• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy pół sali wali w stół

Michał Stąporek
12 maja 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Rozmowa z Krzysztofem Jurkiewiczem, który sentymentem darzy zarówno frau Kokoschke, starą Niemkę z Gdańska, jak i hiszpańskie dziewczyny.

Od wielu lat, prawie w każdy piątek grasz swoje piosenki w Wielkim Błękicie, przy molo w Gdańsku. Czy to nie dziwne, że śpiewając o pływających dookoła świata żeglarzach i włóczęgach, na tak długo zakotwiczyłeś w jednym porcie?

No tak, ale między nami jest układ muzyczny, a nie żeglarski. Gram tam prawie od ośmiu lat, ale już nie tak często, jak kiedyś. Od czasu do czasu wyręczają mnie inni szantymeni.

Czy to o Wielkim Błękicie jest twoja piosenka pt. "Barowe opowieści"?

Z tego co wiem, to cały czas trwa dyskusja pomiędzy bywalcami Wielkiego Błękitu i gdyńskiego Contrast Cafe, w którym również gram, o tym, które z tych miejsc jest sportretowane w "Barowych opowieściach". Nie chciałbym tego rozstrzygać.

Ja ciebie słucham w Wielkim Błękicie i obserwując tamtą publiczność muszę wbić jej małą szpilkę: ona nie jest zbyt żeglarska.

To zależy. Czasami są prawdziwi żeglarze, czasami ludzie przypadkowi, którzy na jakiś czas zakotwiczają przy żeglarskich piosenkach.

Nie masz czasami ambicji muzycznego wychowywania swoich słuchaczy? Bo cały czas grasz im szantowe standardy, zamiast choćby grać utwory Gdańskiej Formacji Szantowej, którą przecież współtworzysz?

Gram to, co pamiętam. Ale tak naprawdę w czasie dwugodzinnego koncertu nie ma czasu na wprowadzanie nowości, gdy pół sali wali w stół, domagając się "Hiszpańskich dziewczyn".

Czy grając te same piosenki od ośmiu lat można się znudzić pewnymi standardami?

Pewnymi tak, ale na szczęście wiele zależy od publiczności. Wbrew pozorom, im publiczność mniej doświadczona, im mniej obeznana z szantowym repertuarem, tym lepiej. Naprawdę dobrze się gra dla kogoś, kto nigdy nie słyszał "Hiszpańskich Dziewczyn".(śmiech) Bo są tacy, którzy ten utwór puściliby na własnym weselu, a są też tacy, którzy gdy go słyszą, wychodzą na papierosa.

Wśród piosenek GFS jest m.in. utwór o Frau Kokoschke. Skąd pomysł na piosenkę o starej Niemce, która przez sześćdziesiąt lat wciąż ma nadzieję, że wróci do niej ukochany, który wypłynął w ostatni rejs na Wilhelmie Gustloffie?

To taka piosenka okołomorska, nie stricte szantowa, a nawiązująca do klimatu Wybrzeża i w jakiejś mierze do historii Gdańska. Ale Frau Kokoschke nie jest jedyną bohaterką tego utworu. To piosenka o kobietach, które czekają na swoich chłopców i nie wiedzą, czy oni wrócą z morza. Ci marynarze nie zginęli, a zaginęli. To spora różnica....

Gdańska Formacja Szantowa częściej gra w Trójmieście, czy poza nim?

Pół na pół. Jeśli gramy w Trójmieście, to najczęściej w Gdyni.

Ale na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy nie udało wam się zagrać w Gdyni...

Rzeczywiście, proponowano nam udział w koncercie, ale organizatorom przeszkadzało, że w nazwie mamy słowo "gdańska". Sugerowali zmianę nazwy na czas koncertu, chciano nas przedstawić jako "grupa szantowa z Trójmiasta". Pytaliśmy się, czy gdy przyjeżdżają, dajmy na to, Filharmonicy Wiedeńscy to przedstawia się ich jako "orkiestrę z zagranicy"? Niestety do koncertu nie doszło, ale i tak Gdynię bardzo lubimy i tam gramy najczęściej.

W sezonie letnim zostajecie w Trójmieście i liczycie na turystów, którzy zjeżdżają nad Bałtyk i chcą się zanurzyć nie tylko w morzu, ale i w kulturze morskiej?

Latem jedziemy na Mazury, gdzie w tym czasie organizuje się kilka dużych serii koncertowych. Dzięki temu można zagrać sporo więcej koncertów niż w Trójmieście i to przy lepszych stawkach.

Zdarza wam się także koncertować za granicą: byliście w Kanadzie, Hiszpanii, Niemczech.

Tak, ale trasy zagraniczne nie są naszym głównym celem. Jeżeli uda nam się zrealizować muzyczne plany, to raczej skupimy się na graniu w Polsce, będziemy śpiewać teksty okołomorskie, osadzone w naszej kulturze, takie, które będą zrozumiałe i atrakcyjne także dla nieinteresujących się szantami.

Czy szantymeni nie są przypadkiem profanami swojej pasji? Czy spędzając tyle czasu na graniu macie w ogóle czas żeby żeglować?

Na szczęście tak, a poza tym czasami żeglowanie wynika ze śpiewania. Jesteśmy np. zapraszani na komercyjne rejsy, żeby pomóc współtworzyć atmosferę wyprawy. Studentom czy pracownikom firm integrującym się na "Pogorii" lub "Zawiszy Czarnym" takie wsparcie się przydaje. Czasami zdarza się pożeglować na Mazurach, gdy pomiędzy koncertami są jakieś wolne chwile.

Jesteś nauczycielem i na co dzień uczysz języka polskiego w jednym z sopockich liceów. twoi uczniowie wiedza o twoim "drugim życiu"?

Większość wie.

A przychodzą na koncerty?

Przychodzą, ale ci młodsi chyba czują się trochę dziwnie. Przyjdą, zerkną i uciekają. Z kolei ci starsi czasami się przysiądą, czasami ja się do nich przysiądę.

Czy w czasie zajęć szkolnych masz możliwość przemycenia jakichś elementów kultury morskiej?

Na języku polskim na pewno nie, ponieważ po prostu nie ma na to czasu. Nawet jeśli mówimy o kulturze regionalnej, to szanty przecież nią nie są. Raczej rozmawiamy o kulturze kaszubskiej, Totarcie czy gdańskich pisarzach, takich jak Huelle, Chwin, Grass.

Czasami zdarza ci się odmawiać wykonywania pewnych piosenek. Z czego to wynika? Jakiś niesnasek w środowisku szantymenów?

Niesnaski są, to prawda, ale tak jest zawsze, gdy środowisko tworzą ludzie o silnych osobowościach. Jednak u nas w Trójmieście te sprawy nie wyglądają tak źle. Działają Smuglersi, jesteśmy my, gdzie każdy ma też coś za uszami, są Trzy Majtki i sporo młodych zespołów, m.in. Shantymentalni czy Johnny Roger. Wszyscy się znamy i w sumie mniej lub bardziej współpracujemy.

To, że czasami odmawiam grania niektórych piosenek wynika jednak z czegoś zupełnie innego: albo droczę się z publicznością, albo jakichś utworów nie lubię, albo też po prostu nie znam. Na pewno nie dlatego, że pewne zespoły myślą, że mają na niektóre utwory wyłączność.

W ostatni piątek w Wielkim Błękicie odmówiłeś zagrania "Maui"...

A tego to naprawdę nie znam....

Opinie (2)

  • ZSH

    Pozdrowienia dla Pana Jurkiewicza!!! Pamietam ze Pan zawsze nam pomagał i grał przy okazji szkolnego teatru. Dziekuje

    A przy okazji Pozdrawiam całą ZSH a szczególnie Panią Danutę Płociniak koło Misz Masz i Kogiel Mogiel oraz obecnych słuczaczy Studium Reklamy.

    • 0 0

  • PIERWSZY RAZ W " WIELKIM BLEKICIE " BYLAM KIEDY GRAL WLASNIE KRZYSZTOF JURKIEWICZ, TO DLA MNIE WSPANIALY SZANTYMEN. UWIELBIAM WRECZ SLUCHAC KRZYSIA ALE TERAZ JESTEM NA EMIGRACJI I NIE DANE JEST MI SLUCHAC KRZYSIA NA ZYWO. POZDRAWIAM WSZYSTKICH, KTORZY SA JEGO WIERNYMI SLUCHACZAMI, A KRZYSIOWI ZYCZE WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I DALSZYCH SUKCESOW...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Strefa Trojmiasto.pl na Juwenaliach

w plenerze, gry

Juwenalia Gdańskie 2024 (52 opinie)

(52 opinie)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (4 opinie)

(4 opinie)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Zlokalizowany w Gdańsku Instytut Badań nad Przyszłością został założony przez blogerkę: