• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skini, punkowcy, depeszowcy, chuligani - subkultury lat 90., które zniknęły z ulic

Patryk Gochniewski
19 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Lata 90. to był okres, w którym między innymi mocno zaczął rozwijać się ruch chuligański w Polsce. Zaczął on być bardziej usystematyzowany, na wzór przede wszystkim angielski. W tamtym okresie chuligani i skinheadzi byli subkulturami niemal bliźniaczymi.
Na zdjęciu derby Trójmiasta przy Traugutta 29 - rok 1995. Lata 90. to był okres, w którym między innymi mocno zaczął rozwijać się ruch chuligański w Polsce. Zaczął on być bardziej usystematyzowany, na wzór przede wszystkim angielski. W tamtym okresie chuligani i skinheadzi byli subkulturami niemal bliźniaczymi.
Na zdjęciu derby Trójmiasta przy Traugutta 29 - rok 1995.

Skinheadzi, metalowcy, punkowcy, hip-hopowcy, skejci, depesze, sataniści, chuligani. To tylko ułamek subkultur, które pojawiły się w latach 90. XX wieku. To były czasy wyjątkowe. Pewne jest, że się nie powtórzą. Po kilkudziesięciu latach życia pod pręgierzem Polska i Polacy w końcu mogli robić to, co im się żywnie podoba. Było to pierwsze zachłyśnięcie się wolnością. I to naprawdę dużym haustem.



Rock, punk, rap - najbliższe koncerty w Trójmieście



Lata 90. Była to dekada tak dziwna, jak piękna. Bazary pełne pirackich kaset, markowe ciuchy sprowadzane z Niemiec, pierwsze oficjalne sklepy z najlepszymi zagranicznymi produktami. Ale też niesamowity rozwój popkultury. Już nie było pałującej milicji. Aczkolwiek i policji na początku nie było łatwo się przestawić na nowe czasy. Jak powiedział w "Psach" Franz Maurer - "Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". Kto by pomyślał, że to zdanie będzie równie aktualne trzydzieści lat później.

Czy należałeś/aś kiedyś do jakiejś subkultury?

Wróćmy jednak do popkultury. Rozwijała się ona w Polsce za sprawą ówczesnych nasto- i dwudziestolatków. W końcu mogli być sobą. Mogli być barwni, mogli na co dzień okazywać przywiązanie do określonych grup. Oczywiście, lata 90. były też mocno przemocowe - subkultury lały się niemal co chwilę, a przy okazji wytworzyła się po raz pierwszy tak silna subkultura chuligańska. Jasne, pierwsze stadionowe zadymy były już w latach 70., ale dopiero po dwudziestu latach to wszystko zostało usystematyzowane - jak dziwnie by to nie brzmiało.

Przypomnijmy sobie, jak wyglądały trójmiejskie ulice w latach 90. - działo się, mówiąc krótko. Ten czas obfitował w dynamiczne zmiany pokoleniowe oraz popkulturowe. Tak szybko, jak się pojawiały określone grupy, to równie szybko były wypierane przez kolejne.


Skinheadzi i chuligani



Zacznijmy od grupy - według wielu - najbardziej radykalnej. Subkultura skinów wywodzi się z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała już w latach 60., ale z tą, którą opisujemy, nie ma tak naprawdę nic wspólnego. W Polsce wówczas pewnym ich odpowiednikiem byli gitowcy, ale pierwsza i druga fala skinheadów praktycznie ominęła nasz kraj. Trzecia natomiast była bardzo widoczna.

Skini trzeciej fali w Polsce charakteryzowali się bardzo nacjonalistycznymi poglądami. Były trzy odłamy: narodowo-katolicki, narodowo-socjalistyczny (nazistowski) i słowiańsko-pogański (narodowo-komunistyczny). Łyse głowy, glany, białe sznurówki, spodnie marchewy, kurtki szwedki czy harringtonki. Nie dało się ich przeoczyć. Budzili respekt i strach. Tłukli wszystkich, z którymi było im nie po drodze. Ale trzeba im oddać jedno - swojego terenu bronili jak twierdzy. Każdy, kto w tamtym okresie mieszkał na dzielnicy skinheadowskiej, powie, że czuł się bezpiecznie.

