- 1 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (44 opinie)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (114 opinii)
- 3 Recenzja "Challengers": intensywne kino (44 opinie)
- 4 100cznia otworzyła sezon (50 opinii)
- 5 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (44 opinie)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (57 opinii)
Opener 2019: dzień pierwszy za nami
Tak słabego frekwencyjnie pierwszego dnia na Openerze nie było od lat. Organizatorzy przeliczyli się z możliwościami przyciągnięcia tłumów przez ulubieńców młodszej części festiwalowiczów, którzy okazali się dużo mniej wierni od starszych, którzy nigdy nie zawodzili i tłumnie stawiali się na koncertach swoich idoli.
Opener 2019: podsumowanie pierwszego dnia
Występy Travisa Scotta i Diplo najchętniej bym pominął. To było nieporozumienie. Headliner, który sprzedał najwięcej biletów na koncerty na świecie w ciągu ubiegłego roku zawiódł. Poza efektami pirotechnicznymi nie miał nic do zaoferowania. Inna sprawa, że po raz kolejny na Openerze pojawia się wykonawca, który nie jest w stanie przedstawić swojego show w pełnej krasie ze względu na ograniczone możliwości infrastrukturalne imprezy.
Opener 2019. Mniejsze zainteresowanie w tym roku?
Diplo natomiast to była po prostu kpina. Współzałożyciel jednego z najciekawszych elektronicznych projektów ostatnich lat - Major Lazer - który zresztą bardzo mocno spuścił z tonu, idąc w stronę pozbawionej ambicji muzyki tanecznej, na tegorocznym Openerze odbębnił przysłowiową pańszczyznę. Każdy, kto znajdował się podczas jego setu pod sceną, byłby w stanie dać podobny albo i lepszy występ niż Amerykanin. Takie rzeczy po prostu nie przystoją na jednym z największych europejskich festiwali.
Opener 2019: najciekawsze rzeczy
I tu przechodzimy do sedna sprawy. Najważniejsze rzeczy działy się poza Orange Main Stage. Fantastyczny koncert dała punkowa formacja Idles, która udowodniła, że ten gatunek wciąż ma się bardzo dobrze. Umiejscowienie ich o godz. 19, kiedy jeszcze mało kto zdążył się wczuć w festiwalowy klimat, było nieprzemyślanym ruchem. Szkoda.
Innym bardzo ważnym występem pierwszego dnia był koncert nowojorskiego zespołu Interpol, jednej z legend współczesnej alternatywy. Na prośbę samej formacji odbył się późnym wieczorem na Tent Stage. Nic dziwnego. Zespół, który wzrastał w dusznych klubach, dużo lepiej czuje się właśnie w takiej scenerii. Wielka szkoda, że tak mało osób go widziało, a po wybrzmieniu "Slow Hands" jeszcze więcej zaczęło opuszczać scenę pod namiotem.
Festiwale muzyczne w Trójmieście
Kolejnym kapitalnym występem, który stał się ofiarą line-upu i dużo mniejszego zainteresowania festiwalem, był koncert Death Grips, formacji prezentującej eksperymentalny hip-hop. Zespół zagrał porywająco, pokazując, że w muzyce można przekraczać wszelkie normy i granice, przywołując najlepsze lata Openera, kiedy ten festiwal kształtował trendy i budował świadomość słuchaczy.
Opener 2019: co się nie udało?
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nagłośnienie na Alter i Tent Stage było katastrofalne. Dopiero po włożeniu zatyczek i mocnym ich dociśnięciu można było cieszyć się koncertami zespołów. Na festiwalu z tak dużym stażem tego rodzaju incydenty nie powinny mieć miejsca.
Alter Art podczas pierwszego dnia osiemnastej edycji Openera dostał pstryczek w nos. Okazało się bowiem, że młodszy fan nie jest tak żelaznym odbiorcą, jak ten starszy, który w ciemno idzie na Pearl Jam czy Depeche Mode. Może też część młodzieży po prostu nie uzyskała zgody rodziców na uczestnictwo w festiwalu. Ale jedno jest pewne - budowanie w Polsce imprezy na podstawie "trending on Spotify" jest nieracjonalne i nierentowne.
Takich pustek Babie Doły nie widziały już dawno. I niech to będzie lekcja poglądowa, bo kolejnych tego rodzaju niewypałów stali bywalcy po prostu nie wybaczą.
Wydarzenia
Opinie (180) ponad 10 zablokowanych
-
2019-07-04 21:56
czekam na prawdziwy Opener...
...już trzeci rok i nadal nic. Co roku myślę sobie, że teraz to już na pewno, że tego lipca uderzę do Gdyni i na kilka dni zapomnę o reszcie świata. Tymczasem z każdym ogłoszonym "artystą" mój entuzjazm słabnie... Aż wreszcie line-up jest ustalony, a ja po raz kolejny wiem, że nie ma tam niczego, co tak naprawdę chciałabym usłyszeć, dla czego warto przyjechać... To już chyba nie jest moja muza, mój klimat... I chyba już nie ci ludzie. Szkoda. Może za rok?
- 11 2
-
2019-07-04 23:09
bieda i nędza (1)
i jeszcze te bilety dla dzieciaków już od 3go roku życia...
- 6 0
-
2019-07-04 23:57
Powaga ?
Sa takie dla przedszkolaków? Nie wierzę... Ale pazerne gady.
- 2 0
-
2019-07-04 23:48
wykolejeniec (1)
czeego sie teraz słucha ani to buntu ani agresji wobec dziwolongowatego swiata i polityki ,muzyczka dla urodzonych w czepkach z bogatymi sakieweczkami.
- 6 0
-
2019-07-05 08:24
Zapraszam do posłuchania na The Voidz (1 dzień, namiot), dokładne zaprzeczenie twojej tezy
- 0 0
-
2019-07-04 23:56
Pora na zmiany
Czas oddac festiwal komus innemu p. Ziolkowski
- 5 0
-
2019-07-05 07:21
Ta w środku taka zła, bo jej smartfon wypadł
- 3 0
-
2019-07-05 07:36
gdzie zenek Martyniuk???
- 0 3
-
2019-07-05 07:55
Szczerze
Open'er zawsze kojarzył mi się z meega korkami w stronę babich dołów i 3-4 dniami wycietymi z życiorysu dla kierowców. Jak był dramat na drogach to można było stwierdzić,że jest konkretnie. Teraz??? Wisniewskiego, które zawsze było zakorkowane po horyzont jedziemy jak w normalny dzień. Wniosek ? W tym roku faktycznie jest lipa.
- 14 0
-
2019-07-05 07:58
Zenek Martyniuk niech zagra za rok!
please
- 3 1
-
2019-07-05 08:05
Wszyscy zachwyceni Diplo... (1)
Tylko autor newsa zawiedziony.
Mam nadzieję, że dożyję czasów rzetelnego dziennikarstwa.- 3 4
-
2019-07-05 10:55
Może autor tekstu byłby usatysfakcjonowany, gdyby Diplo wyciągnął gitarę i zagrał solówkę?Może myślał,że wystąpią z nim wszyscy artyści,z którymi współpracował?Nie wiem czego spodziewał się po secie dj'skim,skoro poczuł się rozczarowany...
- 0 0
-
2019-07-05 08:16
Coachella (2)
Proponuję wszystkim przeczytać artykuły z tegorocznego festiwalu Coachella w Kalifornii...Jest to wg mnie kapitalne podsumowanie tego w jakim kierunku pomału zmierzają festiwale muzyczne...Muzyka staje się tylko tłem a wręcz zbędnym dodatkiem. W większości przypadków młodego człowieka nie interesuje artysta i koncert trwający półtorej godziny...Najwazniejsze, aby zagrał jeden znany utwór ze Spotify i aby w tym czasie można było porobić fotki, pochwalić się na Insta, że widziało się tego a tego wykonawcę na żywo i to tyle...Jest to smutne, ale.coraz bardziej prawdziwe. Jeśli jakiś kawałek się znudzi szuka się innego nie patrząc absolutnie na to jaki to artysta. Dożylismy czasów, gdzie nie ma celebracji słuchania muzyki tylko sprowadzanie jej do klekotu w tle. Oczywiście nie będę generalizował, bo znam wiele młodych osób, którzy dla muzyki daliby się pokroić, ale trend o którym wczesniej wspomniałem zatacza coraz szersze kręgi. Niestety...
- 18 0
-
2019-07-05 08:52
Ania
I dlatego cieszę się, że słucham metalu / rocka etc, bo te festiwale nie zawodzą jak i ich publiczność. Wystarczy spojrzeć na Mystic, Brutal czy Woodstock
- 6 0
-
2019-07-05 09:28
Chodze na Openera od poczatku jego istnienia. Ominely mnie tylko 2 edycje ale masz calkowita racje. Jednak jest jeszcze spora widownia, ktory przychodzi tam dla muzyki. Wymogiem takiej publiki jest zazwyczaj jakis zespol z lat 1980-2010. Czy to Prodigy, czy Prince, czy Jack White, Pearl Jam, Foo Fighters itd niestety jak widze jak festiwale sie zmieniaja i na headlinerow daje sie "raperow" ktorzy wciskaja guzik i na zywo robia tylko podklad wlasnym glosem do swojego glosu puszczonego z kompa to az nie dowierzam, ze ktos pozwala na cos takiego. Zeszly rok na Openerze byl bardzo spoko, w tym niestety jest duzo slabiej ale to nie tylko widac po Opku.
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.