- 1 Techno balkon otworzył sezon (38 opinii)
- 2 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (64 opinie)
- 3 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (57 opinii)
- 4 Momoa spotkał się z Michalczewskim (60 opinii)
- 5 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (52 opinie)
- 6 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (137 opinii)
Historia gdańskiego Cricolandu - od euforii po tragedię
Wesołe miasteczko Cricoland - Gdańsk 1993 rok:
Gdańsk. Rok 1991. Na placu Zebrań Ludowych swoją działalność rozpoczyna lunapark pod nazwą Cricoland. Dla pokolenia urodzonego w latach 80. to miejsce kultowe. Niemal każde dziecko z Trójmiasta i okolic w tamtych czasach było w Cricolandzie. Co ciekawe, w wielu już na pierwszy rzut oka lunapark wzbudzał wątpliwości - nie wyglądał ani ładnie, ani bezpiecznie, ale był to jeden z pierwszych powiewów wielkiego świata po transformacji ustrojowej.
Imprezy dla dzieci w Trójmieście
Za jego powstanie odpowiada przede wszystkim Wiesław Podgórski. Z początku cyrkowiec - konkretnie klaun. Szło mu nawet całkiem nieźle, marzył o własnym cyrku, ale stan wojenny pokrzyżował mu te plany. Wraz z transformacją jednak marzenia wróciły, a wraz z nimi pojawił się inny bytomianin, który w przekazach medialnych, które można dziś znaleźć, przedstawiany jest jako "Swojak".
Poznaj historię Opery Leśnej
Mamy lunapark!
"Swojak" 30 lat spędził za granicą. Dorobił się, ale wrócił i spotkał na swojej drodze Podgórskiego, z którym zaczęli snuć plany zrobienia czegoś dużego. I tak - najpierw w Warszawie, później na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku i w innych miastach - powstaje Cricoland. Karuzele przyjeżdżają ze Szwecji, Norwegii, Niemiec oraz Włoch. Nad morzem w końcu mamy lunapark z prawdziwego zdarzenia.
I tak jak na początku wszystko było piękne i błyszczące, tak z każdym kolejnym sezonem wyglądało coraz gorzej. Tak jakby nikt o to nie dbał. Jednak to były czasy, kiedy niespecjalnie zwracaliśmy uwagę na takie mankamenty. Mieliśmy lunapark!
Cricoland cieszył się z początku gigantycznym zainteresowaniem. Pierwsze trzy lata to było prawdziwe oblężenie. Dzieciaki - ale dorośli też - pędzili od karuzeli do karuzeli, od atrakcji do atrakcji. Faktycznie, może te karuzele nie wyglądały na najbezpieczniejsze, ale kogo to wtedy interesowało - najważniejsza była zabawa.
Jednak wspomniany brak dbałości o park rozrywki po kilku latach zaczął właścicielom wychodzić bokiem. Był coraz brzydszy, atrakcji nie przybywało, nie próbowano też w żaden inny sposób zadziałać na wyobraźnię ani stałych, ani potencjalnych nowych gości. To był powolny początek końca. Cricoland działał, ale upadał. Aż wydarzyła się tragedia.
Jeden moment przekreślił wszystko
Rok 1997. Dzień jak każdy inny. Zabawa w gdańskim Cricolandzie trwa w najlepsze. Do czasu. Wiosna, maj, piękna pogoda. I nagle wyszły te wszystkie zaniedbania. Trzech chłopców poraniły drzwi, które oderwały się od wirującej karuzeli w Cricolandzie. Władze miasta natychmiast zamknęły wesołe miasteczko, a właściciele schowali głowy w piasek, nie przyznając się do winy.
25 lat temu Cricoland skończył swoją działalność, a Wiesław Podgórski i jego partner - "Swojak" - już nie wrócili do swojej świetności. To widmo wisiało nad nimi cały czas. Plac Zebrań Ludowych natomiast niszczał. Było wiele pomysłów na jego zagospodarowanie - parking, dworzec kolejowy czy autobusowy. Miasto nawet snuło oficjalne plany przeniesienia tam zajezdni z ul. Wałowej. Jak się skończyło, wszyscy wiemy. To wciąż jedno z najbardziej niewykorzystanych miejsc w Gdańsku, ale to historia na zupełnie inną opowieść.
Klejnoty Zygmunta Augusta
Mimo tego, co się wydarzyło w 1997 roku, Cricoland we wspomnieniach wielu to jedno z najwspanialszych miejsc w Gdańsku w latach 90. Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Nie było weekendu, żeby niemal nie błagać rodziców o to, żeby poszli z dziećmi do lunaparku. Starsze dzieciaki po prostu prosiły o pieniądze na wejście.
Czy to był tylko sen?
Co ciekawe, przeszukując dziś sieć, można odnieść wrażenie, jakby to miejsce nigdy nie istniało albo że miało bardzo niewielkie znaczenie. Bardzo mało oficjalnych zdjęć - nawet agencyjnych - czy materiałów wideo. Dlatego posiłkujemy się również tym, co zostało uchwycone w innych miastach, aby przypomnieć, jak to wyglądało. Ale zapewne w szufladach wielu z nas są fotografie dokumentujące ten wyjątkowy czas.
Byliście w Cricolandzie? Podzielcie się z nami waszymi wspomnieniami w komentarzach.
Opinie (190) ponad 20 zablokowanych
-
2022-10-28 09:44
U mnei było blisko wypadku - młot
Usiedliśmy, automatycznie dociskana poducha z przodu. Niestety moja się nie docisnęła.
Obsługa nic nie sprawdzała. Jak młot stawał u góry to wisiało się około 10 sek do góry nogami, ja zaparty kolanami, trzymający się czego popadnie, tata z boku trzymający mnie ręką... Było blisko wypadnięcia, jakbym był sam to pewnie by wyleciał.
Nigdy więcej tam nie poszedłem.- 10 0
-
2022-10-28 09:48
Jak zawsze władze miasta nie potrafiły nad niczym zapanowac
- 3 3
-
2022-10-28 13:10
Pracowalem tam na umowe zlecenie
Widząc jaki był stan techniczny urządzeń w życiu nie dał bym skorzystać moim bliskim. A traktowanie pracowników najemnych przez tzw kadrę to osobna historia.Prawie jak w obozie
- 2 0
-
2022-10-28 14:18
też doznałem uszczerbku
Na jednej z karuzel, pan zapinający zabezpieczenia spuścił mi przypadkiem na palec taką stalową belkę.
Później tłumaczyłem się mamie, że to ja sam się gdzieś rozwaliłem sobie kciuka.- 4 1
-
2022-10-28 16:32
Gdynia
Jestem spod Trójmiasta i my przyjezdzalismy do Cricolandu w Gdyni przy Skwerze Kosciuszki
- 1 0
-
2022-10-28 18:44
Wypadków mogło być wiecej
Teść opowiadał jak o włos nie uniknęli śmierci w crikolandzie. Z synem wsiadł do wagonika, a wagonik tuż przed nimi runął z samej gory...wystarczyłoby żeby siedzieli gdzie indziej...
- 1 1
-
2022-10-28 18:44
od euforii po tragedię
tragedia to by była jakby im te drzwi poucinały nogi ;) już bez przesady z tą tragedią
- 1 0
-
2022-10-28 19:56
Pamiętam
Do dziś mam zabawkę tam kupioną.
Ale pamiętam też jak stan techniczny jednej z atrakcji, konkretnie diabelskiego młyna, był tak kiepski, że mama musiała trzymać mnie i brata bo zapięcie się zerwało. Mama do dziś nie lubi takich atrakcji.
Pamiętam też samochodziki i okrągłe żetony które się kupowało i trzeba było wręczyć by skorzystać z atrakcji.- 2 0
-
2022-10-28 20:31
Zacofanie (1)
Cały ten Cricoland świadczył o tym gdzie byliśmy i jesteśmy i do tego to disco polo. Dramat
- 3 2
-
2023-08-18 05:25
No, już już.
Nie oceniaj się tak surowo.
- 0 0
-
2022-10-28 20:53
jak miałem 12 lat to byłem w tym miejscu. po przejazdzce tym co nazywali diabelski młyn dziwię się, że nie pobrudziłem (2)
zbroi. a uwierzcie, jako dzieciak robiłem mega durne rzeczy. a tu wystarczyła jedna przejazdzka, że już nie wsiadam na takie cuda. jak widze koło nad motławą to zawsze mam fleszbeki
- 1 1
-
2022-10-28 22:01
ja przeciwnie
bardzo mi się podobało, właśnie młyn najbardziej mi w pamięci utkwił, ale pozytywnie.
- 1 0
-
2023-08-18 05:26
Jedno z młyna zapamiętałem
Napis przed wejściem, mówiący że widać z niego Hel, a przy dobrej pogodzie nawet Szwecję ;)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.