- 1 Połączyła ich miłość do jedzenia (35 opinii)
- 2 Erotyczna saga tylko dla dorosłych (42 opinie)
- 3 Planuj Tydzień: festiwale, ogród i sport (2 opinie)
- 4 Szykują się do Jarmarku św. Dominika (92 opinie)
- 5 Zmiany w kulinarnym zagłębiu na Elektryków (49 opinii)
- 6 Wstydliwa plaga mediów społecznościowych (105 opinii)
Imprezowe Trójmiasto w XXI wieku. Jak garstka zapaleńców porwała nas do tańca
Lubimy wspominać. Mówić, że kiedyś to były czasy! A teraz nie ma czasów. Ale w tym tekście nie będzie szukania dziury w całym. Nie. Tu przyjrzymy się, jak zmieniało się imprezowe Trójmiasto w XXI wieku. Przede wszystkim oczami tych, którzy nie tylko uczestniczyli w wydarzeniach, ale także je tworzyli.
Najbliższe imprezy klubowe w Trójmieście
- Mam wrażenie, że chyba załapaliśmy się na ostatni czas, kiedy ludzie nie wyciągali od razu telefonów podczas koncertu i imprez, co pozwalało na w pełni beztroską zabawę - mówi Piotr Wasylik, lider zespołu Vvasyl, kiedyś współtwórca kolektywu Twin Prix, i ma sporo racji.
- Przewinąłem się przez kilka gatunków muzycznych i kilka pokoleń imprezowiczów. Od indie, przez electro i trash, dubstep aż po drum'n'bass ze wskazaniem na neurofunk - opowiada Bartek Filipowicz z Twin Prix. - W każdym z tych okresów były inne grupy ludzi, inni zajawkowicze i kliki, które wsiąkały w dany gatunek, klimat, subkulturę w całości, tworząc wspaniałą, zaangażowaną scenę. Osobiście najlepiej wspominam d'n'b, chociaż byłem już nieco starszy, ale wszystkie miały ten błysk, iskrę, coś wyjątkowego. Ale, uwaga, uwaga - dzisiaj jest tak samo.
Przede wszystkim powstały kluby, które w krótkim czasie stały się mekką klubowiczów. Abstrahując już od Sfinksa - były przede wszystkim Soho, a wcześniej Mandarynka. Do dziś przez wielu nieodżałowana. Tak naprawdę to ona stała się początkiem klubowej rozbudowy Sopotu. I też wokół niej powstało niesamowite, zintegrowane środowisko, które później pomagało rozwijać wiele innych miejsc. Soho, Sixty9 czy nawet Mewę Towarzyską. To wszystko ten sam mikroklimat.
Ale najciekawsze rzeczy działy się na przełomie pierwszej dekady XXI wieku. Wtedy na imprezowy rynek Trójmiasta weszła grupa młodych zapaleńców, którzy chcieli ożywić przede wszystkim Gdańsk oraz Gdynię. Odejść od imprez z muzyką klubową. Wykorzystać parcie na inne gatunki. Po New Rock Revolution bardzo szybko popularność zaczęły zyskiwać wszelkie odnogi gatunku indie. Około gitarowa muzyka niezależna królowała wśród większości dwudziestokilkulatków.
Szlakiem gdyńskich barów i spelunek. Kultowe miejsca i osiedlowe centra dowodzenia
- Sporą rolę, według mnie, odgrywał wtedy też internet, a konkretnie portal myspace, gdzie po prostu chciało ci się szukać nowej podobnej do twoich gustów muzyki - zauważa Wasylik. - To stamtąd dowiedziałem się o Crystal Castles, Justice czy Boys Noize. Można było tam znaleźć każdy gatunek muzyczny, ale też od razu zapoznać się z historią danego artysty.
Wszystko rozpoczęło się od Cucumbera, później stworzono jego mniejszego brata - This Is Not Another Typical Party. Obie imprezy zawsze prezentowały na początku koncerty mniejszych i większych trójmiejskich kapel. Od Afery, przez Folder, Gypsy Pill, C4030, po Dick4Dick. W Pubie Doki (obecnie działa tu Wydział Remontowy) gościli także zagraniczni goście - szwedzki Asteroid czy ukraiński Marrakesh. W Gdyni z powodzeniem - do dziś zresztą, ale z dużo mniejszą intensywnością - organizowano Indie Night w Uchu. Były takie edycje, kiedy nie można było szpilki wcisnąć. Dla przykładu w Pubie Doki raz było niemal 300 osób (!).
- Indie Night Party w Uchu dla pokolenia, do którego się zaliczałem, urodzonego w drugiej połowie lat 80., były imprezami formacyjnymi. To tu rodziły się znajomości, przyjaźnie, miłości, kształtowały się muzyczne gusta gdyńskiej młodzieży i przede wszystkim królowała nieskrępowana zabawa - opowiada Michał Miegoń z Kiev Office. - Oprócz samej imprezy obowiązkowe były "posiadówki" na plaży. Wiele osób z gdyńskiej ekipy bywalców Indie Night Party z powodzeniem aktywnie gra muzykę w zespołach Lonker See, VVasyl, Leśne Zwierzęta i innych, sam szukałem muzyków do Kiev Office na Indie - kontynuuje. - To tu w praktyce powstawały zręby obecnych formacji muzycznych, które z Gdyni wyszły na cały kraj. Ta impreza ma ogromne zasługi kulturalne w gdyńskim kontekście.
- Sam Cucumber oraz imprezy typu This Is Not a Typical Party padły ofiarą zarówno koniunktury, przesytu, zmiany pokoleniowej, jak i po prostu warunków ekonomicznych - zauważa Miegoń. - W pewnym momencie szczytowym zespoły lansowanej w Trójmieście sceny indie zaczęły się rozpadać z powodów międzyludzkich, wspólnota pękała, jeśli chodzi o konstrukcję. Życie codzienne zweryfikowało kulturalne szaleństwo.
I tak powstała impreza We All Love Ed Banger, której pierwsza edycja miała miejsce w Buffecie (dziś mieści się tu Nomus). Trzeba też pamiętać, że ta cała historia nie była tylko trójmiejska. Takie zmiany zachodziły w tym samym czasie w całej Polsce. Prym wiodły warszawskie Kamieniołomy, poznańska Cafe Mięsna czy krakowska Łódź Kaliska. Działo się - mówiąc krótko. Całe środowisko młodych organizatorów i didżejów było zjednoczone od Bałtyku po Tatry, grając wzajemnie na swoich imprezach.
We All Love Ed Banger następnie wyewoluowało w We All Love Dubstep. Później, przez jakiś czas, była jeszcze impreza We All Love Bass, która skupiała się wokół szerszej liczby gatunków. Wynikało to z faktu, że electro to było za mało. Pojawiła się nowa, brutalna odmiana dubstepu. Wykonawcy, jak Skrillex, Cookie Monsta, Doctor P czy Modestep porwali swoją wizją wywodzącego się z Wielkiej Brytanii gatunku, który połączyli z zagrywkami rodem ze sceny hardcore'owej, a nierzadko i metalcore'owej, z której wielu z nich się wywodziło. I ten nowy dubstep (później w towarzystwie d'n'b) porwał i rozruszał przede wszystkim sopockiego Sfinksa, który powstał z popiołów pod nowym dowództwem i mógł się rozwinąć w stronę tego, co reprezentuje dziś.
Tu bawiło się Trójmiasto. Kultowe kluby, które zniknęły z mapy
Teraz? Teraz mamy przede wszystkim techno. To gatunek, który utrzymuje się na klubowej fali tak długo, jak żaden w XXI wieku. Nie ugiął się pod naporem konkurencji. Imprezy techno - z jego najróżniejszymi odcieniami - cieszą się gigantycznym zainteresowaniem. Tylko że - przynajmniej na pierwszy rzut oka - nie ma tu tej integracji środowiska, która cechowała pierwszą dekadę XXI wieku.
