- 1 Nie każdy ma odwagę nosić takie stroje (24 opinie)
- 2 Nic mnie tak nie wkurza w kinie, jak... (19 opinii)
- 3 Dlaczego koncerty są tak późno? (53 opinie)
- 4 Truskawki czy szparagi? (24 opinie)
- 5 Momoa spotkał się z Michalczewskim (66 opinii)
- 6 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (63 opinie)
Live Nation, czyli jak wkurzyć ludzi świetnym koncertem Guns N'Roses
Takie sceny można było oglądać na trybunach z numerowanymi miejscami
W dyskusji o wtorkowym występie Guns N'Roses powinien pojawić się głos o tym, że organizator zrobił ludzi w konia, sprzedając im jako ekskluzywne bilety, dzięki którym mogli się ekskluzywnie pokłócić o swoje miejsce, bądź też doświadczyć bliskości artysty niemal z końca płyty stadionu.
Przy pięknej pogodzie, w pięknym Trójmieście, na piękny stadion przyjechał naprawdę duży amerykański zespół i zaprezentował show na poziomie, którego można oczekiwać od gwiazdy światowego formatu. Problem w tym, że organizator koncertu - firma Live Nation - podeszła do tematu jak - nie przymierzając - znana z internetowych memów karykatura typowego Janusza biznesu.
Golden Circle na trzy-czwarte płyty stadionu
Tzw. Golden Circle to na większości dużych halowych czy stadionowych koncertów strefa, która znajduje się tuż przy scenie. Bilety uprawniające do wstępu do tej właśnie strefy są przeważnie znacznie droższe, ale - przynajmniej w teorii - mają zapewniać też zdecydowanie większe doznania podczas imprezy. Oglądać artystę z bliska, mieć go na wyciągniecie ręki? Z pewnością wielu fanów będzie chciało zapłacić więcej za taką możliwość.
Organizatorzy koncertów już dawno zwietrzyli tu dodatkowe zyski i dyskretnie zaczęli rozszerzać strefę "przy scenie". Czegoś takiego, jak podczas gdańskiego koncertu Guns N'Roses, nigdy jednak nie widziałem: strefa Golden Circle objęła trzy-czwarte płyty boiska, a strefa ze standardowymi miejscami stojącymi... samą końcówkę płyty.
Ludzie, którzy kupili bilety o 100 zł, a nawet o 200 zł droższe od standardowych i chcieli dzięki temu faktycznie widzieć to, co dzieje się na scenie, a zadowolić musieli się obserwowaniem z perspektywy stu metrów telebimów, z pewnością mogli poczuć się oszukani.
Bilety na numerowane miejsca ekskluzywne i drogie, ale siadać można gdzie się chce
Podobnie zresztą poczuć mogli się też wszyscy ci, którzy kupili bilety na numerowane miejsca siedzące na trybunach. One również były droższe od miejsc standardowych - miały za to gwarantować wygodę i to, że nawet wyskakując po coś do jedzenia, bądź też do toalety (o czym później), będzie można wrócić i usiąść dokładnie na tym miejscu, które wybraliśmy i za które zapłaciliśmy.
Tyle teoria. Praktyka znów pokazała jednak, że Live Nation chętnie sprzeda droższy bilet gwarantujący wyższy standard, ale już z zapewnieniem tego standardu ma spory problem.
Jeszcze przed koncertem zaczęły się na trybunach kłótnie i przepychanki, bo ludzie, jak twierdzili zresztą - poinformowani przez ochronę, że numeracja miejsc na biletach nie obowiązuje, zaczęli siadać gdzie popadnie. Przechodzili nie tylko na lepsze miejsca na swoich sektorach, ale i do innych sektorów. Praktycznie nikt nie kontrolował, gdzie siadają i czy mają do tego prawo. Kolejni docierający na koncert, nawet jeśli chcieli usiąść na swoje miejsca, nie mogli, bo były już zajęte.
Zamiast oglądać supporty, widzowie wzywali ochronę, aby pomogła im "odzyskać" miejsca, za które zapłacili, czasem dochodziło nawet do rękoczynów. Trudno się zresztą dziwić, bo 456 zł to naprawdę cena, którą ciężko zapłacić za bilet, szczególnie gdy może się okazać biletem pozwalającym na stanie między przejściami na trybunie, gdyż miejsce zostało zajęte przez kogoś z sektora, na który wejściówki sprzedawano o 200 zł taniej.
A co z bezpieczeństwem?
Rodzi się tu zresztą dodatkowe - i kluczowe - pytanie: co w takim przypadku z bezpieczeństwem imprezy? Na dobrze zorganizowanych masowych koncertach, gdy ktoś staje w przejściu i blokuje drogę ewakuacyjną, to podchodzą do niego ochroniarze i grzecznie proszą, aby zajął swoje miejsce.
Tu było zaś odwrotnie. Ochroniarze, aby nie drażnić mocniej i tak już zdenerwowanych ludzi, przymykali oko na to, że ktoś stawał między rzędami. Aż strach pomyśleć, do czego by doszło, gdyby coś faktycznie się stało, albo chociaż gdyby ktoś zasłabł.
Poza tym, czy służby, które nie były sobie w stanie poradzić z prawidłowym rozsadzeniem raczej dość spokojnych i w większości trzeźwych (bo przecież alkoholu nie sprzedawano) widzów, poradziłyby sobie ze spanikowanym tłumem?
Bieg dookoła stadionu... do toalety
Ktoś mógłby powiedzieć, że na każdym dużym koncercie zdarzają się niedociągnięcia organizacyjne. Problem w tym, że to nie są niedociągnięcia. Za niedociągnięcie można by uznać zbyt małą liczbę toalet, których faktycznie we wtorkowy wieczór rozstawiono za mało, do tego w ten sposób, że aby z nich korzystać trzeba było wyjść ze stadionu i obejść go praktycznie dookoła.
Za niedociągnięcie można by też uznać brak możliwości zakupu choćby zimnego piwa (sam kilkukrotnie tłumaczyłem zdezorientowanym obcokrajowcom biegającym po terenie obiektu i szukającym miejsca, gdzie sprzedawane są napoje, że po prostu organizator nie przewidział takiej możliwości).
Rozszerzenie strefy Golden Circle na większą część płyty stadionu czy sprzedaż biletów na numerowane miejsca, a później pozwalanie ludziom na siadanie gdzie tylko zapragną, to nie niedociągnięcia, to wyraz polityki organizatora koncertu. Polityki ukierunkowanej głównie na zmaksymalizowanie zysku, poprzez zwiększenie wpływów z drożej sprzedanych biletów oraz zminimalizowanie kosztów potrzebnych na utrzymanie przyzwoitych standardów obsługi.
Monopolista może więcej
Ktoś mógłby zapytać, po co w ogóle o tym piszemy, przecież Live Nation to monopolista, firma, której polski oddział jest tylko trybikiem w wielkiej machinie organizującej co roku ponad 20 tys. koncertów ponad dwóch tys. artystów, przeważnie tych z najwyższej komercyjnej półki.
I słusznie. Czy fakt, że opublikujemy ten felieton zmieni coś w polityce Live Nation? Nie sądzę. Czy zmieni ona przez to swoje podejście do klienta i następnym razem bilety na miejsca numerowane faktycznie będą pozwalały obejrzeć koncert w lepszych warunkach? Też nie sądzę.
Ten tekst - a także tysiące komentarzy w Internecie i w mediach społecznościowych - przeczytają jednak osoby decyzyjne w Trójmieście. One - w przeciwieństwie do Live Nation - rozumieją, że taki koncert to też budowanie wizerunku całego regionu. I - być może - w przyszłości postawią już organizatorowi koncertu nieco inne warunki podczas negocjacji.
Ten tekst przeczytacie także wy, potencjalni widzowie na kolejnych koncertach Live Nation w Trójmieście. I może dzięki niemu dojdziecie do wniosku, że lepiej kupić bilet tańszy, zwykły... skoro i tak otrzymacie za tę cenę praktycznie to samo, a kilkaset złotych zostanie w waszej kieszeni. Z pewnością będziecie wiedzieli, że kupując bilety na koncert organizowany przez Live Nation możecie się spodziewać bałaganu i organizacji poniżej standardów, również tych dotyczących bezpieczeństwa.
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (360) 10 zablokowanych
-
2017-06-22 06:02
janusze biznesu
Serio, to ma być poważny artykuł na internetowym portalu informacyjnym?
- 3 17
-
2017-06-22 01:18
live nation - powtórka z rozrywki
na koncert Jarre'a w katowickim Spodku sprzedali bilety vip do pierwszego rzędu miejsc siedzących za 750 PLN, po czyn w drugiej części widowiska pozwolili ruszyć pod scenę podpitemu tłumowi z biletami za 1/3 i mniej tej ceny. Oczywiście nigdy nie oddali ani złotówki.
- 16 1
-
2017-06-22 00:31
Płacić pieniądze żeby posłuchać brzdęgolenia i wrzeszczenia to trzeba być gościówa buahahaha
- 8 13
-
2017-06-22 00:25
A co z biletami na Najmana?
Kiedy bilety na gale w circle madafaka?
- 4 0
-
2017-06-22 00:21
"trzy-czwarte"
? :D
- 1 1
-
2017-06-22 00:20
Miesiąc temu zamach w Lądku na koncercie dla dzieciaków, a tutaj jakby zapomnieli o bezpieczeństwie !!!
- 10 2
-
2017-06-22 00:16
Live Nation?? Hahahha! Wiedziałem! Poczytajcie jak ten "organizator" sie zachował po przerwanym
koncercie Morrisseya w Stodole ! Nigdy wiecej nie skorzystam z usług LN, nawet gdyby wskrzesili ze zmarłych Lennona i Harrisona i zorganizowali w Uchu koncert Bitli.
- 19 0
-
2017-06-22 00:13
olewac koncerty LN to sie naucza i tyle
- 12 1
-
2017-06-21 22:44
Komunikacja (1)
Ja się zastanawiam kto wymyślił ,że ostatni pociąg w stronę stadionu odjeżdża 1,5 godziny przed koncertem. Część ludków nie zdążyła na koncert. Ja dotarłem wesołym tramwajem zapchanym do granic możliwości 5 minut przed rozpoczęciem.
To jest kolejna porażka\- 16 5
-
2017-06-21 23:54
ten kto miał bilety nienumerowane ale chciał zająć dolne trybuny
- 1 0
-
2017-06-21 23:49
i trojmiasto na czarnejliscie
- 0 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.