- 1 Juwenalia: Bajm, LemON i strefy z nagrodami (49 opinii)
- 2 Trzydniowa kulinarna Feta na stoczni (44 opinie)
- 3 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 4 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (137 opinii)
- 5 Chowają pieniądze w miejscach publicznych (51 opinii)
- 6 Juwenalia Gdańskie: koncerty i atrakcje (12 opinii)
Skini, punkowcy, depeszowcy, chuligani - subkultury lat 90., które zniknęły z ulic
Skinheadzi, metalowcy, punkowcy, hip-hopowcy, skejci, depesze, sataniści, chuligani. To tylko ułamek subkultur, które pojawiły się w latach 90. XX wieku. To były czasy wyjątkowe. Pewne jest, że się nie powtórzą. Po kilkudziesięciu latach życia pod pręgierzem Polska i Polacy w końcu mogli robić to, co im się żywnie podoba. Było to pierwsze zachłyśnięcie się wolnością. I to naprawdę dużym haustem.
Rock, punk, rap - najbliższe koncerty w Trójmieście
Lata 90. Była to dekada tak dziwna, jak piękna. Bazary pełne pirackich kaset, markowe ciuchy sprowadzane z Niemiec, pierwsze oficjalne sklepy z najlepszymi zagranicznymi produktami. Ale też niesamowity rozwój popkultury. Już nie było pałującej milicji. Aczkolwiek i policji na początku nie było łatwo się przestawić na nowe czasy. Jak powiedział w "Psach" Franz Maurer - "Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". Kto by pomyślał, że to zdanie będzie równie aktualne trzydzieści lat później.
Przypomnijmy sobie, jak wyglądały trójmiejskie ulice w latach 90. - działo się, mówiąc krótko. Ten czas obfitował w dynamiczne zmiany pokoleniowe oraz popkulturowe. Tak szybko, jak się pojawiały określone grupy, to równie szybko były wypierane przez kolejne.
Skinheadzi i chuligani
Zacznijmy od grupy - według wielu - najbardziej radykalnej. Subkultura skinów wywodzi się z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała już w latach 60., ale z tą, którą opisujemy, nie ma tak naprawdę nic wspólnego. W Polsce wówczas pewnym ich odpowiednikiem byli gitowcy, ale pierwsza i druga fala skinheadów praktycznie ominęła nasz kraj. Trzecia natomiast była bardzo widoczna.
Skini trzeciej fali w Polsce charakteryzowali się bardzo nacjonalistycznymi poglądami. Były trzy odłamy: narodowo-katolicki, narodowo-socjalistyczny (nazistowski) i słowiańsko-pogański (narodowo-komunistyczny). Łyse głowy, glany, białe sznurówki, spodnie marchewy, kurtki szwedki czy harringtonki. Nie dało się ich przeoczyć. Budzili respekt i strach. Tłukli wszystkich, z którymi było im nie po drodze. Ale trzeba im oddać jedno - swojego terenu bronili jak twierdzy. Każdy, kto w tamtym okresie mieszkał na dzielnicy skinheadowskiej, powie, że czuł się bezpiecznie.
Skinheadzi i chuligani w latach 90. to tak naprawdę bardzo pokrewne środowiska. Podobne poglądy, podobne zainteresowania. Można powiedzieć, że pierwsza polska chuliganka była właśnie mocno osadzona w kulturze skinheadowskiej. Dziś skinów już nie ma - a przynajmniej nie w takiej sile - ale chuligani zostali. Inni, napakowani, często parający się niemal mafijnymi zajęciami, ale jedno się nie zmieniło - wartości, którymi kierowali się ci w latach 90. i ci teraz, są bardzo zbliżone.
Gdzie się podziały food trucki?
Punkowcy
W przeciwieństwie do skinheadów punkowcy byli w Polsce od przełomu lat 70. i 80. - akurat ta subkultura, która w założeniu jest antysystemowa, a przede wszystkim antykomunistyczna, miała świetne warunki do rozwoju nad Wisłą. Walka z aparatem rządowym była niczym woda na młyn dla rozwoju tej grupy społecznej. Powstawało mnóstwo zespołów, które swoimi piosenkami również walczyły z systemem - tu nie chodziło tylko o butelki z benzyną i kamienie.
Lata 90. to było już nieco inne podejście punkowców. Zamiast z komunizmem przeciwstawiali się dzikiemu kapitalizmowi, a przy okazji prowadzili otwartą wojnę ze skinheadami - lewicowcy kontra prawicowcy. Myślę, że wiele osób pamięta te bitwy na gdańskich fortach.
Punkowcy ewoluowali - pojawił się gatunek hardcore punk, silnie też rozwijał się nurt straight edge, a skinheadzi zaczęli znikać. Do dziś można spotkać dzieciaki z wielkimi irokezami, ale generalnie ta subkultura została zmarginalizowana. Trzeba to sobie jasno powiedzieć - bez subkultur ulice wyglądają szaro. Obecnie nie ma odpowiednich warunków do rozwoju lub powrotu konkretnych grup.
Hip-hopowcy i skejci
Tak, zdaję sobie sprawę, że to dwie odmienne grupy, ale w Polsce miały one wbrew pozorom więcej cech wspólnych niż różnic. Oba nurty, mimo że na świecie już bardzo dobrze znane, nad Wisłą zaczęły pojawiać się dopiero w drugiej połowie lat 90. - na szerszą skalę pojawiły się rolki, deskorolki, BMX-y, farby w sprayu, a rap i kultura hip-hopowa zaczęła przejmować blokowiska.
W Polsce obie te ekipy były mocno wymieszane. O dziwo polscy skejci nie byli skupieni wyłącznie wokół sceny hardcore'owej. Rap bardzo ładnie spoił to wszystko i tak hip-hopowcy, jak i skejci okupowali te same miejscówki. Nosili te same szerokie spodnie, bluzy z kapturem, buty (pierwsze wtedy w Polsce vansy). No i łączyło ich też tagowanie murów oraz robienie nielegalnych wrzut. Był to też właśnie czas, kiedy na poważnie zaczęło rozwijać się graffiti.
Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Dziś, trzy dekady później, znów widzimy dzieciaki na deskach, obszerne ciuchy, vansy, ale przede wszystkim reinkarnację rapu. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimkolwiek buncie czy walce z czymkolwiek, jednak moda po raz kolejny pokazała, że lubi wracać.
Sataniści
Wiem, dla wielu podpinanie tu tej grupki może być na wyrost albo wręcz kontrowersyjne, ale naprawdę - w latach 90. w Trójmieście było sporo leśnych miejsc, gdzie urzędowali sataniści. Urządzali czarne msze, odprawiali rytuały, na drzewach ryli pentagramy i odwrócone krzyże. Myślę, że dojrzali mieszkańcy Moreny pamiętają, co się działo na ówczesnym poligonie - każdy, kto tamtędy spacerował, chociaż raz natknął się na jakieś pozostałości po którymś z obrządków.
Sataniści nie byli jakoś szczególnie liczną subkulturą, ale rzucali się w oczy. Byli czarni... jak sam diabeł. Dziś ich już raczej nie spotkamy, ale na pewno nie wspominają ich miło metalowcy, którzy byli często - błędnie! - wrzucani do tego samego worka. Laikowi łatwo było ich pomylić - jedni i drudzy na czarno. Ale to były dwie, zupełnie odmienne grupy.
Co robił słoń na Przymorzu?
Metalowcy
Być może najliczniejsza subkultura na świecie. A zarazem jedna z niewielu, która wciąż utrzymuje się na powierzchni, mało tego - rośnie w siłę, i jest bardzo widoczna na ulicach. Jest oczywiście stara gwardia, ale też dużo młodych metalowców, którzy będą dalej ciągnęli ten wózek.
Lata 90. dla metalowców były jak sklep z cukierkami. Istnieli już wcześniej, byli fanami Metalliki, Iron Maiden czy Megadeth, ale dopiero wtedy wiele polskich kapel zaczęło oficjalnie wydawać płyty. Pojawiła się też Metalmania, największy festiwal z muzyką metalową. Był to rozkwit tego ruchu w kraju.
Metalowcy stali się też stałym elementem trójmiejskich ulic. Z jednej strony widoczni, w dużych i zwartych grupach, bawiący się głównie we własnym towarzystwie, z drugiej jednak, gdy robiło się gorąco, szli watahą jak w dym. Już w latach 80., przede wszystkim podczas festiwalu w Jarocinie, dali się poznać jako krewcy awanturnicy.
Depeszowcy
Nie oszukujmy się, depeszowców już nie ma. Zostały niedobitki, a ci, którzy się z nimi identyfikowali, dziś już nie noszą się na Davida Gahana, ale wciąż pozostali wiernymi fanami Depeche Mode. Ta subkultura była naprawdę osobliwa - skupiona nie wokół idei, nurtu, muzyki... nie, ona skupiła się wokół jednego tylko zespołu.
Depeszowcy w latach 90. byli bardzo powszechnym widokiem. Skórzane kurtki, dżinsy (najczęściej białe), włosy ułożone w stylu członków zespołu, nie brakowało także naszywek czy emblematów Depeche Mode. Dzisiaj o depeszowców trudno - ujawniają się i wyciągają swoje skóry na koncerty oraz zloty organizowane w całym kraju.
To chyba wszystkie najbardziej charakterystyczne subkultury, które cechowały polskie i trójmiejskie ulice w latach 90. Jeśli pamiętacie inne, o których zapomnieliśmy, dajcie nam znać w komentarzach.
Opinie (271) ponad 50 zablokowanych
-
2022-10-19 23:38
Śm!eszne, że "chul!gani" w Polsce to rzekomo dopiero od 1990 - pomyłka aż o 40 lat !
Byli od ok. 1950, razem z tzw. bikiniarzami, których krytykowano w k0munistycznych mediach jako elem-nt zdem0ralizowany pomysłami kapitalistycznymi, szczególnie co do ubierania się. Znany reżyser Hoffmann debiutował w 1955 ! filmem "Uwaga, chuligani". Tylko że ci w Polsce istnieli już sobie za Stalina ! w latach 1951-52. Było niesławne UB, a oni równolegle. Po 1956 jeszcze rozkwitli ! Np. polska Milicja Obywatelska p@łki jako wyposażenie dostała (sprowadzone zza granicy) na przełomie 1956 i 1957, bo chul!gani za bardzo milicjantów w Polsce b!li ! Czasem warto się dokształcić, a nie pisać "bele co". Po 1989 też oczywiście byli, ale to już było kolejne ich pokolenie. 10-te?
- 12 1
-
2022-10-19 23:52
Nikt nie mówił depeszowcy, tylko depesze!
na początku lat 90 byli jeszcze skejci, czyli trochę banany, ceny ciuchów i osprzęty to była wówczas fortuna, jak również przenikający się, choć niezwiązani muzycznie i / lub ideologicznie kibole, dresiarze i blokersi. Pod koniec lat 2000 pojawiła się kultura "nic", czyli dawni Dandysi, udający zatroskanych i indywidualnych czytaj - hipserka
- 25 1
-
2022-10-19 23:56
Skini i te szwedki pomarańczowe, piękna sprawa
- 19 1
-
2022-10-20 00:14
kjurowcy
Czyli fani The Cure
- 22 0
-
2022-10-20 00:31
A dresiarze? (2)
Też byli znaczącą grupą... Ale czy subkulturą? :)
- 13 0
-
2022-10-20 00:46
i pierwszy przemyt z Berlina Zachodniego
- 4 0
-
2022-10-20 07:59
inaczej zwani też Boneheads
- 1 0
-
2022-10-20 00:44
poppersi 80' (2)
Zewnętrzny wizerunek poppersów charakteryzowały szerokie, pumpiaste spodnie, które były zwężane ku dołowi, specyficzna fryzura z długą grzywką, białe skarpetki i mokasyny. W środowisku poppersów w dobrym stylu było co najmniej raz na jakiś czas pokazać się w dyskotece, kawiarni bądź też zamówić drogi szampan, drinka.
- 16 0
-
2022-10-20 02:01
nawet dyskotego rząda specjanego szacunku
że przez "wy" ją obywatelu dajecie?
- 1 1
-
2023-03-18 03:21
troche niczym jankeskie japiszony
vel yuppies
- 0 0
-
2022-10-20 00:50
A kto pamieta gdzie był plac Hitlera na Morenie? (1)
- 4 1
-
2022-10-20 08:21
Gdzie był?
- 0 0
-
2022-10-20 01:15
Miałem wtedy dwie pary Vansów wspomnianych w artykule, bardzo popularnych w l90 ale teraz nigdzie nie można już dostać takiego modelu , nosilem oczywiście jeszcze Marteny i buty Greenders takie glany
- 5 0
-
2022-10-20 02:19
Bylam depeszem
I bylo fajnie :D
- 15 0
-
2022-10-20 02:32
Lata '80 a nie '90 (1)
Autora proszę o zgłębienie tematu. W latach '80 sporo skinów było np. na Zaspie. O Metalach nie wspomnę.
- 19 1
-
2022-10-20 14:42
ale autor pisał o latach 90tych a nie 80tych
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.