• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tak upada legenda? Słodko-gorzki wieczór z Myslovitz

Patryk Gochniewski
19 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 

Dziwny to był wieczór. Otóż koncert sam w sobie był udany. Jednak można było odnieść wrażenie, że to wszystko jest na siłę. Myslovitz bez Artura Rojka już nie ma tej renomy i rangi, co kiedyś. Wieczór w Starym Maneżu stanowił zatem swoisty dysonans. Niezwykle trudno jest bowiem patrzeć na ten zespół obiektywnie.



Najbliższe koncerty rockowe w Trójmieście



Czy zespoły powinny kontynuować karierę po odejściu charyzmatycznego lidera?

Kiedy Myslovitz pojawiło się na polskiej scenie w 1992 r., z początku była to ciekawostka. Fani jeszcze nie zweryfikowali ich umiejętności, a krytycy zauważyli, że może to być krok milowy w polskiej muzyce rockowej w czasach po transformacji.

Debiut przeszedł bez większego echa, kolejne trzy płyty - "Sun Machine", "Z rozmyślań przy śniadaniu" i "Miłość w czasach popkultury" - które zostały wydane na przestrzeni zaledwie trzech lat, wywindowały śląski zespół do rangi gwiazdy.

Później były próby zawojowania rynku zagranicznego, ale - w sumie nie wiadomo dlaczego - to się nie udało. A przecież Myslovitz było na wskroś niepolskie. Te melodie, te teksty, ten image. Jak wyjęty z Wielkiej Brytanii. Niestety, mimo szeroko zakrojonej promocji oraz wielu prób koncertowania, wydawania anglojęzycznych płyt, podbój Europy się nie udał. Może było na to za wcześnie?

Niemniej aż do 2012 r. Myslovitz było w czołówce polskiego rocka czy alternatywy. Wtedy właśnie zespół oświadczył, że kończy działalność w dotychczasowym składzie. Artur Rojek poszedł własną drogą. Szybko okazało się, kto stanowił o sile zespołu. To był właśnie on.

Wycofany, nieco nieśmiały, w pewnym stopniu androginiczny, funeralny może nawet. Dziwny, intrygujący, ale na wskroś charyzmatyczny. Nie był wybitnym wokalistą i wciąż nie jest. Ale ma w sobie coś, co przyciąga tłumy. A tych na piątkowym koncercie Myslovitz zabrakło.

Zespół dziś występuje z trzecim już po Rojku wokalistą. Mateusz Parzymięso ma zdecydowanie najlepszy warsztat ze wszystkich frontmanów. To nie ulega wątpliwości. Sprawdza się w nowym repertuarze, ale też bez problemu radzi sobie z największymi przebojami grupy. Falsety i wysokie dźwięki nie stanowią dla niego większego wyzwania. Mimo wszystko jednak legenda Myslovitz, które dało inspirację i ożywiło całą gitarową scenę lat 90. w Polsce, upada.

Ale po kolei. Zacznijmy od tego, że dużym plusem piątkowego koncertu było to, że organizatorzy zdecydowali się zamknąć bar na sali. Aby coś zamówić, trzeba było wyjść do sekcji restauracyjnej. Był to mój pierwszy koncert w Starym Maneżu, którego nie przeszywały krzyki, śmiechy i gwar ludzi zebranych w kolejce po trunki. Od razu całość nabrała innego wyrazu.

Szkoda tylko, że był to koncert z miejscami siedzącymi. To nie ten klimat, nie ta muzyka. Tu trzeba stać, bawić się. Mimo wszystko jest to rock. Kiedy przy "Acidland" na początku występu kilka osób wstało i poszło pod scenę, wokalista od razu zaprosił pozostałych, aby się dołączyli. Te kilkadziesiąt osób od razu zmieniło wydźwięk całego koncertu i pozwoliło też samemu zespołowi rozwinąć skrzydła.

Jednak rozumiem, o co chodziło. I tu zmierzamy niejako do wyjaśnienia upadającej legendy. Miejsca siedzące robi się w przypadku takich koncertów po to, aby ukryć małe zainteresowanie. W ten sposób zyskuje się wrażenie, jakby sala była pełna. Gdyby zabrać wszystkie krzesła i zostawić samych ludzi, wyglądałoby to dość mizernie.

Jestem pewien, że gdyby przyjechał sam Artur Rojek, Stary Maneż pękałby w szwach. Są bowiem takie zespoły, które po odejściu wokalisty odżywają i robią kariery. Są takie, które się momentalnie rozpadają i świat o nich zapomina. Są też takie, które po rozłamie powoli odchodzą w zapomnienie, ale były lider robi oszałamiającą karierę.

Ten ostatni przykład idealnie opisuje Myslovitz. Otóż Artur Rojek solowo zrobił chyba jeszcze większą karierę niż z kolegami z formacji. A ci coraz bardziej znikają we mgle przeszłości, która wciąż jawi im się jako świat gwiazd rocka.

Niestety. Ten koncert dobitnie to pokazał. Nie było szaleństw publiczności, nie był pisków ani owacji na stojąco. Na widowni było bardzo letnio. Do gorąca wiele brakowało. I jasne, Mateusz Parzymięso świetnie radzi sobie jako pomost między starym a nowym Myslovitz, ale to już nie to. Nie ma tu już tej świeżości i innowacyjności. Ta muzyka też w Polsce odchodzi już do lamusa. Szkoda, oczywiście, ale taki znak czasów.

Nowe utwory nie są złe. Są bardzo w porządku. Chociażby świeżutka "Miłość", zagrana we Wrzeszczu po raz pierwszy na żywo. Jednak brakuje im oryginalności, tego elementu zaskoczenia. Stare zaś wciąż są świetne. Szczególnie te z lat 90. Tyle że to już jest granie na sentymentach, uczuciach dawnych fanów. Miło jest tego posłuchać, ale to trochę jak Queen z Adamem Lambertem. Posłuchamy, pośpiewamy, ale zaraz o tym zapomnimy.

Myslovitz, mimo że wciąż jest bardzo dobrym zespołem, zaczyna zanikać niczym poranna rosa wraz z pierwszymi promieniami słońca. Staje się tylko wspomnieniem z lat młodości. Wielka to szkoda. Dobrze by było, aby zespół znalazł jednak drogę do tego, aby znów zachwycać. Zwyczajnie bowiem na to zasługuje. Póki co jednak trudno nie odnieść wrażenia, że trwa odcinanie kuponów od "Długości dźwięku samotności" i reszty evergreenów.

Wydarzenia

Myslovitz - trasa promująca nową płytę (9 opinii)

(9 opinii)
70 - 140 zł
rock / punk

Miejsca

Zobacz także

Opinie (110) ponad 10 zablokowanych

  • Nie zgadzam się z recenzją autora artykułu (1)

    Szanowny Panie Patryku Gochniewski, napisał Pan recenzję bardzo subiektywną...niczym troll w social media. Po niej widać, że pozostal Pan fanem Pana Artura Rojka i chce Pan swoją recenzją zaszkodzić zespołowi Poprzez swoją pracę w redakcji napisał Pan nieprawdziwą recenzję koncertu Myslovitz. Ci, którzy tam byli mają inne wrażenia tego co tam było. Jest to bardzo obraźliwa i krzywdząca "Panska opinia o koncercie" bo recenzją tego nie można nazwać...W jakim celu Pan to napisał?

    • 8 0

    • wstyd i żenada

      jeśli ktoś powinien zejść ze sceny, to jest to z całą pewnością autor artykułu. To musiało zostać napisane przed koncertem, bo nie wierzę, że byliśmy na tym samym wydarzeniu! Abstrahując od subiektywnych opinii autora, pisanie, że na koncercie było mało ludzi, gdzie klub był właściwie pełny, że zespół nie był oklaskiwany, gdzie na filmie ze sceny od zespołu widać, jaki był szał. No szok!!!

      • 2 0

  • ACDC

    Można? Można.. Ale rzadko to się udaje

    • 1 0

  • Nie zgodzę się z tym, że miejsca siedzące oznaczają strach przed brakiem aktywności i zainteresowania. Miałam siedzące na wielu koncertach w tym Slipknot, gdzie naprawdę na zejście pod scenę nie było miejsca. Wiele rzeczy na to wpływa. Teoria naciągana.

    • 5 1

  • Mogą grać

    Ale tak jak widać stali się jednym z tych wszystkich zespołów, są, grają ale co to wnosi do świata muzyki? Myslovitz był zawsze kojarzony z Rojkiem i to się nie zmieni

    • 2 5

  • Czytam i mam wrażenie, że był Pan w jakimś innym Starym Maneżu w tym samym czasie.
    Zazwyczaj wychodzę z założenia, że prawda sama się obroni i nie ma co komentować takich słów podchodzących już pod oszczerstwa ale tego przemilczeć nie można. Otóż! Drogi Panie redaktorze (specjalnie z małej) poszłam na ten koncert po kilku latach przerwy od Myslovitz. Oczywiście wiedziałam, że zespół już nie gra z Arturem Rojkiem, który odszedł od zespołu o zgrozo!!! 10 lat temu i dla mnie temat jest zamknięty, ale widać nie dla wszystkich. Nie miałam oczekiwań, chciałam posłuchać dobrej muzyki na żywo wie Pan pandemia przeorała nas muzykomanów, tęsknimy za wykonami na żywo, za spotkaniami z artystami.
    Zasiadłam sobie na antresoli i wbrew temu co Pan sugeruje nie zauważyłam wielu pustych miejsc. Z góry widać wszystko lepiej ale rozumiem, że mogło to Panu umknąć skoro rozglądał się Pan za barem i musiał wychodzić z sali.
    Nie rozumiem do końca o czym jest ten artykuł. O świetnym koncercie w Gdańsku czy o Pana subiektywnej opinii jak potoczyły się losy zespołu na przestrzeni lat?
    Przykro jest czytać tak szczerze niesprawiedliwą i totalnie mijającą się z prawdą recenzję. Wybawiłam się świetnie. Nawet te 2,5 godziny grania zleciało nie wiem kiedy. Kto teraz gra 2,5 godzinne koncerty? To już ja nie miałam siły, a oni grali dalej i dalej. Z jednym zdaniem z artykułu muszę się zgodzić - Mateusz jest świetnym wokalistą. I z całego serca życzę im, by płyta która wyjdzie niebawem okazała się totalnym sztosem m.in. po to, by pokazać Panu jak bardzo się Pan myli. A ja nie mogę się doczekać i kiedy tylko pojawi się w sprzedaży na pewno ją kupię. Bo wbrew temu co Pan pisze legenda ma się całkiem dobrze.

    • 8 2

  • Neutralna

    Byłem na koncercie Myslovitz z Rojkiem dawniej w Proximie w Warszawie i powiem krótko słabo. Musiałem wyjść.

    • 1 1

  • Jest ok

    Mnie się podoba. Super

    • 1 1

  • Ok, brzmienie miało rys swoich czasów, ale...

    Ktoś to uważa, że Myslovitz jest kopią z zachodu nigdy nie był w Mysłowicach w latach 90' :)

    • 2 0

  • Jeszcze gorzej

    Od Phila Colinsa :-((((

    • 1 1

  • A ja np wolałam Varius Manx z Kasią Stankiewicz niż z Lipnicką. Piosenki powinny być przede wszystkim dopasowane do wokalisty, no ale legendy zastąpić się nie da ️

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Wiosna w ogrodzie (2 opinie)

(2 opinie)
6 zł
targi, kiermasz

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (50 opinii)

(50 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Zlokalizowany w Gdańsku Instytut Badań nad Przyszłością został założony przez blogerkę: