- 1 Gdańskie zoo świętuje 70-lecie (31 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (7 opinii)
- 3 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (152 opinie)
- 4 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
- 5 Grają przeboje największych gwiazd (16 opinii)
- 6 Festiwal filmowy w odmienionej formule (17 opinii)
Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa
Makaron z truskawkami, pampuchy od babci, oranżada czy jabłka i śliwki skradzione "na szaber" od sąsiada. To tylko niektóre przykłady smaków z dzieciństwa, które wspominamy po latach. Co jeszcze królowało na stołach w czasach, gdy byliśmy mali? Zapytaliśmy mieszkańców Trójmiasta o ich kulinarne wspomnienia.
Przedszkola w Trójmieście
Prawdopodobnie każdy z nas ma swoje wyjątkowe wspomnienia związane z przysmakami z czasów młodości. Wiele z nich to pierwsze szkolne lub przedszkolne posiłki, ulubione dania, ale także znienawidzone potrawy, na myśl o których nadal może robić się słabo. Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, Sopotu i Gdyni, co najbardziej zapadło im w pamięć.
Czytaj też: Telegram w butelce sprzed 50 lat odnaleziono w murach remontowanego dworca
- Moje smaki dzieciństwa przypadają na lata 60. - wspomina Maria z Gdańska. - Są to przede wszystkim chleb polany kawą Turek i posypany cukrem. Czasami w innej wersji, z kwaśną śmietaną i cukrem. To także bułka ze smalcem domowej roboty i solą, a do tego jabłko, czyli kwaśna "papierówka" prosto z jabłonki z ogródka. Oczywiście był też placek drożdżowy z rodzynkami, którym pachniał cały dom w sobotę po przyjściu ze szkoły. Nie zapomnę lodów Eskimos kupowanych na ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu. Była też oranżada od Cyrsona z budki z warzywami, którą wspominał również Paweł Huelle w książce "Weiser Dawidek". Zimą stawialiśmy ją za piecem kaflowym, żeby się ogrzała. A na koniec jabłko, tak zwana "zimówka", czyli pieczone w piecu.
- Ja się zawsze na śniadanie w przedszkolu spóźniałam, bo nie liczyliśmy czasu rano i w przedszkolu lądowałam, gdy ze śniadania zostawało dosłownie kilka kanapek - opowiada Dominika, która do przedszkola chodziła w latach 90. - Pamiętam, że kanapki były z pastą jajeczną i choć dawniej jej nie lubiłam, to dziś z chęcią bym takie kanapki zjadła. Do tego pamiętam naleśniki serwowane wyłącznie w piątki, bo przestrzegano postu. Było też kakao i kompot. Do tego chyba najfajniejsze jest wspomnienie zapachu świeżej zupy czy kotletów, który niósł się przez całe przedszkole. Zawsze na mnie wrażenie robił ten gigantyczny gar z zupą i z ogromną chochlą w kuchni, gdy zaglądałam tam ukradkiem.
Najbardziej znane trójmiejskie zespoły lat 90.
Z wizytą w Fabryce Czekolady "Bałtyk":
- Bardzo dużą część swojego dzieciństwa spędzałem na terenie klubu tenisowego na Lechii - opowiada Alan. - Pamiętam tamten sklepik, w którym często kupowałem słodycze czy frytki. W przedszkolu natomiast się jadło ryż z cynamonem i jabłkami, budyń z jakimś sztucznym różowym syropem, piliśmy też kawę zbożową. Moje smaki to także maliny w słoiku od dziadka, kotlet schabowy mamy i ciastko z nadzieniem jabłkowym, na które zawsze chodziłem po treningu.
- Do przedszkola chodziłem w latach 90. i najlepiej z tamtego okresu wspominam danie, które nazwaliśmy nie wiadomo właściwie dlaczego "lodziki" - śmieje się Daniel. - Był to po prostu makaron z twarogiem na słodko, za czym przepadali niemal wszyscy. Kiedy okazywało się, że tego dnia serwowane jest nasze ulubione danie, wbiegaliśmy do jadalni z radosnym okrzykiem "lodziki, lodziki!". Pamiętam też, że bardzo modne były wtedy tatuaże, które można było znaleźć w opakowaniach gum do żucia i przyklejało się je do skóry na wodę. Jeden z moich wujków, chcąc mnie zniechęcić do ich naklejania, wciąż powtarzał, że te tatuaże zmieniają kolor krwi i są strasznie szkodliwe.
Zobacz także: Mieszkaniec Witomina zebrał zdjęcia z 70 lat istnienia swojej dzielnicy
- Moim ulubionym przedszkolnym daniem była "potrawka" - mówi Agata. - Było to mięso z kurczaka z ryżem i białym sosem, do tego gotowana marchewka. Ale były też dania, których nie znosiłam, takie jak zupa mleczna. Zjadłam ją tylko raz, gdy przymusiła mnie przedszkolanka będąca u nas na zastępstwie, nie znająca naszych zwyczajów i upodobań. Nadal mam bardzo wyraźne wspomnienie tego dnia. Na co dzień byłam fanką śledzi w śmietanie i parówek. Teraz uświadamiam sobie, że nie była to najlepsza dieta, ale łudzę się, że zdrowych rzeczy po prostu nie pamiętam. Zawsze lubiłam zupy, ale te domowe, nie z przedszkola czy od innych osób. Musiał być "mój" smak - opowiada.
- Moje smaki z dzieciństwa to przede wszystkim te związane z kuchnią regionalną - mówi Hubert, który pierwsze lata życia spędzał na Mazurach. - Na tamte rejony wpłynęła mocno kuchnia litewska, więc dużo było rzeczy mącznych i ziemniaczanych: babka ziemniaczana, kopytka, kartacze, pierogi. Natomiast w przedszkolu królowała zupa owocowa. Nikt jej nie lubił, ale ja się nią zajadałem. Do tego zupa mleczna na lanych kluskach lub z makaronem i oczywiście kaszka manna z syropem Paoli. Był także ryż z jabłkami i cynamonem lub z truskawkami. Oczywiście odbywał się też zawsze rytuał mycia rąk przed i po jedzeniu. Mieliśmy taki bardzo długi zlew z wystającymi kurkami i myliśmy w nim ręce aż po łokcie. A słodycze to przede wszystkim lody Bolero albo wodne lody pałki po 30 groszy. Do tego flipsy i gumy kulki. A jak brakowało słodyczy, ojciec robił mi kogel-mogel, a mama zawsze wołała na wylizywanie miski z kremu do ciasta.
- W okresie przedszkola byłem strasznym niejadkiem i toczyła się zawsze walka na stołówce o jedzenie - wspomina Tomasz z Gdyni. - Dopiero w wieku sześciu lat wysłano mnie do przedszkola, wcześniej byłem przyzwyczajony do posiłków, które gotował mi dziadek. Nie mogłem się długo przestawić na te wszystkie owocowe zupy. Była też zawsze walka o picie mleka, którego do dziś nie znoszę. Mój przysmak z dzieciństwa to kanapka z masłem i solą. Natomiast nie mogłem przekonać się do gotowanego mięsa z zupy i nigdy go nie jadłem. Jeśli chodzi o słodycze, pamiętam chrupki, w których można było znaleźć różne gadżety. Pamiętam serię kart z ciekawostkami ze świata "Ile zjesz, tyle wiesz". Lody "Solo" zajadałem, aż mi się uszy trzęsły. I uwielbiałem pić oranżadę Helenę, litrami.
A jakie są Wasze ulubione smaki z dzieciństwa? Czekamy na wspomnienia w komentarzach.
Opinie (245) 8 zablokowanych
-
2021-01-11 22:29
komuna juz
komuna juz jest do 6x ale smakow nie przywroca jarek mial zakaz wychdzenia z pokoju
- 2 8
-
2021-01-11 22:37
Kostki maggi jedzone jak cukierki i śledzie solone z beczki oplukane pod uliczną pompą. Pycha !!!
- 6 2
-
2021-01-11 22:40
Pajda chleba z masłem i prawdziwiny pomidorem malinowym :)))
- 18 0
-
2021-01-11 22:41
Łody calipso z galaretką jedzone patyczkiem, oranżada w woreczku, wafelki kukuruku z naklejkami - miałam cały album, kebaby na Monciaku i donaty, płonące lody w Delicjach w Gdyni. No i chleb tak pysznym i chrupiący że ciężko było nietknięty przynieść do domu.
- 13 0
-
2021-01-11 22:59
Moje smaki dzieciństwa: chleb smażony w jajku (obecnie nazywane tostami francuskimi, uwielbiam po dziś dzień), kogel mogel, groszki kakaowe Skawa, guma Donald i Turbo, ryż preparowany, mleko zageszczone słodzone z puszki, zupa wiśniowa z kluseczkami tzw. zacierka im większe kluski tym była dla mnie lepsza, kakao a do tego bułka z dżemem lub serem, bułka paryska, kaszka manna, cukierki pudrowe, kotlet schabowy, agrest, kalarepa, frytki w papierowym rozku albo na tekturowej tacce, i jakkolwiek to brzmi z latem kojarzy mi się obiad: ziemniaczki z koperkiem jakieś mięsko a do tego zsiadłe mleko do picia lub ogórki do picia. Moje ciocie robiły ogórki do picia latem jak jeździłam na wakacje z wieś. Lody calypso, vibovit jedzony na sucho, wafle andruty, ciasta plesniak i babka gotowana
- 19 0
-
2021-01-11 23:05
Lody od Kaliszczaka z długiej i kręcone gdzie dziś jest kino 7G.
Poza tym kogiel mogiel i piwo na gorąco z żółtkiem.
- 4 5
-
2021-01-11 23:39
Tyle wiesz ile zjesz
Ale mi się teraz przypomniało :)
- 3 1
-
2021-01-11 23:53
baton krymski pychota i frytki z baru karmazyn w sopocie obok kas biletowych skm
- 5 0
-
2021-01-12 00:16
Dzieciństwo ️️️
Lody smerfowe, rurki z kremem. A najwcześniejszy smak jaki pamiętam to chleb maczany pod kranówką i posypany cukrem, babcia serwowała takie rarytasy :) Gumy kulki, donald, turbo od których bolała szczęka, a smak znikał po sekundzie ale żuło się dalej :)
- 3 0
-
2021-01-12 00:20
(2)
Rodzina robotnicza, lata 80-te:
Herbata z rozcieńczanej esencji żeby nie było fusów i starczyło na dłużej, serwowana w szklankach (dla gości szklanki w metalowych koszyczkach z uchwytem).
Kiełbasa smażona na patelni z ziemniakami (jak mama była na wakacjach i gotował ojciec).
Makaron z truskawkami, do dzisíaj jadam.
Zupy owocowe, wielu nie cierpiało, ja i owszem, ulubiona z wiśniami, zimą z kompot.
Kompot do każdego obiadu, także na szkolnej stołówce.
Zupy: ogórkowa, śmietnik jarzynowy, szczawiowa, krupnik, kartoflanka, kapuśniak, żurek oraz... czarnina i rosół, moje płynne koszmary z dzieciństwa.
Pomidorowa na tak (tylko z makaronem).
Kawa selekt, tylko na kartki albo z wymiany.
Pyszne owoce i warzywa z lokalnego warzywniaka.
Placki ziemniaczane (wersja mamy ze śmietaną i cukrem, taty z solą i cebulą, taki maczo).
Domowe przetwory, o mamo!
Jogurt "z owoców mieszanych" w szkolnym sklepiku.
Aromatyczny chleb i drożdżówki z piekarni na Dąbrowszczaków, gorące bagietki z piekarni koło zielonego rynku.
Domowe ciasto co tydzień.
Domowa pizza na cieście drożdżowym z kiełbasą lub boczkiem (to już raczej lata 90-te).
Zrazy, klopsy, gulasze, bitki, mielone, schabowe, gołąbki - niby kartki i kolejki, a nie znałem żadnych jaroszy.
Dania rybne w barze Krewetka.
Desery w gdańskich delicjach.
Rurki z kremem.
Cytronada z woreczka.
Lody "włoskie" o smakach nieokreślonych, których mama poza latem nie chciała kupować i proponowała ohydne "ciepłe lody".
Ryż dmuchany z kalkomanią.
Prazynki ziemniaczane.
Draże kakaowe.
Blok czekoladowy.
Napoje gazowane: perła Bałtyku (woda) , Balbinka i Cytrynka z warzywniaka albo Ptyś z supersamu.
Wyrób czekoladopodobny Mela (podróbka Milki) jedyna "czekolada" nie na kartki.
Landrynki na kilogramy i w ogóle sklepy sprzedające cukierki na kilogramy.
Słodki pastylki pudrowe.
Andruty.
Vibovit i każde inne cudo, które dało się wsypać z saszetki do paszczy i miało owocowy smak.
Słodycze z darów- 31 1
-
2021-01-12 16:50
zapomniałeś o sękaczach. (1)
Pozdrawiam
- 1 0
-
2021-01-12 21:44
Sękacza
Jadłem kilka razy prawdziwego, ciasto z 40 jajek, było się na paru weselach na Suwalszczyźnie
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.