Skinheadzi walczą z anarchistami. Gdańsk, Długi Targ, rok 1992. Skinheadzi walczą z anarchistami. Gdańsk, Długi Targ, rok 1992.
Skinheadzi i chuligani w latach 90. to tak naprawdę bardzo pokrewne środowiska. Podobne poglądy, podobne zainteresowania. Można powiedzieć, że pierwsza polska chuliganka była właśnie mocno osadzona w kulturze skinheadowskiej. Dziś skinów już nie ma - a przynajmniej nie w takiej sile - ale chuligani zostali. Inni, napakowani, często parający się niemal mafijnymi zajęciami, ale jedno się nie zmieniło - wartości, którymi kierowali się ci w latach 90. i ci teraz, są bardzo zbliżone.

Gdzie się podziały food trucki?



Punkowcy



W przeciwieństwie do skinheadów punkowcy byli w Polsce od przełomu lat 70. i 80. - akurat ta subkultura, która w założeniu jest antysystemowa, a przede wszystkim antykomunistyczna, miała świetne warunki do rozwoju nad Wisłą. Walka z aparatem rządowym była niczym woda na młyn dla rozwoju tej grupy społecznej. Powstawało mnóstwo zespołów, które swoimi piosenkami również walczyły z systemem - tu nie chodziło tylko o butelki z benzyną i kamienie.

Lata 90. to było już nieco inne podejście punkowców. Zamiast z komunizmem przeciwstawiali się dzikiemu kapitalizmowi, a przy okazji prowadzili otwartą wojnę ze skinheadami - lewicowcy kontra prawicowcy. Myślę, że wiele osób pamięta te bitwy na gdańskich fortach.

Punkowców dziś na ulicach próżno szukać, ale oni wciąż są. Nie tak liczni, jak dawniej, jednak cały czas wierni swoim ideałom. Najczęściej można ich spotkać na koncertach i imprezach tematycznych.
Na zdjęciu koncert The Rumjacks w gdyńskim Uchu, rok 2022. Punkowców dziś na ulicach próżno szukać, ale oni wciąż są. Nie tak liczni, jak dawniej, jednak cały czas wierni swoim ideałom. Najczęściej można ich spotkać na koncertach i imprezach tematycznych.
Na zdjęciu koncert The Rumjacks w gdyńskim Uchu, rok 2022.
Punkowcy ewoluowali - pojawił się gatunek hardcore punk, silnie też rozwijał się nurt straight edge, a skinheadzi zaczęli znikać. Do dziś można spotkać dzieciaki z wielkimi irokezami, ale generalnie ta subkultura została zmarginalizowana. Trzeba to sobie jasno powiedzieć - bez subkultur ulice wyglądają szaro. Obecnie nie ma odpowiednich warunków do rozwoju lub powrotu konkretnych grup.

Hip-hopowcy i skejci



Tak, zdaję sobie sprawę, że to dwie odmienne grupy, ale w Polsce miały one wbrew pozorom więcej cech wspólnych niż różnic. Oba nurty, mimo że na świecie już bardzo dobrze znane, nad Wisłą zaczęły pojawiać się dopiero w drugiej połowie lat 90. - na szerszą skalę pojawiły się rolki, deskorolki, BMX-y, farby w sprayu, a rap i kultura hip-hopowa zaczęła przejmować blokowiska.

W Polsce obie te ekipy były mocno wymieszane. O dziwo polscy skejci nie byli skupieni wyłącznie wokół sceny hardcore'owej. Rap bardzo ładnie spoił to wszystko i tak hip-hopowcy, jak i skejci okupowali te same miejscówki. Nosili te same szerokie spodnie, bluzy z kapturem, buty (pierwsze wtedy w Polsce vansy). No i łączyło ich też tagowanie murów oraz robienie nielegalnych wrzut. Był to też właśnie czas, kiedy na poważnie zaczęło rozwijać się graffiti.

Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Dziś, trzy dekady później, znów widzimy dzieciaki na deskach, obszerne ciuchy, vansy, ale przede wszystkim reinkarnację rapu. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimkolwiek buncie czy walce z czymkolwiek, jednak moda po raz kolejny pokazała, że lubi wracać.

Sataniści



Wiem, dla wielu podpinanie tu tej grupki może być na wyrost albo wręcz kontrowersyjne, ale naprawdę - w latach 90. w Trójmieście było sporo leśnych miejsc, gdzie urzędowali sataniści. Urządzali czarne msze, odprawiali rytuały, na drzewach ryli pentagramy i odwrócone krzyże. Myślę, że dojrzali mieszkańcy Moreny pamiętają, co się działo na ówczesnym poligonie - każdy, kto tamtędy spacerował, chociaż raz natknął się na jakieś pozostałości po którymś z obrządków.

Sataniści nie byli jakoś szczególnie liczną subkulturą, ale rzucali się w oczy. Byli czarni... jak sam diabeł. Dziś ich już raczej nie spotkamy, ale na pewno nie wspominają ich miło metalowcy, którzy byli często - błędnie! - wrzucani do tego samego worka. Laikowi łatwo było ich pomylić - jedni i drudzy na czarno. Ale to były dwie, zupełnie odmienne grupy.

Co robił słoń na Przymorzu?



Metalowcy



Być może najliczniejsza subkultura na świecie. A zarazem jedna z niewielu, która wciąż utrzymuje się na powierzchni, mało tego - rośnie w siłę, i jest bardzo widoczna na ulicach. Jest oczywiście stara gwardia, ale też dużo młodych metalowców, którzy będą dalej ciągnęli ten wózek.

Subkultura metalowa chyba najlepiej przeżyła próbę czasu. Wciąż jest liczna, zorganizowana i widoczna na ulicach.
Na zdjęciu publiczność podczas Mystic Festival 2022, Gdańsk. Subkultura metalowa chyba najlepiej przeżyła próbę czasu. Wciąż jest liczna, zorganizowana i widoczna na ulicach.
Na zdjęciu publiczność podczas Mystic Festival 2022, Gdańsk.
Lata 90. dla metalowców były jak sklep z cukierkami. Istnieli już wcześniej, byli fanami Metalliki, Iron Maiden czy Megadeth, ale dopiero wtedy wiele polskich kapel zaczęło oficjalnie wydawać płyty. Pojawiła się też Metalmania, największy festiwal z muzyką metalową. Był to rozkwit tego ruchu w kraju.

Metalowcy stali się też stałym elementem trójmiejskich ulic. Z jednej strony widoczni, w dużych i zwartych grupach, bawiący się głównie we własnym towarzystwie, z drugiej jednak, gdy robiło się gorąco, szli watahą jak w dym. Już w latach 80., przede wszystkim podczas festiwalu w Jarocinie, dali się poznać jako krewcy awanturnicy.

Depeszowcy



Nie oszukujmy się, depeszowców już nie ma. Zostały niedobitki, a ci, którzy się z nimi identyfikowali, dziś już nie noszą się na Davida Gahana, ale wciąż pozostali wiernymi fanami Depeche Mode. Ta subkultura była naprawdę osobliwa - skupiona nie wokół idei, nurtu, muzyki... nie, ona skupiła się wokół jednego tylko zespołu.

Dlatego też to nie jest subkultura sensu stricte. To, że ludzie słuchają tego samego zespołu czy zakładają te same ciuchy, nie czyni z nich kultury. Jest to forma grupy społecznej, tak, ale jednak subkultura potrzebuje więcej do jej wykształcenia.

Depeszowcy w latach 90. byli bardzo powszechnym widokiem. Skórzane kurtki, dżinsy (najczęściej białe), włosy ułożone w stylu członków zespołu, nie brakowało także naszywek czy emblematów Depeche Mode. Dzisiaj o depeszowców trudno - ujawniają się i wyciągają swoje skóry na koncerty oraz zloty organizowane w całym kraju.


To chyba wszystkie najbardziej charakterystyczne subkultury, które cechowały polskie i trójmiejskie ulice w latach 90. Jeśli pamiętacie inne, o których zapomnieliśmy, dajcie nam znać w komentarzach.

Opinie (271) ponad 50 zablokowanych

  • Silne skin ekipy: (4)

    Morena, Zaspa(zwłaszcza Startowa-Kaczor itp), Dolne Miasto i trochę z Nowego Portu.

    • 11 0

    • Na drugim zdjęciu(obok łańcuchowego) (2)

      Krzysiek B. z Moreny. Nie był skinem ale ich sympatykiem. Wówczas uczeń szkoły unimor.

      • 7 1

      • To Borys

        Legenda Chuligaństwa Gdańskiego

        • 2 0

      • To Rumcajs!

        • 0 0

    • Zaspa zaczęła wcześniej, już w 1986r. Np. Karol, Hywka, Szydzik. Kaczor to był tzw. Blokhead, młode pokolenie, które jednego dnia z metali przerobili się na skinów. Ale do dzisiaj bardzo go lubię.

      • 2 0

  • Coś "ałtor" nie za bardzo się zna, prawie wszystko było uformowane już latem w 1985 !

    W czym "pomógł" festiwal w Jarocinie, celowo oferowany młodym ludziom (no, takim do 30-tki) przez władze jako "wentyl bezpieczeństwa". Byłem tam w 1986. Np. pomiędzy terenem festiwalu a polem namiotowym szły na siebie dwie duże watahy punków i "metali", po 150 osób, już robiło się gorąco (słownie, póki co), ale z obu stron wyskoczyło po 3-4 inteligentniejszych, zaczęli powstrzymywać "swoich", że "cofać w tył, dajcie spokój, dla muzyki tu przyjechaliśmy" - o dziwo podziałało. My we trzech obserwowaliśmy z boku. Najlepsze było, jak naj0rdynarniejszego słownictwa z wszystkich w tym momencie zaczął używać dorosły, operator kamery : "a to - tacy nie tacy -, tyle taśmy zmarnowałem". Myślał że zaraz będzie fruwać pierze, a tu nic. A Metalmania kiedy wystartowała? cytat /"Pojawiła się też Metalmania"/ ?? W II poł. lat 80-tych, autorze; lata 1986-88. Właśnie w 1986, wkrótce po Jarocinie i w oparciu o pokazane tam niemałe zainteresowanie tą muzyką. Także w latach 80-tych od połowy to punki byli "aw@nturnicy", "metale" raczej nie. Ale jak co, zbierali się ku swej obronie. Jarocin 1985 i 1986, organizatorzy mieli niezły patent - zespołom punkowym dawali zagrać pierwszego dnia, a potem punki w większości wyjeżdżały, inną muzyką nie zainteresowani. I wszelkie zadymy były mocno ograniczone. Atmosfery pola namiotowego, kr^dzieży itp. nie poznałem. Koledzy byli rok wcześniej, nawiązali znajomość, u dorosłego faceta w ogrodzie biwakowaliśmy w namiotach. Za darmo. No, tam "coś do picia" dla gospodarza, który zresztą tego nie wymagał. Pole namiotowe festiwalu w Jarocinie pokazane jest jako tło w filmie z Grażyną Trelą "To tylko rock".

    • 31 2

  • ech, flower power, kwadrat wpadki skinów, jabole przed imprezką i żebranie na mieście na nie :D (1)

    fajne czasy były

    • 14 1

    • wbijanie harpuna

      • 2 0

  • Czasy twardzieli (2)

    Wspaniałe czasy i to bez internetu.
    Wolność ciągłe wyjazdy na koncerty i setki prawdziwych znajomych z całej Polski.
    Słowo miało wartość bo ludzie byli konkretni i z charakterem.

    • 40 2

    • (1)

      A teraz to zabronione?

      • 2 3

      • teraz to do końca nie wiadomo kto jest kim

        bandyterka chodzi w garniturach, inteligenci w łachmanach, mężczyzna okazuje się być kobietą, a kobieta mężczyzną, a muzyka to taka rozproszona jałowa papka, w której nie wiadomo o co do końca chodzi, o czym śpiewają autorzy piosenek, czy w ogóle o czymś śpiewają

        • 12 0

  • Mądrzy ludzie giną (1)

    Dziś młodzież pokazuje dwa palce w kształcie litery V wzorując się na czarnoskórych raperach po Oxfordzie i innych szkołach. Prawda jest taka, że upadek komunizmu w latach 89 pociągnął za sobą upadek muzyki rockowej a co za tym idzie najważniejszych trendów kulturowych. Dziś zespoły rokowe śpiewają o ptaku albo o miłości. Cieszę się że urodziłem się w latach 80 i miałem okazje być częścią czegoś fajnego "Prawdziwego"

    • 26 3

    • sam odbiór muzyki się zmienił, dziś jest przystępny jak nigdy dotąd i trafia sformatowany

      wprost z twojego prywatnego "urządzenia rozkoszy" słuchawkami do mózgu.

      Dziś muzyki nie słucha się dla płyt, a dla piosenek, których zdobycie nie wymaga żadnego wysiłku, więc jak mają się tworzyć subkultury wokół muzyki?

      • 3 0

  • a kto z Was pamięta jeszcze słynne bijatyki na Budach w Brzeźnie ?

    • 22 1

  • Do zobaczenia 2.08.2023 na koncercie depeche mode (2)

    w wawie :DDD

    • 28 1

    • Do zobaczenia!

      • 6 0

    • bedziemy bedziemy

      Warszawa i Krakow

      • 6 0

  • Droga polowa lat 90-tych (2)

    Pamietam takiego jednego skina,Gucio chyba mial ksywe i cos mial wydziabane na czole ,gdzies grasowal w okolicach Zabiego Kruku. Grasowal po rejonach z taka dziewczyna wystrzyzona na amerykanskiego zolnierza,Patra ksywe miala,tez gdzies z okolic Rzeznickiej ,ciekawe jak im sie wiedzie,jak sie ich losy ulozyly?

    • 9 2

    • martwi są

      • 2 1

    • Gucio to lechista z VII Dworu...

      ...najlepszy kumpel całego świata. ;)
      On też już wtedy grasował. A miewa się nie najgorzej.

      • 5 1

  • A commodorowcy, amigowcy, atarowcy, scena komputerowa to "pies"? (5)

    Te grupy fanatyzmem nie różniły się od kiboli, a i potrafiły ostro imprezować. Epoka wojen komputerowych, toczonych z zaangażowaniem godnym odbijania Krymu. Giełdy komputerowe (słynny stary Żak), copy-party, nieustający zlot pod sklepem w Hali Olivia, a po ustawie antypirackiej - meliny komputerowe, np. u słynnego Dziada Borowego na Chylonii.
    To były czasy, kiedy komputer socjalizował ludzi a nie zamykał w "bańkach" i w samotności po domach.

    • 32 3

    • (1)

      w Hali Olivii, nie "w Hali Olivia"

      • 1 5

      • Ale masz dużo do powiedzenia, szacun!

        • 4 2

    • Sam przesiadywałem w Olivii :) Pozdro dla Jurka! (2)

      • 2 0

      • (1)

        Dobre to było! Można było pójść, trochę postać i zawsze kogoś spotkać, kto akurat był "potrzebny". :) Skuteczność lepsza, niż Facebook.

        Zabawni byli przewijający się od czasu do czasu userzy Apple, którzy sobie przywieźli sprzęt ze Stanów albo z innej Szwecji i zrozpaczeni szukali jakichkolwiek kontaktów. Apple w Polsce niemal nie istniało wtedy. Uważano wtedy te komputery za przydrogie, udziwnione i o bardzo przeciętnych możliwościach. Całkiem zgodnie z rzeczywistością. I popatrzcie, jak to się odgięło w drugą stronę.

        • 1 0

        • Jeśli chodzi o appla to wiele sie nie zmienilo raczej;)

          • 0 0

  • chuliganów i gitowców to oglądam codziennie. w TVP (1)

    • 14 5

    • Bikiniarzy też pokazują?

      • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

South Molo Festival - Delfinalia 2024 (5 opinii)

(5 opinii)
105,22 zł
hip-hop, festiwal muzyczny, w plenerze

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

ADELE - Tribute from London by Stacey Lee

148 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Mieszkanka Gdańska Paulina Rudnicka prowadzi bloga modowego o nazwie: