• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: Trafik z małymi niedociągnięciami

Beata Testsmaku
27 maja 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację Trafik zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. W ubiegłą środę pisaliśmy o Morskiej w Sopocie, za tydzień w środę opiszemy nasze wrażenia z restauracji Casino Diner w Gdańsku (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Trafik Jedzenie & Przyjaciele znajduje się w sercu Gdyni, przy Skwerze Kościuszki, nieopodal bulwaru, w starej kamienicy. Nie sposób tutaj nie trafić.

Jakie jest wnętrze? Nieduże, z otwartą kuchnią, dość eleganckie. Ciekawie połączono nowoczesne elementy ze ścianami z czerwonej cegły. Oryginalnie prezentują się półki zawieszone za barem i duży regał na butelki z winem. Aranżacja wpisuje się w najnowsze trendy, mimo że Trafik istnieje już 7 lat. Za pomysł na uniwersalny, ponadczasowy wystrój należą się duże brawa.

Menu raczej klasyczne, bez zaskoczenia. Proponowane dania można znaleźć w prawie każdej restauracji. Powiało nudą - szczerze mówiąc - i mieliśmy problem ze zdecydowaniem się na konkretne potrawy, bo nic nie zachęcało, nie intrygowało, nie rozbudzało ciekawości.

Zdecydowaliśmy się na:
- Żurek (12 zł);
- Zupę tajską (19 zł);
- Dorsza atlantyckiego z domowymi frytkami (42 zł);
- Stek z ziemniakami i warzywami (55 zł);
- Quiche ze szpinakiem (10 zł);
- Deser - Fudge Cake (19 zł);
- Napój imbirowy (7 zł);
- Wodę (10 zł/0,7 l).

Żurek bez wyrazu, mdły, ani kwaśny, ani pieprzny. To taka dziecięca wersja tej popularnej polskiej zupy. Na szczęście plasterki białej kiełbasy, które dodano do niego dość obficie, w minimalny sposób uratowały tę potrawę. Jednak kolejny raz, gdy będziemy mieli ochotę na żurek, na pewno nie pójdziemy do Trafika. Sztandarowa polska zupa powinna być idealna, a tym bardziej w wykonaniu zawodowego kucharza.

Zupę tajską zamawiamy ostatnio dość często, bo to w wielu miejscach jedno z ciekawszych dań w karcie. Da się odczuć nadchodzący do Trójmiasta trend na fascynację kuchnią Dalekiego Wschodu, który od dłuższego już czasu jest popularny w stolicy. Uznaliśmy, że warto sprawdzić, jaką wariację proponuje tutejszy szef kuchni. Jaka była tajska w Trafiku? Całkiem do rzeczy. I pikantna, i esencjonalna, i bogata w różnorodne smaki, z kilkoma kawałkami wołowiny. W ogólnym odczuciu i aromatycznym, i smakowym, i wizualnym oceniamy tę zupę jako udaną.

Quiche ze szpinakiem i gorgonzolą na kruchym cieście bardzo smaczny. Takie domowe połączenie poprawnego, niewysuszonego ciasta z dobrze doprawionym, bogatym w smaki farszem. I porcja całkiem do rzeczy jak na zaspokojenie pierwszego głodu, więc jak najbardziej polecamy.

Stek niestety trochę zbyt twardy. Żuło się go długo, a jak wiadomo, takie jedzenie steków nie wiąże się z żadną przyjemnością. Sposób przygotowania i doprawienia mięsa też nie zachwycał. W porównaniu z ogromem pochłoniętych przeze mnie steków ten z Trafika uplasował się na niskiej pozycji mojego rankingu. Za to dodatki, czyli marchewka, pietruszka, fasolka szparagowa - świetne. Miękkie, delikatne, bardzo ładnie podane. Domowe frytki nie przypominały tych z paczki, więc za to niewątpliwy plus. Szkoda tylko, że było ich tak niewiele.

Dorsz trochę wysuszony, a szkoda, bo był to porządny, smakowicie się prezentujący kawałek ryby, na który miałam tego dnia wielką ochotę. Na szczęście w połączeniu ze znakomitą sałatką i smacznymi ziemniakami całość była naprawdę przyjemna. Sałatkę przygotowano z kruchych, pachnących liści sałaty, słodkich pomidorów koktajlowych, plasterków soczystej gruszki, a całość oblano kilkoma kroplami znakomitego dressingu.

Na desery można najpierw popatrzeć i nabrać na nie niebywałej ochoty, bo pięknie rozłożono je w szklanej witrynie. My zdecydowaliśmy się na ciastko, które w dniu naszej wizyty miało swój debiut w Trafiku. To taki malutki czekoladowy torcik. Nie za słodki, nie za suchy, kremowy, pełen czekoladowego smaku. Do kawy lub herbaty idealny. Jednak ta nieszczęsna cena! Nie rozumiem, czemu za takie maleństwo i to nieprzygotowywane na miejscu, żąda się aż 19 zł?

Z jedzeniem w Trafiku jest jak z obsługą. Z jednej strony może i jest smacznie, ale z drugiej wyłania się szereg podstawowych niedociągnięć, które w miejscu, które istnieje już jakiś czas, nie powinny się zdarzyć. I właśnie - obsługa. Ja rozumiem, że niektórzy są po prostu wyluzowani, ze swobodnym podejściem do życia i powierzonych im obowiązków. Jednak luz i arogancja to, jak wiadomo, dwie zupełnie odmienne cechy. Najwidoczniej przez niektórych nie do końca dostrzegana jest ta różnica. Zresztą tego dnia w Trafiku wszystko było nie tak. Panował organizacyjny chaos, rozgardiasz i ogólnie mało kto ogarniał tę trudną sytuację. Na wszystko trzeba było długo czekać. Niektórzy goście nawet nie doczekali się menu, więc sami je sobie brali z baru. Jeśli jest tak na co dzień, to gratuluję podejścia i zbytniej pewności siebie. I jeszcze jedno, panowie kelnerzy, pamiętajcie, goście to nie dobrzy znajomi, kumple od kufla z piwem, to osoby, które liczą na profesjonalne, grzeczne i przede wszystkim kulturalne podejście. Myślę, że warto okazać im trochę więcej szacunku.

Podsumowanie
Trafik to doskonałe miejsce na wieczorne plotki z koleżanką przy kieliszku dobrego wina.
Jedzenie nie jest dopracowane. Być może wynikało to z dużej liczby gości, ale w moim przekonaniu kuchnia powinna trzymać najwyższy poziom każdego dnia i o każdej porze.
Na pewno obsługa powinna poważniej traktować swoje zajęcie, bo przez swoje nonszalanckie zachowanie wprowadzają niepotrzebny chaos, a goście nie czują się komfortowo.

Pierwsze wrażenie: 80 proc.
Aranżacja/wystrój: 90 proc.
Atmosfera: 80 proc.
Obsługa: 50 proc.
Estetyka dań: 70 proc.
Toalety: 70 proc.
Dla maluchów: 60 proc.
Smak: 65 proc.
Cena/zadowolenie: 75 proc.

Ocena ogólna: 3.8


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (59)

  • Do Autorki (12)

    Jedyne co da sie odczuć z pani notek, to nie nowe trendy a wrażenie iz chodzi pani wciąż do tego samego lokalu, tylko pod innymi nazwami, bo wszędzie ten sam wystrój, te same dania.
    Nie wiem jak pani ale wg mnie, chodzenie do opisywanych lokali, większego sensu nie ma, no może pójść raz do jednego a resztę zwyczajnie pominąć skoro sa wtórne?!.
    Wydaje się też, iż wreszcie i u pani widać pewne zniesmaczenie odwiedzanymi lokalami, gdy pisze pani o arogancji, bucie i pysze osób tam zatrudnionych.
    Niech pani mi wierzy, tak jest w sporej ich większości.
    To właśnie te trendy, ta moda na gastronomię spowodowała, iż ta dziedzina stała się rzekomą krainą zdobycia błyskawicznego sukcesu i niemałych pieniędzy, problem w tym, że temat ogarnia spora liczba kompletnych amatorów.
    Takie działania należy uwypuklać, ośmieszać itd, jeśli chce pani zagrać rolę Anastazego Kowalskiego (granego przez Wiesława Michnikowskiego) postrachu i pogromcy stołecznych lokali, co prawda tylko w filmie.
    I na koniec, żurek za 12 zł to jednak sporo za coś co w zasadzie w jest daniem z półproduktów. Ugotować jajko, ziemniaka, białą kiełbasę, zalać wywar zakwasem żytnim i podgotować wszystko razem, to ŻADNA filozofia.
    Ostatnio pod Częstochową jpo drodze jadłem żurek, gdzie był spory kawałek "białej" (z min. 70 g), całe gotowane jajko plus do tego pieczony ziemniak podawany osobno. Całość kosztowała 4 złote i ledwie wszystko "zmieściłem".
    To jest właśnie ten problem "barów mlecznych, osiedlowych itp" że tam, tzw dania "zwykłe" smakują tak jak powinny czyli najlepiej, natomiast w omwaianych lokalach poprzez niekompetencję pracowników, są albo średnie w smaku albo udziwnione na maksa, by zatuszować braki.

    • 107 12

    • a jakbys sie zywila w Tesco bylo by jeszcze taniej (8)

      co za logika, jedzenie to nie tylko pasza sluzaca sie napchaniu.

      • 6 31

      • Jak lubisz być robiony w bambusa to twoja sprawa. (7)

        Co to za przyjemność zapłacić za liść sałaty, kapkę sosu, jednego ziemniaka i odrobinę ryby ponad 40 złotych ?
        To godzi w przyzwoitość. Trzeba jednak mieć trochę szacunku do samego siebie.
        Ty go nie masz.

        • 40 5

        • w restauracji nie placisz za produkty (6)

          to tak jakby liczyc wartosc ubran po cenie kilograma bawelny a samochodu po cenie zlomu kolorowego. Rozumiesz roznice?
          W takich lokalach placisz chociazby za:
          -miejsce!!
          -obsluge
          -doswiadczenie kucharza
          -"prestiz"/marke
          -mniejsza szansa, ze bedziesz jesc kolo dzieciarni lub lumpow

          Masz wolny wybor, mozesz isc do biedry, kupic sobie kilogram wyrobu kiebasopodobnego i czuc sie jak zwyciezca, ale niektorym robi roznice, co gdzie i jak jedza.

          • 12 24

          • To wszystko niby prawda, ale mało kiedy poziom cen odzwierciedla jakość oferty.

            Najczęściej jest adekwatny do aspiracji właściciela, a niestety miejscem czy prestiżem nie da się wypełnić żołądka. "Przymioty ducha" owszem, są ważne, ale najpierw to co na talerzu, a potem wnętrze, marka, obsługa itd.

            • 33 0

          • Bo trzeba wiedzieć jak ośmiorniczkę zjeść i z kim.

            A miejsce to bardzo ważna sprawa.

            • 5 2

          • (3)

            Przyznałbym ci rację, gdyby za czynami szła jakość a tak niestety nie jest.
            Poza tym, komentarz był kierowany do autorki czyli p. Beaty, jak rozumiem jesteś jej pełnomocnikiem?

            • 8 1

            • nie, po prostu mam dosyc marudzenia o "biednym ludzie" (2)

              ostatnio czuje sie w Polsce, sluchajac politykow, obserwujac rozne media, jakby byl niemalze obowiazek codziennego myslenia o ciezkim losie biednego luda, sukces jest potepiany, dobre dochody potwarza, a ogolne zadowolenie z zycia niemalze jawnym ogloszeniem zdrady.

              Bo prawdziwy, zacny polak, musi byc wiecznie biedny, nieszczesliwy i niezadowolony, pana komentarz wbija sie wlasnie w ten nurt.

              • 5 14

              • NGI (1)

                skoncz wasc ,wstydu oszczedz..

                lubisz byc dymany ? i dawac za to kase? twoj problem..

                ludzie sukcesu licza swoje pieniadze.. a jak chca zjesc dobrze i drogo to wybieraja lokal ktory im za to kase zapewni odpowiedni standard..

                wbijajac sie w twoj nurt pomysle tak.. wiesniak zarobil ,i wydaje bo drogo.. to znaczy dobrze..

                • 17 2

              • po to sa recenzje, by wiedziec czy warto wydac kase

                ty doczytales tylko do cen i juz wiesz, ze sam byc lepiej zrobil ze "swiezej" ryby z Lidla. A do Traffica nie ide, bylem dwa razy i uwazam, ze jedzenie to nic specjalnego i za drogie, ale nie zabraniam innym isc i nie placze, ze sa takie lokale a nie tylko bary mleczne i osiedlowe.

                I od razu podpisales sie ladnie, atakujac mnie osobiscie, bo pewnie mam kase, to na pewno oznacza ze zlodziej i oszust, prawda? Coz za bieda umyslowa.

                • 3 9

    • Byłem Jadłem d*py Nie Urwało (1)

      Jedyne co mnie tam czasem ciągnie to żeby pogadać z Alexem i napić się browarka, reszta towarzystwa i pasza d*py nie urywa, Pamiętajmy że to ten sam właściciel co Chwila Moment i do tej knajpy idźcie, jeśli w ogóle tam zjecie. Bo obsługa i kucharze to górna półka, ale zobaczycie panią menażer to się odechce jeść, jak mi nakaszlała w sztućce, które leżą na stole. Ciekawe czy w ogóle ma książeczkę sanepidu. Zresztą w ci właściciele tego nie wymagają więc w sumie pytanie retoryczne.

