• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

No Limits: Dar, który dostajesz, nie jest żadną twoją zasługą

Patryk Gochniewski
2 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Gdynianie świętowali 92. urodziny miasta
Maciej Łyszkiewicz (No Limits): Myślę, że ten koncert będzie ważnym impulsem dla nas. Jak znam moich przyjaciół, z którymi mogę muzykować, ich energia na pewno zaowocuje czymś nowym. Nic co prawda nie planowaliśmy, ale intuicja mi mówi, że jest szansa na nowy materiał No Limits. Maciej Łyszkiewicz (No Limits): Myślę, że ten koncert będzie ważnym impulsem dla nas. Jak znam moich przyjaciół, z którymi mogę muzykować, ich energia na pewno zaowocuje czymś nowym. Nic co prawda nie planowaliśmy, ale intuicja mi mówi, że jest szansa na nowy materiał No Limits.

Trójmiejski zespół No Limits świętuje swoje trzydziestolecie. W związku ze zbliżającym się koncertem jubileuszowym (9 lutego w Uchu), o tym, co było i o tym, co - być może - będzie, porozmawialiśmy z Maciejem Łyszkiewiczem, założycielem grupy.



Patryk Gochniewski: Kiedy wróciliście w 2005 roku liczyłeś, że ta przygoda potrwa jeszcze tyle lat?

Maciej Łyszkiewicz: Była to decyzja spontaniczna. Taka potrzeba chwili związana z faktem, że gdzieś czuliśmy z Robertem Dobruckim chęć wrócenia do naszych korzeni muzycznych. No Limits, muzyka, to byli też przyjaciele, z którymi spędziliśmy fascynujący czas na przełomie lat 80. i 90.

Co w ogóle zadecydowało o powrocie?

Na pewno nie była to potrzeba finansowa. Nigdy nie kierowaliśmy się względami racjonalnymi. Sam fakt, że z ekonomicznego punktu widzenia kilkunastoosobowy zespół, jakim był No Limits, nie mógł i nie miał być maszynką do zarabiania. Byliśmy grupą muzyków i przyjaciół, którzy świetnie bawili się zarówno muzyką, jak i koncertami.

Kiedy zespół rozpoczynał swoją działalność, jego głównym założeniem było pokazanie tego, co można mieć, kiedy ówczesny system w końcu padnie. No Limits był tym, o czym wtedy marzono - wolnością, energią, kolorytem. Czym jest teraz - co takiego, po tylu latach, trzeba jeszcze koloryzować?

Rzeczywistość jest bardziej plastikowa i konsumpcyjna teraz niż w czasach, gdy zaczynaliśmy granie. Część z nas była muzykami po szkołach muzycznych, co też odróżniało nas wówczas od większości polskich zespołów. No Limits to był w jakimś stopniu styl życia. Połączenie młodzieńczej naiwności z wiarą w to, co robimy. Całe Trójmiasto tętniło zespołami. Każdy grał z każdym. Muzycy z Gdańska z tymi z Gdyni. Fascynujące czasy. Czasy przepełnione szaleństwami, o których nie będę tu opowiadał. Po latach mogę tylko powiedzieć, że w No Limits grali zarówno wspaniali muzycy, jak i świetni ludzie. Potwierdzeniem atmosfery, która panowała w zespole, jest fakt, że na koncercie jubileuszowym zagrają prawie wszyscy muzycy, którzy występowali w No Limits na czterech płytach.

Nazwa odzwierciedla wszystko, co się wokół was działo. Od muzyki, przez charakter po liczbę muzyków. Swego czasu było ich kilkunastu. Myślisz, że kiedyś jeszcze wrócicie do formuły big bandu?

W szczytowym okresie w No Limits grała pięcioosobowa sekcja dęta, bas, perkusja, dwie gitary, perkusjonalista, dwaj klawiszowcy i dwie wokalistki - Ania Jurek i Ania Męczyńska. Obie damy usłyszycie na koncercie w klubie Ucho. Ale zaśpiewa również Agnieszka Rassalska, która nagrała z nami piękną, moim zdaniem, płytę "Angela".



Byliście kiedyś myleni z zespołem zagranicznym? W końcu mało kogo spoza wielkich gwiazd pokazywano w MTV.

Najzabawniejszym faktem dotyczącym naszego pojawienia się w brytyjskiej wówczas stacji MTV jest to, że Paul King otrzymał nasz teledysk na VHS-ie, dostał też kilka polskich klipów na profesjonalnych betach i zaprezentował kilkakrotnie nasz "On the river", śpiewany przez Marcina Iszora. Dodam, że jest szansa również na pojawienie się jego na scenie w Uchu na naszym koncercie retrospektywnym.

Kiedy patrzysz na te trzydzieści lat, zmieniłbyś coś?

Na pewno bardziej zadbałbym o swoje włosy (śmiech). A poważnie mówiąc, wszystko jest po coś. Nawet teraz, gdy spotykamy się na próbach, słucham z radością, jak grają Maciej Bogusławski i Maciej Dombrowski na bębnach, Grzegorz Żmijewski i Tomek Przyborowicz na basie. Ile jest w tym energii. Granie z takimi dęciakami, jak Adam Skrzypkowski, Darek Herbasz, Robert Jakubiec i Robert Dobrucki. Wszechstronni gitarzyści, jak Sławek Czarnata, Krzysiek Paul i Sławek Pogoda czy Sławek Porębski na perkusyjnych... Wokalistki, o których już wspomniałem. Jestem im bardzo wdzięczny, że mogłem i mogę z nimi grać.

Wciąż istniejecie w świadomości słuchaczy. Zarówno tych sentymentalnych, jak i nowych. Ale ostatnia wasza płyta wyszła sześć lat temu. Szykujecie coś nowego? Na otwarcie kolejnej dekady działalności?

Chcemy wspomnieć na koncercie o muzykach, których już nie ma z nami. O Grzesiu Zającu i Tomku Bonarowskim. Ich wkład w muzykę No Limits był bardzo duży. Myślę, ze ten koncert będzie ważnym impulsem dla nas. Jak znam moich przyjaciół, z którymi mogę muzykować, ich energia na pewno zaowocuje czymś nowym. Nic co prawda nie planowaliśmy, ale intuicja mi mówi, że jest szansa na nowy materiał No Limits.

Jak wspomniałeś, na koncercie w Uchu pojawi się wielu muzyków sprzed lat. Zdradzisz coś więcej czy wolałbyś zrobić niespodziankę?

Część niespodzianek już zdradziłem. Zagramy dla was piosenki z czterech płyt, utwory, na które czekacie i które lubicie. Chcemy, żeby ten koncert sprawił wszystkim dużo przyjemności. A po koncercie planujemy dużą imprezę taneczną z muzyką z lat 80.

  • No Limits
  • No Limits
Jak myślisz, w obecnej dobie święcącej triumfy "łatwej i przyjemnej" muzyki, jest jeszcze luka dla takiego tworu, jakim jest No Limits?

Nie będę oceniał rynku muzycznego w Polsce. Nie istnieje on w Europie poza jazzem i klasyką. Może dlatego, że kopiujemy to, co jest za granicą? Potencjał wykonawczy jest bardzo duży, natomiast nie wiem, czy wydawcy są zainteresowani sukcesami polskich artystów poza Polską. Może jesteśmy bardziej rynkiem zbytu zarówno w sensie wydawania płyt, jak i koncertów?

Jako zespół macie czasem takie myśli, że to już czas, że pora skończyć, spoważnieć? Czy też ten jubileusz jest dla was zastrzykiem nowej energii, która pozwoli wam przekraczać kolejne granice?

Zawsze staraliśmy się być poważni. Niestety, rzadko nam się to udawało. Koncert poprzedzają intensywne próby, na których mamy okazję też porozmawiać. Dla nas człowiek jest najważniejszy. Muzykiem się bywa od czasu do czasu. Jest to dar, który dostajesz, więc nie jest to żadną twoją zasługą. To, co robisz na co dzień, jest najważniejsze. A na co dzień żyjesz z ludźmi. I na to mamy wpływ. I o to warto było dbać trzydzieści lat temu oraz dziś.

Wydarzenia

XXX lat No Limits (7 opinii)

(7 opinii)
60 zł
rock / punk, pop

Miejsca

Opinie (30) 1 zablokowana

  • Gratulacje! (1)

    Grali naprawdę fajną muzę. Profesjonaliści jakich mało na naszym rynku muzycznym.

    • 18 4

    • 30 lat

      i wciaz ich nikt nie zna .

      • 3 4

  • (1)

    Jest to dar, który dostajesz, więc nie jest to żadną twoją zasługą.
    Piękne słowa.

    • 8 2

    • chyba, że go sobie wmówiłeś

      to wtedy zasługa jest spora

      • 1 0

  • Zaraz wyciągam winyla z "No Movie Soundtrack" - mam limitowany kolorowy... świetna płyta.

    • 4 0

  • To będzie Was na koncercie 3! + rodzina i ochrona.

    • 4 14

  • O tym, że polski metal od lat jest popularny za granicą, to pan Łyszkiewicz naprawdę nie słyszał?

    • 6 8

  • jedna z najlepszych polskich (2)

    kapel i najbardziej niedocenionych. Gdybyście się urodzili na Zachodzie i żyli w tamtym czasie bylibyście gwiazdami

    • 14 5

    • jedna z najlepszych polskich kapel i najbardziej niedocenionych. (1)

      jestem fanem,ale wspolczuje tak zawezonemu spektrum.

      • 2 1

      • ja fanem nie jestem ale oceniam

        obiektywnie warsztat ich.

        • 0 0

  • Po reaktywacji byłam na koncercie w Uchu. Stoliki jak dla emerytów. Kilkanaście osób z obsługą. Tak bardzo chciałam poczuć naście lat i zaśpiewać stare on the river.
    To jest już inna muzyka. Inni ludzie. Nie grają źle. Tyle, że jesli ktoś chce powspominać, to lepiej odpalić yt.
    Tymczasem chcę powrotu IMTM, ale już nie funkującego. O Garden Party mogę chyba tylko pomarzyć :)

    • 7 1

  • Zespół bez choćby jednego przeboju na ogólnokrajową skalę.

    Takiego, który byłby wszędzie rozpoznawalny jak "Dmuchawce, latawce", "Słodkiego miłego" itp. I nie chodzi o porównania stricte muzyczne, bo Urszula czy Kombi to oczywiście inny rodzaj muzyki.
    No Limits - zero inwencji, wszystko skopiowane, choć chwilami dość inteligentnie. W dawnych czasach, gdy byle kichnięcie prezentera MTV traktowano jako nagrodę Grammy, można było wmawiać sobie, że oto jest zespół światowej klasy :-) Zresztą megalomanii Łyszkiewiczowi i jego tow. wzajemnej adoracji nigdy nie brakowało. A że mają jubileusz i jeszcze istnieją to wiadomość typu: Wanda Kwietniewska jeszcze żyje i podbija listę przebojów w Kutnie.

    • 13 7

  • 60 zet za bilet? Pogięło? Edyta Geppert bierze tyle i to za koncert w teatrze.

    • 14 2

  • sentymenty.... no limts BRZMI źle, angielski afro. nie ma zarzutu dla muzyków ale to konfekcja.

    • 3 3

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (1 opinia)

(1 opinia)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Ile razy mieszkańcy Trójmiasta mieli okazję usłyszeć na żywo "Wind of change" w wykonaniu zespołu Scorpions?