na całym świecie opanowały żółwie. Choć tak naprawdę pierwsze przygody zielonych postaci dedykowane były raczej dorosłym. I to nie widzom, a fanom komiksów. Zanim bowiem powstał serial, w 1984 r. wydano pierwsze biało-czarne zeszyty z przygodami zmutowanych żółwi. Początkowo była to dość brutalna historia. Dopiero później przystosowano ją do potrzeb małych odbiorców - opowiada pasjonat.
Wraz z sukcesami komiksu i serialu, tryumfy święcił przemysł zabawkarski. Na rynku pojawiały się kolejne wersje figurek bohaterów Teenage Mutant Ninja Turtles.
- Oryginały są bardzo dobrze wykonane. Dobre materiały i farby robią swoje, a ponadto produkowane dziś figurki zginają się w kilkudziesięciu miejscach. Gorzej z podróbami, czyli tak zwanymi bootlegami. Tu na przykład mam żółwia z ukraińskiej Odessy. Wykonany ze słabej jakości plastiku, a do tego najpewniej jest pusty w środku. Rodzicom i dzieciom nie polecam, ale jako eksponat w kolekcji może być - ocenia pasjonat i odkłada żółwie ninja.
Po czym blat stołu zajmuje horda kreatur pod dowództwem złego Szkieletora. Muskularne, groźnie uzbrojone, z wyglądem, który ma budzić strach. Jest więc czerwony Rattlor, który przypomina jaszczurkę od lat ćwiczącą w siłowni i szczerzący zęby Quakke z maczugą zakończoną potężnym głazem. Łącznie prezentuje się tu kilkadziesiąt postaci z bijących niegdyś rekordy popularności serialów He-Man i Władcy Wszechświata oraz Nowe Przygody He-Mana.
- To jest bardzo prosta historia. Opowiada o księciu Adamie, który w razie potrzeby zmienia się w He-Mana. Wyciąga miecz i wypowiada słowa "Na potęgę Posępnego Czerepu, mocy przybywaj!". Dzięki temu staje się superbohaterem, a jego nieco tchórzliwy tygrys Cringer przemienia się w bojowego kota. Razem są w stanie bronić planety Eternia przed siłami zła - wyjaśnia Kowalczuk.
Pierwsze figurki z serialów o He-Manie Łukasz otrzymał w prezencie od rodziny. Zabawki pamiętają czasy zakupów w Peweksie i Baltonie. To było kilkadziesiąt lat temu. Dziś Łukasz szuka brakujących eksponatów w internetowych serwisach aukcyjnych. Czasami też wybiera się na wyprawę po bazarach i sklepach z używaną odzieżą.
- To, co zobaczyłem kiedyś w witrynie lumpeksu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Stały tam cztery duże figurki firmy Mattel z serialu Street Sharks. Kosztowały razem 22 złote, a że był piątek dostałem 30 procent zniżki. Pani była zdziwiona i widząc moją minę chyba żałowała, że dała taką cenę - wspomina kolekcjoner.
Tego dnia na półce pasjonata wylądował niebieski rekina o imieniu Streex, który jeździ na rolkach. Dalej stanęły muskularny Big Slammu, czyli rekin wielorybi i lubieżna orka zwana Moby Lick. Jako czwarty pojawił się zaś Jet Pack Jab, który zdaniem kolekcjonera jest krzyżówką rekina młota i myśliwca F-16.
Szafkę po przeciwnej stronie pokoju zajmują z kolei postacie wydawnictwa Marvel Comics. Iron Man łypie groźnym wzrokiem, Wolverine ma w gotowości szpony, a Doctor Octopus wyciąga swoje mechaniczne ramiona w kierunku Spider-Mana. - To ikony światowej popkultury. Już jako postacie z komiksów cieszyły się ogromną popularnością, ale jeszcze większą sławę przyniosły im wielkie kinowe produkcje - ocenia pasjonat, który od lat związany jest ze środowiskiem twórców i fanów komiksów.
Jako student filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim napisał pracę magisterską o TM-Semic, czyli o największym wydawnictwie komiksowym lat 90. w Polsce. Dzięki firmie w kraju nad Wisłą można było śledzić przygody m.in. Batmana, Punishera, Spider-Mana oraz X-menów.
