- 1 Królestwo Planety Małp: bywało lepiej (19 opinii)
- 2 Politechnika bawiła się na Technikaliach (53 opinie)
- 3 Fale w Sopocie. Nowa impreza przy plaży (13 opinii)
- 4 Młodzi w ten weekend bawią się na "Ele" (65 opinii)
- 5 Grzechy gastronomii: kto winny? (199 opinii)
- 6 Połączyła ich miłość do jedzenia (55 opinii)
"System musi się zmienić". Polscy filmowcy walczą o tantiemy ze streamingu
Współczesny rynek VOD w Polsce generuje przychody na poziomie ponad 2 mld zł rocznie. Ile z tej kwoty w postaci tantiem trafia do polskich twórców? Okrągłe zero. Jesteśmy bowiem wśród nielicznych krajów w Europie, które do tej pory nie uregulowały zasad dotyczących wypłacania pieniędzy filmowcom za wyświetlenia ich dzieł w serwisach streamingowych. O przyspieszenie prac nad nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych apeluje Stowarzyszenie Filmowców Polskich. - Chcemy, żeby zasady były równe i przejrzyste dla wszystkich - tłumaczą Bartosz Paduch i Maciej Wiktor, trójmiejscy reżyserzy i członkowie SFP.
Najciekawsze filmowe wydarzenia w Trójmieście
W ustawie nie ma platform streamingowych. Są za to... wypożyczalnie VHS
Wszystkiemu winne są przestarzałe i niedostosowane do aktualnych realiów zapisy w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Artykuł 70 tejże ustawy określa zasady wypłaty uzupełniających wynagrodzeń filmowcom (nie tylko twórcom filmowym, ale i aktorom) przez podmiot, który korzysta z ich dzieł. Mowa tutaj o kinach, stacjach telewizyjnych, operatorach kablowych czy dystrybutorach DVD. Nie ma natomiast słowa o serwisach streamingowych. Trudno zresztą, aby było inaczej, skoro w momencie przyjmowania przepisów rynek VOD w Polsce praktycznie jeszcze nie istniał.
To jedna z nielicznych wypożyczalni filmów w Polsce
- Prawo autorskie jest na tyle specyficzną dziedziną prawa, że niemal stale wymaga aktualizacji. Wszystko przez to, że tworzą się nowe pola eksploatacji utworów audiowizualnych, czyli miejsca dystrybuowania filmów. I to prawo zwyczajnie za tym nie nadąża. W Polsce mamy bardzo duży i dobrze rozwinięty już rynek VOD, którego przepisy po prostu nie widzą. Jeżeli mówimy o rozwiązaniach formalnych w kontekście tantiem, to jesteśmy - nikomu nie ujmując - w sytuacji gorszej niż w Mołdawii - zauważa Bartosz Paduch, pochodzący z Gdańska reżyser znany choćby z takich dokumentów, jak "Skandal. Ewenement Molesty" czy "Totart, czyli odzyskiwanie rozumu".
O tym, jak archaiczne są przepisy, o których aktualizację zabiega od lat Stowarzyszenie Filmowców Polskich, niech świadczy fakt, że w ustawie jest jeszcze określony obowiązek wypłaty tantiem przez... wypożyczalnie kaset VHS. Pomimo że w ostatnich dekadach zmienił się model oglądania filmów, ich twórcy nadal są honorowani jedynie za dystrybucję dzieł w kinach czy w telewizji. Tymczasem, jak wyliczają zrzeszenia artystów, stawką dla samego tylko przemysłu filmowego z tytułu internetowych tantiem jest nawet 35 mln zł.
Polska znowelizować przepisy musi, ale wciąż czeka
Determinacja środowisk artystycznych w dążeniu do aktualizacji przepisów więc nie dziwi. Nie chodzi jednak tylko o prywatny interes filmowców czy ich "widzimisię". Do odświeżenia ustawy o prawie autorskim obliguje Polskę unijna dyrektywa z 2019 r. dotycząca prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Po blisko czterech latach nic się jednak w tym względzie nie zmieniło. Wspomniana dyrektywa bowiem zobowiązuje kraje unijne do przyjęcia odpowiednich przepisów, ale ich kształt i treść pozostawia do wypracowania poszczególnym rządom. Zdecydowana większość członków UE takie zapisy prawa już wprowadziła w życie.
- Powoduje to nieco absurdalną sytuację, w której polscy filmowcy dostają tantiemy np. z Hiszpanii czy Francji, gdzie obowiązek wypłaty wynagrodzeń twórcom jest już dawno uregulowany. U nas natomiast pozostają z niczym. Oczywiście każdy filmowiec, dzięki pośrednictwu producenta, może próbować wypracować procent z dochodów swojego filmu w takim serwisie, ale chodzi o to, że wciąż brakuje w Polsce odgórnych zasad dotyczących wypłacania tantiem z internetu. Sytuacja, w której każdy jest skazany na indywidualne negocjacje z konkretną platformą, nie jest często w praktyce możliwa albo efektywna. Nie jest też powszechnie stosowana za granicą - tłumaczy Maciej Wiktor, trójmiejski reżyser i członek zarządu Koła Reżyserów SFP.
Oprócz Polski równie opieszale do aktualizacji przepisów prawa autorskiego w kontekście wykorzystywania utworów audiowizualnych w serwisach streamingowych podchodzą też Bułgaria, Portugalia i Łotwa. W tym ostatnim kraju nie ma nawet roboczej wersji dyrektywy. U nas nad takimi założeniami od prawie dwóch lat pracuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Projekt nowej ustawy tkwi jednak w resortowej zamrażarce. To o tyle dziwaczna sytuacja, że właściwie wszystko było już dopięte na ostatni guzik i skonsultowane ze środowiskami filmowymi.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z tych przepisów, zwłaszcza z nowelizacji kluczowego dla naszej sprawy artykułu 70. Można nawet powiedzieć, że to nasza ustawa, bo od lat braliśmy udział w konsultacjach nad jej kształtem i faktycznie mieliśmy wpływ na poszczególne zapisy - podkreśla Bartosz Paduch, który jest jednocześnie przewodniczącym Koła Reżyserów Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Wydawało się więc, że wszystko (powolnie, ale jednak) zmierza w dobrym kierunku. Do momentu, gdy do akcji wkroczył największy potentat na rynku serwisów VOD.
Netflix chce zmian, ale po swojemu
Netflix, bo o nim mowa, korzystając z braku odpowiednich rozwiązań, w listopadzie ubiegłego roku wyszedł z pomysłem pilotażowego programu wynagradzania twórców filmowych. W oparciu o własne zasady i reguły obowiązujące na amerykańskim rynku. Platforma wyszła więc niejako przed szereg i jako pierwsza w Polsce zaproponowała rozwiązanie palącego problemu. Szkopuł w tym, że przedstawione przez streamingowego giganta założenia spotkały się z umiarkowanym optymizmem środowiska filmowego. W słowach nie przebierał prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
- Próba sabotażu przez streamingowego giganta bardzo dobrych rozwiązań systemowych jest w tym przypadku aż nadto widoczna. "Pilotażowy" program nagradzania najlepszych twórców czy zapewnienia o daleko idących finansowych inwestycjach w branżę mogą brzmieć atrakcyjnie. Jednak tego typu porozumienia zawarte przez Netflix w innych europejskich krajach sprawiają, że pozostajemy wobec tych rewelacji sceptyczni. Doświadczenia naszych europejskich sąsiadów powinny być dla nas przestrogą przed przepisami pozostawiającymi międzynarodowym korporacjom nadmierną uznaniowość w ich interpretacji - pisał w specjalnym oświadczeniu Jacek Bromski.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich powołuje się na przykład Niemiec, gdzie na drodze porozumienia tamtejszych twórców z Netflixem wypracowano zasady przyznawania tantiem za wyświetlenia filmów i seriali. Warunkiem do przyznania wynagrodzeń jest liczba co najmniej 10 mln widzów na świecie, którzy obejrzą daną produkcję nie mniej niż w 90 proc.
- To bardzo rygorystyczne progi. Na dodatek Netflix uznaje tantiemy tylko w przypadku produkcji własnych. Dodatkowe wynagrodzenia nie należą się więc twórcom filmów, które trafiają do biblioteki serwisu jedynie na podstawie licencji. A to przecież spora część oferty tej platformy - zauważa Maciej Wiktor.
KINO Najwyżej oceniane nowe filmy:
W ubiegłym roku do bazy Netflixa dołączył dokument "Skandal. Ewenement Molesty". Bartosz Paduch nie może jednak liczyć na żadne tantiemy. Takowych nie uwzględniałby również zaproponowany przez platformę pilotażowy program.
- Netflix po prostu kupił prawa do mojego filmu i na tym koniec. Ja w związku z tym nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia, a oczywiście fajnie byłoby takie dostać, tym bardziej że z tego, co się orientuję, "Skandal" obejrzało w serwisie sporo osób. Trudno jednak dziwić się prywatnej firmie, która chce wprowadzić zasady korzystne przede wszystkim dla niej - podkreśla gdański reżyser. - To krok w dobrym kierunku, ale jako dodatkowe rozwiązanie do tego, które jet zaprojektowane w nowelizacji. Dopóki nie będzie ustawowych zapisów, jesteśmy jako filmowcy tak naprawdę pozbawieni ochrony i argumentów w negocjacjach z wszelkimi platformami. Czy jest to Netflix, HBO czy Canal+ Online.
Zaproponowany przez Netflixa pilotaż na razie zdaje się, że pozostał jedynie luźną propozycją, bowiem nie ma dotąd informacji, aby ktokolwiek w naszym kraju skorzystał z tantiem przyznawanych przez największy na świecie serwis VOD.
Kto i kiedy w końcu zdecyduje o tantiemach?
