- 1 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (40 opinii)
- 2 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (85 opinii)
- 3 Filmy, które potrafią wstrząsnąć (8 opinii)
- 4 Do piekła i z powrotem z Jarym (20 opinii)
- 5 Nie wygrał "TzG", ale i tak jest sukces (64 opinie)
- 6 Zrobili karierę dzięki "Szansie na sukces" (37 opinii)
Były i nie ma: duże koncerty i festiwale. Od Inwazji Mocy po wielkie stoczniowe koncerty
Kilka miesięcy temu pisaliśmy o cyklicznych imprezach, które zniknęły z Trójmiasta. W komentarzach zaproponowaliście swoje typy. Poniżej zestawienie nieistniejących już wydarzeń lub takich, które na przestrzeni lat ewoluowały, mocno zmieniając swoją formułę. Nasi internauci wciąż o nich pamiętają i liczą, że kiedyś powrócą w dawnym formacie. Czy coś jeszcze byście dopisali do tej listy?
Imprezy rozrywkowe w Trójmieście
Festiwalu Rytmu i Ognia FROG
Gdańsk ma Fetę, a Gdynia miała Festiwal Rytmu i Ognia FROG, największy plenerowy fireshow w tej części Europy. Każda odsłona przyciągała miłośników niecodziennych pokazów pirotechnicznych oraz prezentowała artystów z całej Europy. Bywało, że podczas najlepszych edycji, a zorganizowano ich łącznie osiem (ostatnia w 2013 roku), można było obejrzeć na orłowskiej plaży czy placu Grunwaldzkim i jego okolicach nawet kilkadziesiąt występów z tytułowym ogniem w tle.
Warsztaty teatralne w Trójmieście
Ognisty Opener, bo tak wielu nazywało ten festiwal, oferował widzom jednak znacznie więcej: w programie znalazły się też m.in. warsztaty kuglarskie dla dzieci i dorosłych, akrobacje oraz koncerty bębniarskie. Część z nich była za darmo.
Dziś już nie ma śladu w Gdyni po imprezach z takim pomysłem, więc tym bardziej żal, że FROG zniknął z przestrzeni miasta na dobre.
Solidarity of Arts: widowiskowe edycje z Plusem
Co prawda gdański festiwal nadal trwa od 2009 roku (jest kontynuacją cyklu dużych koncertów "Przestrzeń wolności" w stoczni - o nich przeczytacie niżej) i wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku również się odbędzie, to od dawna nie kojarzy się z plenerowymi wydarzeniami spod znaku Plusa. A szkoda, bo to właśnie dzięki tej imprezie mogliśmy na wielkiej scenie ustawionej na Ołowiance za darmo podziwiać takie światowe sławy jak Chaka Khan, Esperanza Spalding, Marcus Miller, Quincy Jones czy Bobby McFerrin, ale też polskie, w tym m.in. Radzimira Dębskiego i Tomasza Stańko. Nie wspominając już o koncertach Kilar+ czy Górecki+ wykonanych na naprawdę solidnym poziomie i przystępnych nawet dla tych słuchaczy, którzy na co dzień z poważną muzyką nie obcują.
Fajne imprezy, które zniknęły z Trójmiasta
Brakuje też innych miejskich atrakcji spod znaku SofA, które imponowały rozmachem, jak np. składająca się z 7 ton wstążek potężna instalacja "Koncert na wstążki" Jerzego Janiszewskiego, która w sierpniu 2012 roku stanęła przy Wielkim Młynie w Gdańsku.
Kaliber 44 na Jimek :
2016 rok
To właśnie plenerowe "koncerty z plusem", wymyślone i realizowane przez Krzysztofa Maternę widowiska muzyczne, promujące gwiazdy muzyki jazzowej i klasycznej, przyciągały najwięcej widzów. W 2017 roku jednak Materna pożegnał się z formatem ("Bezpośrednią przyczyną mojej decyzji był fakt, że Rada Artystyczna festiwalu nie przyjęła moich propozycji programowych"), a festiwal przejął ECS. Niestety żadna kolejna edycja nie dorównała rozmachem tym kierowanym przez poprzedniego dyrektora.
Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie
Fani wtargnęli na scenę podczas koncertu Kim Wilde. Opera Leśna, 1988 rok
Czy to pamiętasz? Czar sopockiego festiwalu
W dużym skrócie: Międzynarodowy Festiwal Piosenki był kilkudniowym świętem piosenki. Jego początki sięgają 1961 roku, gdy odbywał się jeszcze na terenie hali Stoczni Gdańskiej. W ciągu kilku dekad obrósł w liczne legendy, skandale i przełomowe momenty.
Ostatnie lata dla festiwalu były mało szczęśliwe - format migrował po stacjach telewizyjnych, próbując wrócić do dawnej świetności. w 2020 roku z powodu pandemii nie odbył się w ogóle. W 2021 i 2022 zorganizował go TVN z nazwą TOP Of The TOP Sopot Festival. Powróciła też nagroda, która kiedyś naprawdę coś znaczyła, czyli Bursztynowy Słowik, lecz czy dziś festiwal nadal ma ówczesny czar i wpływ na muzykę? Cóż, czasy są już zupełnie inne, tak jak oczekiwania słuchaczy. Są więc i tacy, którzy uważają, że prawdziwy sopocki festiwal już nie istnieje.
Inwazja Mocy
Cóż to było za potężne przedsięwzięcie! Od czasu Inwazji Mocy nie było drugiego tak imponującego festiwalu muzycznego, który swoim zasięgiem objął cały kraj. Ba, było to największe tego typu wydarzenie w Europie! Po latach więc mocno dziwi fakt, że do dziś zachowało się w internecie tak niewiele filmów i zdjęć z serii koncertów, które odbywały się każdego lata między 1995 a 2000 rokiem.
Konwój charakterystycznych żółtych ciężarówek z logo RMF FM był wtedy czymś regularnie spotykanym na polskich drogach i oznaczającym jedno: będzie duża impreza, w ramach której wystąpią najlepsi polscy artyści i zagraniczne gwiazdy, m.in. Pet Shop Boys, Joe Cocker, Texas, Alphaville i Chumbawamba.
To w ramach Inwazji Mocy w 2000 roku odbył się największy polski koncert: występ zespołu Scorpions na podkrakowskim lotnisku w Pobiedniku przyciągnął wg różnych szacunków 700-800 tysięcy osób. Ale i Trójmiasto zapisało się w historii festiwalu jako jeden z najbardziej... pechowych przystanków Inwazji, gdy niespodziewanie odwołano bardzo wyczekiwany koncert bijącego wtedy rekordy popularności zespołu. 30 lipca 2000 roku na scenie w Gdyni miała wystąpić irlandzka formacja The Cranberries, ale z powodu złego stanu zdrowia ciężarnej wokalistki Dolores O'Riordan, anulowano wydarzenie.
RMF FM w 2000 roku zmieniło formułę i zamiast 62 miast, jak w 1999 roku, zorganizowało jedynie 10 koncertów, za to z jeszcze większym rozmachem. Zapowiadano, że festiwal powróci rok później, ale finalnie nigdy do tego nie doszło.
Koncerty z okazji rocznic solidarnościowych
Ależ to były koncerty. Przez kilka lat raz w roku tereny Stoczni stawały się sceną wielkiego widowiska dla tysięcy widzów. To nie byli tylko znani artyści, to były legendy współczesnej muzyki. David Gilmour, a więc głos i gitara Pink Floyd, Jean-Michel Jarre, Rod Stewart, Ennio Morricone, Scorpions, Chris de Burgh, Kylie Minogue i inni. Przyjeżdżali do Gdańska, aby świętować z Polakami ważne daty, m.in. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych czy 20. rocznicę wyborów z 4 czerwca 89.
Kursy muzyczne w Trójmieście
Każdy koncert był ogromnymm przedsięwzięciem, do którego długo się przygotowywano. Np. na potrzeby występu Jean-Michela Jarre'a, by zrobić miejsce dla ponad 100 tys. widzów (niektóre źródła podają, że w widowisku wzięło udział aż 170 tys. osób), zlikwidowano część stoczniowych zabudowań.
Co istotne, gwiazdy nie przyjeżdżały do Gdańska tylko na jeden wieczór, spędzały tu nawet kilka dni i brały udział w spotkaniach politykami, fanami oraz zwiedzały Trójmiasto. Czuć było, że dzieje się "na mieście" coś ważnego i nie chodzi tylko o wieczorną imprezę masową z dobrą muzyką, a upamiętnienie historycznych kamieni milowych ostatnich kilkudziesięciu lat. Jeśli naprawdę chcemy świętować rocznice i sprawić, by mieszkańcy się zaangażowali, to należy robić to właśnie w taki sposób. Wiemy już, że się da. Czekamy więc na kolejne widowiska z rozmachem i przesłaniem.
Opinie (66) 4 zablokowane
-
2023-01-16 20:43
Fakt, kiedyś to bylo..
Festiwal w Sopocie - Pamiętam jak zawsze czekałem by zobaczyć światowe horyzonty muzyczne np. Hevia.
Obchody Solidarności-JMJ super koncert, ale David Gilmour (z praktycznie pełnym składem Pink Floyd) - To był koncert Cudo..- 2 0
-
2023-01-16 21:35
Ehhhhh Beach Party to było coś, najlepsze imprezy, najlepsze wspomnienia
- 2 1
-
2023-01-17 07:16
GDM
Nie dawno swoją działalność zakończył gdańsk dźwiga muzę. fajny festiwal muzyki i tańca. Szkoda:(
- 0 0
-
2023-01-17 08:15
jest coraz mniej tzw. jakościowych artystów gotowych zapełnić na swoim koncercie całe stadiony. Ci, którzy to robili obecnie już znajdują się w strefie dinozaurów i w zasadzie są jedynymi , co ratują jeszcze jakością ową konwencję stadionową. Niski popyt z uwagi na niską jakość lub nieciekawy nurt muzyczny wymusza konieczność grania współczesnych tworów wytwórni muzycznych co najwyżej po klubach i tak z resztą z wymuszonym lekkim tłokiem w środku, bo ich twórczość można sobie najwyżej posłuchać za darmo na YT, na żywo nie mają nic do dodania ani zaprezentowania. Z rodzimego podwórka artystów stadionowych młodego pokolenia można policzyć na palcach jednej dłoni
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.