• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pawlak: musiałem się oduczyć gry na gitarze

Borys Kossakowski
14 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Dziwność czasem staje się dziwacznością, chorobą, na którą zapada wielu artystów. W życiu codziennym, taka dziwaczność doprowadza zaś do katastrofy - mówi Piotr Pawlak. Dziwność czasem staje się dziwacznością, chorobą, na którą zapada wielu artystów. W życiu codziennym, taka dziwaczność doprowadza zaś do katastrofy - mówi Piotr Pawlak.

- Dużo czasu spędziłem, żeby się oduczyć grać na gitarze - mówi Piotr Pawlak, trójmiejski gitarzysta i producent muzyczny, obecnie związany z zespołem Kaszebe II, a wcześniej m.in. Kury, Łoskot, Bielizna. Benefis 30-lecia jego twórczości odbędzie się na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Wstęp wolny.



Borys Kossakowski: Przed nami benefis 30-lecia twojej kariery muzycznej. Co właściwie się wydarzyło 30 lat temu?

Piotr Pawlak: Dokładnie nie wiem (śmiech). Decydując się na benefis, trzeba było przyjąć jakąś datę. Równie dobrze mogłoby to być 40 lat, bo mniej więcej wtedy zagrałem swój pierwszy koncert w drugiej klasie podstawówki muzycznej. A 30 lat temu pojawiłem się na scenie jako gitarzysta w różnych zespołach metalowych.

Ćwiczyłem po 10 godzin dziennie, grałem na wyrywki solówki Iron Maiden czy Van Halena. W pewnym momencie granie tych wszystkich rzeczy przestało jednak dla mnie mieć sens
A propos szkoły muzycznej, postronny obserwator widząc cię na scenie mógłby zadać sobie pytanie: czy ty w ogóle potrafisz grać na gitarze? Klasycznych technik unikasz jak ognia.

Dużo czasu spędziłem, żeby się oduczyć grać na gitarze. Najpierw uczyłem się w podstawówce muzycznej na Gnilnej. Ale ciężko to znosiłem. System szkolenia skonstruowano tak, by szybko odcinał osoby, które nie realizują programu, czyli nie szkolą warsztatu niezbędnego do realizacji zadań związanych z muzyką klasyczną.

Rozumiem, że ciebie system wyciął?

Tak. Co ciekawe, wiele lat później, gdy grałem muzykę metalową, ćwiczyłem po 10 godzin dziennie, grałem na wyrywki solówki Iron Maiden czy Van Halena. W pewnym momencie granie tych wszystkich rzeczy przestało jednak dla mnie mieć sens. Teraz to w zasadzie nie wiadomo, czy potrafię grać na gitarze (śmiech).

W czasie transowych improwizacji można zobaczyć, jak w charakterystyczny sposób surfowałeś na swoich dwóch efektach gitarowych tworząc ściany dźwięku. Jak wypracowałeś swój język muzyczny?

Kiedyś chciałem grać tak szybko, żeby nie można było odróżnić poszczególnych dźwięków. Potem mi przeszło. Chciałem być inny, żeby na tym padole gitarzystów czymś się wyróżniać. Chciałem radykalnej odmiany. Inspirowałem się sceną nowojorską. Mój pomysł na granie jest taki, że analizuję to, co się dzieje w muzyce i szukam dla siebie miejsca. Wypełniam przestrzenie, które warto zagospodarować. Dopasowuję się do muzyki, by ją uzupełnić, ozdobić, ale też nie "przegadać".

- Bycie w cieniu jest dość wygodne. Nie bierze się na barki tej całej otoczki związanej z kwestiami organizacyjnymi, marketingowymi, z dbaniem o rozgłos. Trochę się migam od tej roboty, ale mam to szczęście, że kto inny za mnie ją robi - mówi Piotr Pawlak. - Bycie w cieniu jest dość wygodne. Nie bierze się na barki tej całej otoczki związanej z kwestiami organizacyjnymi, marketingowymi, z dbaniem o rozgłos. Trochę się migam od tej roboty, ale mam to szczęście, że kto inny za mnie ją robi - mówi Piotr Pawlak.
Nie jesteś zbyt medialną postacią. Nie byłeś liderem żadnego zespołu, ba, nie mogłem znaleźć żadnego wywiadu z tobą w internecie.

Był taki moment, kiedy miałem zespół z Przemkiem Momotem i Andrzejem Smolikiem, ale moje zdolności przywódcze nie okazały się zbyt imponujące. Nie ma co ukrywać, bycie w cieniu jest dość wygodne. Nie bierze się na barki tej całej otoczki związanej z kwestiami organizacyjnymi, marketingowymi, z dbaniem o rozgłos. Trochę się migam od tej roboty, ale mam to szczęście, że kto inny za mnie ją robi. Dzięki temu mam trochę komfortu.

Mimo twojej niechęci do marketingu, jesteś jednak ciągle zapracowany.

Staram się sumiennie wykonywać to, co do mnie należy. A to wcale nie takie częste. Można na mnie liczyć i dlatego ludzie chcą ze mną pracować.

Tymon mówił o tobie, że jesteś dziwakiem (o sobie zresztą też). Benefis też podkreśla twoją "dziwność". Mam wrażenie jednak, że ostatnio znormalniałeś - masz rodzinę, dzieci, można cię zobaczyć na spacerze (choć częściej na koncercie) z wózkiem.

Podoba mi się taki podział - mogę być dziwakiem w kategoriach artystycznych, a z drugiej strony jest we mnie umysł matematyczny, niemiecki, racjonalny, komunikatywny. Gdy tego brakuje, łatwo popaść w patologię, dziwność staje się dziwacznością, chorobą, na którą zapada wielu artystów. W życiu codziennym, taka dziwaczność doprowadza zaś do katastrofy. Dziwak jest fajny na scenie, ale w domu masz zadania do wykonania. W momencie podjęcia decyzji o posiadaniu dzieci - moja dziwność została ujarzmiona z korzyścią dla domu.

Ten benefis będzie inny niż wszystkie. Bez wspominek, bez licznych gości, za to z nowym składem muzycznym.

Idea benefisu wydaje mi się nieco kuriozalna. W pierwszej chwili zdecydowanie odmówiłem. Nie wyobrażałem sobie swojej osoby w tym całym anturażu. Ale zmieniłem zdanie, zaproponowałem, aby zorganizować to wszystko w inny sposób. Tak, żebym mógł się poczuć komfortowo. Najbardziej naturalnym środowiskiem jest zaś dla mnie granie koncertu. Koncert z trio Gostrosta to rzecz obarczona dużym ryzykiem, nie ma żadnej pewności, jak to się uda. To jest ta część procesu, która jest dla mnie najbardziej interesująca: to bycie niepewnym efektu końcowego, zderzenie z ludźmi. Postanowiłem dać sobie taki prezent, jaki najbardziej lubię, czyli uczestnictwo w takim procesie.

Grałeś jazz, grałeś pop, grałeś rocka - co najbardziej cenisz w swojej dysko- i biografii?

Wszystkie te elementy są dla mnie istotne, one tworzą całe spektrum, które mnie tworzy. To mnie buduje. Najważniejsze momenty związane są jednak z ludźmi, z przeżyciami niekoniecznie fajnymi, ale istotnymi i mocnymi, zapadającymi w pamięć. Na przykład kontakt z Jackiem Olterem i jego śmierć - to zostawia totalny ślad w umyśle. A kwestie związane z muzyką, z podróżami... to tylko dodatek do życia.

Wydarzenia

Benefis Fajnego Człowieka - Piotr Pawlak "Dziwny, dziwny"

Opinie (5) 1 zablokowana

  • Spoko

    Fajne podejście.

    • 14 1

  • Piotruś

    30 lat temu miał długie włosy, często dżinsowy garniturek na sobie i rzeczywiście grał już tak szybko jak Eddie van Halen. A to nie były czasy, gdy można było liczyć na zarabianie graniem na gitarze, komuna jeszcze trzymała. Ale on i tak się poświęcił graniu. Prawdziwy pasjonat. Talent.

    • 14 1

  • Udany prezent

    "koncert z trio gostrosta to rzecz obarczona dużym ryzykiem, nie ma żadnej pewności, jak to się uda. To jest ta część procesu, która jest dla mnie najbardziej interesująca: to bycie niepewnym efektu końcowego, zderzenie z ludźmi. Postanowiłem dać sobie taki prezent, jaki najbardziej lubię, czyli uczestnictwo w takim procesie." - udany prezent

    • 6 0

  • Fajny człowiek z fajnym pomysłem

    Wieczór był niesamowity. Spotkanie świetnych muzyków grających doskonałe utwory. Emocje buzowały, dźwięki szalały. Całość bardzo dobrze skrojona i wyprodukowana, oby więcej takich benefisów. Może warto zastanowić się nad zmianą formuły tegoż wydarzenia?

    • 4 0

  • Cześć

    Dobra

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

GAK świętował w 2017 r. swoje: