• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Kobiecość wiąże się z potworną powinnością". Wywiad z Sylwią Kubryńską

Aleksandra Wrona
31 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
"Chciałabym, żeby kobiety zrozumiały, że kierat, w który się wbiły, jest im kompletnie niepotrzebny i nie prowadzi do niczego dobrego." "Chciałabym, żeby kobiety zrozumiały, że kierat, w który się wbiły, jest im kompletnie niepotrzebny i nie prowadzi do niczego dobrego."

"Kobiecość sama w sobie wiąże się z potworną powinnością. Kobieta musi być ładna, posłuszna, grzeczna, podobać się innym i spełniać ich oczekiwania" mówi Sylwia Kubryńska, pisarka, blogerka i felietonistka, autorka książek "Kobieta dość doskonała" i "Furia mać!". Jej najnowsza powieść pt. "Mama" porusza kwestię wymagań stawianych współczesnym matkom. W rozmowie z nami opowiedziała o wywieranej na kobietach presji, podziale obowiązków, feminizmie oraz o tym, co możemy zrobić, żeby uczynić świat odrobinę lepszym miejscem.



Aleksandra Wrona: Odnoszę wrażenie, że ostatnio macierzyństwo stało się modne. Instagram odczarował je z pieluch, frustracji, nieprzespanych nocy, zamiast tego pokazując nam modnie ubrane, uśmiechnięte bobasy w ramionach kobiet idealnych. W swojej książce dajesz takim matkom prztyczka w nos.

Sylwia Kubryńska: Dopiero po opublikowaniu książki dowiedziałam się, że jest coś takiego jak "instagramowe macierzyństwo", więc siłą rzeczy pisząc, nie mogłam z nim polemizować. Żyję jednak wystarczająco długo na tym świecie, żeby zorientować się, jak przedstawiane jest w mediach macierzyństwo, jaki jest pożądany wizerunek matki i jak bardzo jest to oddalone od prawdy. Prawda jest taka, że macierzyństwo jest zarówno piękne, jak i straszne. Może być to bardzo wdzięczne zajęcie, ale nie jest to zabawa w kolorowe fatałaszki i piękne zdjęcia.
Paradoksalnie, mężczyźni nie mają nic przeciwko temu, żeby kobiety sobie ulżyły. To, co teraz nazywamy patriarchatem, zostało wymyślone wiele pokoleń temu i kobiety tak w to uwierzyły, że same stały się tego strażniczkami. Mężczyźni wcale nie wymagają od nas, żebyśmy się tak katowały, to kobiety biorą na siebie wszystko - opiekę nad dzieckiem, karierę zawodową, obowiązki domowe, a do tego wiecznie są na diecie, dbają o urodę...


Wspomniałaś o pożądanym wizerunku matki. Jaki on jest?

Trzeba zacząć od tego, że już sama kobiecość wiąże się z potworną powinnością. Kobiety muszą być "jakieś". Jakie? Ładne, posłuszne, grzeczne, muszą się podobać, spełniać oczekiwania innych. Denerwuje mnie to, bo sama jestem kobietą, moja córka jest kobietą, mam dużo kobiet wśród bliskich mi osób i nie chcę, żeby żyły w świecie, w którym ktoś dyktuje im, jakie mają być. Wśród tych oczekiwań jest też mnóstwo związanych z macierzyństwem, począwszy od tego, że kobieta musi zostać matką. A jak już nią zostanie, to okazuje się, że jest tak przygnieciona przez te oczekiwania, że brakuje jej czasu, przestrzeni i siły, żeby instynktownie zrealizować się jako matka. Zaczyna się instagramowa pogoń, musi pokazać innym, jak dobrze sobie radzi, żeby nikt się do niej nie przyczepił. Wysyła w świat komunikat: "Zobaczcie, jaka jestem piękna, tydzień temu urodziłam dziecko, ale znów mam płaski brzuch, jestem uśmiechnięta, nie bywam zmęczona, nie mam worów pod oczami". Nie jesteśmy niezniszczalne, ta rosnąca frustracja musi zostać odreagowana i najczęściej jest skierowana przeciwko dziecku.

Skąd biorą się te oczekiwania? Ze strony mężczyzn?

Łatwo jest zrzucić winę na mężczyzn, ale to tak nie działa. Paradoksalnie, mężczyźni nie mają nic przeciwko temu, żeby kobiety sobie ulżyły. To, co teraz nazywamy patriarchatem, zostało wymyślone wiele pokoleń temu i kobiety tak w to uwierzyły, że same stały się tego strażniczkami. Mężczyźni wcale nie wymagają od nas, żebyśmy się tak katowały, to kobiety biorą na siebie wszystko - opiekę nad dzieckiem, karierę zawodową, obowiązki domowe, a do tego wiecznie są na diecie, dbają o urodę... Spałam ostatnio w hotelu i kiedy o 9 rano zeszłam na śniadanie, spotkałam tam dziewczynę na tak wysokich obcasach, że aż sam jej widok powodował u mnie ból. Patrzę na nią i widzę jak się męczy, a przecież nikt nie kazał jej założyć tych butów! Same to sobie narzucamy - te paznokcie, doklejane rzęsy, farbowane włosy. A na dodatek wmawiamy sobie, że to lubimy, że siedzenie dwie godziny bez ruchu ze śmierdzącą mazią na głowie to nasza przyjemność. Sama też tak myślałam, nie jestem święta, tylko że w pewnym momencie dotarło do mnie, że nie wiem, po co to robię.

Może po to, żeby podobać się innym?

Tak, tylko że podobanie się to przysługa, którą robię komuś, a nie sobie. Wrażenia estetyczne to czyjaś korzyść. A to mordowanie się na siłowni? Kobiety same wmówiły sobie, że tego chcą. Jaka to przyjemność w wydawaniu pieniędzy, żeby poćwiczyć w pełnym ludzi, dusznym pomieszczeniu? Przecież można pójść do lasu i tam się poruszać... Tak samo z depilacją. W pewnym momencie kobiety uwierzyły, że muszą poddawać się bolesnym zabiegom, żeby wyglądać jak małe dziewczynki. To absurd! Wracając do macierzyństwa... współczesna matka musi wiedzieć o swoim dziecku wszystko, nie opuszczać wywiadówek, a jednocześnie realizować się zawodowo. Kończy się tak, że codziennie zrywa się o świcie, żeby oporządzić dom, dzieci, zrobić śniadanie, wyprasować mężowi koszulę...

Zobacz także: Udowadnia kobietom, że nie muszą się depilować. Wywiad z Sonią Cytrowską

Domownicy powinni jej w tym pomagać.

Tak, ale ona nie chce tej pomocy, jak lwica broni tego swojego kieratu. Przykładowo, syn chce zmyć naczynia, a matka wygania go z kuchni, bo "ona zrobi to lepiej". Jest umęczona, ale nie ufa nikomu, kto próbuje ją wyręczyć. Podobnie jest z rodzicielstwem, kobiety nierzadko odsuwają mężczyzn od opieki nad dziećmi. Mężczyzna chce spełnić się jako ojciec, ale ciągle słyszy, że sobie nie poradzi, nie nakarmi, źle przewinie... W ten sposób dziecku zabiera się ojca, a ojcu dziecko.
Stereotypy są krzywdzące nie tylko dla dziewczynek, ale też chłopców. Chłopiec nie może być po prostu chłopcem, musi być małym mężczyzną, nie może płakać, bać się, mieć swoich słabości... Odnoszę wrażenie, że jedyne słuszne wcielenie człowieka to dorosły mężczyzna, który ma jaja jak byk, nie okazuje emocji i niczego się nie boi.


W "Kobiecie dość doskonałej" pisałaś, że "Dziewczynka nie jest dobrym dzieckiem". Skąd w społeczeństwie to przekonanie?

To nie tajemnica, że od pokoleń upragnionym dzieckiem był syn. Myślę, że miały na to wpływ kwestie dziedziczenia nazwiska, majątku, tytułu królewskiego... W mojej rodzinie pokutowało przekonanie, że chłopak jakoś sobie zawsze poradzi, a dziewczynka to kłopot. Te stereotypy są krzywdzące nie tylko dla dziewczynek, ale też chłopców. Chłopiec nie może być po prostu chłopcem, musi być małym mężczyzną, nie może płakać, bać się, mieć swoich słabości... Odnoszę wrażenie, że jedyne słuszne wcielenie człowieka to dorosły mężczyzna, który ma jaja jak byk, nie okazuje emocji i niczego się nie boi.

Czytam właśnie opartą na faktach książkę, której bohaterka "rodzi mężowi syna", po czym wyznaje z ulgą, że gdyby urodziła trzecią córkę, on na pewno by od niej odszedł.

Uderza mnie sformułowanie, że kobieta rodzi syna mężowi. Jak można urodzić komuś dziecko? To już narzuca temu dziecku rolę! Przychodzi na świat z obowiązkiem, musi załatwić sprawę między dwojgiem ludzi, którzy bez niego nie byliby ze sobą. Zapominamy, że dziecko przychodzi na świat dla siebie, nie dla innych. Czasem kobiety rodzą dzieci, bo czują się niekochane, a dziecko ma być takim plastrem na brak miłości, na nieudane małżeństwo. Tymczasem, jeśli w małżeństwie się nie układa, to powinniśmy się zastanowić, czy na pewno do siebie pasujemy. W świecie ludzi mamy problem z tym, z czym zwierzęta radzą sobie intuicyjnie. Czy kotka rodzi młode, żeby nie opuścił jej kocur?

"Mama" to najnowsza książka Sylwii Kubryńskiej. "Mama" to najnowsza książka Sylwii Kubryńskiej.
Czy czujesz, że od wydania "Kobiety dość doskonałej" coś w naszym społeczeństwie się zmieniło?

Moje książki to kropla w morzu, więc nie spodziewałam się, że jestem w stanie zmienić nimi świat. Staram się skłaniać kobiety do zadawania sobie pytania: po co to robię? Chciałabym, żeby same zrozumiały, że kierat, w który się wbiły jest im kompletnie niepotrzebny i nie prowadzi do niczego dobrego. Kiedy robiłam tzw. research do mojej pierwszej książki, znalazłam na forum internetowym wypowiedź mężczyzny, który twierdził, że polskie kobiety są wiecznie nadęte, obrażone, sfrustrowane i strzelające fochem. Coś w tym jest... ten nasz foch wynika z tego, że jesteśmy tak strasznie zmęczone. Po co tyle pracujemy? Przecież nie mamy nie wiadomo jakich potrzeb - jeśli mamy co zjeść, gdzie mieszkać, jak się poruszać i w co ubrać, to jest to wystarczająco dużo do życia. "Zafiksowujemy" się na tym, że ciągle coś musimy.

Jak przerwać to błędne koło?

Jak wspomniałam, moją metodą jest pytanie siebie, po co robię daną rzecz. Jeśli nie umiem znaleźć odpowiedzi, to porzucam tę czynność. Po co rwę się do prasowania koszuli, jeśli jestem zmęczona i nie mam na to czasu? Oczywiście, można odpowiedzieć sobie, że tak trzeba albo że wszyscy to robią, ale to nie jest racjonalna odpowiedź na pytanie "po co?".

Nie tak łatwo jest to zmienić...

Nie damy rady zmienić świata, ale możemy zmieniać siebie. Kiedy kobieta zacznie dbać o swoje szczęście i spokój wewnętrzny, to staje się wzorem dla swoich dzieci. Kiedy mówimy dzieciom, żeby były szczęśliwe, a same pokazujemy im, jak bardzo jesteśmy udręczone, to nasze słowa nie odnoszą skutku. Jeśli kobieta jest szczęśliwa i spokojna, to jej dzieci zaczynają być szczęśliwe i spokojne. Partner, który ma szczęśliwą i spokojną kobietę też znajduje w tym związku spokój i szczęście. Nasza zmiana wpływa na co najmniej trzy inne osoby, które wpływają na kolejne osoby i ta iskierka idzie dalej. Mój tata powtarza, że szczęście mnoży się przez dzielenie.
Nie zgadzam się na feminizm, w którym jest miejsce na oczernianie mężczyzn, a niestety takie rzeczy się dzieją nawet wśród flagowych postaci tego ruchu.


Czy zdarzyło ci się spotkać z zarzutami od mężczyzn, że "psujesz" ich partnerkę?

No właśnie, nie! Przekonałam się, że mężczyźni wcale nie są tacy źli, jak kobiety zwykły o nich mówić. Może czasami faktycznie sprawiają wrażenie, że "nic nie rozumieją", ale jak zrozumieć osobę, która zachowuje się jakby sama z własnej woli waliła się młotkiem po głowie? To działa też w drugą stronę - kobiety wcale nie próbują zrozumieć mężczyzn.

Dlaczego tak się dzieje?

Dlatego, że ze sobą nie rozmawiamy, nie słuchamy się nawzajem, nie utrzymujemy kontaktu wzrokowego, bo wpatrzeni jesteśmy w ekrany. Nie staramy się zrozumieć, więc się oceniamy, bo tak jest łatwiej.

Ile prawdziwych historii można spotkać w twoich książkach?

Bardzo dużo! Przez całe życie zbieram opowieści i doświadczenia, które stają się moją inspiracją. Moje książki są kompilacjami różnych historii, po pierwszej z nich dostawałam od kobiet dużo listów. Wiem, że dzieliły się swoimi przeżyciami po to, żeby przestrzec inne kobiety, żeby ich historie poszły w świat.

Często zaliczana jesteś do grona feministek. Jak rozumiesz to pojęcie?

Unikam zlotów i wieców. Moja filozofia życiowa jest prosta - uważam, że wszyscy ludzie są równi, bez względu na płeć. Nie zgadzam się na feminizm, w którym jest miejsce na oczernianie mężczyzn, a niestety takie rzeczy się dzieją nawet wśród flagowych postaci tego ruchu. Ostatnio podczas wystąpienia publicznego powiedziałam, że mężczyźni nie mają przecież złej woli, a obecne na sali kobiety zaczęły się ironicznie śmiać. Nie rozumiem tego. Wychodzę z założenia, że mężczyźni nie są źli tylko dlatego, że są mężczyznami. Nie zgadzam się, że "facet to świnia". Mój feminizm to równość, tak samo traktuję mężczyznę i kobietę. Nie wierzę, że w państwie będzie lepiej, jeśli tylko na jego czele stanie kobieta. Nie będę bezkrytycznie stawała po stronie kobiet, niezależnie od tego, co mówią. Wszyscy mamy równe prawa i powinniśmy mieć równe szanse. Na tym polega mój feminizm.

Rozmawiałyśmy o różnych absurdach współczesnego świata. Co możemy zrobić, żeby stał się choć odrobinę lepszym miejscem?

Zadbać o siebie. Nie mówię tu o karnecie na siłownię czy wydepilowaniu łydek. Zadbać o siebie, czyli być dla siebie dobrym, dać przykład innym, jak należy nas traktować.

Opinie (91) ponad 10 zablokowanych

  • Troszkę jest w tym prawdy (2)

    Autorka ukuła w czuły punkt kobiet. A to może zaboleć. która przyzna się do tego co pisze o kobietach przed samą sobą? Kobiety nigdy się do tego nie przyznają

    • 19 4

    • (1)

      czemu nie, ja się dawno przyznałam przed sobą i innymi, że tak robię :)
      kobiety chcą być perfekcjonistkami w każdej roli
      mimo przyznania się, nadal ciężko mi zrezygnować z wykonania jakiejś czynności mimo zmęczenia i poprosić o pomoc

      • 2 2

      • Znam to.

        Taki obraz odebrałam od matki. O iecalam sobie, ze przerwę to błędne koło.... nic z tego. Powielam jej cholerne schematy.

        • 1 1

  • Kobieta- 100% (2)

    Dbam o domu, nad wyraz, zawsze jestem zadbana, biegam, czytam, rozwijam się ale nie na zasadzie, że nic mnie nie interesuje prócz mojego rozwoju. Nie łaże po sąsiadach, nie spotykam się na co dzień z tzw przyjaciółmi... pracuje oczywiście...i co ?? W pracy zawsze jestem obgadana, bo mam zawsze własne śniadanie... a ludzie codziennie po pracy w różne dziwne miejsca, włosy tłuste, non stop jeanasy czarne. A na swój temat słyszę.. ta to od razu widać, że nie ma co robić !!!!

    • 19 6

    • Kto płynie pod prąd

      nie ma lekko w obecnym systemie rzeczy.

      • 13 3

    • pewnie po prostu jesteś niesympatyczna :) w dodatku uważasz, że tylko twój model życia jest ok i być może podświadomie, ale gardzisz innymi (różne dziwne miejsca, czarne jeansy itd)

      • 16 6

  • No cóż, nie jest najlepiej ogólnie rzecz biorąc, dominuje hedonizm. Ludzie chcą jak najwięcej " Się nażyć ", pragną doznań...

    z mężczyznami podobnie.
    ale diabeł wie, że kobieta jest bramą...
    z ludźmi niczym z kołem rzuconym dla zabawy - im dalej się toczy już bez " Mocy Ręki " tym bardziej chybocze aż w końcu upada...

    • 8 2

  • Dobrze mówi! (1)

    Choć mam wrażenie że to właśnie starsze pokolenie teściowych żyje w tym kieracie bardziej. Bo praca dom i dzieci -wszystko tylko na ich glowie, a mężowi obiad pod nos i gazetkę do ręki. Broń Boże żeby coś pomógł! Ale biadolic na swój los trzeba. Pani Sylwia to głos młodszego pokolenia matek, które juz nie wyrabiają i nie akceptują tego stanu rzeczy. A z dbaniem o siebie to przecież chodzi o to żeby robić to dla siebie, a nie dla innych. Nie rozumiem tych obelżywych komentarzy

    • 26 6

    • zauważyli słowa kobiecość, feminizm, oczekiwania, powinność i wpadli w histerię.

      • 12 2

  • "Kobieta musi być ładna, posłuszna, grzeczna, podobać się innym i spełniać ich oczekiwania" mówi Sylwia Kubryńska (3)

    Wspólczuję, pani Sylwio.

    • 15 25

    • Czytanie ze zrozumieniem? (2)

      Pani Sylwia cytuje pogląd - nie swój.

      • 17 10

      • To Ty nie zrozumiale(a)ś. Pani Sylwia jak sądzę widzi wokól serię zagrożen ze stony instagramów, (1)

        głupich mężczyzn i kobiet, stereotypow, uprzedzen, oczekiwan spolecznych etc. To cos jak polityk ktory wokół widzi spisek, czychajace niebezpieczenstwo itd. Nie wiem czy to wina dziecinstwa i wpomnien autorki z tego okresu, wychowania, i doswiadczen zyciowych ? Konkluzja ze "wszyscy sa rowni" to bełkot i bzdura . Nikt nie jest równy, wszyscy są inni, różni i nierówni ; nikt nigdy nie miał, nie ma i nie bedzie miał rownych szans. To jest utopia. Ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam.

        • 9 10

        • To zagrożenie jest realne- dla młodych dziewcząt nie mających autorytetów w domu ( mamy i TATY),

          one kopiują to co właśnie widzą na instagramach, nie umieją zadbać o własną osobę, osobowość.
          Gdy dzisiaj większość rodziców jest ciągle zabiegana, zmęczona, nieobecna w domu--- to zagrożenie jest realne.

          • 2 0

  • Coz za pretensjonalna pustka!

    Biedna osoba, chyba troche zapozniona intelektualnie...

    • 10 22

  • (2)

    Pan Bóg przewidział istnienie feministek, robiących wodę z mózgu kobietom i wymyślił instynkt macierzyński.

    • 13 19

    • (1)

      szkoda, że w przypadku dziadów niczego mądrego nie wymyślił

      • 13 3

      • wymyslil - instynkt kopulowania

        • 4 4

  • nie musi byc ladna i mila (1)

    i nie musi miec tez chlopa
    naturalnym jest ze bedzie singielka udajaca ze nie ma prawdziwych mezczyzn
    i niech sobie egzystuje skrywajac gorycz wyznajac feminizm i pokrzykujac "konstytucja"

    no bo przeciez chlop powinien akceptowac: brzydka niegrzeczna i nieposluszna
    znowu ta babska propaganda...
    potworna powinnosc to bycie mamą ale nie na sile
    (pozdrawiam hipokrytki bezdzietne po trzydziestce... ;-) )

    • 9 10

    • ale cię ktoś nieźle wydymał...

      • 5 2

  • Bełkot.

    No i kolejna pozycja książkowa, o kobietach dla kobiet. po co? Nie dość się w tym kotle gotuje, każdy musi dodać coś od siebie, setki opowieści o czym? O niczym. Kolejny głos o tym jak wygląda MÓJ feminizm. Tak szczerze, co mnie jako kobietę to interesuje. Chyba, że to mężczyźni mają czytać? Drażni mnie kolejna pozycja książkowa które notabene poucza kobiety. Czemu mężczyźni nie piszą książek o mężczyznach i nie debatują między sobą, jaki powinien być ten mężczyzna. Honorowy, dobry, zły, rozwiązły? Jak widzi swoją pozycję w zmieniającym się świecie? Naprawdę, to jest już nudne i pretensjonalne. Skoro wszystkie mamy prawo do swojego feminizmu, to może po prostu bądźmy. Istotami ludzkimi, płeć żeńska.

    • 16 6

  • A co jest zlego w tym zeby kobieta o siebie dbala ? Ja dbam bo lubie i po co mi ta pani chce wmówić ze dbam bo muszę? Nie nie musze! Chce. Dziwne postrzeganie ale każdy ma do niego prawo..tylko po co od razu ksiazka i felietony niech zachowa swoje racje dla siebie

    • 6 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Skrót ECS oznacza: