- 1 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (33 opinie)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (94 opinie)
- 3 Recenzja "Challengers": intensywne kino (36 opinii)
- 4 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (44 opinie)
- 5 100cznia otworzyła sezon (44 opinie)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (57 opinii)
I kto to mówi, czyli dubbing kontra napisy. Co lepsze w kinie?
"Stara Batmana", czyli polski dubbing w pełni:
Dorociński potomkiem Dartha Vadera, Zborowski na czele drużyny krasnoludów, Zelt jako zamaskowany obrońca Gotham. Brzmi jak surrealistyczny wytwór chorej wyobraźni psychofana polskiego kina. A jednak jest w tym ziarno prawdy! Choć na razie rodzimym aktorom nie grozi podbój Hollywood, to swój udział w wysokobudżetowych hitach już zaakcentowali. Dosłownie. Polski dubbing ma się dobrze jak nigdy wcześniej. Tylko czy jest on w ogóle komuś potrzebny?
Z Teatru Wybrzeże na pokład Sokoła Millenium
Do głosu doszli za to polscy aktorzy, dla których, z całym szacunkiem do ich umiejętności i dorobku, jest to jedyna szansa, żeby zaistnieć w wielkoformatowych dziełach światowej kinematografii. I tak na przykład depresyjny Kylo Ren z ostatniej odsłony "Gwiezdnych wojen" przemawia do nas głosem Marcina Dorocińskiego. Ba! Możemy w dziele J.J.Abramsa znaleźć nawet trójmiejski wątek! Wybierając wersję dubbingową, pod postacią Lei dało się słyszeć głos Doroty Kolak, aktorki Teatru Wybrzeże.
Wojowniczym krasnoludom w wyprawie do Samotnej Góry towarzyszył... Wiktor Zborowski. Oczywiście tylko w wersji audio i tylko w polskich kinach. Jak zostać obrońcą Gotham pod maską nietoperza, przekonał się Jacek Rozenek, choć jemu nikt batmanowskich gadżetów do ręki nie dał, przebierać się w kostium też nie kazał. Skarbu pod postacią Golluma szukał Borys Szyc, magiczny młot, razem z głosem, od Chrisa Hemswortha przejął Piotr Grabowski, a Piotr Zelt z potężną mocą Magneto mógł zemścić się (choć tylko w wyobraźni) na tych, którzy szydzili z tępego osiłka, którego wizerunek z "13 Posterunku" pozostał z aktorem na lata.
"Stara" Batman, czyli pułapki dubbingu
Wielka frajda dla samych aktorów, mogących choć przez chwilę wizyty w studiu nagraniowym wczuć się w ubóstwiane przez miliony postaci, niekoniecznie musi oznaczać podobną rozrywkę dla widzów. Dubbing nieodłącznie wiąże się z kompletnym "wyłączeniem" oryginalnych głosów, zmianą kontekstu ekranowych żartów, może też wprowadzać błędy. Ostatnim tego typu przykładem jest dubbingowa wpadka, jaką można było usłyszeć w filmie "Batman vs Superman".
Dialog oryginalny: "- Ona jest z tobą? - Nie, myślałem, że z tobą", twórcy polskiego dubbingu postanowili nieco ubarwić, zastępując go dość osobliwą wymianą zdań: "- Wy się znacie? - Tak, to moja stara". "Stara" Batmana nie przypadła jednak do gustu widzom, którzy na dubbingowcach nie zostawili po seansie suchej nitki.
Podobnie jak po obejrzeniu filmu "Thor: Mroczny świat", w którym tytułowy bohater po walce z przeciwnikiem z szyderczą dumą wypowiada słynną frazę: "Anyone else?" Ten, kto spodziewał się w polskiej wersji dubbingowej tłumaczenia w stylu: "Ktoś jeszcze?", ze zdziwieniem przecierał nie tyle oczy, a uszy. "Polski" Thor bowiem wypalił swojskim: "Zatkało kakao?". O absurdalność, sztuczność i nachalną dosłowność w wersji dubbingowej, niestety, nie tak trudno się postarać.
Dubbingowy luksus z Zachodu
Po co więc dubbingować filmy, które ze względu na sceny przemocy czy zawiłą, jak na młody umysł, fabułę przeznaczone dla dzieci raczej nie są? Po części z wygody widza, mogącego w ten sposób oszczędzić czas, energię i koncentrację, rezygnując tym samym z napisów. Nie po to wymagający kinoman płaci niemałą cenę za bilety, żeby podejmować dodatkowy wysiłek szukania literek u dołu ekranu. Po części jest to też efekt pogoni za zachodnimi standardami. W Niemczech, Włoszech czy Francji dubbingowane jest niemal wszystko, co wchodzi zarówno na mały, jak i wielki ekran. W tym przypadku jest to jednak związane z długą tradycją dubbingu, na który kilkadziesiąt lat temu mogły sobie pozwolić tylko bogate kraje.
Zobacz także: Ciemna strona kina, czyli krótki film o zarabianiu
Lektor dla ubogich?
Znacznie tańszą w produkcji wersją jest bowiem ścieżka z wykorzystaniem jednego lektora, która szczególnie dużą popularność zyskała w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Niemiec czy Francuz decydujący się obejrzeć film w Polsce mógłby być mocno skonfundowany, słysząc kilkudziesięciu ekranowych bohaterów (również damskich) mówiących tym samym, zazwyczaj męskim głosem. Problem jednak rozwiązuje się niejako sam, bo w kinach już od wielu lat wersja lektorska nie jest brana pod uwagę. Wyjątkami są niewielkie placówki, jak na przykład Kino Janosik w Żywcu, które, żeby zachęcić seniorów do oglądania filmów, postanowiło wprowadzić na salę kinową funkcję lektora.