W tym roku na rynku pojawiła się książka Łukasza o działalności TM-Semic. Pasjonat prowadzi także małe wydawnictwo komiksowe. Rysuje, wydaje, promuje. Pasją dzieli się też regularnie na swojej stronie internetowej. - To serwis o produktach popkultury, które są często tak złe, że aż dobre - głosi oficjalne hasło przewodnie strony.
Otoczony właśnie takimi produktami, Łukasz godzinami wpatruje się w ekran monitora. Na co dzień pracuje bowiem jako grafik komputerowy. W chwilach przerwy lubi popatrzeć na kolekcję, która jest dla
niego sporą inspiracją. - Mam marzenie, aby kolekcjonowanie tego typu przedmiotów nie było w polskich realiach luksusem. Bo zbieranie figurek to praktycznie studnia bez dna - kończy pasjonat.
Ma pięć pokładów, osiemnaście żagli i 104 działa, a jego budowa zajęła Przemysławowi Kołodziejskiemu dziewięć lat. Zobacz drewniany model okrętu żaglowego HMS Victory.
Indianin z tomahawkiem, sanie Mikołaja i muskularny wielbłąd to tylko niektóre wzory policyjnych naszywek. Zobacz kolorową kolekcję Pawła Zabrockiego z Gdańska.
Opinie (40) 9 zablokowanych
-
2013-12-14 18:28
" Siostra zbiera aktorów,
Brat wycina piłkarzy,
A ja tylko gołe baby jeśli gdzieś zauważę"- 12 2
-
2013-12-14 19:04
(1)
ja zbieram woreczki strunowe, czy trojmiasto chce zrobic ze mna wywiad na ten temat?
- 8 2
-
2013-12-22 01:27
Przecież próbowali - tyle, że tak naprawdę nie masz nic interesującego do opowiedzenia o swoim szarym życiu...no i w "kamerę by cza było mówić"...
- 0 0
-
2013-12-14 23:10
(1)
W sumie to może mało męskie hobby, ale lepsze takie niż żadne. Każdy lubi to co chce. Trochę go rozumiem, bo mimo, że jestem kobietą i matką dwójki dzieci zbieram kapsle (mam ich około 300) i interesuję się remontowaniem mieszkań. To nie są z kolei "damskie" zajęcia, a mnie kręcą i tyle. Tak więc brawo, że facetowi się chce i nie wstydzi się tego.
- 10 2
-
2013-12-15 00:27
piszesz, że to mało męskie no to sprawdź Collina hc = punk lub BdK pub core
Odkryjesz męska stronę kolekcjonera figurek ;)
- 2 1
-
2013-12-16 19:48
kolejna dzidzia-piernik...... (1)
Może czas dorosnąć A figurki sprzedać albo dać dziecku?
- 1 10
-
2013-12-22 01:26
Może przydałaby się drobna kontrola znajomości języka ojczystego?
Dzidzia to forma żeńska, którą raczej ciężko logicznie zastosować do postaci mężczyzny...- 0 0
-
2013-12-19 21:58
Bardzo pozytywne hobby. Fajnie mieć pasję. Lepsze to od bycia miałkim i bezbarwnym. Pozdrawiam!
- 3 0
-
2013-12-22 01:23
Może ogarnijcie najpierw wartość kolekcjonerską niektórych egzemplarzy...
...marnej jakości specjaliści od internetowego pouczania co ma gość zbierać a co nie bo A: ja wiem, że w tym smutnym kraju całkowicie świetne jest zbieranie podkładek pod piwo, etykiet zapałczanych, kart telefonicznych, monet albo znaczków ale na boga żeby zbierać cokolwiek innego to nie - infantylne i zakazane i nie przystoi. B: jak w temacie, może warto najpierw zobaczyć ile można na takich figurkach zarobić kalafiorowe opiniotwórcze smutasy? Jeśli wstydzicie się 50zł sztuka na rękę za przekazanie plastiku z rąk do rąk no to miłego bycia ubogimi w życiu - mężnymi i dojrzałymi, nie-infantylnymi ubogimi. C: szkoda gadać - smutny, szary kraj, albo przepraszam, kraj ok, tylko ludzie jak ta dykta - zacznijcie czytać bo Coca Colą i piwem mózgu nie nakarmicie
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.