- Pamiętasz może starych didżejów i producentów z moich czasów? - pyta mnie, tak naprawdę znając odpowiedź, Filipowicz. - Grali wcześniej głównie minimal, techno, trance i house. Oni też mówili, że dzisiejsza młodzież, od indie po d'n'b, to już nie ten sam klimat, nie te samo zaangażowanie itp., a jedyne, co było nie na miejscu, to oni - zestarzeli się, jak my wszyscy, nie potrafili, nie chcieli czy też nie czuli zajawki do nowego stylu, więc zaczęli narzekanie.
- Ludzie generalnie mają tendencję do gloryfikowania, idealizowania i mitologizowania swojej przeszłości, zwłaszcza lat dorastania - zauważa Bartek Filipowicz. - Stąd w nas, starych prykach, co na didżejce połamali sobie palce, poczucie, że nasz okres muzyczny był wyjątkowy, inny niż pozostałe. Ale teraz też są bardzo prężnie działające, zaangażowane grupy promujące swój ulubiony gatunek i tłumnie uczęszczające na imprezy.
Absolutnie nie można rozpatrywać tego w kontekście - lepsze czy gorsze. Oczywiście, ten początek XXI wieku był wyjątkowy. To zaangażowanie było godne podziwu. Tak ze strony organizatorów, którzy często ledwo wychodzili na "zero", ale też i uczestników - zawsze byli, bez względu na pogodę, czy na to, kto grał. Bawili się, jakby jutra miało nie być.
- Z mojej perspektywy wszystko jest teraz techno albo hip-hop - mówi Piotr Wasylik. - Odbywają się pewnie imprezy z inną muzyką, ale nie odbijają się takim echem jak wspomniane gatunki. Młodzież się bawi, no i w porządku. Mam tylko nadzieję, że wcześniej czy później odkryją, skąd to techno się wzięło - dodaje z uśmiechem. - Hip-hop jak to hip-hop, w moim odczuciu jedyny gatunek muzyczny, który będzie ewoluować. Ale też wydaje mi się, że te 10 lat temu scena muzyczna - lokalna czy globalna - byłą bardziej różnorodna, miała więcej do zaoferowania. Albo jestem już boomerem i nie widzę różnic między takim techno a innym - śmieje się.
Teraz jest inaczej. Ale trzeba oddać tym ludziom jedno - chcieli rozbujać Trójmiasto i to im się udało. To, co mamy dziś - bogactwo wyboru i wiele jakości - zawdzięczamy właśnie tym, którzy poświęcili swój czas i nierzadko środki, aby można było się bawić na wyjątkowych imprezach.
- Nasze czasy były dla nas zajebiste, ale obecne są zajebiste dla dzisiejszej młodzieży i nie odbierałbym im tego - zauważa Filipowicz. I dodaje na koniec, z przekąsem, coś od siebie: - A personalnie mam nadzieję, że techno zdechnie choćby jutro.
Opinie (122) ponad 10 zablokowanych
-
2022-09-21 17:52
Najpiekniejsze byly momenty jak sie wracalo z imprezy nad Motlawa! To jeszcze nie bylo koniec imprezy! Cudowne wspomienia !
- 4 0
-
2022-09-21 17:56
Ludzie się starzeją i przychodzi inna młodzież. (2)
Jakbym miała teraz 25 lat to łaziłabym na ravy w lesie i po piwnicach.
- 2 0
-
2022-09-21 21:10
(1)
Gdybym nie miał dzieci i żony to też bym robił to samo.
Słabo żebym wyskoczył w sobotę na całą noc, wrócił nad ranem "zajechany" i spał całą niedzielę.
Obecna zabawa 40+ to dwa piwka wypite w środku nocy, gdy domownicy śpią i "rejwy" ze słuchawkami na uszach.
Teraz to jest po stokroć więcej lepszej i cięższej elektroniki niż 20 lat temu.
Fajne mroczne fuzje, które ciężko zaszufladkować. Jakieś wymieszane hard techno z acid trance, ebm, goa i industrialem.
Bardzo transowe. Nogi same chodzą.- 2 0
-
2022-09-21 22:57
Mam 35 2 dzieci raz na pół roku wypadam o 18 wracam o 7 rano śpię do 18 i nie ma.problemu :))(
A i nie pijam boksów po pracy ....
Wolę raz a konkretnie- 1 0
-
2022-09-21 19:08
"CuCumber zawsze starał się podążać za trendami w muzyce alternatywnej"
O matko, to jest traktowane jako zaletę? :D To jest na plus? A tak nawiasem mówiąc, jakie są trendy w muzyce alternatywnej, poza byciem alternatywnym i nie podążać za trendami??! Co to za alternatywa, skoro nie jest alternatywna? Czy obecnie ludzie "wylewają" z siebie treść dla tych, którzy wchłaniają wszystko bez namysłu? Czy nikt już niczego nie analizuje?
- 4 0
-
2022-09-21 19:24
(1)
temat tu wałkowany wielokrotnie
ile można w kółko pisać o tym co było 25 lat temu
było minęło poco drążyć...- 0 10
-
2022-09-22 06:19
Pisz co teraz.
- 1 0
-
2022-09-21 20:01
A macie zgody (4)
Na upublicznianie zdjęć uczestników?
Za łamanie Rodo milionowe odszkodowania!- 2 16
-
2022-09-21 20:33
W tamtych (1)
Czasach nie bylo rodo tylko działki
- 5 2
-
2022-09-21 21:24
Ale teraz jest
I śmiało można wyjąć $ za jaki temat
- 1 3
-
2022-09-22 06:26
RODO nie dotyczy zdjęcia kilku osób na jednej fotografii.
Polecam zapoznać się z tematem.- 5 1
-
2022-09-22 10:24
Bzdura, radzę się doszkolić w temacie RODO
- 0 1
-
2022-09-21 20:58
Spoko
Fajny artykuł
- 6 1
-
2022-09-21 22:15
Czarna muza (3)
Lata 2000 to w Sopocie przede wszystkim czarna muza! Od Non stopu ( przecież to największy czarny klasyk, czemu o nim nie piszecie) po czarne imprezy w Vivie a nawet Galaxy miało chyba czarne środy. Rnb i hip-hop królowały w Sopocie:)
- 8 0
-
2022-09-22 06:24
Wiem że takie miejsca były, ale nigdy w nich nie byłem z powodu niestrawnej muzyki i towarzystwa.
W tamtych latach odwiedzałem Sfinksa i pamiętam, że zawsze nad ranem pojawiało się przypadkowe towarzystwo z Galaxy.
Jakieś pijane lachony w szpileczkach i spódniczkach ze swoimi koksami w białych koszulkach próbujące tańczyć na podeście do Acid Techno czy Drum'n'bassu.
Szybko jednak opuszczali mury Sfinksa.- 3 1
-
2022-09-22 07:50
Acha, takie imprezy z czarną muzą, że koszykarzy z Prokomu nie chcieli wpuszczać do Vivy i Galaxy...
- 0 1
-
2022-11-07 16:18
czarnej muzy słuchali wtedy protodresiarze
- 0 0
-
2022-09-21 22:19
(2)
Byla Mandarynka..
Byla Versalka..
Byla Papryka..
Bylo Soho..
Kluby z klimatem, po ktorych nic nie powstalo. Lat 1998-2008 nic nie zastapi.- 13 0
-
2022-09-22 00:09
(1)
Trochę wcześniej Lillymarlin, Siouxie w kilku miejscach, Papkin, teatralna, melmak, Zagłoba, różne miejsca z różnym klimatem dla różnej klijenteli, wszystkie poznikały, teraz Elita się jeszcze zamyka
- 4 0
-
2022-09-22 07:50
O jeny! Ile godzin spędziliśmy w tych miejscach...
- 2 0
-
2022-09-22 05:43
Kto z was chodził na mocne techno do Cube / Space Cube na tyłach gdyńskiego sądu?
Który to był rok? 2000? 2001?- 3 0
-
2022-09-22 10:29
A kto pamieta (3)
Tarasy w Sopocie, kolo Monciaka?
- 6 0
-
2022-09-22 11:50
(1)
Za Nonstopem przed wejściem na molo?
- 0 0
-
2022-09-22 15:33
Tak niedaleko, otwarta dyskoteka, byl tylko daszek gdzie byly stoliki, mnostwo cudzoziemcow i tez swietny klimat
- 3 0
-
2022-09-25 16:37
Tarasy i obok Rotunda.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.