- 1 Co Jason Momoa robi w Gdańsku? (32 opinie)
- 2 Gdzie gdańszczanie imprezują w weekend? (43 opinie)
- 3 Imprezy rodzinne, za które trzeba płacić (75 opinii)
- 4 Grzechy gastronomii: kto winny? (206 opinii)
- 5 Królestwo Planety Małp: bywało lepiej (34 opinie)
- 6 Piją piwo na stadionie. Hevelka ruszyła (105 opinii)
Opener 2019: dzień pierwszy za nami
Tak słabego frekwencyjnie pierwszego dnia na Openerze nie było od lat. Organizatorzy przeliczyli się z możliwościami przyciągnięcia tłumów przez ulubieńców młodszej części festiwalowiczów, którzy okazali się dużo mniej wierni od starszych, którzy nigdy nie zawodzili i tłumnie stawiali się na koncertach swoich idoli.
Opener 2019: podsumowanie pierwszego dnia
Występy Travisa Scotta i Diplo najchętniej bym pominął. To było nieporozumienie. Headliner, który sprzedał najwięcej biletów na koncerty na świecie w ciągu ubiegłego roku zawiódł. Poza efektami pirotechnicznymi nie miał nic do zaoferowania. Inna sprawa, że po raz kolejny na Openerze pojawia się wykonawca, który nie jest w stanie przedstawić swojego show w pełnej krasie ze względu na ograniczone możliwości infrastrukturalne imprezy.
Opener 2019. Mniejsze zainteresowanie w tym roku?
Diplo natomiast to była po prostu kpina. Współzałożyciel jednego z najciekawszych elektronicznych projektów ostatnich lat - Major Lazer - który zresztą bardzo mocno spuścił z tonu, idąc w stronę pozbawionej ambicji muzyki tanecznej, na tegorocznym Openerze odbębnił przysłowiową pańszczyznę. Każdy, kto znajdował się podczas jego setu pod sceną, byłby w stanie dać podobny albo i lepszy występ niż Amerykanin. Takie rzeczy po prostu nie przystoją na jednym z największych europejskich festiwali.
Opener 2019: najciekawsze rzeczy
I tu przechodzimy do sedna sprawy. Najważniejsze rzeczy działy się poza Orange Main Stage. Fantastyczny koncert dała punkowa formacja Idles, która udowodniła, że ten gatunek wciąż ma się bardzo dobrze. Umiejscowienie ich o godz. 19, kiedy jeszcze mało kto zdążył się wczuć w festiwalowy klimat, było nieprzemyślanym ruchem. Szkoda.
Innym bardzo ważnym występem pierwszego dnia był koncert nowojorskiego zespołu Interpol, jednej z legend współczesnej alternatywy. Na prośbę samej formacji odbył się późnym wieczorem na Tent Stage. Nic dziwnego. Zespół, który wzrastał w dusznych klubach, dużo lepiej czuje się właśnie w takiej scenerii. Wielka szkoda, że tak mało osób go widziało, a po wybrzmieniu "Slow Hands" jeszcze więcej zaczęło opuszczać scenę pod namiotem.
Festiwale muzyczne w Trójmieście
Kolejnym kapitalnym występem, który stał się ofiarą line-upu i dużo mniejszego zainteresowania festiwalem, był koncert Death Grips, formacji prezentującej eksperymentalny hip-hop. Zespół zagrał porywająco, pokazując, że w muzyce można przekraczać wszelkie normy i granice, przywołując najlepsze lata Openera, kiedy ten festiwal kształtował trendy i budował świadomość słuchaczy.
Opener 2019: co się nie udało?
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nagłośnienie na Alter i Tent Stage było katastrofalne. Dopiero po włożeniu zatyczek i mocnym ich dociśnięciu można było cieszyć się koncertami zespołów. Na festiwalu z tak dużym stażem tego rodzaju incydenty nie powinny mieć miejsca.
Alter Art podczas pierwszego dnia osiemnastej edycji Openera dostał pstryczek w nos. Okazało się bowiem, że młodszy fan nie jest tak żelaznym odbiorcą, jak ten starszy, który w ciemno idzie na Pearl Jam czy Depeche Mode. Może też część młodzieży po prostu nie uzyskała zgody rodziców na uczestnictwo w festiwalu. Ale jedno jest pewne - budowanie w Polsce imprezy na podstawie "trending on Spotify" jest nieracjonalne i nierentowne.
Takich pustek Babie Doły nie widziały już dawno. I niech to będzie lekcja poglądowa, bo kolejnych tego rodzaju niewypałów stali bywalcy po prostu nie wybaczą.
Wydarzenia
Opinie (180) ponad 10 zablokowanych
-
2019-07-04 13:13
Największym hitem pierwszego dnia była...
Awaria Instagrama. I ludzie musieli słuchać muzyki zamiast się lansować w sieci.
- 54 0
-
2019-07-04 13:06
Orange opener
Nie dziwi słaby poziom muzyczny i frekwencyjny gdy sponsorem głównym jest Orange
- 15 3
-
2019-07-04 12:56
propozycja
organizator powinen sie postarac bardziej o urozmaicony program bo ceny sa potezne a to co proponuja to jest tylko muza dla wąskiego przedziału wiekowego a co z pokoleniem 40, 50 lat Tez byśmy chętnie poszli , a czemu nie? Nie twierdze ze wszystkie dni bysmy balowali ale nam tez sie nalezy troche luzu i dobrej muzy wiec moze ktos w przyszlym roku tez pomysli o nas , tych po 50 tce :)
- 37 1
-
2019-07-04 12:36
Organizator chyba nie mysli
Kase maja 40 latkowie.Zamiast zaprosic jakies naprawde dobre i znane zespoly,ktore przyciagna starych fanow zaprasza sie wykonawcow glownie dla gimbazy.Oni sa przyzwyczajeni do sciagania muzy z netu i koncert na zywo ich nie interesuje.Tak trudno to skumac?
- 87 2
-
2019-07-04 12:36
a ja widzę plusy tak małej frekwencji :)
brak stania w kolejkach po jedzenie czy też trunki gdzie się marnowało czas zamiast spędzać na koncertach.
- 30 2
-
2019-07-04 12:35
Czy wczuć się w festiwalowy klimat to synonim zwrotu nawalić się ? :-)
- 13 1
-
2019-07-04 11:11
Pierwsze zdjęcie artykułu podsumowuje dzisiejsze czasy (3)
Oraz fanów..
- 83 0
-
2019-07-04 12:04
(1)
Ale ta czarna ma pazury fajne. :)
- 2 10
-
2019-07-04 12:25
Fuuuuu
- 4 1
-
2019-07-04 11:35
Smutne lecz prawdziwe
- 19 0
-
2019-07-04 12:22
Bez kaloszy to nie opener !!!
Deszcz nie padał, błota nie było, to i opener do du... :/
- 9 5
-
2019-07-04 12:06
Opener
W zeszłym roku zarobili tyle że w tym mogą odpuścić. Olewaja Was i tyle. Co im zrobicie ?
- 28 0
-
2019-07-04 11:57
Spoko
Szczur dosypie grosza i będzie git.
- 13 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.