Do kina jak do biblioteki
Jeśli więc nie lubimy, żeby coś zagłuszało nam oryginalnych aktorów i pozbawiało film pierwotnego kształtu, zawsze zostaje do wyboru wersja z napisami. Nie musimy narażać się w tym przypadku na kaleczenie dialogów czy przeinaczanie kontekstu ekranowych żartów. Warunek jest jednak jeden i to dość istotny: umiejętność podzielnej uwagi.
Napisy z pewnością odciągają nas od dynamicznie pędzącej akcji. W przypadku twórców stawiających mocny nacisk na tekstualność swoich filmów, jak Tarantino czy bracia Coen, widz może zagubić się w gąszczu dialogów i zwyczajnie nie nadążyć za ich tempem, przez co traci niemal całą przyjemność z seansu. Są jednak miejsca, jak na przykład kraje skandynawskie, gdzie preferowane są tylko wersje z napisami. I patrząc na odsetek Skandynawów znających język angielski, można wskazać na istotny, edukacyjny atut korzystania z napisów.
Taśma profesjonalna czy melodyjna?
Na szczęście, jak to w kinie, wybór należy do nas. Podobnie jak możemy zdecydować, czy obejrzymy seans w 2D czy 3D, tak i do nas należy decyzja, na którą wersję dźwiękową postawić. Niczym uczestnik "Szansy na sukces" możemy wybrać taśmę profesjonalną z zachowaniem spójności i oryginalności dzieła lub taśmę z linią melodyczną, którą w przypadku filmu jest ułatwiający odbiór dubbing. Kino, w przeciwieństwie do telewizji stawiającej głównie tylko na lektora, daje bezcenną możliwość wyboru. A z tego korzysta coraz więcej kinomanów. Podczas pierwszego tygodnia premiery "Star Wars: Przebudzenie mocy" (przeczytaj naszą recenzję) wersję z podłożonymi głosami wybrało aż 40 proc. widzów. Oby tylko pęd za wszechobecnym dubbingiem nie wziął górę nad umiarem. W przeciwnym razie za kilka lat ścieżki dźwiękowe Hansa Zimmera będą zastępowane kompozycjami Piotra Rubika.
A wy co wybieracie: dubbing czy napisy?
Opinie (87) 1 zablokowana
-
2016-04-25 15:44
Tylko lektor (1)
- 5 3
-
2020-03-06 21:20
Nie mam nic do filmów z lektorem
Lektor i napisy - TAK, dubbing - zdecydowanie NIE
- 0 0
-
2016-04-25 17:49
Lektor lub napisy.
Bez komentarza.
- 4 1
-
2016-04-25 18:37
dubbing to zło!
- 5 0
-
2016-04-25 21:34
Jeśli film jest po angielsku, to osobiście wolę oryginalny, nawet bez napisów (1)
Ale moja niepełnosprawna siostra, czy dziadkowie też chcą czasem pójść do kina, a wersje z napisami ich wykluczają, najlepszy jest lektor. Dubbing tylko do animacji. Powinny być po prostu różne opcje, a których wersji zamawiać więcej - kina muszą lepiej badać rynek.
- 8 1
-
2016-04-26 08:49
najlepszy jest lektor. Dubbing tylko do animacji
widzisz: piszesz tak, bo do tego jesteś przyzwyczajony/a - Niemcy albo Czesi są przyzwyczajeni do dubbingu i nie ma dla nich znaczenia, czy to kreskówka, czy thriller erotyczny - filmów z lektorem oglądać by nie potrafili
- 1 0
-
2016-04-26 16:18
(1)
Ja tylko wybieram filmy z Dubingem dlatego że wygodniej takie filmy się ogląda bo widz skupia się na filmie. A jak są filmy z tymi pseudo napisami to niestety ale widz tylko skupia się na napisach A nie ma filmie.
- 1 3
-
2020-03-06 21:26
Ja nie mogę się skupić, jak słyszę Cezarego Pazurę i widzę Johny'ego Deep'a. No koszmar jakiś. Jeszcze było by pół biedy, gdyby Pazura normalnie mówił, a nie próbował na siłę zagrać, jak Deep - Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara. Bogu dzięki, że w wydaniu DVD czy Blu-ray jest wybór i można oglądać w języku oryginalnym z napisami czy bez napisów
- 0 0
-
2016-04-27 06:40
Dubbing tylko w bajkach - inaczej go nie trawię.
Mając do wyboru lektora czy napisy zawsze wybiorę lektora, żeby się w pełni skupić na filmie i nie rozpraszać czytaniem, ale jak wyboru nie ma to z napisami też obejrzę, tyle, że wówczas muszę oglądać w okularach, bo wzrok już nie ten ;)- 0 0
-
2017-03-23 13:38
Skin
Dubbing to pie...Dol!!!!! Powinno być z napisami.... Kumasz!!!
- 0 0
-
2017-12-04 08:51
Napisy
Wczoraj byłem z żoną na komedii "co wiecie o swoich dziadkach 2" z markiem wahlbergiem i melem gibsonem, i niestety był dubbing, żenada. Film był świetny, ale gdyby były napisy było by super. Niestety
- 1 0
-
2020-03-06 20:58
Polski dubbing jest do d....
Polski dubbing jest beznadziejny. Kupiłem kiedyś w straemingu Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły, Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka, Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata i Piraci z Karaibów: Na Nieznanych Wodach. Chętnie bym kupił jeszcze Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara, ale musiałbym chyba oglądać wyciszając do zera dźwięk, bo nie przetrawię dubbingu. Całe szczęście, że w wydaniu DVD/Blu-ray mamy wybór i można oglądać w języku oryginalnym z napisami polskimi lub bez nich
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.