Oliwy do ognia dolała grudniowa wizyta ówczesnego szefa Netflixa, Reeda Hastingsa, który spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Obie kancelarie nie podały szczegółów rozmów. Niepokojące dla środowiska filmowego było jednak to, co wydarzyło się potem. Do Ministerstwa Kultury wpłynęło pismo autorstwa sekretarza stanu w Kancelarii Przewodniczącego Rady Ministrów, Janusza Cieszyńskiego, sugerujące wykreślenie z nowelizacji ustawy art. 70 mówiącego o wynagrodzeniu za odtworzenia w serwisach VOD.
- Celem przekazanych przez ministra cyfryzacji uwag do projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz niektórych innych ustaw jest przede wszystkim niedopuszczenie do podniesienia cen w dostępnie do kultury cyfrowej dla kilkunastu milionów użytkowników - informowało wówczas portal Wirtualnemedia.pl biuro prasowe KPRM.
- To nie jest żaden podatek cyfrowy - kontruje Maciej Wiktor. - Potwierdzili to zresztą nasi prawnicy. Wypłata tantiem z internetu nie podniesie cen za korzystanie z platform streamingowych przez widzów. Te same obawy towarzyszyły wprowadzeniu opłaty audiowizualnej pobieranej od dostawców VOD na rzecz PISF, wynoszącej 1,5 proc. przychodu i obowiązującej od lipca 2020 r. Wówczas również straszono podwyżką cen, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Nie jest to również zagrożenie dla samych kin. Nawet po przyjęciu zapisów o tantiemach filmowcy nie odwrócą się od kin. To nadal świątynia filmu i chcemy tę chlubną tradycję kultywować.
Teraz ruch jest po stronie premiera. Projekt ustawy ma być dyskutowany w marcu na posiedzeniu Rady Ministrów. Jeżeli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to w dalszej kolejności znowelizowanym prawem autorskim powinni zająć się posłowie.
- Minister Gliński od samego początku wspiera w tym względzie środowisko filmowe i mam nadzieję, że tak pozostanie aż do szczęśliwego finału, jakim będzie dla nas przyjęcie ustawy w jej aktualnym kształcie. Jeżeli platformy streamingowe zarabiają na filmach, to warto byłoby się tymi zyskami dzielić z tymi, którzy te filmy tworzą. Do tego potrzebna jest nie tyle dobra wola serwisów VOD, ile polskie prawodawstwo - mówi Bartosz Paduch.
- Ta ustawa jest bardzo potrzebna, bo na współczesnym rynku cyfrowym jest olbrzymia konkurencja. Aby polscy twórcy sami byli konkurencyjni, potrzebują odpowiedniej ochrony prawnej. Tantiemy jeszcze bardziej nakręcą polską kinematografię i stworzą nowe możliwości do rozwoju naszego kina. A chyba o to chodzi wszystkim, którym zależy na polskiej kulturze - wtóruje Maciej Wiktor.
Opinie (90) 4 zablokowane
-
2023-03-21 15:06
Artystą
to był np. Fellini. Współcześnie artystów zdecydowanie brak.
- 6 1
-
2023-03-21 14:54
Pis ma to w D......
Ważniejsze jest przekupywanie patologii i niewykształconej części spoleczenstwa
- 2 9
-
2023-03-21 14:41
No tak.
Prawa kupione, prawa sprzedane
Dziękuję.- 12 1
-
2023-03-21 14:20
Netfiks powinien placic jak najwiecej kasy dla Polski ale ten Luther reklamo wany jako hit okazał sie kiczem totalnym
Kazdy chciał zobaczyc a sie okazał to totalnie beznadziejnym gniotem
- 9 9
-
2023-03-21 14:17
Trochę nie rozumiem.
Wszystko jest zapisane w umowach między filmowcami a platformami streamingowymi. Otrzymali pieniądze za stworzenie filmu/serialu (przecież za darmo tego nie robią), to czego jeszcze oczekują? Było negocjować przed podpisaniem umowy, po co do tego ustawodawca? Jak czytam fikołki językowe "Netflix po prostu kupił prawa do mojego filmu i na tym koniec. Ja w związku z tym nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia." to mi się słabo robi. Kupił za darmo czy jak? Wisienką na torcie jest sformułowanie: "Wypłata tantiem z internetu nie podniesie cen za korzystanie z platform streamingowych przez widzów." Rozumiem, że rozmówca poprzedził wypowiedzi dogłębnymi badaniami na każdym z rynków, gdzie podobne regulacje wprowadzono? Po prostu każde streamingowe korpo dobrodusznie rezygnuje ze swoich zysków z powodu dej tantiemy? Ludzie...
- 48 2
-
2023-03-21 14:09
No tak, a jak ktoś skręci łóżko i je sprzeda to powinien do końca życia dostawać pieniądze od każdego noclegu.
"Netflix po prostu kupił prawa do mojego filmu i na tym koniec. Ja w związku z tym nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia,"
Kupił od kogoś, komu artysta sprzedał bądź umówił się w inny sposób (np. dostał wypłatę). Kłamaniem w żywe oczy są bajki o braku wynagrodzenia.
Potem zdziwienie, że wielkie firmy wolą kręcić w ameryce.- 59 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.