      I ta maniera zastawy na stole, leży to cały dzień, kurzy się od rana, zresztą jak ktoś wcześniej zauważył tanizna z IKEA. To nie ten poziom restauracji żeby takie rzeczy robić, a jak robić to kłaść tak jak się powinno czyli CAŁĄ zastawę i ściągać to co nie potrzebne gdy ktoś zamówi, jeśli w ogóle doczeka się na kelnera bo w Trafiku bywają z tym problemy nawet jak jest pusto. Mistrzynie w unikaniu wzroku. Szkolą was z tego?

      • 17 0

      • Byłem, odczucia podobne

        Kelnerzy są super, klientów nie widzą, ostatnio zapytaliśmy jak przyrządzane jest jedno danie, koleś spojrzał na nas dziwnym wzrokiem i powiedział - "zapytam mamę" :)

        • 4 0

    • I do tego

      Woda (10 zł/0,7 l). No sorry. Taki mamy klimat. A żurek faktycznie cena kosmos. Max 7-8zł.

      • 10 0

  • A ja się chciałem zapytać: (7)

    Dlaczego autorka zrobiła zdjęcie potrawy z dorsza już pod koniec jego jedzenia a nie jak na talerzu była cała porcja?

    • 37 10

    • (3)

      bo to była już CAŁA porcja

      • 29 0

      • nie gadaj!

        • 7 1

      • Jak to? (1)

        Tak bez surówki z kiszonej kapusty i kopca tłuczonych ziemniaków?

        • 8 10

        • Przede wszystkim to gdzie jest ryba ?

          • 11 1

    • Dobra szydera ;-)

      Z tym stekiem chyba podobna sytuacja.
      I do tego babeczka mistrza Jana albo coś w ten deseń za 20 zyla. Czad.

      • 22 0

    • Stek się zsikał na talerzu...

      a ryba wygląda jakby ktoś kawałek odgryzł w kuchni :)

      • 12 1

    • Taka mała bo to była ta tania za 42 złote ;)

      • 10 0

  • Zwykle nie marudzę jak Wolak, ale zaczyna mnie to śmieszyć. (10)

    Dorsz atlantycki w Lidlu - 40 zł /kg. Tutaj widzimy porcję na oko maksymalnie 200g przed obróbką. Plus parę kawałków ziemniaka i żałosna sałatka. Rezultat: 42 zł. Stek wygląda natomiast tak, jakby kucharz nie miał pojęcia co czyni. I ta cena... 55 zł. Dwa ziemniaki rozkrojone i kilka lasek fasolki, o matko! Kilogram wołowiny już pokrojonej w steki (rostbef, antrykot) to, znowu, w Makro ok. 40-45 zł. (nie tylko tam, na co dzień w nędznej Biedronce można akurat trafić niezłe steki) A można wybrać naprawdę ładne kawałki, które wychodzą soczyste i doskonałe. W Polsce znacząco wzrosła podaż wołowiny na steki, wybór nie jest problemem. Problemem jest natomiast to, że w restauracjach podaje się mięso smażone wprost po wyjęciu z lodówki, albo, co gorsza, po błyskawicznym rozmrażaniu. Taki "stek" zawsze będzie podeszwą.
    No i ta zastawa stołowa... Najbardziej podłe sztućce z Ikei, dobre do stanicy harcerskiej, a nie do restauracji. A może na odwrocie miały wybite "Społem"? :) W zestawieniu z cenami za bylejakie dania, te sztućce stanowią kropkę nad i.
    Do bani z takimi lokalami. Nie jestem krytyczny wobec wysokich cen, ale wobec wciskania kitu za nieadekwatną cenę.

    • 102 2

    • I ta woda 10 zł/0,7 litra.

      Może to woda życia ze świętego źródła ?

      • 36 0

    • z ust mi to wyjąłeś

      • 7 0

    • Niby Twoja wypowiedź ma ręce i nogi, ale... (7)

      Jak większość "ekonomistów" komentujących tutaj ceny nie mogłeś się oprzeć zacytowaniu cennika z Biedronki czy Lidla. Ja także uważam, że wysokie ceny w restauracji rzadko znajdują odzwierciedlenie poziomie oferty, ale argument, że stek w dyskoncie kosztuje ... jest dziecinny, bo najczęściej surowce w potrawie to mniejsza część kosztów. Niech każdy kto oczekuje steku w cenie tacki z Makro podanego w restauracji w centrum miasta, policzy sobie (ale zakładając pełen rok obrotowy a nie jeden obiad) wszystkie koszty które trzeba ponieść (najem, wyposażenie, pracownicy, surowiec, straty, narzuty, opłaty, koncesje itd.) a potem wyliczy jaki musi być dzienny obrót, aby wyjść na zero. Gwarantuję, że będzie to kwota mocno zniechęcająca.
      Osobiście, rzadko bywam takich lokalach, bo wolę zjeść tańszy posiłek w lokalu bez nadęcia, ale poniekąd rozumiem ich właścicieli i wcale im nie zazdroszczę.

      • 12 10

      • "a potem wyliczy jaki musi być dzienny obrót"

        Może gdyby ceny były niższe by był coraz większy ?
        Ale zawsze lepiej sprzedać jedno danie i dłubać w nosie cały dzień.

        • 15 2

      • Ale widzisz... (1)

        ...I ja, prywatnie, i restauracja możemy kupić ten sam surowiec w tych samych miejscach, np. w Makro. Oni nawet taniej, bo to ich koszt działalności. Rozumiem, że trzeba opłacić lokal i pracowników, i to nie ochłapami, bo ludzi należy wynagradzać przyzwoicie. Ale w zamian ten surowiec powinien zostać obrobiony w sposób perfekcyjny. A na zdjęciach widzę zwykłą popelinę. Danie z wołowiną można by prezentować jako przykład "jak nie powinien wyglądać i być podawany stek". Materiał jest tani, przystępny i przyzwoitej jakości (np. steki z Sokołowa, sam robię, wychodzą mi lepsze niż większość zjedzonych "na mieście"). To w zamian za ten cały narzut Klient ma prawo oczekiwać przemiany surowca w kulinarne cudo.

        Po prostu nie znoszę bylejakości w jedzeniu. I nie rozumiem dlaczego ludzie godzą się za nią płacić niemałe pieniądze. Moja ostatnia przygoda ze stekiem "wyjściowym" miała miejsce w Wawie, lokal Jeff's w Gal.Mokotów, środek dnia roboczego. Myślę sobie, ludzi aż pełno, pewnie dobrze karmią. No to wchodzimy z ludźmi z pracy, zamawiamy steki. I co? Nie porozmawialiśmy przy jedzeniu, bo każdy był zajęty żuciem i dyskretnym odpluwaniem w serwetki. I to mięsa 'medium-rare' (w moim przypadku). Nie rozumiem tego, bo kupując mięso do domu w dyskoncie, umiem wybrać i w banalny sposób przyrządzić na prymitywnej patelni kawałek wołu taki, że jest soczysty, miękki i poza kawałkiem tłuszczu nic nie zostaje na talerzu, bo zostaje pożarte z wielką satysfakcją. No k...! A do tego pieczony ziemniak z dodatkami(najlepszy z całości) i warzywa - uwaga - kilka kwiatków brokuła z wody. "Warzywa"... Naprawdę, takie jadłodajnie powinny zostać przegłosowane krokami ludzi je omijających. Ale, niestety, jeśli są w dobrej lokalizacji, to tłum i tak je odwiedza. Warszawa to najlepszy przykład, tam ilość miejscówek z jedzeniem jest niezliczona, po 17-18 codziennie tłok, ceny wysokie, a oferta w większości na kiepskim poziomie. Mimo to biznes kwitnie. Coś jak z tymi smażalniami nad Bałtykiem w wakacje.

        • 31 0

        • co do realizacji potraw masz całkowitą rację, ale niemniej czy źle zrobiona potrawa czy dobrze,

          koszty stałe trzeba ponosić.

          kompletnie natomiast nie rozumiem, dlaczego do potraw dołączany jest jeden ziemniak przekrojony na pół, ewentualnie na trzy.

          • 13 0

      • Proponuję sobie przypomnieć kawałek skeczu z Materną i Mannem sprzed kilkunastu laty kiedy bywali w Nowym Jorku.
        Wyglądało to w ten sposób że Materna na koszu od śmieci pod sklepem z "polską kiełbasą" na Jackowie wystawił pęto kiełbasy przywiezionej z Polski. Mann zapytał po ile ta kiełbasa, na co Materna odparł po 50 dolców kilogram, na to Mann skonsternowany zapytał, jak to, przecież obok w sklepie jest po 5 dolców. Na to z kolei Materna odparł, no wiesz, bilet do Nowego Jorku i z powrotem, 3 miesiące bez pracy, coś do domu musi przywieźć, więc wszystkie koszty plus jakiś zysk, no i tyle wyszło.
        Widzę zatem, że rozumowanie z tymi kosztami wciąż takie sam.

        • 16 0

      • I otóż to!

        domorosłe ekonomisty i w ogóle spece od wszystkiego na tych forach.

        • 1 8

      • Nie raz widziałem jak (1)

        trójmiejscy "restauratorzy" robili zakupy w Biedrze. Następnym razem zrobię zdjęcia.

        • 12 0

        • myślę, że to nie jest problem. w końcu sami (tzn. ja akurat nie, bo mi nie po drodze) się tam

          zaopatrujemy, to dlaczego nie restauratorzy?

          • 3 0

  • Trafik niestety w dół. (1)

    Bardzo często chodziliśmy do trafika jednak od pewnego czasu jakość obsługi i smak potraw poleciały w głęboki dół... Szkoda, na szczęście Gdynia może pochwalić się licznymi lokalami gastronomicznymi, więc zmieniliśmy na lepszy.
    Warto zadbać o klienta, warto trzymać poziom, czego nie można powiedzieć o Trafiku, kiedyś genialny dzisiaj. Do tego kłótnie pomiędzy obsługą i trzaskanie garami w kuchni, sorry, nie polecam!!!

    • 46 0

    • Kama, na jaki zmieniliście? Szukam również czegoś nowego.

      • 5 0

  • Z niecierpliwością czekamy na recenzję wody (ostatnia pozycja). (1)

    • 50 2

    • a to zwykła kranówa była więc nie ma o czym pisać, każdy sam może spróbować

      • 8 1

  • Ostatnio donoszę wrażenie, że te wszystkie restauracje wyglądają tak samo. (2)

    Niemal każda knajpa ma takie samo wnętrze... Trochę szkoda.

    • 39 1

    • tyle że ta knajpa ma już kilka lat i od zawsze tak wyglądała...

      więc była pierwsza w takim stylu w trójmieście

      • 2 3

    • dokładnie! i wszędzie te nędzne czarne tablice, kopia kopii kopii kopii kopii kop...

      • 2 1

  • Krótka recenzja: jedzenie w Trafiku jest poprawne, bez szaleństw. Nazwa restauracji pretensjonalna.

    W Trafiku "Przyjaciół" nie ma, jest jedzenie - brakuje jeszcze dodać słowo "serdecznie" i idealnie się miejsce wpasuje w aktualne trendy nowomowy.

    • 14 1

  • Rozczarowanie... niestety.

    Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że obsługa jest słabą stroną restauracji. Miałam okazję współpracować z restauracją również przy okazji obsługi cateringu, gdzie jakość jedzenia była naprawdę dobra ale kelnerka w stroju sportowym naprawdę nie była na miejscu. Rozumiem że strój powinien być wygodny ale modnie podarte spodnie, różowa bluza i adidasy typu Air Max nie są chyba standardem.
    Goście w garniturach naprawdę byli zniesmaczeni.
    Jedzenie w restauracji jest smaczne. Na chwile obecną jest w Gdyni jest wiele konkurencyjnych restauracji, więc idąc na spotkanie ze znajomymi czy obiad z rodziną nie wybieramy już restauracji Trafik.

    • 28 0

  • My chcieliśmy kiedyś spróbować jedzenia, ale przez 15 min. siedzenia przy stoliku nie doczekaliśmy się nawet karty.

    Sorry, ale jak idę do restauracji to chcę być obsłużona, a nie sama szukać menu. A potem jest wymowne spojrzenie, że nie ma napiwku.

    • 48 0

  • Byliśmy przy okazji urodzin brata. Zupa tajska moim zdaniem pyszna, wyrazista ale nie ostra. Dorsz moim zdaniem był nie doprawiony a steki twarde. Przepyszne były krewetki i schabowy - taki prawdziwy, domowy z rewelacyjną panierką. No i ceny trochę wysokie...

    • 21 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Koncert edukacyjny - Bajki symfonicznie

26 - 37 zł
Kup bilet
muzyka poważna

Bakalie wiosna - nowa odsłona

kiermasz

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (3 opinie)

(3 opinie)
169 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Drugą edycję programu "Runway" wygrał: