• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia gdańskiego Cricolandu - od euforii po tragedię

Patryk Gochniewski
27 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 

Wesołe miasteczko Cricoland - Gdańsk 1993 rok:

Gdańsk. Rok 1991. Na placu Zebrań LudowychMapka swoją działalność rozpoczyna lunapark pod nazwą Cricoland. Dla pokolenia urodzonego w latach 80. to miejsce kultowe. Niemal każde dziecko z Trójmiasta i okolic w tamtych czasach było w Cricolandzie. Co ciekawe, w wielu już na pierwszy rzut oka lunapark wzbudzał wątpliwości - nie wyglądał ani ładnie, ani bezpiecznie, ale był to jeden z pierwszych powiewów wielkiego świata po transformacji ustrojowej.



Imprezy dla dzieci w Trójmieście


Czy byłe(a)ś kiedyś w Cricolandzie?

Nie oszukujmy się, początek lat 90. to był galopujący dziki kapitalizm, wiele kwestii było jeszcze nieuregulowanych i dużo łatwiej było zacząć biznes. Łatwiej mieli zwłaszcza ci, którzy w czasach PRL-u wzbogacili się, pracując na Zachodzie. Podobnie sprawa wyglądała z Cricolandem.

  • Gdański Cricoland w obiektywie Zbigniewa Kosycarza - rok 1991.
  • Gdański Cricoland w obiektywie Zbigniewa Kosycarza - rok 1991.
  • Gdański Cricoland w obiektywie Zbigniewa Kosycarza - rok 1991.
  • Gdański Cricoland w obiektywie Zbigniewa Kosycarza - rok 1991.
Za jego powstanie odpowiada przede wszystkim Wiesław Podgórski. Z początku cyrkowiec - konkretnie klaun. Szło mu nawet całkiem nieźle, marzył o własnym cyrku, ale stan wojenny pokrzyżował mu te plany. Wraz z transformacją jednak marzenia wróciły, a wraz z nimi pojawił się inny bytomianin, który w przekazach medialnych, które można dziś znaleźć, przedstawiany jest jako "Swojak".

Poznaj historię Opery Leśnej



Mamy lunapark!



"Swojak" 30 lat spędził za granicą. Dorobił się, ale wrócił i spotkał na swojej drodze Podgórskiego, z którym zaczęli snuć plany zrobienia czegoś dużego. I tak - najpierw w Warszawie, później na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku i w innych miastach - powstaje Cricoland. Karuzele przyjeżdżają ze Szwecji, Norwegii, Niemiec oraz Włoch. Nad morzem w końcu mamy lunapark z prawdziwego zdarzenia.

Warszawski Cricoland był pierwszy, ale równolegle powstawał ten w Gdańsku. Warszawski Cricoland był pierwszy, ale równolegle powstawał ten w Gdańsku.
I tak jak na początku wszystko było piękne i błyszczące, tak z każdym kolejnym sezonem wyglądało coraz gorzej. Tak jakby nikt o to nie dbał. Jednak to były czasy, kiedy niespecjalnie zwracaliśmy uwagę na takie mankamenty. Mieliśmy lunapark!

Cricoland cieszył się z początku gigantycznym zainteresowaniem. Pierwsze trzy lata to było prawdziwe oblężenie. Dzieciaki - ale dorośli też - pędzili od karuzeli do karuzeli, od atrakcji do atrakcji. Faktycznie, może te karuzele nie wyglądały na najbezpieczniejsze, ale kogo to wtedy interesowało - najważniejsza była zabawa.

Jednak wspomniany brak dbałości o park rozrywki po kilku latach zaczął właścicielom wychodzić bokiem. Był coraz brzydszy, atrakcji nie przybywało, nie próbowano też w żaden inny sposób zadziałać na wyobraźnię ani stałych, ani potencjalnych nowych gości. To był powolny początek końca. Cricoland działał, ale upadał. Aż wydarzyła się tragedia.

Jeden moment przekreślił wszystko



Na zdjęciu wejście do Cricolandu w Warszawie. Na zdjęciu wejście do Cricolandu w Warszawie.
Rok 1997. Dzień jak każdy inny. Zabawa w gdańskim Cricolandzie trwa w najlepsze. Do czasu. Wiosna, maj, piękna pogoda. I nagle wyszły te wszystkie zaniedbania. Trzech chłopców poraniły drzwi, które oderwały się od wirującej karuzeli w Cricolandzie. Władze miasta natychmiast zamknęły wesołe miasteczko, a właściciele schowali głowy w piasek, nie przyznając się do winy.

25 lat temu Cricoland skończył swoją działalność, a Wiesław Podgórski i jego partner - "Swojak" - już nie wrócili do swojej świetności. To widmo wisiało nad nimi cały czas. Plac Zebrań Ludowych natomiast niszczał. Było wiele pomysłów na jego zagospodarowanie - parking, dworzec kolejowy czy autobusowy. Miasto nawet snuło oficjalne plany przeniesienia tam zajezdni z ul. Wałowej. Jak się skończyło, wszyscy wiemy. To wciąż jedno z najbardziej niewykorzystanych miejsc w Gdańsku, ale to historia na zupełnie inną opowieść.

Klejnoty Zygmunta Augusta



Mimo tego, co się wydarzyło w 1997 roku, Cricoland we wspomnieniach wielu to jedno z najwspanialszych miejsc w Gdańsku w latach 90. Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Nie było weekendu, żeby niemal nie błagać rodziców o to, żeby poszli z dziećmi do lunaparku. Starsze dzieciaki po prostu prosiły o pieniądze na wejście.

Czy to był tylko sen?



Jedna z karuzeli, które można było spotkać w Cricolandzie Jedna z karuzeli, które można było spotkać w Cricolandzie
Co ciekawe, przeszukując dziś sieć, można odnieść wrażenie, jakby to miejsce nigdy nie istniało albo że miało bardzo niewielkie znaczenie. Bardzo mało oficjalnych zdjęć - nawet agencyjnych - czy materiałów wideo. Dlatego posiłkujemy się również tym, co zostało uchwycone w innych miastach, aby przypomnieć, jak to wyglądało. Ale zapewne w szufladach wielu z nas są fotografie dokumentujące ten wyjątkowy czas.

Byliście w Cricolandzie? Podzielcie się z nami waszymi wspomnieniami w komentarzach.

Opinie (190) ponad 20 zablokowanych

  • Mieszkam całe 33 lata w Gdańsku (4)

    I pierwsze słyszę, że takie coś istniało. Rodzice musieli się mocno nastarać żeby to przede mną ukryć. Szczególnie, że chodziłam do szkoły na starym mieście..

    • 3 6

    • Wejherowo, Pruszcz Gdański albo Tczew to nie Gdańsk a nawet nie Trójmiasto

      Nie dziękuj;)

      • 7 2

    • Współczuję braku dzieciństwa.

      • 2 2

    • To chyba musiałaś wychodzić jedynie do szkoły

      I nigdzie indziej. Ja mieszkałem we Wrzeszczu i znam świetnie Cricoland. Wiele razy tam byłem i mam wspaniałe wspomnienia :)

      • 2 0

    • Współczuję życia w niewiedzy

      • 1 0

  • (1)

    Moja mama prowadziła tam bar (widoczny na filmie na jednym z ujęć). Spędziłam tam bardzo dużo czasu, pamiętam fioletowy (różowy?) samolot ze zjeżdżalnią, dom strachów, samochody, dmuchany zamek, kolejkę górską, młot (nazywał się chyba Ranger), ale ja byłam za mała, żeby tam wejść. Jednego sezonu występowała tam rodzina akrobatów, bodajże z Rosji, chodzili po linie. Dostawaliśmy karnety, były drukowane na kolorowym papierze, a osoby, które wpuszczały na atrakcje odrywały z nich kolejne numerki. Wydawało mi się, że Cricoland został zamknięty po tym, jak drzwi młota spadły na ziemię i zginęła dziewczyna? W artykule przedstawione jest to inaczej.

    • 10 0

    • Tak, masz rację. Na pewno była śmierć w Cricolandzie. Pamiętam, choć sam byłem dzieckiem. Nikt za jakieś drzwiczki by tego nie zamknął.

      • 7 0

  • Pierwsza kolejka górska i pan z kluczem w reku sprawdzajacy śruby. Dzis juz nie ma takiej adrenaliny nigdzie

    • 7 0

  • Wspaniałe wspomnienia dzieciństwa :)

    Uwielbiałem Cricoland, bo to była prawdziwa frajda dla dzieciaka. Nie było wtedy smartfonów, Facebooka, a komputery czy jakąś konsolę do gier mieli nieliczni. Prawdziwe atrakcje to było ganianie na dworze, zabawy w chowanego, w berka, państwa i miasta itp. Dlatego Cricoland w tamtych czasach był czymś "ekstra". Czymś czego jeszcze wcześniej nie było. Pamiętam że byłem też w dużym lunaparku w Chorzowie i była tam podobna adrenalina i fun :)

    • 6 0

  • Brawo

    I takie artykuły publikujcie. A nie wynaturzenia wszelkiej maści frustratów.

    • 2 0

  • Bywałem w Cricolandzie jako kilkulatek wielokrotnie. To, co mi utkwiło w pamięci to obsługa ubrana w marynarskie stroje i czapki z pomponami, płatne samo wejście do lunaparku, naprawdę przerażający dla dzieciaka dom strachu z żywym człowiekiem który łapał ludzi w wagonikach oraz karuzela - wahadło. Jak było na górze to puszczano z głośników taki złowieszczy śmiech a z kieszeni siedzących tam osób wylatywały na potęgę drobniaki. Kiedyś to kur*a było! :)

    • 6 0

  • Yhm

    A ja pamietam tez głowę wielkiego goryla xd

    • 1 0

  • Ja (1)

    Pracowalam tam w wakacje :)

    • 1 0

    • cricoland

      Ja też .

      • 0 0

  • wspomnienia

    Jestem rocznik '86 , bywałam bardzo często z rodzicami i dziadkiem :) wspomnień czar, jak bylam dzieckiem to Cricoland był magiczny, bo w tej szarówce codziennej było to coś :)

    • 6 0

  • Nigdy nie lubiłam takich miejsc. Jako dziecko raz wsiadłam na karuzelę łańcuchową i do tej pory mam dość. Na szczęście moje dzieci też ich nie lubią. Od dziecka miałam też poczucie, że takie atrakcje nie są bezpieczne, szczególnie objazdowe wesołe miasteczka, rozkładane i składane co tydzień w innym miejscu. Ryzyko, że ktoś nie dokręci jakiejś śrubki olbrzymie. A Cricoland wyglądał strasznie, kolorowy złom. Zdecydowanie wolę obecną wersję, czyli na co dzień zieleń a okazjonalnie miejsce na koncerty.

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

ADELE - Tribute from London by Stacey Lee

148 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Na festiwalu Kolosy spotykają się: