- 1 Na który festiwal warto kupić bilety? (38 opinii)
- 2 Te kreacje przeszły do historii festiwalu (2 opinie)
- 3 Modne imprezowe miejsce w Oliwie (78 opinii)
- 4 Recenzja filmu "Istoty fantastyczne" (11 opinii)
- 5 7 rzeczy, które musisz zrobić wiosną (8 opinii)
- 6 Wielkie zainteresowanie naszą strefą (68 opinii)
Był sobie klub: Copacabana. Ogromna dyskoteka na plaży i tajemniczy pożar
porównać
Kilkanaście lat temu działał na sopockiej plaży, kilka kroków od Molo, największy beach bar w Polsce. Początkowo Copacabana, czyli klub z basenem, dyskotekami i zawodami sportowymi był jedną z większych wakacyjnych atrakcji. Jego działalność zakończył tajemniczy pożar w 2009 roku. W cyklu "Czy to pamiętasz?" wspominamy kolejny nieistniejący już lokal w Trójmieście - ostatnio pisaliśmy o Mandarynce.
(Prawie) Ibiza w Sopocie
Klub od początku cieszył się dużą popularnością i przyciągał prawdziwe tłumy. Nie powinno to dziwić: wyróżniał się wyglądem, obiecywał szalone imprezy z najlepszymi didżejami, miał basen i właściwie żadnej konkurencji na samej plaży. Działał w ciągu dnia i w nocy.
Oprócz dyskotek organizowano tu pokazy tańca, kino pod chmurką, zawody sportowe oraz imprezy tematyczne, np. 1 Oficjalne Mistrzostwa Polski w Trzęsieniu Tyłeczkiem. Na zwyciężczynię konkursu, jak zapowiadali organizatorzy, czekała główna rola w teledysku... Liroya.
Otwierano na lato i zamykano na zimę Copacabanę kilkukrotnie, aż do 2009 roku, gdy budynek niemal doszczętnie spłonął w pożarze.
Tajemniczy pożar Copacabany
W niedzielę 8 lutego 2009 roku, kilka minut przed godz. 17, straż pożarna otrzymała informację, że Copacabana stoi w ogniu. Do akcji skierowano najpierw sześć, a później siedem zastępów straży pożarnej z Gdańska i Gdyni. Nikomu się nic nie stało, bo w sezonie zimowym dyskoteka była zamknięta, za to z budynku pozostały jedynie zgliszcza. Informowały o tym największe ogólnopolskie media.
Wg Tadeusza Konkola, ówczesnego rzecznika KW PSP w Gdańsku, który rozmawiał tego dnia z portalem Trojmiasto.pl, szybkie tempo rozprzestrzeniania się pożaru mogło świadczyć o podpaleniu. Zaznaczył wtedy jednak, że to bardzo wstępna ocena, która musi zostać potwierdzona przez biegłych.
Niedługo później współwłaściciel lokalu wyznał, że nikt nie groził wcześniej podpaleniem, choć Copacabana była zadłużona.
- Nie wiążemy naszych wierzycieli z podpaleniem. Owszem, mieliśmy długi, ale były to niewypłacone 10-procentowe końcówki pensji dla pracowników. Wszystkich ich chcemy spłacić - tłumaczył.
W tle jednak działo się więcej, bowiem dyskoteka od dłuższego czasu budziła sporo kontrowersji, plotek i domysłów.
Był klub, nie ma klubu
Zanim po dyskotece zostały jedynie zwęglone deski, toczył się wokół niej głośny spór między sopockimi radnymi z PiS i PO.
- Wątpliwości było wiele: do obowiązków właścicieli klubu należało m.in. regularne organizowanie imprez żeglarskich. Część radnych przekonywała, że jest ich zdecydowanie zbyt mało. Właściciele bronili się, że sponsorują imprezy sportowe, m.in. Puchar Europy w formule windsurfing oraz puchar w Match Racingu. Kolejnym problemem było to, że klub zajmował coraz większa przestrzeń, nie pozostawiając miejsca na przejście plażą - pisaliśmy w 2009 roku.
Sytuacji nie ułatwiał też brak koncesji na alkohol, o który właściciele dyskoteki spierali się z władzami Sopotu.
Los Copacabany w 2008 roku został przesądzony: jesienią miała zostać rozebrana, jednak właściciele nie dopełnili tego obowiązku, więc sprawa trafiła do Urzędu Wojewódzkiego. Niedługo później wojewoda nakazał rozbiórkę klubu, a kosztami obciążyć właścicieli. Ostatecznie sprawę "zakończył" wspomniany tajemniczy pożar. Do dziś nie wyjaśniono jego przyczyn, a teoria podpalenia urosła do miejskiej legendy.
- Lokal nie był ubezpieczony. Jego wartość oceniam na około 2 mln zł. Tyle straciliśmy. Nasze funkcjonowanie było kłopotem dla konkurencji, ale też nie mamy żadnych dowodów, by ktoś posunął się do czegoś takiego. Na pewno sprawy tak nie zostawimy i odpowiednim organom przekażemy materiały, którymi dysponujemy - oświadczył w lutym 2009 roku w rozmowie z portalem Trojmiasto.pl ówczesny współwłaściciel.
W czerwcu 2010 roku Prokuratura Rejonowa w Sopocie umorzyła śledztwo w sprawie pożaru. Choć prokuratorzy sugerowali, że doszło do podpalenia (na miejscu znaleziono ślady oleju organicznego, który nie mógł zapalić się samoczynnie) oraz wykluczono zwarcie instalacji elektrycznej, nie udało się wykryć sprawcy/sprawców.
W marcu 2010 sopoccy radni uznali, że w miejscu Copacabany nie powstanie kolejna dyskoteka. Obecnie przy wejściu nr 23 w Sopocie działa Tawerna Rybitwa.
Opinie (72) ponad 10 zablokowanych
-
2023-12-27 06:52
I te... (1)
naturalnie wyglądające dziewczyny....bez botoksu itp
- 3 2
-
2023-12-27 17:35
I brody i bobry jeszcze się nosiło wtedy....i nikogo to nie raziło
- 0 0
-
2023-12-27 06:55
...
Zdjęcie z nagłówka nie przedstawia tej samej budowli przed i po spaleniu. Namiot to pierwsze wcielenie Copacabany które nie sploneło. Spalił się duży drewniany budynek zupełnie nie podobny do pierwszej wersji Copy.
- 6 2
-
2023-12-27 07:32
Copacabana to takie samo obciachowe dziadostwo jak bananowy namiot w jelitkowie. (1)
Tylko viva w tamtym czasie trzymala standard na najwyzszym poziomie i slynny dj adalbert
- 7 3
-
2023-12-28 09:30
Viva to było coś
Najlepsze imprezy
- 2 0
-
2023-12-27 09:20
Ależ tu znawców tematu... (1)
Ohohoooo...
Każdy bywał, znał, wiedział co się działo i czemu się skończyło.
Same Sherlocki!- 3 1
-
2023-12-28 13:03
E tam
Po za tezy atrykułu nikt tu narazie wiedzą nie błysnał ;)
- 0 0
-
2023-12-27 14:43
A nie mieli nic wspólnego z pobliską Zatoką Sztuki?
- 4 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.